Czy Wy też macie tak, że stojąc pod ścianą kosmetyków w aptece czujecie się bezpieczniej niż w drogeriach? W końcu to apteka, tam nawet w minimalnym stopniu nic złego nie powinno nas spotkać. W końcu przesympatyczna Pani magister zna się na składach kosmetyków i nic co złe z jej strony nas nie spotka. I tak ogłuszona przeziębieniem dałam się skusić na "promocyjną" ofertę żelu pod prysznic.
Przez całą jesień i zimę wcinała ciepłe razowe grzanki z dżemem z fig. Po prostu oszalałam na punkcie zapachu i smaku fig. Niestety w środku jesieni dopadło mnie przeziębienie. O ile w piątek i sobotę nie było najgorzej to w niedzielę zupełnie mnie połamało. Aby nie wyzionąć ducha do poniedziałku pojechałam do jedynej otwartej apteki. Poza lekami na przetrwanie pani magister skusiła mnie "promocją" na żel pod prysznic z olejkiem organowym i figami.
Spojrzałam na sporą 500 ml butlę. "Green" - zawsze dobrze się kojarz. Do tego "Pharmacy" - więc musi być dobry. Dalej zobaczyłam "0% parabens, silicones, PEG". Oznaczenie "Body Care Quality Control", a do tego promocyjna cena około 12 zł.. i jeszcze ten zapach. Kupiłam nawet dwie butle, bo jedną dla mamy o zapachu róż. Zadowolona z załadowaną reklamówką leków na obniżenie gorączki i złagodzenie bólu gardła wróciłam pod ciepłą kołderkę. O ile leki pomogły na tyle, abym mogła telefonicznie zarejestrować się do lekarza, a nie latać z zapisanymi kartkami typu "Dzień dobry, chcę się zarejestrować do..." oraz "Tak" i "Nie", to gdy mózg doszedł do siebie, spojrzałam na skład.
W składzie jeden z gorszych SLSów, czyli Sodium Laureth Sulfate w połączeniu z Cocamidopropyl Betaine. O działaniu Sodium Laureth Sulfate na nasz organizm mieliście możliwość bliżej zapoznać się w poście "9 powodów dla, których warto unikać SLS" oraz "SLS, a świadomość konsumencka". Zdecydowana większość producentów kosmetyków naturalnych oraz osoby, które zajmują się analizą składu zachwalają składnik Cocamidopropyl Betaine. Występuje on powszechnie w szamponach, żelach itd. Ja natomiast postanowiłam o tym składniku dowiedzieć się nieco więcej. Okazuje się, że coraz większa grupa osób (w Polsce) reaguje na niego alergiczne. Dodatkowo składnik ten został w 2004 roku okrzyknięty "alergenem roku" przez Amerykańskie Stowarzyszenie Kontaktowego Zapalenia Skóry. W USA składnik ten jest od jakiegoś czasy wycofywany z kosmetyków, a w Europie przeżywa swój renesans. Jednak to, co najbardziej mnie zirytowało w składzie to Sodium Chloride, który działa na mnie komedogennie. Oczywiście nie każdy musi w ten sposób na niego reagować, bo zapychanie to sprawa indywidualna.
Już po pierwszych dniach używania żelu skóra delikatnie zaczynała mnie swędzieć. Po dwóch tygodniach pojawiły się krostki na ramionach, dekoldzie, potem plecy, a nawet przedramionach! Nigdy w życiu nie miałam krostek na przedramionach! Nieważne ile kremu, balsamu, masełka czy olejku na siebie ładowałam, skóra wciąż byłą przesuszona.
Aby wykończyć żel zaczęłam stosować go zamiennie z innymi produktami i tak po pół roku męczarni jest już na wykończeniu. W rozmowie z mamą wyszło, że swoją wersję różaną ledwo zaczęła, bo po kąpieli swędzi ją skóra. Nawet miała nadzieję, że odda mi swój żel.. ale po torturach jakie z nim przeszłam nie chcę go nawet za darmo czy z dopłata. Zaznaczę, że nigdy wcześniej nie miałam tego typu problemów z innymi drogeryjnymi żelami, które w składzie zawierały SLS-y. Dodatkowo żele z tej serii są w cenie regularnej za 8,99 zł, zatem apteka miała wyjątkowo dobrą promocję 12 zł. Brak słów.
Żel ma pojemność 500 ml, jest przy tym bardzo wydajny, dobrze się pieni ma wygodny dozownik i bardzo fajny zapach, który przypadł mi do gustu. Zatem, jeżeli nie przeszkadza Wam obecność SLS, nie macie alergii na Cocamidopropyl Betaine oraz skórę odporną na zapychanie przez Sodium Chloride, to żel może się sprawdzić. Dla mnie to największe kosmetyczne rozczarowane.
Nie miałam go jeszcze
OdpowiedzUsuńze swojej strony raczej nie polecam ;-)
Usuńnie przepadam za GP, nie sprawdzały się u mnie ich produkty
OdpowiedzUsuńPrzeglądałam składy kilku losowo wybranych produktów.. i na nic ciekawego nie natrafiłam :-(
Usuńdokładnie ;/
UsuńOstatnio stosowałam szampon od nich i za bardzo nie sprawdzał się, niestety. Z tymi składami jest tak, ze jednej osobie chemia służy innej nie, tak samo jak ze składnikami, jeden z wielu w danym kosmetyku może powodować duże szkody.
OdpowiedzUsuńDokładnie :-) Sęk w tym aby wiedzieć co działa na nas dobrze, a co może szkodzić :-)
UsuńNie miałam i jakoś ten produkt specjalnie mnie nie kusi.
OdpowiedzUsuńJa natomiast żałuję, że miałam :-(
UsuńKiedyś gdy zaczynałam interesować się kosmetykami naturalnymi używałam kilku kosmetyków tej firmy, dopiero później zorientowałam się że za tą cenę można znaleźć dużo ciekawsze kosmetyki ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda :-) W tańszych produktach również można znaleźć prawdziwe perełki :-)
UsuńNiestety SLS czy SLES działa na mnie podobnie, skóra swędzi, jest podrażniona, także staram się unikać tego w składzie :/
OdpowiedzUsuńCoraz więcej osób narzeka na SLS/SLES ale są i tacy, którzy wyłącznie po nie sięgają, bo nie zauważają na sobie szkodliwego wpływu i zwyczajnie lubią takie produkty :-)
UsuńKochana, może warto zainteresować się tym produktem?
OdpowiedzUsuńhttp://www.ekobieca.pl/product-pol-14713-YOPE-Figa-Naturel-Mydlo-w-Plynie-500ml.html
Sama rozważałam zakup, szukając mydła i żelu pod prysznic bez SLS:)
Na pewno się skuszę na to mydełko..nie wiem jeszcze kiedy ale trafi do mnie na pewno :-) Zupełnie zapomniałam, że w ofercie mają figę..i pewnie kupiłabym wanilie z cynamonem. Dziękuję :-*
UsuńZ tej marki miałam jedynie krem do twarzy i w sumie u mnie sprawował się całkiem dobrze.
OdpowiedzUsuńWłaśnie sobie przypomniałam że miałam coś jeszcze... chyba jakiś żel pod prysznic właśnie, ale na 100% nie jestem pewna. Z tego co pamiętam to też większych zastrzeżeń nie miałam (jakbym miała to na pewno bym pamiętała i unikała jak ognia :D). Jak już ktoś wspomniał - jednym chemia służy, innym nie. :)
Usuń:-) dokładnie, dlatego najlepiej sprawdzać na sobie
UsuńZ tej firmy mam tylko olej do włosów, z innymi produktami nie miałam styczności.
OdpowiedzUsuńŻel to moje pierwsze spotkanie z firmą..z pewnością dam jej jeszcze szansę i poszukam produktów, które mają lepsze składy ;-)
UsuńTen temat jest dla mnie również bardzo kontrowersyjny. Idąc do apteki ja również chciałabym móc liczyć na to, że produkty, które są mi polecane są całkowicie bezpieczne dla mojego ciała jak i całego organizmu. Niestety w dzisiejszych czasach nie można na to liczyć i to co często wydaje się naturalne niestety takim nie jest.
OdpowiedzUsuńJako osoba która płaci podatki, ZUS itd. oraz podlega opiece zdrowotnej. czuję się zwyczajnie oszukana ;-(
UsuńSzkoda, że się nie spisał a ceny promocyjnej nie komentuję :)
OdpowiedzUsuńSzkoda..tym bardziej, że to gigantyczna butka. A z ceną mam nauczkę na przyszłość ;-)
UsuńObserwujemy, zapraszamy do rewanżu ;)
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością :-D
UsuńDobrze, ze nie kupiłam tej firmy szamponu ☺ podejrzewam że skład podobny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Niestety szamponom trochę jeszcze brakuje do przyjaznego i w miarę naturalnego składu :-(
UsuńOstatnio o mały włos dałabym się skusić, jednak coś podpowiadało mi żeby wstrzymać się z zakupem żelu pod prysznic z GP i bardzo dobra decyzja. Nawet nie zdawałam sobie sprawy że SLSy mają taki negatywny wpływ, dzięki za informacje :)
OdpowiedzUsuńja tyle szczęścia nie miałam.. co gorsze obdarowałam żelem bliskich :-|
UsuńWłaśnie używam wersji z zieloną kawą i miłości z tego nie będzie... Stosuję go dosyć krótko i mam nadzieję, że obędzie się bez efektów ubocznych :/
OdpowiedzUsuńnawet nie wiem co to za zapach.. zielona kawa :-) ale raczej już tego nie sprawdzę ;-)
UsuńSzara i smutna rzeczywistość.
OdpowiedzUsuńnic dodać, nic ująć ;-)
UsuńRozbraja mnie reklamowanie kosmetyków tej marki w mediach i przez "ekspertki" jako bardzo naturalnych. ;-)
OdpowiedzUsuńNajgorsze, że tego typu "ekspertek" jest coraz więcej.. brak słów ;-(
Usuń