stycznia 11, 2017

LIFESTYLE 2016 ORAZ ŻYCZENIA NA 2017

Zastanawiałam się czy tego typu post publikować. W końcu założenie od początku było takie, że jest to blog pielęgnacyjny. Z drugiej strony to mój blog i mój skrawek sieci.. a prawda jest taka, że zawsze chętnie sprawdzam na blogach zakładki "O mnie". Chcę Cię poznać.. więc dlaczego nie miałabym dać poznać siebie. Przecież to nie zbrodnia. Zatem jak mi minął 2016 i jakie mam plany na 2017 rok?


ŚLUB
To zdecydowanie największa zmiana 2016 roku. Każda kobieta, która ten etap ma za sobą z pewnością przyzna mi rację. To bardzo szczególne wydarzenie, które na zawsze łączy dwoje ludzi wspólnymi rachunkami. Oczywiście żartuję ale nie oszukujmy się, poza tymi dobrymi stronami są też i te gorsze. Grunt to znaleźć wspólny język i razem rozwiązywać napotkanie problemy. Jak nie.. to pakujemy męża i wywozimy do teściowej :-D 
A tak na serio.. razem zawsze raźniej ;-)

 

POSZUKIWANIA SUKNI
Początki poszukiwań to dla mnie czysta zabawa, która bardziej przypominała bal przebierańców niż poszukiwanie "tej najdroższej sukni". Jeszcze rok przed weselem, na wstępne poszukiwania zabrałam ze sobą koleżanki, mamę, oraz chrześnicę mojego W. Nie miałam specjalnie sprecyzowanych wymagań. Suknia miała być po prostu elegancka i nieprzesadzona.. i zaczęło się mierzenie różnych fasonów: od typowych princesek, po klasyczne litery A do rybek, po różnorodne materiały typu satyna, tafta, koronka idt. Po takim dwu weekendowym wypadzie byłam jednak o wiele dalej od określenia czego chcę niż na początku. Miesiącami przeszukiwałam różne katalogi. Gdy uzbierało się około 6 moich typów zrobiłam kolejny nalot na Lubelskie salony ślubne. Efekt? Tragedia. Katalogowe suknie prezentowały się przepięknie.. ale tylko na zdjęciach! Fotoshop zrobił swoje. Za to ekspedientkom, które rozpływały się z zachwytu miałam ochotę powyrywać kłaki. Przecież nie jestem ślepa! Widzę, że mam okropnie zaburzone proporcje sylwetki! W końcu Lublina miałam po dziurki w nosie i po suknię wybrałam się do Rzeszowa. W Salonie Sposa znalazłam najbardziej oryginalne kreacje i wyjątkowo niepowtarzalne materiały. Jednak nie znalazłam tam mojej suknie.. ale znalazłam materiał. Wraz z Panią która się mną zajmowała stworzyłyśmy od podstaw moją suknię. Choć jej nie miałam na sobie wiedziałam, że to najlepszy dla mnie wybór. Przód w kształcie litery A z trzema kontrfałdami, klasycznym prostym gorsetem i ozdobnym paskiem podkreślającym talię. Tył nieco bardziej szalony w dużą ilością fałd i prześwitującym gorsetem. Do całości dobrałyśmy 3 metrowy welon bez żadnych zdobień. Całość prezentowała się bardzo klasycznie, a zarazem oryginalnie. Największą jednak zaletą sukni był jej materiał, wykonany z grubej "siatki" z naszytym kwiatowym wzorem z białej.. matowej.. SKÓRY. Suknia pięknie się układała w tańcu, gdy chodziłam, siedziałam.. żadnych zagnieceń.  Zarówno na żywo jak i na zdjęciach wyglądała świetnie i nieskazitelnie. Nawet deptanie przez gości weselnych nie było jej straszne. Nic jej nie ruszyło, a po wypraniu wciąż wygląda tak jak przed zakupem. Najchętniej chodziłabym w niej codzienne, ale prawda jest taka, że wisi.. i wisieć będzie dlatego zdecydowałam się na jej sprzedaż. W końcu najlepszą pamiątką ślubu jest mąż.


KURS TAŃCA
Znacie typ Zosi samosi? To ja! Lubię wszystko robić sama, a już szczególnie jeśli chodzi o organizację. Jednak organizacja ślubu i wesela to mimo wszystko momentami stresujące zajęcie. Nauka tańca pozwoliła nam odetchnąć i dała mnóstwo radości. Nawet jeśli byliśmy poróżnieni np.: usadzaniem gości, to taniec pozwolił nam się odstresować. Warto jednak taką naukę rozpocząć nie później niż 1,5 miesiąca przed ślubem. To wystarczający czas na to aby przyswoić kroki i z nauki czerpać radość.. a nie dodatkowy stres.



BLOG
Choć blog powstał 15 grudnia 2015 roku, to jednak dopiero pełna rocznica uświadomiła mi jak wiele radości daje mi pisanie. Prawdopodobnie nigdy nie będę blogerką pełną parą, bo jednak nie chciałabym siadać do pisania postów ze świadomością, że muszę. Blogowanie to przede wszystkim przyjemność i radość z poznawania Was, kobiet z pasją z różnych zakątków Polski, a nawet świata. To także chęć rozwijania siebie i wiedzy o kosmetykach. Przy okazji to świetny kurs fotografii!
Rok temu obiecałam sobie, że jeśli blog przetrwa rok to zainwestuję w jego wygląd. Tak też się stało. Poza lukami w publikowaniu postów w lutym (remont łazienki) oraz w sierpniu (ślub) blog prowadziłam systematycznie. W związku z tym o generalny remont zwróciłam się do Karoliny z Karografi.pl. Ta zmiana z pewnością nie umknęła stałym bywalcom. Dla zainteresowanych szablon nazywa się Violetta. Na chwilę obecna brakuje jeszcze kilku szczegółów, ale większość menu została już w pełni dopracowana.


HOME DECOR
W 2016 roku poczyniłam kilka inwestycji mieszkaniowych. Skupiłam się głównie na tym aby wygląd mieszkania nabierał pewnej spójności i jednolitości. To dość trudne i pracochłonne szczególnie, gdy nie planujemy robić generalnego remontu.
Miejscem, które jednak wymagało całkowitej przebudowy była łazienka. W okresie lutego zostałam zmuszona do wyprowadzki, a mieszkanie zostawiłam na okres 2 tygodni w rękach zaprzyjaźnionych fachowców. Kolejne dwa tygodnie lutego to generalne porządki, bo absolutnie wszystko było zakurzone.. nawet zawartość zamkniętych szaf. Stąd wyrwa w publikowaniu postów w tym okresie. Zdjęcia po remoncie łazienki publikowałam >w tym poście<.
Z mężem zgodnie dążymy do tego aby w mieszaniu przewodnimi kolorami była biel i szarość. To co nas najbardziej irytowało to drzwi. Dlatego samodzielnie zabrałam się za ich odnowienie. Bez większego przekonania męża kupiłam białą matową farbę oraz szarą olejną na futryny oraz listwy. Dlaczego matową? Ponieważ nasze drzwi mają już swoje lata i kilka warstw farb już widziały. Gdybym ponownie położyła błyszczącą farbę efekt byłby taki, że odświeżony zostałby jedynie kolor.. a ewentualne zacieki wciąż byłyby widoczne. Największe zacieki zostały zeszlifowane, a dzięki matowej farbie wszystkie pozostałe niedoskonałości są niewidoczne. Do pełni efektu wymieniliśmy wszystkie klamki. Niemal nowe drzwi za minimalny koszt. Choć od odnowienia drzwi minął już niemal rok, pozostała mi jeszcze jedna strona drzwi. To efekt tego, że kupiłam za mało farby, a później nigdzie nie była dostępna. Gdy zrobi się nieco cieplej planuję odmalować kolejny pokój, a przy okazji dokończyć ostatnie drzwi.
Idąc za ciosem wymieniłam różnokolorowe doniczki kwiatków na białe. Dzięki temu zarówno kwiatki jak i okna prezentują się o wiele lepiej i "czyściej".
Świetnym wyborem okazał się zakup białej ciężkiej tkaniny na zasłony.  To optycznie powiększyło pomieszczenia oraz dodało im świeżości, elegancji i lekkości.
W ciągu roku większość naszych zakupów dekoracyjnych krążyła wokół białych i szarych dodatków. Hitem okazały się białe wazony na kwiaty. Moja mama również przyłożyła rękę do naszych prac dekoracyjnych wykonując na drutach poszewki na poduszki.
Niektóre z dodatków jak np. lampiony stanowiły także dekorację naszego stołu weselnego. Bez problemu znalazły swoje miejsce w domowym zaciszu. Dlatego jeśli jesteś przed planowanie swojego ślubu lub już zaczynasz planować, polecam najpierw rozeznać się w cenach firm dekoracyjnych. Może okazać się, że za wynajęcie na jeden dzień np: dwóch dużych lampionów firma zażąda od Ciebie 200 zł, a ich zakup to koszt 250 zł.


GADŻETY
Od kilku lat korzystam ze zwykłych kalendarzy. Planner Paperdot był prezentem od męża i totalny strzał w dziesiątkę dla osoby która uwielbia planować. Choć dopiero stawiam w nim pierwsze zapiski to już teraz stał się moim ulubieńcem. Wiem już, że za rok sięgnę ponownie po tego typu plannery. Na chwilę obecną nie wiem jeszcze czy ponownie będzie to Paperdot.. zobaczymy pod koniec roku.

Telefon którym posługiwałam się od dwóch lat, podczas przygotowań weselnych miał wypadek. Tylna obudowa rozsypała się w pył. Tyle szczęścia, że nie był to wyświetlacz. Nie chciałam kupować nowego telefonu, bo w tym czasie miałam mnóstwo innych wydatków, a poza tym zarówno telefon jak i aparat którym robiłam zdjęcia na blog działał bez większych zarzutów. Telefon wsadziłam do etui i tak funkcjonowałam do grudnia. Ponieważ w grudniu były moje urodziny, to z tej okazji sprawiłam sobie nowy nabytek. Priorytetem był oczywiście aparat, z racji tego, że to właśnie telefonem robię zdjęcia które oglądasz na blogu. Sprawy techniczne zostawiłam mężowi, który jest.. gadżeciarzem. Po dwóch miesiącach poszukiwań wybór padł na Samsung Galaxy S7. Cena niestety bardzo wysoka ale faktycznie, telefon ma obecnie jeden z najlepszych aparatów na rynku. Pod tym względem jest fenomenalny.. różnicę między zdjęciami widzę ogromną. To zdecydowanie świetny zakup.. jednak tym razem będę o wiele ostrożniejsza w jego użytkowaniu. 



ODZIEŻ I DODATKI
Po sklepach z kosmetykami mogę włóczyć się godzinami ale sklepy odzieżowe to dla mnie męka. Mało kiedy przemawiają do mnie sezonowe trendy, raczej mam swój klasyczny styl ubierania, w którym czuję się komfortowo. Czasem coś sobie wymyślę np: futrzana kamizelka czy sukienka z falbaną i odkrytymi ramionami. Odpowiednią sukienką znalazłam dopiero po dwóch latach w Mango. Za to za kamizelką w której nie będę wyglądać jak małe Yeti, chodziłam trzy lata i również dopiero w tym roku znalazłam odpowiednią. Co w moim przypadku oznacza "chodzenia za czymś"? To jednoznaczne z tym, że jak mi coś w oko wpadnie (najczęściej z wystawy) to wejdę do sklepu i przymierzę. Więc to w zasadzie ubrania polują na mnie, a nie ja na ubrania.
Poza upragnionymi zdobyczami hitem roku okazały się u mnie białe spodnie z mango oraz wszystkie rodzaje krótkich spodenek. W lecie krótkie spodenki to podstawa niemal każdego mojego ubioru. Najczęściej towarzyszyły im przy nich koszulki z H&M, które są rewelacyjnej jakości. Lekkie, zwiewne, luźne i z moim ulubionym dekoltem w serek. Jeśli w tym roku znów się pojawią w sprzedaży to z miejsca kupię kolejnych 5 sztuk.

Od 2 lat przy każdym wyjściu niezmiennie towarzyszą mi na zmianę dwie torebki marki Tiffi. Ich krój jest wzorowany na klasycznych torebkach marki Michael Kors według wzoru Selma. W zasadzie różni ich tylko cena. Torebki Tiffi były o połowę tańsze.. ale prawdę mówiąc wiąż drogie.. ponad 500 zł. Pierwszą torebkę kupiłam sobie z okazji imienin oraz z otrzymanego stypendium rektora za jedne z najlepszych wyników na uczelni.. tak, byłam kujonem! Momentalnie zakochałam się w torebce. Nie dość, że ma piękny fason to jest też genialnej jakości. Po dwóch latach ciągłego targania nie widać po niej niemal żadnego zużycia. Po 3 miesiącach od zakupi pierwszej torebki kupiłam drugą w wersji czarnej. Pozostałe torebki albo wyrzuciłam albo oddałam. Kocham.



KSIĄŻKI
To przerażające jak mało przeczytałam książek w ubiegłym roku. Obwiniam o to przepisy budowlane po które zdarza mi się bardzo często sięgać.. przyszły rok zapowiada się pod tym względem jeszcze bardziej intensywny. Na szczęście z moich lichych zbiorów udało mi się wygrzebać dwie ciekawe książki. Pierwszą propozycją jest znana wszystkim blogerkom urodowym poradnik Sekrety Urody Koreanek. Poza tym, że zawiera wiele cennych porad urodowych, to bardzo przyjemnie się ją czytało. Niemal tak przyjemnie jak książki dla nastolatek, które czytałam wieki temu.
Drugą pozycją jest Marsjanin. To świetny przykład na to, że książka jest lepsza od filmu. Mimo to polecam zarówno jedno jak i drugie.


FILM -DZIEWCZYNA Z PORTRETU
Razem z mężem jesteśmy fanami Marwelowskich produkcji. Obowiązkowo chodzimy na każdą produkcję do kina. Świetnie ogląda nam się także produkcje Netflixa. Jednak filmowym hitem dla mnie okazał się stosunkowo niedawno widziany film Dziewczyna z portretu. Świetna historia, gra aktorska, fabuła.. w dodatku uwielbiam wszystkie filmy w których gra Eddie Redmayne. Co dziwne mój mąż także był pod wrażeniem, a to zupełnie gatunek nie w jego stylu. Jeśli nie widziałaś tego filmu wpisz go na listę jako obowiązkowy punkt 2017 roku.


SERIAL - TEORIA WIELKIEGO PODRYWU
W dziedzinie seriali od 3.. 4 lat niezmiennie króluje u nas Teoria Wielkiego Podrywu. Pierwszy sezon nie jest specjalnie porywający ale z każdym kolejnym odcinkiem tylko bardziej płakaliśmy ze śmiechu. Obecnie serial ma 9 sezonów, gdzie wszystkie widzieliśmy co najmniej 15 razy.. i za każdym razem bawi nas tak samo. Tym bardziej cieszy nas fakt, że serial będzie trwał kolejne 3 sezony.

ŻYCZENIA I MARZENIA NA 2017 ROK

Przede wszystkim życzę sobie oraz Tobie aby rok 2017 był zdrowy.. aby omijały nas i naszych bliskich wszelkie paskudztwa.
Już teraz wiem, że rok 2017 będzie dla mnie bardzo męczący, czeka mnie nauka pod kątem uprawnień budowlanych. Jest to egzamin państwowy, więc wszystkie.. nawet te najcięższe egzaminy czy obrona pracy inżynierskiej czy magisterskiej to błahostka w porównaniu z tym co mnie czeka. Na chwile obecną nie wiem czy wyrobię się na sesję jesienną.. ale wychodzę z założenia, że lepiej przygotować się raz i dobrze niż podchodzić do egzaminu dwa razy.. tym bardziej, że jest on płatny i stresujący.
   Z bardziej przyziemnych rzeczy? W planach mamy rozpoczęcie budowy własnego domu.. bez kredytów i pożyczek. Nie będzie to łatwe.. ale na chwilę obecną mamy gdzie mieszkać, więc z miejsca nastawiamy się, że budowa zajmie nam kilka ładnych lat.

Jednak międzyczasie stopniowo niewielkim nakładem kosztów staramy się remontować poszczególne pokoje w naszym M4. W tym roku będzie to salon, który prosi się o odmalowanie.
Pomimo nawału pracy mam także nadzieję, że uda się nam wyskoczyć na krótkie wakacje. Jako kurs obierzemy standardowo góry.. być może ponownie Bieszczady. Po górach możemy chodzić od świtu do zmierzchu.. kochamy to! Ewentualnie dla odmiany mazury z obowiązkową wizytą w Kadzidłowie Parku Dzikich Zwierząt.

Podstawą panów na 2017 rok jest systematyczne prowadzenie bloga. Co ciekawe także dla mojego męża blog jest czymś interesującym. Oczywiście nie zamierza prowadzić własnego, ale codziennie wypytuje mnie czy coś publikowałam, o czym itd. Jeśli przez dłużej niż 3 dni nic nie publikuję, gorąco zagrzewa mnie do działania.. nawet specjalnie biega po świeże kwiatki do zdjęć! Takie podejście partnera zdecydowanie działa motywująco, nawet w najgorsze dni, gdy brakuje chęci czy weny twórczej.
Zakupowe plany? Jakże mogłoby się bez nich obejść. W zasadzie od ponad dwóch (trzech?) lat po moim niekoniecznie rozsądnym rozumku krążą dwa produkty.
Pierwszym jest torebka marki Michael Kors model Jet Set w większym rozmiarze oraz czytnik książek Kindle Paperwhite.

W tych dwóch przypadkach bliższa jestem zakupu torebki niż czytnika. Z tego względu, że w 2017 głównie będę czytać przepisy budowlane oraz warunki techniczne, a nie książki :-( ale jak zdobędę uprawnienia.. to nie omieszkam przemyśleć sprawienia sobie takiego prezentu w ramach tych tortur. Nie podjęłam decyzji co do wersji czytnika, ten wybór pozostawię dla męża. Co do torebki również na chwilę obecną nie mam sprecyzowanych upodobań co do koloru. Podejrzewam, że dopiero w momencie odłożenia gotówki będę się nad tym tematem bardziej zagłębiać. 
   
Choć w 2016 roku dość sporo się wydarzyło, to jednak 2017 zapowiada się równie intensywny.

Co Wam przyniósł 2016 rok?
Jakie plany na 2017?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger