lutego 26, 2018

MIODOWA MYDLARNIA - MASECZKI STWORZONE Z MIŁOŚCI DO NATURY, CZYLI SŁODKI KOKOS ORAZ LEN I CHIA


Miodową Mydlarnie pokochałam jeszcze przed pierwszym zamówieniem. Tak.. jest to możliwe 😂 Pokochałam te pszczółki za ich filozofię, podejście do kosmetyków, naturalność i prostotę składów. Za to, że w lecie przy wysokich temperaturach przesyłki są wstrzymywane. Że nie liczy się tu każda sprzedana sztuka, a szacunek i dbałość o to aby dostarczyć najlepszą jakość. Bo skoro pszczółki kochają swoje kosmetyki na każdym etapie ich produkcji łącznie z wysyłką to i sam użytkownik powinien je pokochać. W końcu miłość i dobre uczynki wracają. Prawda?


Moje pierwsze zamówienie to maseczki! W końcu uwielbiam maseczki więc był to oczywisty zakup. Po dwóch pierwszych maseczkach w krótkim czasie zamówiłam kolejne dwie i tym sposobem dorobiłam się pełnego zestawu. Dlatego dziś zapraszam na pierwszy zestaw, a jutro na drugi. 

MIODOWA MYDLARNIA - MASECZKA SŁODKI KOKOS


Od producenta:
Delikatna, nawilżająco-odżywcza maseczka do twarzy, szyi i dekoltu, pełna kokosu, miodu i białej glinki, o naturalnym ciepłym zapachu kokosa. Do każdego rodzaju cery, szczególnie suchej, delikatnej, zmęczonej, ze zmarszczkami, wymagającej nawilżenia i odżywienia.

Efekt: skóra jest miękka, gładka, nawilżona, delikatna w dotyku i zrelaksowana, podrażnienia są złagodzone.

Sposób użycia: Wymieszaj 1-2 łyżeczki maseczki z 1-2 łyżeczkami ciepłej wody aby uzyskać konsystencję papki. Nałóż na twarz, szyję, dekolt. Polecamy użyć specjalnego płaskiego pędzla do maseczek lub jakiegokolwiek innego. Maseczka dobrze rozprowadza się również opuszkami palców. Zmyj letnią wodą po 10-15 minutach, można użyć zwilżonych płatków kosmetycznych.


Skład (INCI): Kaolin (White Clay), Cocos Nucifera Flour, Cocos Nucifera Milk Powder, Honey Powder, Zinc Oxide.
  • Biała glinka (Kaolin (White Clay)) - delikatna, pełna minerałów - odżywia, regeneruje, działa ściągająco, łagodzi podrażnienia, poprawia koloryt skóry, doskonała nawet do wrażliwej skóry
  • Kokos: mączka kokosowa (Cocos Nucifera Flour) oraz mleczko kokosowe w proszku (Cocos Nucifera Milk Powder) - pod postacią mleczka i mączki kokosowej - działanie wybitnie nawilżające i regenerujące, bogate źródło zdrowego oleju, aminokwasów, białka, węglowodanów, minerałów (żelazo, sód, wapń, fosfor, potas), zawiera naturalne antyoksydanty, ma też właściwości antybakteryjne i antywirusowe
  • Miód w proszku (Honey Powder) - wyśmienicie nawilża i odżywia skórę, zawiera wszystkie niezbędne skórze elementy: węglowodany, aminokwasy, minerały (potas, wapń, sód, magnez, żelazo, krzem, glin, cynk, i in.), witaminy, białka oraz enzymy. Koi skórę, uelastycznia i wygładza. Działa odkażająco i oczyszczająco.
  • Cynk (Zinc Oxide) - ma właściwości antybakteryjne, ściągające, pomaga w łagodzeniu podrażnień i uszkodzeń skóry, naturalny filtr UV

Biały proszek leciutko grudkowaty o zapachu.. mąki z glinką ? 😕 Jakoś kokosa tutaj nie czuję, a przynajmniej nie jest to zapach kokosa powszechnie znany czy oczekiwany.. i dobrze. Moja tolerancja na przesadnie słodkie kokosy jest dość niska, a w dodatku w produktach do twarzy jest niemal zerowa. Zatem poczułam wielką ulgę otwierając słoiczek. 

Maseczka bez problemu rozrabia się z ciepłą wodą ale nie ma jednolicie gładkiej konsystencji. Nie wykluczam, że to moja wrodzona nieudolność. W końcu chyba jako jedyna potrafię zepsuć maskę algową, która nie nadaje się do nałożenia na twarz 😹 To oczywiście nie jest maska algowa.. ale moje wyjątkowe umiejętności nie zanikają. Konsystencja proszku wydaje się bardzo drobna i delikatna.. więc jak wyjaśnić delikatne grudki? Talentem wrodzonym!.. albo maseczka tak ma. Fakt jednak jest taki, że to zupełnie w niczym nie przeszkadza.



Zapach po rozrobieniu staje się nieco bardziej intensywny.. i z całej czwórki masek najmniej mi odpowiada. Nie jest mocny.. nie przeszkadza mi w noszeniu.. po prostu najmniej za nim przepadam. Na szczęście wszystko w ramach komfortu jest akceptowalne. 

Około dwóch łyżeczek proszku rozrabiam najczęściej w ciepłą (trochę bardziej ciepłą 😎) wodą. Zdarzało mi się kombinować z innymi składnikami: dodawałam olejki, aktywator, kwas hialuronowy itd. ale ostatecznie zostałam przy najprostszej formie.

Maseczka bez problemu rozprowadza się po skórze, jednak zawsze robię to etapami. Wolę nałożyć cieńszą warstwę i stopniowo dokładać kolejne niż z miejsca lecieć mocną szpachlą. Używam do tego płaskiego pędzla, który wraz z zestawem kupiłam w sklepie Miodowej Mydlarni.


Coś co najmniej przekonuje mnie do tej maseczki to szybkie zasychanie. Tylko w tej wersji przy podsychaniu szczypie mnie delikatnie skóra. Na początku miałam obawy o podrażnienia i nie byłam w stanie doczekać ów 10-15 minut zalecanych przez producenta. Zwyczajnie miałam pietra. Jednak z czasem ten czas wydłużałam. Komfort przy zaschniętej maseczce nie jest specjalnie duży. Czuć ją i czuć znieruchomiałą mimikę twarzy. Jeśli w tym czasie dużo się mówi lub spożywa w efekcie maseczka będzie się kruszyć. Warto wówczas uzbroić się w wodę termalną, łagodny tonik, hydrolat, czy zwyczajnie wodę i delikatnie zwilżać maseczkę.


Moim ulubionym sposobem jest jednak nałożenie wilgotnego płata maski bawełnianej, którą ze dwa-trzy razy w trakcie noszenia maseczki zwilżam wodą termalną. Płachta świetnie trzyma wilgoć, a maseczka pod spodem nie jest w stanie ani na chwilę wyschnąć. Dzięki temu składniki aktywne dłużej działają na skórę, a efekty są zwyczajnie lepsze. 

Po zdjęciu płachty wykonuję jeszcze delikatny peeling. Drobinki są tu bardzo miękkie i delikatne więc nawet cera wrażliwa czy podrażniona nie będzie marudzić. Skóra po maseczce jest miękka, gładka, przyjemna w dotyku, ale efekt nawilżenia jak dla mnie jest zbyt delikatny. Myślę, że doceni się ją dopiero przy systematycznym użytkowaniu. Dopiero wówczas skóra staje się bardziej miękka, podrażnienia zostają złagodzone, a przebarwienia bledną.


Mimo wszystko moja skóra najmniej ukochała sobie wersję kokosową i chyba najmniej ta wersja sprawiała mi radości. Słodki kokos jest przeznaczona do każdego typu cery ze szczególnym wskazaniem w stronę cer suchych.. zatem zupełnie w przeciwnym kierunku do mojej cery.. i chyba dlatego do końca nie zaskoczyła nam ta znajomość. Raczej powrotu do niej nie planuję ale powiedzieć, że byłam z niej niezadowolona albo, że nic nie robiła.. tego zarzucić jej nie mogę.


MIODOWA MYDLARNIA - MASECZKA LEN I CHIA


Od producenta:
Łagodząca i intensywnie regenerująca maseczka do twarzy, szyi i dekoltu z siemieniem lnianym, nasionami chia, glinką białą i rumiankiem, wzbogacona nawilżającym i super odżywczym miodem i pyłkiem pszczelim. Do każdego rodzaju cery, szczególnie suchej, delikatnej, podrażnionej, także starzejącej się, wymagającej tonizacji, ukojenia i odżywienia

Efekt: cera zyskuje promienny, świeży wygląd, jest gładka, ukojona, odpowiednio napięta, zmarszczki są spłycone i bardziej wyrównane.

Sposób użycia: Wymieszaj 2-3 łyżeczki maseczki z 2-3 łyżeczkami ciepłej wody. Pod wpływem wody, z simienia lnianego i nasion chia wydzieli się cenny nawilżający śluz, w rezultacie czego maseczka będzie miała postać galaretki. Nałóż na twarz, szyję, dekolt. Polecamy użyć specjalnego płaskiego pędzla do maseczek lub jakiegokolwiek innego. Maseczka szczególnie dobrze rozprowadza się opuszkami palców - możesz przy okazji wykonać delikatny masaż. Po 10-15 minutach zwilż skórę letnią wodą i użyj płatków kosmetycznych, aby usunąć maseczkę.


Skład (INCI): Kaolin (White Clay), Linum Usitatissimum Seed Powder, Salvia Hispanica (Chia) Seed Powder, Bee Pollen, Honey Powder, Chamomilla Recutita Flower Powder. 

  • Biała glinka (Kaolin (White Clay)) - delikatna, pełna minerałów - odżywia, regeneruje, działa ściągająco, łagodzi podrażnienia, poprawia koloryt skóry, doskonała nawet do wrażliwej skóry
  • Siemię lniane (Linum Usitatissimum Seed Powder) - niezwykle przyjazny skórze surowiec naturalny, dzięki zawartości oleju lnianego (bogactwo w nienasycone kwasy tłuszczowe omega-3, -6 i -9) białka, witaminy B1 i B6, minerałów: magnezu, wapnia, żelaza, cynku, witaminy E i F. Działa wybitnie kojąco na wszelkiego rodzaju podrażnienia, łagodzi przesuszone partie skóry, uspokaja wrażliwą skórę.
  • Chia: (Salvia Hispanica (Chia) Seed Powder) cyli szałwia hiszpańska, to nasionka bogate w cenne tłuszcze (nienasycony kwas tłuszczowy omega-3), węglowodany, białka, witaminy i minerały (mnóstwo fosforu, wapnia, potasu i magnezu). Mają, równie skuteczne jak siemię lniane, działanie kojąco-odżywcze na skórę, a także delikatne właściwości antyoksydacyjne przeciwstarzeniowe.
  • Pyłek pszczeli (Bee Pollen) - jest najwartościowszym odżywczym produktem roślinnym, zawiera niepowtarzalny kompleks składników niezbędnych do właściwego funkcjonowania skóry - białka, węglowodany, tłuszcze, minerały, witaminy, olejki eteryczne, hormony, enzymy, kwasy organiczne.
  • Miód w proszku (Honey Powder) - doskonale nawilża i odżywia skórę, zawiera wszystkie niezbędne skórze elementy: węglowodany, aminokwasy, minerały (potas, wapń, sód, magnez, żelazo, krzem, glin, cynk, i in.), witaminy, białka oraz enzymy. Koi skórę, uelastycznia i wygładza. Działa odkażająco i oczyszczająco.
  • Rumianek (Chamomilla Recutita Flower Powder) - posiada niezwykle cenne właściwości łagodzące, zmniejsza obrzęki, zmiękcza i ujędrnia skórę, delikatnie ją oczyszcza, odświeża i poprawia jej koloryt.

To najbardziej zróżnicowana maseczka pod względem konsystencji. Jest tu zarówno leciutki i drobny proszek jak i nieco większe drobinki. Zapachem przypomina mi najbardziej wiejskie sianko.. ale to zdecydowanie zapach siemienia lnianego.. jednak dla moich przyjemnych skojarzeń pozostanę przy sianku.. tylko bez zboczonych podtekstów proszę! Polubiłam jej oryginalny zapach na tyle, że jako pierwsza z całej czwórki zaczęła dobijać dna 😂

Jej rozrabianie to dla mnie zagadka. Zgodnie z opisem spodziewałam się galaretki, która miała powstać po kontakcie wody z siemieniem i szałwią. Raz nawet zagotowałam wodę i zalałam sproszkowaną maseczkę.. też nie. Myślałam, że coś źle robię.. w końcu mam do tego talent i napisałam do procenta. Ostatecznie uzgodniliśmy, że wszystko robię dobrze. Zatem.. nie jest to dosłownie galaretka.. dla mnie to taka zwykła papka 😂 chybże po jej przygotowaniu należy ją odstawić aby ów galaretka miała szansę powstać?



Maseczkę nakładam pędzelkiem i chyba tylko w taki sposób można ją nałożyć. Nie jestem w stanie uzyskać z niej jednolitej masy. Na dnie naczynka lądują cięższe drobinki, a resztę stanowi woda z pozostałością. Pędzlem w pierwszej kolejności aplikuje się siłą rzeczy lżejszą konsystencję, a później pozostałe drobinki. Nie przeszkadza mi to specjalnie, choć przez to wciąż mam nieodparte wrażenie, że znowu spaprałam maseczkę 😂

Z racji tego, że ta maseczka jest dość nietypowa, zgodnie z zaleceniem producenta należy stosować 2-3 łyżeczki maseczki na 2-3 łyżeczki wody. Ostatecznie najbardziej odpowiada mi proporcja 2 łyżeczek do 1 łyżeczki wody. Wychodzi nieco bardziej gęsta ale to mi najbardziej odpowiada. Na tle pozostałej trójki to właśnie Len i Chia jest najmniej wydajną maseczką.

Taka bardziej gęsta papka zastyga na twarzy już po kilku minutach. Ale podobnie jak w przypadku poprzedniej nakładam na niż bawełnianą maseczkę nasączoną wodą. Taki komfort bardzo mi odpowiada.. na tyle bardzo, że robię to już z każdą zastygającą maseczką.. a już szczególnie z maskami które w składzie zawierają glinkę. Moja skóra bardzo źle znosi kontakt z glinkami. Jednak zarówno Słodki kokos jak i Len i Chia nigdy nie wyrządziły mojej skórze krzywdę. Nawet jeśli maseczki pozostawiam na 15 minut bez dodatkowego nawilżania! To dość nietypowe jak na moją skórę.


Mimo stosunkowo szybkiego podsychania nie odczuwam żadnych negatywnych reakcji. Skóra czuje się dobrze, choć odczuwalne jest jej ściągnięcie. Jednak jeśli mam się doszukać jakiegoś problemu to są to większe grudni, które po przyschnięciu odpadają. To może irytować.. ale.. to nie jest maseczka typu express! To typowa maseczka Slow Beauty, której należy poświęcić czas i uwagę. W końcu szereg naturalnych i prostych składników ma swoje prawa. W związku z czym, gdy nie mam czasu to sięgam po coś na szybko ale te maseczki zwyczajnie wymagają innego traktowania.

To jak zrobić seans jogi w 15 sekund.. po prostu pewne rzeczy z zasady się wykluczają


Dlatego: maseczka, na to bawełniana maseczka, międzyczasie woda termalna dla podtrzymania wilgotności i czysty relaks. Wilgoć aktywuje składniki aktywne, dłużej mogę cieszyć się zapachem sianka, a skóra korzysta.. i to ma dla mnie sens. Czyste Slow Beauty.. aż zaczęłam wolniej wciskać literki na klawiaturze i założę się, że wolniej zaczęłaś post czytać 😂 To jeszcze raz: S.. l.. o.. w..  B... e.. a.. u.. t.. y.. 😂 wdech i wydech

Po zdjęciu płachty obowiązkowo peeling! Takich drobinek nie można zlekceważyć. Z całej czwórki masek są one akurat tutaj największe. Nie są tak mega mięciutkie jak przy Słodki Kokos ale te również nikomu krzywdy nie wyrządzą. Nawet jeśli nie tolerujesz peelingów mechanicznych to ten rodzaj peelingu wciąż trudno byłoby do takich zaliczyć. Z resztą sama skóra po 10-15 minutach maseczkowego SPA jest już na tyle miękka, że z łatwością się poddaje najdelikatniejszym drobinkom złuszczającym.


W porównaniu do maseczki Słodki Kokos to właśnie Len i Chia ma dla mnie większe właściwości kojące skórę. Podrażnienia są o wiele ładniej złagodzone i uspokojone. Koloryt wydaje się bardziej ujednolicony, cera odżywiona i przyjemnie miękka w dotyku. Jednak podobnie jak Słodki kokos ta maseczka również przeznaczona jest do każdego rodzaju cery z ukierunkowaniem na cery suche. Sprawdziła się nieco lepiej niż Słodki Kokos w związku z czym zajęła trzecie miejsce.

Co oznacza, że o pozostałych dwóch wersjach i jednocześnie moich ulubionych.. przeczytasz jutro!

Domyślasz się już, którą z maseczek moja skóra upodobała sobie najbardziej?
Znasz Miodową Mydlarnię i jej cuda?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger