Ostatnia partia masek w płatach. Co prawda zużyta i wyrzucona jeszcze w grudniu, ale ze względu na inne priorytety publikacja recenzji musiała się opóźnić. Po wszystkich ulubieńcach i wish listach pora wrócić do normalnego trybu prowadzenia bloga.. zatem zapraszam na maski z aliexpress ufundowane przez Monikę z bloga Mama z różową torebką.
EDDECT - SNAIL MASKA ZE ŚLUZEM ŚLIMAKA
Maska ujędrniająca i nawilżająca. Ma za zadanie także niwelować blizny potrądzikowe jak i sam trądzik, a także wpływać na zmarszczki.
Otwory nieco bardziej przyjazne niż w maskach Yunifang, o których
pisałam jeszcze w grudniu. Jednak teraz dostrzegam znaczącą różnicę. Maski
Yunifang miały ekstremalnie delikatną tkaninę przez co nawet te
niewielkie otworki było można z łatwością dopasować do kształtu twarzy.
Tutaj do czynienia mamy z nieco grubszą i sztywniejszą tkaniną, która
tak łatwo kształtowaniu się nie poddaje. Mimo to, maska bardzo ładnie
przylega do twarzy. Zapach jest nieco chemiczny ale chyba wolę to
niż zapach śluzu ślimaka.. chociaż prawdę mówiąc nie wiem do końca jak
to może pachnieć, a może jest bezwonne?
Nie
do końca jestem zadowolona z uczucia jakie pozostaje po zastosowaniu
maski. Mimo, że pozostałości maski roztarłam i ładnie się wchłonęły na
twarzy pojawiła się lepkość. Z czasem miałam uczucie jakby moja skóra na
twarzy zaczęła się pocić. Nie czułam aby moja skóra była gorąca ale
zdecydowanie było mi na twarzy ciepło.. ciepło i klejąco. Maska nie
jest do końca taka zła bo ma widoczne działanie łagodzące, choć producent
zapewnia o działaniu ujędrniającym i nawilżającym. O ile mogłabym
polemizować co do właściwości nawilżających, to o ujędrnieniu mogę
śmiało powiedzieć, że niczego takiego nie widziałam. Maskę mogę polecić
osobom z cerą trądzikową, bo po zastosowaniu maski czerwona kropa na
moim policzku wyraźnie zbladła.. ale to jedyny argument jaki przemawia
na plus tej maski. Dla mnie to jednak za mało.. a lepka skóra twarzy
zdecydowanie mnie zniechęca do zamówienia tej maski.
2N - HYALURNIC ACID MOISTURIZING FACE MASK
Maska na bazie kwasu hialuronowego, która ma działać silne nawilżająco i wybielająco. Lubię się z kwasem hialuronowym więc na tą maskę po cichu najbardziej liczyłam.
Materiał maski okazał się nieco sztywny przez co ciągle musiałam go poprawiać.. nie chciał ładnie przylegać do mojej twarzy. Poza tym sama maska była bardzo dobrze nawilżona i dość neutralna w zapachu. Jednak wrażenia po zdjęciu maski nie były szczególnie powalające. Nawilżenie było odczuwalne, ale jakieś spektakularne niestety nie.
Również i w tym przypadku na skórze pozostała lepka mazia, która nie chciała się wchłonąć. Mimo to zostawiłam skórę w takim stanie na noc, bo w tym przypadku nie miałam uczucia pocenia się skóry. Rano wszystko było w porządku.. nic mnie nie uczuliło, a skóra była poprawnie nawilżona. To jednak wciąż dla mnie za mało.
BIOAQUA - V-SZAPED
Maska ujędrniająca z efektem liftingu. To coś wyjątkowego. Maskę kładziemy nie tylko na twarz ale także na podbródek i zakładamy na uszy.
Miałam co do niej mieszane uczucia. Zakładanie maski na uszy nie do końca mnie przekonywało.. i faktycznie. Maska okazała się wyjątkowo źle docięta.. przynajmniej do mojego owalu twarzy. W szerz było tego znacznie za dużo, a wzdłuż.. no cóż.. 1/3 czoła bez maski i połowa nosa. Poza tym fantem, maska miała jeden z najprzyjemniejszych materiałów z całej trójki. Jednak efektu liftingu nawet w minimalnym stopniu nie zauważyłam. Być może aby zobaczyć taki efekt maski V-Shaped należy nosić częściej.. nie wykluczam tego ale po tej jednorazowej przygodzie, żadnych minimalnych efektów liftingujących nie zauważyłam.
Za mój stosunek do tych masek obwiniam maski Yunifang, które pokazały co naprawdę potrafią zdziałać maski w płacie. Gdyby nie Yunifang być może bardziej doceniałabym ich działanie. Z drugiej strony po co kupować coś co działa tylko trochę skoro można kupić coś co działa świetnie? Fakt, za zestaw 7 masek Yunifang należy zapłacić około 15 USD (61,50 zł), czyli po około 2,15 USD (8,80 zł) za sztukę. Za maski N2 gdzie w opakowaniu jest 10 sztuk zapłacimy około 10 USD (40,10zł). Niby masek więcej i taniej.. ale czy to właśnie działanie nie liczy się bardziej? Poza tym to (w zdecydowanej większości) wciąż taniej niż zakup masek z naszych sklepów internetowych.
Zatem, maski Yunifang wciąż królują.
Jakie maski w płatach najlepiej się wam sprawdziły?
Chętnie wypróbuję i porównam z moim ulubieńcem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz