Naprawdę nie miałabym nic przeciwko temu aby do sklepów z kosmetykami chodzić z niewielkimi opakowaniami, nabierać interesującą ilość danego produktu i płacić za to co się weźmie. Czyż życie nie byłoby piękniejsze dla każdej kosmetykomaniaczki? Na szczęście mamy próbki oraz mini produkty, chociaż te ostatnie mało kiedy wypadają korzystnie cenowo. Ja mam jeszcze nieocenioną Monię (Mama z różową torebka), która co jakiś czas podsyła mi swoje skarby, a ostatnio był to zestaw solidnych próbek marki Apis, który w lipcu towarzyszył mi w pielęgnacji twarzy.
PEELING DOTLENIAJĄCY
Jego zapach nie do końca mi odpowiada (kremowy z połączeniu z chemią) ale nie jest na tyle intensywny aby przeszkadzał mi w użyciu. Ponadto na twarzy jest niemal niewyczuwalny. Jednak na tle innych peelingów które miałam okazję używać mogę śmiało napisać, że ten się wyróżnia. To nie jest kremowa baza w której zanurzone są ścierające drobinki. To zdecydowanie drobinki z minimalną ilością spoiwa. Sprawia to, że peeling jest prawdziwym mocnym zdzierakiem. Osobiście nie lubię peelingów po których nie widzę efektu, a w tym przypadku efektów nie da się nie zauważyć.
Produkt nakładamy na skórę i pozostawiamy na 5 minut, następnie masujemy przez dwie minuty i zmywamy. Za pierwszym razem nałożyłam peeling i przystąpiłam do masowania.. na szczęście bardzo delikatnego. Peeling może zrobić krzywdę jeśli go nie docenimy. Pod palcami czuć ogrom malutkich ścierających drobinek, które robią świetną robotę ale mogą też podrażnić skórę. Warto jednak używać peelingu zgodnie z zaleceniem, bo efekty są jeszcze lepsze. W czasie pierwszych minut gdy peeling po prostu leży na naszej skórze, zmiękczany i rozpuszczany jest martwy naskórek. Na koniec drobinki ścierne wszystko usuwają.
Po wszystkim skóra jest bardzo
wygładzona i oczyszczona. Odnoszę nawet wrażenie, że niemal trzeszczy co
akurat nie do końca mi odpowiada. Nie ma opcji aby po peelingu
pozostawić skórę samą sobie, bo może się to skończyć przesuszeniem. To
jednak świetna podstawa aby na skórę nałożyć coś bardziej odżywczego i
kojącego.. np. maseczkę.
Skład (INCI): Aqua,
Perlite, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Cetearyl Alcohol &
Ceteareth 20, Almond Oil Cosmetics (Olus Loi), Maltodextrin, Papain,
Carbomer, Magnesium Aspartate & Zinc Gluconate & Copper
Gluconate, Ubichinon, Ginseng Root Extract, Linseed Extract,
Triethanolamine, Phenoxyethanol, Caprylyl Glycol, Parfum.
ROZJAŚNIAJĄCA MASECZKA REDUKUJĄCA PRZEBARWIENIA
Zapach maseczki mnie rozczarował, bo to takie mydło bez wyrazu. Z drugiej strony świadczy to o tym, że substancji zapachowy w produkcie jest niewiele co zawsze warto docenić. Maseczka ma bardzo kremową aksamitną konsystencję. Przypomina nieco bardziej zwarty krem. Przyjemnie rozprowadza się na skórze i jest komfortowa podczas noszenia. Osobiście odczuwam jednak delikatny efekt chłodzenia. Z czasem kremowa konsystencja na skórze przemienia się w bardziej oleisto-wodną, co sprawia wrażenie jakby skóra maseczkę piła.
Substancje w niej zawarte nie szczypią w
oczy więc mogę ją nosić przez godzinę lub dłużej. Maseczkę
najlepiej usunąć przy pomocy gąbki celulozowej lub gąbki Konjac. Zwykłe
zmycie dłonią może troszkę zając, ale z gąbką wszystko schodzi bez
najmniejszego oporu. Po jej użyciu skóra nie jest ściągnięta ani
podrażniona. Delikatny efekt rozjaśnienia skóry i przebarwień zauważyłam dopiero po kilku aplikacjach. Dlatego aby w pełni maskę docenić należałoby stosować ją systematycznie. Początkowo maseczką nie byłam specjalnie zachwycona, bo poza nawilżeniem i delikatnym odżywieniem skóry niczego specjalnego nie zauważyłam. Częściowo wynika to z tego, że od maseczek wymagam bardzo dobrego efektu już po pierwszym użyciu ale nie każde maski są tak intensywne. Z jednej strony jest to plus, bo maska sprawdzi się przy cerach wrażliwych i można ją stosować częściej niż raz na tydzień.
Skład (INCI): Aqua, Soyben Oil, Propanediol, Boerhavia Diffusa Root Extract, Cetearyl Alcohol & Ceteareth 20, Glycerin, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Hypoxis Rooperi Rhizome Extract, Caesalpinia Spinosa Gum, Grapefruit Extract, Cucumber Extract, D-panthenol, Sodium Hyaluronate, Collagen, Hydrolyzed Elastin, Carbomer, Triethanolamine, Phenoxyethanol, Caprylyl Glycol, PEG-8, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Ascorbyl Acid, Citric Acid, Parfum.
Skład (INCI): Aqua, Soyben Oil, Propanediol, Boerhavia Diffusa Root Extract, Cetearyl Alcohol & Ceteareth 20, Glycerin, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Hypoxis Rooperi Rhizome Extract, Caesalpinia Spinosa Gum, Grapefruit Extract, Cucumber Extract, D-panthenol, Sodium Hyaluronate, Collagen, Hydrolyzed Elastin, Carbomer, Triethanolamine, Phenoxyethanol, Caprylyl Glycol, PEG-8, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Ascorbyl Acid, Citric Acid, Parfum.
ŚLIWKOWA MASKA
Pierwsze
wrażenia? Chcę ją zjeść! Ależ ona pachnie! Prawdziwa dojrzewająca w
słońcu śliwka. Konsystencja kremowa niemal jakbym nakładała na skórę
zwykły krem o lekkiej konsystencji tylko grubszą niż normalnie warstwę. Wersja śliwkowa jest minimalnie mniej gęsta od wersji rozjaśniającej ale obie są równie komfortowe w nakładaniu. Zapach przez cały czas towarzyszy moim nozdrzom, a do ust z każdą minutą
napływa więcej ślinki.. w końcu nozdrza się przyzwyczajają. Maseczka jest bardzo komfortowa i mogę ją nosić przez długi czas, a nawet pokusiłabym się o stwierdzenie, że można w niej spać. Nawet w minimalnym stopniu nie robi krzywdy.
Więc co robi? Nawilża i odżywia skórę. Podobnie jak w przypadku maseczki rozjaśniającej nie robi tego nachalnie ale efekt jest zauważalny. To również typ maseczki którą można stosować częściej.. nawet 3-4 razy w tygodniu.
Próbowałam zgodnie z zaleceniem producenta ściągnąć nadmiar maseczki wacikiem ale to u mnie nigdy się nie sprawdzało. Zawsze mam wrażenie, że moja skóra pod takim płaszczykiem nie oddycha i poci się.. ale to dotyczy wszystkich masek jakie stosowałam. Po prostu moje osobiste preferencje.
Próbowałam zgodnie z zaleceniem producenta ściągnąć nadmiar maseczki wacikiem ale to u mnie nigdy się nie sprawdzało. Zawsze mam wrażenie, że moja skóra pod takim płaszczykiem nie oddycha i poci się.. ale to dotyczy wszystkich masek jakie stosowałam. Po prostu moje osobiste preferencje.
Skład (INCI): Aqua, Soyben Oil, Glycerin, Terminalia Ferdinandiana Fruit Extract,
Cetearyl Alcohol & Ceteareth 20, Sodium Hyaluronate, Prunus Cerasus
Extract, Mangifera Indica Fruit extract, Prunus Domestica Seed Oil,
Salvia Hispanica (Chia) Seed Oil, Carbomer, Triahanolamine,
D-panthenol, Phenoxyethanol, Caprylyl Glycol, Lycium Barbarum Fruit
Extract, PEG-8, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate,
Ascorbyl Acid, Citric Acid, Parfum.
HYDROŻELOWY TONIK WYGŁADZAJĄCY Z KWASEM HIALURONOWYM
Po tym toniku zadaję sobie pytanie dlaczego wszystkie toniki nie mają takiej fajnej konsystencji?! Dlaczego?! Delikatny hydrożel sprawdza się wprost rewelacyjnie i bije na głowę wodniste konsystencje. Tonik bez problemu aplikuję na dłoń, delikatnie rozmasowuję i wklepuję w skórę. Tu żadne waciki nie są potrzebne. To tak jakbym zaaplikowała w tradycyjny sposób pięć razy wodnistą wersje toniku w tradycyjny sposób. Jestem pod absolutnym wrażeniem tej konsystencji. Uwielbiam ją!
Przez taką aplikację tonik jest dodatkowo bardziej wydajny. Nałożony na oczyszczoną skórę pozostawia wodnisto -żelową warstwę, której należy dać chwilkę na wchłonięcie. Zajmuje to nie dłużej niż jedną minutę. Zdarza się, że aplikuje kolejną warstwę toniku i taka pielęgnacja jest dla mojej skóry zupełnie wystarczająca. Takie traktowanie skory codziennie zapewne by się nie sprawdziło ale co jakiś czas moja skóra nie ma nic przeciwko.
Skład (INCI):
Aqua, Glycerin, Sodium Hyaluronate Linseed Extract, Cucumis Sativus
Fruit Extract, Hydrolyzed Caesalpinia Spinosa Gum, Xanthan Gum,
D-panthenol, Propylene Glycol, Phenoxyethanol, Caprylyl Glycol,
Macadamia Integrifolia Seed Oil, Parfum.
DOTLENIAJĄCY MUS Z AKTYWNYM TLENEM
Kolejna ciekawa konsystencja. Bardzo lekki krem.. a raczej dosłownie tak jak go określa producent.. mus. Nie pozostawia lepiej warstwy i jest niemal niewyczuwalny. Skóra w dotyku jest za to przyjemnie wygładzona. Mus bardzo łatwo się rozprowadza, szybko wchłania, a skóra faktycznie jest nawilżona. Dla mnie takie nawilżenie w ciągu dnia jest zupełnie wystarczające, a jeśli nie to co jakiś czas ratuję się dodatkowo maseczką. Niestety mus nie dogaduje się z moim obecnym podkładem mineralnym 100% Pure. Trudno jest mi podkład rozprowadzić bezpośrednio na musie.. nieważne jak długo od jego aplikacji. Niby skóra już produkt wchłonęła ale i tak mam problem z rozprowadzeniem. Dlatego w tej kwestii całkowicie skapitulowałam i po mus nie sięgam gdy w planach mam podkład. Jednak nie obwiniałabym za to mus. Nie od dziś wiadomo, że pielęgnację pod minerały należy dobrać indywidualnie, a często nie jest to łatwe. Zauważyłam również, że po musie stosunkowo szybko zaczynam się świecić w strefie T. Dlatego ostatecznie używam go co drugi raz na noc.
Skład (INCI): Aqua, Glycerin, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil,
Adansonia Digitata (Baobab) Oil, Macadamia Integrifolia Seed Oil,
Perfluorodecalin, Simmondsia Chinesis (Jojoba) Seed Oil, Sucrose
Palmitate, Ceramide NP, Xanthan Gum, Ubichinon, Sodium Hyaluronate,
Tocopherol Acetate, Cetearyl Alcohol & Ceteareth 20, Magnesium
Aspartate & Zinc Gluconate & Copper Gluconate, Ginseng Root
Extract, Coco-Caprylate / Caprate, Sodium Polyacrylate Starch, Carbomer,
Phenoxyethanol, Caprylyl Glycol, PEG-8, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate,
Ascorbic Acid, Citric Acid, Parfum.
Cały zestaw zebrałam ze sobą na krótkie wakacje.. aktywne wakacje. Oprócz produktów Apis miałam w zanadrzu całkiem okazałą stertę przeróżnych próbek ale ostatecznie prym wiodły produkty Apis.. a wszystkie próbki przywiozłam nienaruszone z powrotem do domu. Cały zestaw nawet w trudnych warunkach spisał mi się całkiem dobrze, chociaż po powrocie zauważyłam lekkie przesuszenie skóry przy nosie.. ale to prawdopodobnie efekt 5 godzinnej podróży samochodem z włączoną klimatyzacją. Po dwóch aplikacjach maseczek, peelingu oraz toniku problem zniknął.
W zasadzie cały zestaw przypadł mi do gustu. Peeling jest świetny i rewelacyjnie przygotowuje skórę na przyjęcie kolejnych kroków. Maseczki są bardzo kojące choć minimalnie bardziej polubiłam wersję śliwkową ale to głównie z uwagi na zapach. Tonik uwielbiam za jego żelową konsystencję.. rewelacja. Mus za to jest bardzo delikatny, ale chyba najmniej się u mnie sprawdził. Jedyne czego mogę się przyczepić to zapachy tych produktów (z wyjątkiem maski śliwkowej). Dla mnie to takie mydlano-chemiczny zapach chociaż najbardziej odczuwalny jest prosto z opakowań, a podczas aplikacji znacznie traci na intensywności.
Naprawdę jestem bardzo mile zaskoczona.. nie spodziewałam się, że produkty zrobią na mnie tak dobre wrażenie.
Dziękuję Moniko za możliwość przetestowania 😘
Znasz markę Apis?
Testowałaś coś z ich asortymentu?
Coś się szczególnie fajnie u Ciebie sprawdziło?
Znasz markę Apis?
Testowałaś coś z ich asortymentu?
Coś się szczególnie fajnie u Ciebie sprawdziło?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz