Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Revers Cosmetics. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Revers Cosmetics. Pokaż wszystkie posty

maja 31, 2020

ZUŻYCIA MAJA 2020

ZUŻYCIA MAJA 2020

Nie jest dobrze.. zaraz mnie tu ktoś zjedzie w komentarzu 😅 ale cóż.. z pełną świadomością informuję, że zdarza mi się myśleć o zakończeniu blogowania ale tylko z uwagi na ograniczony czas. Z drugiej strony tłumaczę sobie, że to przejściowe.. a przejściowo trwa kolejny miesiąc 😂 Z drugiej strony to przyjemne oderwanie od obowiązków i natłoku spraw jaki mi towarzyszy przy budowie domu, prowadzonej firmie i pracy.. ale przecież nie mam kota.. a kot to taki zwierz który odstresuje samym faktem głaskania.. więc chociaż blogiem się podratuję 😂 😘 A skoro na Instagramie dostałam reprymendę za obijanie się to chociaż dochowam wierności comiesięcznym porządkom w kosmetykach 😜


D'ALCHEMY - MICELLAR CLEANSING WATER
Chociaż to "tylko" płyn micelarny to w mojej pielęgnacji zmienił wiele. Zmieniło się podejście do miceli i przede wszystkim sposób ich aplikacji. Obecnie nie wyobrażam sobie aplikować płyn micelarny inaczej niż w formie.. sprayu! Co do samego produktu.. czuję smutek, że dobił dna. Był niesamowicie wydajny i ani przez chwilę nie pomyślałam, że mam go dość i chce czegoś innego.. ani razu! Niezwykle przyjemny delikatny zapach hydrolatu z róży damasceńskiej do tego bardzo skuteczny. Po jednej aplikacji płynu z D'Alchemy nie pozostawało wiele do zmycia. Tusz schodził błyskawicznie, bez rozmazywania, bez tarcia. Do tego wszystkiego piękny skład, eleganckie opakowanie i innowacyjny sposób aplikacji który ze mną zostanie! Opakowania się nie pozbywam.. zostaje ze mną i będzie mi intensywnie służyć przy kolejnym płynie micelarnym.. za to do samego D'Alchemy z wielką przyjemnością wrócę, bo jest tego wart. 



OVIUM - WIELORAZOWE PŁATKI KOSMETYCZNE
Kolejny płatek Ovium w zużyciach.. to dowód na to, że używam regularnie. Chwilami brakuje mi tradycyjnego płatka.. ale już wielokrotnie udowodniłam sobie, że mogę bez nich funkcjonować. W końcu Ovium towarzyszy mi ponad pół roku nieustannie.. właśnie naszła mnie czarna myśl.. nie wiem ile owieczek mam jeszcze w zapasach 🙀 Łoo.. kurdeczka! A nieee.. spoko.. mam jeszcze cztery 😅



DOUCES ANGEVINES - VIRGINALE, ORZEŹWIAJĄCY TONIK
Co za podły człowiek wykupił mi tonik Virginale?!! Jak tak można?! Zazwyczaj toniki nie wzbudzają we mnie szczególnej ekscytacji ale Virginale to prawdziwy diament wśród toników. Cudownie odświeża, a jego genialny aromat sprawia, że nie mam ochoty przestać wciągać powietrze do płuc. Niezwykle relaksuje, a codzienna pielęgnacja przy nim wkracza na poziom rytuału SPA.. nawet jeśli nie masz na to czasu. Uwielbiam go.. i za grosz nie jestem w stanie opisać słowami tego jakie wrażenie na mnie zrobił. jednak odnoszę wrażenie, że cała marka Douces Angevines ma w sobie niesamowity czar zamknięty w szklanych pojemniczkach. 


MARTINA GEBHARDT - ITENSIVE CARE HAPPY AGING INTENSYWNA KURACJA W KAPSUŁKACH
Kapsułki marki martina Gebhardt trafiały już do ulubieńców niejednokrotnie. Wszystko za sprawą intensywnej regeneracji, która niejednokrotnie ratowała mi skórę. Czy to jakaś niewyjaśniony stan alergiczny, podrażnienie, rozdrażnienie.. czy przypieczenie słoneczkiem, za każdym razem moją ostatnią deską ratunku były kapsułki Intensive Care i spisywały się świetnie. Została mi jeszcze jedna kapsułka w ramach wyciągnięcia wszelkich szczegółów i wrażeń do recenzji, która powinna pojawić się w czerwcu.


RESIBO - MULTIFUNCTIONAL EXFOLIATING FACE MASK ORAZ PRÓBKA KREMU LIFTINGUJĄCEGO
Peeling pochodzi z jednego z boxów Lost Alchemy. Dla mnie totalna nowość więc się ucieszyłam chociaż ostatecznie produkty marki nie budzą we mnie poruszenia. Obiło mi się o uszy, że peeling jest bardzo mocny.. i z tego powodu odkładałam nasze spotkanie. Zazwyczaj przypomniałam sobie o nim w niedzielę, a to za późno aby ryzykować ewentualne komplikacje. Pierwsze podejście miało miejsce w sobotę wieczorem. Aplikacja bezproblemowa, nic  nie piecze.. mycie zębów.. i zmywanie peelingu.. burak. Totalny burak! Niby skóra nie piecze ani nie pali ale wyraźnie dostała łomot. Na ratunek hydrolat i kojaco-nawilżajacy kremik z lodówki marki Tulua.. gruuuubą warstwą 😅 W poniedziałek wyglądałam już jak człowiek. Cóż.. chyba za długie było to spotkanie. Przy drugim podejściu byłam ostrożniejsza i obyło się bez buraczanej twarzy. Za to sam produkt wywarł na mnie bardzo dobre wrażenie. Jest mocny i niezwykle skuteczny. Z wielką przyjemnością kupię niewielki zapas gdybym potrzebowała silniejszego złuszczenia skóry.

Za to jeśli chodzi o krem to jest cień szansy, że sprawdziłam już większość próbek kremów ale żadna się u mnie nie sprawdziła na tyle abym chciała sięgnąć po pełnowymiarowym produkt. Z wersją liftingującą kremu było podobnie.. słowem.. niczego mi nie podniosło 😅


PYUNKANG YUL - PRÓBKI
Zazwyczaj próbki mnie cieszą ale jeśli chodzi o ich używanie to jest gorzej. Najczęściej przekładam eksperymenty na weekend, a w weekend.. zapominam 😅 W przypadku próbek marki Pyunkang Yul (jak dobrze, że nie muszę tego wymawiać 🤣) było inaczej. Sama forma pełnowymiarowej pielęgnacji jest genialna ! W jasnym zestawie na dzień mamy: tonik, serum nawilżające, żel łagodzący oraz krem. Seria granatowa to piankę oczyszczająca, tonik, nawilżająca ampułka i krem. Wstępnie każdy z produktów się u mnie sprawdził. Byłam mile zaskoczona pianką oczyszczająca, nieco mniej kremami które były za ciężkie, a najbardziej zaskakującym produktem okazał się żel balansujący.. o konsystencji gęstego gluta 😅 W efekcie marką mnie zaciekawiła na tyle, że chętnie się jej przyjrzę bliżej.


ENCLARE - MYDEŁKO ZAJĄCZEK
Tego słodkiego zajączka wolałabym zapamiętać w takiej formie.. niż rozczłonkowanych, bezkształtnych bryłek. Mydełko okazała się.. duże, a przy okazji zaskakująco wygodne w użyciu. Zajączek miał towarzystwo rękawicy do kąpieli. Jako duet wiodło prym w mojej prysznicowej rutynie ale.. no właśnie.. zajączek okazał się łobuzem i zniszczył rękawicę! Z ładnej żółciutkiej rękawicy zrobiła się szaro-zielonkawa i zesztywniała. Pomimo różnego typu reanimacji rękawicy nie udało się uratować. Noo.. jednak barwnik w mydełkach to nie moja bajka. Dobrze, że moja skóra nie zrobiła się zielona 😂 Za to mydełko samo w sobie było bardzo poprawne. Myło.. pachniało mydłem, po użyciu balsam okazywał się nieocenionym przyjacielem, nie wzbudziło we mnie zachwytów użytkowych ale za to wygląd.. owszem.


DIY BY ANULA - PEELONG KAWOWY
Ten peeling ma długą historię 😅 Trafił do mnie w.. grudniu.. lub styczniu. Był tak mocno zakręcony, że za każdym razem kiedy chciałam po niego sięgnąć stawiał taki opór, że się poddawałam. W końcu któregoś pięknego dnia się opamiętałam i przed wskoczeniem pod prysznic poprosiłam męża o otwarcie. To naprawdę świetnej jakości peeling o kawowo-kokosowym aromacie. Spisywał się fenomenalnie! Pięknie trzymał się skóry podczas aplikacji i genialnie wygładzał skórę. Jak dla mnie Anula spokojnie mogłaby ruszyć z jego produkcją.


DIY BY ANULA - BABECZKA KĄPIELOWA
Babeczkę trzymałam w nadziei na możliwość skorzystania z wanny.. niestety. Trwało to stanowczo za długo, a jeden z majowych weekendów okazał się na tyle luźny, że mogłam sobie pozwolić na niekończące się Spa. Babeczkę wykorzystałam do kąpieli stóp. Na moje szczęście babeczka wciąż była dobra 😍 Pięknie się "rozpuszczała" uwalniając przy okazji ciasteczkowy aromat.. czysta przyjemność i masa dobroci dla stópek.


DRESDNER ESSENZ - SPRUDELBAD
Po udanej kąpieli z wyrobem Anuli poszłam za ciosem i wyciągnęłam kolejny z zapasów umilacz kąpielowy.. również Anulowy prezent. Pan Ciastek mnie rozczarował tylko pod względem wyglądu.. okazał się zwykłym krążkiem, a miałam nadzieję na "Pana Ciastka" 😅 To tyle z moich uszczypliwości.. zapach bardzo przyjemny, ilość bombelków zaskakująco duża, zabarwienie wody na pomarańczowo i bardzo fajne zmiękczenie skóry. Ehh.. jak ja bym chciała mieć już własną wannę.


REVERS - BAZY POD MAKIJAŻ
Tak.. zdaję sobie sprawę, że nie są zużyte. O ile z podkładami marki nie miałam problemu aby wyczyścić je do dna to z bazami totalnie mi nie idzie. Są to bazy typowo silikonowe.. które mnie zapychają. Nie chodzi o te konkretne ale w zasadzie o wszystkie bazy na bazie silikonu. Przy makijażu wszystko jest super ale pod koniec dnia zawsze na twarzy mam kilka niemiłych niespodzianek. Przez połowę maja testowałam obie bazy nieco uważniej.. a w efekcie doigrałam się katastrofy na twarzy.. po prostu świetnie. Cóż.. przynajmniej wyrzucam bez żalu i sentymentów.

kwietnia 05, 2020

ZUŻYCIA MARCA 2020

ZUŻYCIA MARCA 2020

Zauważyłam pewną zależność.. im więcej postów w ciągu miesiąca pojawia się na blogu tym większe denko pod koniec miesiąca 😂 Z racji tego, że miesiąc był wyjątkowo zaganiany to na blogupostów pojawiło się niewiele.. chyba nie jest trudną zagadką jak wielkie produktów udało mi się w marcu zużyć. Przez chwilę rozważałam połączenie denka marcowego z kwietniowym ale chyba za bardzo drażniłby mnie fakt walających się po domu pustych opakowań. Z drugiej strony nie jest tak źle.. można by nawet stwierdzić, że denko jest niemal historyczne! Wszystko za sprawą dwóch pustych opakowań.. z działu makijaż!


BE THE SKY GIRL - PEEL ME TENDER PEELING KWASOWY

Wyjątkowa formuła peelingu. Myślę, że będę do niego wracać szczególnie przy okazji różnych wyjazdów, bo saszetka sprawdza się idealnie! Do peelingu miałam trzy podejścia i tak naprawdę dopiero ostatnie sprawiło, że mam chęć na powtórkę. Ewidentnie musiałam znaleźć na niego swój prywatny sposób. Pomimo wielu ostrzeżeń, że jest to mocny peeling na bazie kwasów i trzeba z nim uważać.. to mi zupełnie krzywdy nie robił, a im dłużej trzymałam go na twarzy tym lepszy efekt uzyskałam. 

Link do producenta: Be the Sky Girl


SESAME - ODŻYWCZO-REWITALIZUJĄCA MASECZKA Z ŻEŃ-SZENIEM

Chyba coraz bardziej odchodzę od produktów typu "jednorazowe maseczki". Większość z nich działa poprawnie, wcale lub źle. Z maseczkami marki Sesemis już miałam styczność i poprawnie je wspominam. Wersja z żeń-szeniem również okazał się poprawna.. ale to wciąż mnie nie satysfakcjonuje na tyle abym chciała zaopatrzyć się w zapas. Chciałabym aby po takich maseczkach efekt był zauważalny jeszcze na drugi dzień ale to jeszcze się u mnie nie zdarzyło. 

Link do producenta: Sesamis


TULUA - KREM DO TWARZY CODZIENNA KURACJA ORAZ NOWOŚĆ

O nowość nawet nie pytaj, bo nie mogę słówka pisnąć.. ale czekam aż pojawi się w sklepie bo zwyczajnie chcę mieć przy sobie. Za to kremik do twarzy "Codzienna kuracja z zieloną kawą, kolagenem i elastyną" nie sprostał moim oczekiwaniom. Zdecydowanie lepiej sprawdziła mi się wersja "Z efektem wow", jednak kremiku nie skreślam, bo aktualnie przechodzi metamorfozę składu.

Link do producenta: Tulua


CLOCHEE - DELIKATNY PEELING ENZYMATYCZNY I MASECZKA

Peeling Chlochee w porównaniu do Be The Sky Girl wypada znacznie słabiej, chociaż nie wiem czy można te dwa produkty ze sobą porównywać. Zdecydowanie produkt Clochee jest delikatniejszy ale za to można go trzymać na skórze dłużej i częściej sięgać. Być może przy systematycznym użytkowaniu efekty będą wymierne i tego nie wykluczam. Podobna sytuacja ma się w stosunku do maseczki. Stopień oczyszczenia nie robi na mojej skórze ogromnego wrażenia ale z drugiej strony preferuję po takie produkty sięgać częściej i aby były delikatniejsze niż przy pierwszym podejściu mieć spaloną twarz. Wstępnie nie jestem pod ogromnym wrażeniem ale nie czuję się rozczarowana. Nie wykluczam zaopatrzenia się w pełnowymiarowy zestaw tej dwójki w przyszłości.

Link do producenta: Clochee


KOSTKA MYDŁA - MYDŁO JEDWABNE

Obecnie nie mam czego fotografować więc posiłkuję się zdjęciem z recenzji, która pojawi się lada dzień. Mydełko przypadło mi na tyle do gustu, że nie miałam potrzeby wspomagać się tradycyjnym żelem. Do tego piękny wygląd i zatopione serduszko zwyczajnie mnie rozczulały. Piękna puszysta piana, brak wysuszenia czy ściągnięcia skóry. Chociaż mojemu sercu najbliżej do mydeł z funkcją peelingu to mydło jedwabne zdecydowanie należy do jednych z fajniejszych.

Link do producenta: Kostka Mydła


NATURE QUEEN - BALSAM DO CIAŁA POMARAŃCZA-CHILI

Balsam wprowadził mnie w maliny. Trafił do mnie na spotkaniu blogerek w Chełmie w połowie grudnia i niemal z miejsca trafił do użytku. Wszystko za sprawą "chili" oraz "linii rozgrzewająco-ujędrniającej". Obawiałam się, że zostanę z rozgrzewającym balsamem na okres lata, a to raczej kiepski pomysł. Ostatecznie okazało się, że chili jest tylko w zapachu, a z rozgrzewaniem skóry balsam nie ma nic wspólnego. W sumie to jedyne co mnie wkurzyło, bo sam w sobie był bardzo fajny i przyjemny. Nie pozostawiał wyczuwalnej warstwy i szybko się wchłaniał. Poziom nawilżenie momentami za mały ale nawet mój mąż z chęcią z niego korzystał od czasu do czasu.

Link do producenta: Nature Queen


ANDALOU NATURALS - DEEP CONDITIONING HAIR MASK

Uwielbiam ją! Działa cuda na moich włosach i zalicza się do dwóch najlepszych masek do włosów jakie kiedykolwiek miałam. Saszetka wystarczy mi na cztery aplikacje, a włosy obecnie mam gęste i długie do pasa. Po maskę sięgam najczęściej gdy moje włosy mocno jej potrzebują i nigdy mnie nie zawiodła. Z racji opakowanie jest to świetna opcja na wyjazd. Za to w domowym użytkowaniu zdecydowanie wolałabym wersję większą w słoiku lub tubie.. mam szczerą nadzieję, że taka opcja kiedyś się pojawi.

Link do sklepu: Iwos


REVERS - NAKED SKIN MATCH BLUR & MOISTURE

Tak.. zużyłam dwa podkłady! Jestem z siebie dumna! Oba podkłady marki Revers z tej samej linii ale w dwóch odcieniach 01 Classic Ivory oraz 03 Cremy Natural. To zdecydowanie lekki podkład, które nie tworzy widocznej maski. Momentami był dla mnie za lekko kryjący, a wówczas mieszałam go z innym podkładem lub korektorem. Bywało różnie. Raz byłam zadowolona, innym razem mocno zawiedziona. Jednak na trwałość podkładów wpływ ma wiele czynników i nie bez znaczenia jest to co aplikujemy pod. W ostatecznym rozrachunku podkłady oceniam dobrze. Głównie za strawą bardzo niskiej ceny oraz faktu, że okazały się nieraz lepsze od dużo droższych podkładów.

Link do producenta: Revers


DZIKI LAS - W DZIKIE WINO ZAPLĄTANI

To zużycie niem fizycznie boli. Cudowna świeca o genialnym aromacie. To opcja dla tych, którym wiecznie szkoda palić świece. Wystarczy zdjąć wieczko, a zapach bez palenia czuć przynajmniej na odległość dwóch metrów. Zapach winogrona jest tu niezwykle kuszący i aromatyczny. O ile w przypadku zapachów mój mózg musi zweryfikować czy mu się podoba czy nie, to ze świecami Dzikiego Lasu nie ma takiej potrzeby. Po prostu.. są cudowne.. chcę wszystkie!

Link do producenta: Dziki Las

grudnia 01, 2019

ZUŻYCIA LISTOPADA 2019

ZUŻYCIA LISTOPADA 2019

Czuję w kościach, że wracam do starych denek! Żadne tam trzy produkty na krzyż.. ale żeby nie było, że nagle zaczęłam używać coś na siłę. Zwyczajnie staram się wygospodarować trochę więcej czasu dla siebie, a to sprzyja domowemu SPA, chociaż w planach miał być szybki prysznic 😅 Humor dopisuje pomimo jesiennej aury.. chociaż chyba narzekać nie możemy? Jesień wydaje się w tym roku i tak dość łaskawa.


FROM A FRIEND -  ROSE GERANIUM AROMATIC HYDROLATE
Hmm.. czy ja mogę go nazwać najlepszym hydrolatem?.. (10 minut później) Nie kojarzę abym miała lepszy. Niemal wszystkie jakie miałam do tej pory były bardzo dobre.. ale ten ma w sobie coś więcej co go wyróżnia na tle innych. Intensywniej nawilża, koi, uspokaja być może wynika to z tego, że jego koncentracja jest mocniejsza (4:1) niż w przypadku innych hydrolatów. Jestem nim całkowicie zauroczona, a z okazji Black Friday zrobiłam prezent dla samej siebie i zaopatrzyłam się w dwie perełki, których tak łatwo na rynku nie znajdziesz. Jeśli szukasz wyjątkowych i cudownie skoncentrowanych hydrolatów oraz wysokiej jakości kosmetyków naturalnych to odsyłam do Ani z From a Friend.

Hydrolat na dniach będzie miał swoją recenzję.


TULUA - KREM ODŻYWCZY Z EFEKTEM WOW
Miniaturowa pojemność kremu trafiła do mnie w genialnym pudełku Terra Botanica Box ze sklepu Lost Alchemy. Marka już wcześniej mi kilka razy mignęła i nawet ją obserwowałam na Instagramie ale zawsze coś innego skupiało moją uwagę. Tym bardziej cieszę się, że miałam okazje w końcu spotkać osobiście, bo kremik okazał się fenomenalny. Cudownie dogodził mojej skórze i to pod każdym względem. Niby jest treściwy ale nie ciężki. Moja marudna skóra.. przestała marudzić. Psychicznie nastawiałam się na jesienno-zimowy okres ratowania skóry.. a ona nagle przestała stwarzać problemy! Z okazji Black Friday kupiłam dwa zestawy kosmetyków marki Tulua, gdzie obowiązkowo w jednym znalazł się ten sam krem w formie miniatury.

Po więcej odsyłam bezpośrednio do marki Tulua


INDEED LABORATORIES - HYDRALURON
Hydraluron.. czyli żel nawilżający na bazie kwasu hialuronowego i technologi opracowanej przez Indeed Labs. Przyznam, że to działa. Miałam już styczność z czystym kwasem hialuronowym i ten żel wywarł na mnie dużo lepsze wrażenie. Zdecydowanie efekt nawilżenia był bardziej odczuwalny. Swojego czasu ściągnęłam do Polski kilka opakowań Hydraluron jak i słynnego Pepta-Bright. Obecnie to już ostatnie opakowanie Hydralurony z moich zapasów, a z uwagi na ciągle zmieniający się skład produktu raczej sobie odpuszczę kolejne spotkania. Na oku mam już kilka fajnych perełek z naszych rodzimych manufaktur.



ANDALOU - PURE PORE SERUM
Serum którego zadaniem jest minimalizowanie porów. Można by się spodziewać wiele po takich hasłach, a ja jednak zawsze mam obawy. Zazwyczaj takie produkty brną do tego efekty nie patrząc na nic więc po drodze można sobie zafundować przesuszenie skóry i zdwojoną nadprodukcję sebum. na szczęście serum od Andalou tego nie robi. Za ogarnięcie porów odpowiada tu ekstrakt z wierzby białej, kwas salicylowy oraz woda oczarowa. Na szczęście serum dba również o nawilżenie skóry poprzez aloes i skwalen. W efekcie to lekkie serum sprzyja skórze problematycznej i osobiście jestem w stanie to potwierdzić. Natomiast jeśli chodzi o pory.. tu nie ma fajerwertów i efektu wow. Pory są zmniejszone ale to ogólny wpływ lepszego stanu skóry, a nie dlatego, że coś wysuszyło skórę na wiór i ją ściągnęło. Przyznaję, że niebieska seria marki Andalou mnie zaciekawiła. Podoba mi się takie zrównoważone podejście do problematycznych cer i chętnie sięgnę po inne produkty.

Serum kupiłam w sklepie Iwos


ILCSI - MASKĄ PEELINGUJĄCA RÓŻANO-KUKURYDZIANA
Uwielbiałam ją! Bardzo fajna piankowa konsystencja, która trzyma się skóry chociaż z czasem zastyga i.. należy jej na to pozwolić. Nie pozostawi buraka ani nie spali skóry mimo to złuszczenie skóry jest tu ewidentnie widoczne. Dodatkowo maseczka bardzo ładnie koi wszelkie stany zapalne. Niesamowicie ją lubiłam i z całej gromadki produktów Ilcsi to właśnie maseczka jest moją największą perełką.



EVOLVE - RADIANT GLOW MASK
Maseczka o działaniu oczyszczającym, wygładzającym i rozświetlającym na bazie kakao i kokosa. To kakao jest tu bardzo intensywne! Totalny obłęd! Maseczka jest bardzo treściwa i gęsta z drobinkami orzechów kokosa.. i to jedyne co mi przeszkadzało. Miałam momentami wrażenie, ze drobinki są za ostre dla mojej skóry. Na szczęście wystarczyło rozważnie aplikować maseczkę i zmywać. Podczas noszenia wyraźnie czuć kakao, a przy okazji maseczka jest bardzo komfortowa i nie ścieka. Przed zmyciem zwilżam dłonie i delikatnie masuję. Maseczka zmienia konsystencję na kremowo-mleczną i wówczas do głosu dochodzą drobinki, które złuszczają i oczyszczają skórę. Nie sprawia problemu ze zmyciem. Po wszystkim skóra jest odświeżona ale również odżywiona. Nie trzeba jej już wiele.

Recenzja pojawi się w najbliższych dniach


YASUMI - HYDRO GREEN MASECZKA BIOCELULOZOWA
Genialna! Maseczka na bazie włókna celulozowego to krok milowy wśród maseczek w płachtach! Te zwykłe po prostu leżą i kwiczą. Materiał jest niesamowity i aż trudny do opisania dlatego odsyłam do posta ze zdjęciami. Maseczka wspaniale nawilża, dodaje skórze odżywczego kopa i piękne wygładzenie. Efekt jest zauważalny i widoczny jeszcze na drugi dzień. Zrobiłam niewielki zapas maseczek na tej tkaninie. jestem ciekawa jak sprawdzą się inne wersje.. ale Hydro Green jestem zachwycona. 



PETITFEE - BLACK PEARL & GOLD HYDROGEL EYE PATCH
Hydrożelowe płatki pod oczy od Moni Mama z różową torebką. Uwielbiam je! Najbardziej lubiłam po nie sięgać przy wykonywaniu makijażu. Aplikowałam pod oczy i zaczynałam od makijażu oczu. Wszelkie drobinki które się osypywały spadały właśnie na płatki, a międzyczasie skóra pod oczami dostawała kopa. Pięknie wygładzona prezentowała się o niebo lepiej! Płatki nie mają naturalnego składu.. wciąż czekam aż ktoś z eko strefy się za to weźmie.. a póki co zostaję przy takich, bo jestem uzależniona!

Recenzja płatków pojawi się na dniach


CHIC CHIQ - AMM PEELING
Sypkie peelingi zazwyczaj kojarzą mi się z wersjami kawowymi. Jednak peeling Amm od Chic Chiq zupełnie odbiega o tych mi znanych. Zupełnie innowacyjny i oryginalny produkt, a jednocześnie zaskakujący pod każdym względem. Bardzo ciekawa, lekka i jednocześnie wilgotna struktura. Pięknie trzyma się wilgotnej skóry. Moc złuszczenia zależy od siły nacisku czyli wszystko w moich rękach! Mimo wszystko efekt jest świetny za każdym razem! Dodatkowo skóra odżywiona i nawilżona.. nie czuje potrzeby ją dodatkowo rozpieszczać. A jak pachnie peeling? Smakowicie! Dla mnie to zapach świeżej owsianki z nutą soczystych owoców.

Recenzja peelingu pojawi się na dniach


BODY BOOM - OLEJEK DO CIAŁA UJĘDRNIAJĄCY
Zapach tego olejku uzależnia! Trudno go opisać.. jest lekki wiosenno-letni, kwiatowo-owocowy ale pięknie wyważony niczym dobre perfumy. Zdecydowanie nie należy do produktów tłustych.. ale jeśli jesteś zdolna to osiągniesz również i to. Ja ukochałam sobie nakładać go na lekko wilgotną skórę. Wówczas wchłania się całkowicie a przy okazji bardzo fajnie nawilża skórę. Wymagające fanki naturalnej pielęgnacji nie będą jednak w pełni zadowolone ze składu.. chociaż naprawdę źle nie jest.. to raczej pojedyncze ale. Osobiście bardzo fajnie mi się go używało, powrotu nie planuję, za to do peelingów kawowych od Body Boom wracam regularnie.



BEAUTE MARRAKECH - SPRAY D'ALUN DEODORANT
Zabrakło nam porozumienia. Śliczny zapach hydrolatu z róży damasceńskiej na którym dezodorant jest stworzony był bardzo przyjemny. Forma aplikacji (spray) również zdawał egzamin.. niestety to wszystko. Zupełnie poległ na trzymaniu w ryzach higieny moich paszek. Nie podołał wyzwaniom ani leżeniu na kanapie. Miałam wrażenie, że lepiej moje paszki się mają jeśli go nie używam! Zbyt dużo szans już dostał.. nie jestem w stanie dłużej tego ciągnąć mimo, że nie nawidzę wyrzucać niezużytych kosmetyków.



JASON - SZAMPON NAWILŻAJĄCY ALOE VERA
Bardzo przyjemny szampon na bazie aloesu. Ładnie i konkretnie oczyszczał skórę głowy i włos. Pasował nawet mojemu mężowi, który w tych tematach lubi marudzić. Jedynie pod koniec zaczęły pojawiać się problemy. Podejrzewam, że to jednak moja wina, bo należało szampon co jakiś czas wymieszać w butelce aby składniki się wymieszały. Nie jest to dla mnie wada ani problem dlatego z chęcią wrócę do szamponów Jason, a na oku mam już wersję z biotyną.




SEPHORA - TUSZ DO RZĘS
Tusz dostałam na spotkaniu blogerskim, a z uwagi, że posiada dość dobre recenzje postanowiłam dać mu szansę. Szczoteczka silikonowa, czyli tak jak lubię.. i gigantyczna! Na szczęście jest to jedynie kwestia przyzwyczajenia. Tusz ładnie rozdzielał rzęsy i dodawał objętości. Nie kruszył się ani rozmazywał o ile nic mi do oka nie wpadło. W zasadzie nie mam się czego przyczepić. Towarzyszył mi przez 3-4 miesiące i zwyczajnie już na niego pora. Gdybym miała z nim jakiś problem to już dawno wylądował by w denku.


REVERS - CAMOUFLAGE KOREKTOR W ODCIENIU 102 NUDE
Hmm.. dość specyficzny korektor. Problem w tym, że nie trzyma się. Przez co nie nadawał się pod oczy, a aplikowany pod podkład.. znikał. Ostatecznie dawałam go na nadgarstek i mieszałam z lekkim podkładem aby dodać ciut większego krycia. Zdecydowanie bardziej zadowolonajestem z podkładów marki Revers niż korektora.. a ponieważ korektorów jeszcze kilka mam, a ten trafił do mnie wybrakowany i wiecznie jest urypany przez brak osłonki to go wyrzucam.


MOKOSH - WYGŁADZAJĄCY KREM DO TWARZY FIGA
Podobał mi się. Lekka konsystencja wyraźnie nawilżał, fajnie się rozprowadzał i wchłaniał. Mimo to może nie wyróżnia się jakoś szczególnie na tle innych dobrych kremów ale na pełnowymiarowe opakowanie raczej bym nie narzekała. Pamiętam, że miałam okazję poznać wersję malinową i coś fajniej ją wspominam.

MOKOSH - LIPOSOWE SERUM POD OCZY OGÓREK
Pięknie pachnie ogórkiem ale miałam nadzieję, że będzie bardziej wodniste niż olejowe. Nie wchłania się szybko przez co miałam spore obawy czy w ogóle się wchłonie i czy czasem aplikowanie go przed snem nie spowoduje, że wejdzie mi do oczu, a rano skończy się to małą katastrofą. Ściągnęłam ze skóry wokół oczu nadmiar aby uniknąć najgorszego i wmasowałam w skórki paznokci. Niestety włazi w oczy okrutnie. Przy drugim podejściu pomogła warstewka kremu położona na serum.. ale to wciąż za ciężki zawodnik dla moich oczu.

VIANEK - ODŻYWCZY KREM POD OCZY W EKSTRAKTEM Z CHMIALU
Nie pałam szczególną miłością do kremów marki Vianek. Przeszłam przez kilka próbek ale żadna nie zachwyciła mnie na tyle aby stwierdzić: "tak! muszę kupić pełny wymiar tego cuda!" W przypadku kremów pod oczy jest jeszcze gorzej. Ten trafił na stopy. Przyjemnie je zmiękczył ale pozostawił powłoczkę, która na stopach mi nie przeszkadza.. ale pod oczami wiem, że migrowałaby do oczu.

YOPE - YUNNAN ŻEL POD PRYSZNIC CHIŃSKA HERBATA
Zapach.. może być ale wciąż bez rewelacji. Sam żel również nie robi na mnie żadnego wrażenia. Próbki co jakiś czas są u mnie tolerowane ale z pełnowymiarowym opakowaniem bym się męczyła.

BE THE SKY GIRL - BODY MOUSSE WILD FOREST
Przyjemna lekka konsystencja ale nie jest to taki typowo piankowy mus. Wersja Wild Forest na szczęście nie pachnie zielonym lasem, wyraźnie czuję tu dziką roślinnośc w tym jeżyny. Oryginalny aromat, który mnie zaskoczył pozytywnie. Próbka o pojemności 4ml wystarczyła mi jedynie na nogi. Próbowałem rozprowadzić produkt cienką warstwą ale skóra nie pozwalała. Niby smarowidło czuję, że siedzi ale nie mogę nazwać go tłustym. Wyraźnie zmiękcza, otula i nawilża. Myśl,ę że na okres zimowy spisze się bardzo fajnie. Dodatkowo ma w sobie mikroskopijne drobinki które rozświetlają skórę..  i to właśnie one mnie tu zachwyciły.. są ultra drobne i wygląda to fenomenalnie.

HAGI - NATURALNY OLEJEK DO CIAŁA Z OLEJEMCHIA I ZŁOTYMI DROBINKAMI
Konsystencja wcale nie jest typowo olejowa. To raczej gęsty olej o złotym kolorze z ogromną ilością brokatu. Na szczęście brokat jest bardzo delikatny, nie bije po oczach ani nie zwraca uwagi. Jest subtelny co jest jego ogromnym plusem, bo dzieki temu produkt staje się uniwersalny, a nie tylko na imprezę czy do letniej sukienki. Piękny zapach, przyjemna konsystencja, chociaż nieco wyczuwalna powłoczka mi przeszkadza. Mimo wszystko czuję się zauroczona ale jeszcze nie kusi mnie pełnowymiarowe opakowanie. 

A JEDEN - MYDŁO KAWA Z CYNAMONEM
Uwielbiam cynamon w połączeniu z jesienno-zimową aurą. W mydełku od Ajeden na pierwszy plan wysuwa się właśnie cynamon i jestem nim zauroczona. Dodatkowo mydełko ma funckę peelingującą co jest zawsze ogromnym atutem w mydłach. Mydełko chociaż w wersji mini fajnie się używało.

TULUA - MYDEŁKO MANGO
Być może to wina kształtu mydełka, bo jednak trochę schodziło zanim miałam stworzyłam piane którą mogłam się myć. Wymagało to niestety cierpliwości ale przy tak genilanym aromacie mango który rozpanoszył się w całej łazience nie było to takie uciażliwe. Mimo wszystko brakuje mi tu.. tego.. czegoś. 

Z całej gromadki próbek zdecydowanie najbardziej ciekawe okazało się mydło od Ajeden kawa z cynamonem.

I co? Wracam do formy? 
A jutro.. ROZDANIE!

czerwca 20, 2019

SUMMER CHALLENGE BY BLOGGER, CZYLI BLOGERSKIE WYZWANIA W CHEŁMIE

SUMMER CHALLENGE BY BLOGGER, CZYLI BLOGERSKIE WYZWANIA W CHEŁMIE

Mam wrażenie, że od spotkania Summer Challenge by Blogger minęły co najmniej dwa miesiące.. ależ ten czas leci! Była to pierwsza edycja spotkania organizowana przez Klaudię z bloga Czarnulkaa, Martę Kicia MakeupArt oraz Karolinę .
Spotkanie odbyło się w moim rodzinnym mieście w lokalu McKenzee, które znam i serdecznie polecam! Tu można poczuć się jak na dzikim zachodzie!


Na stołach przywitały nas piękne winietki wykonane przez jedną z uczestniczek spotkania Milenę. Jeśli poszukujesz pikerów, winietek, pięknych zaproszeń to serdecznie polecam zajrzeć do Będzie Pięknie. Możesz śmiało oddać się w ręce Mileny, bo ma niezwykłe wyczucie stylu i piękna.


Spotkanie zaczęło się dość intensywnie.. zaproszona przez dziewczyny Pani Monika Mielniczuk jest właścicielką Studio Stylizacji 4U Monika Mielniczuk, a przy okazji Mistrzynią 3D Nail Art, Vice Mistrzynią w zdobieniach płaskich, II Vice Mistrzynią Studio Nail Art.. a wymieniać można bez końca! Pani Monika w dość krótkim czasie (zawsze będzie za krótki) przekazała ogrom wiedzy, wskazówek, a przy okazji miałyśmy możliwość podpatrzenia technik zdobień. Pani Monika niezależną instruktorką i przyjmuje zapisy na szkolenia.. jeśli masz chęć się uczyć, to najlepiej od najlepszych!

 
Oprócz niezwykle kształcącej dawki mini szkolenia dziewczyny wciągnęły nas w nie lada wyzwanie! Dzięki uprzejmości kwiaciarni Bomm.pl miałyśmy możliwość cofnąć się w lata dziecinne i zapleść wianki. 

 
Zabawa niesamowita, a efekty imponujące! Takiej rzeszy pięknych słowianek jeszcze w Chełmie nie było!


Uczestniczki: Ewa, Karolina, Klaudia, Gosia, Magda, Diana, Sylwia, Milena, Magdalena, Irmina, Emilia, Marta, Iwona i oczywiście ja.


Sponsorzy spotkania niezwykle bogato nas obdarowali. Dobrze, że mąż po mnie przyjechał, bo połowę bym pogubiła w drodze do domu 😂


BASICLAB - KURACJA PRZECIWZMARSZCZKOWA DO TWARZY NAWILŻENIE I ROZŚWIETLENIE
To świetny przykład na to, że warto sugerować się składami, a nie przerażającą nazwą "przeciwzmarszczkowe" 😱 Większość z nas sięga po kosmetyki z kwasem hialuronowym czy z witaminą C.. i takie właśnie jest to serum. Dodatkowo witamina E, kwas ferulowy, pantenol. Produkt ma rozjaśnić, nawilżyć cerę oraz chronić przed wolnymi rodnikami.. a to poniekąd działanie przeciwstarzeniowe. Marka BasicLab przed spotkaniem dała każdej z uczestniczek możliwość wyboru produktu do testów.. dlatego to serum nie trafiło do mnie przypadkiem. Jestem niego niezwykle ciekawa, a w związku z tym pojawi się pełnoprawna recenzja!

Do zapoznania się z tym oraz innymi produktami marki BasicLab zapraszam na stronę producenta jak również na stronę Facebook: BasicLab


RAPID WHITE - WYBIELAJĄCA PASTA DO ZĘBÓW
Zdarza mi się sięgać po pasty wybielające.. w końcu przy czerwonej pomadce na ustach biel zębów wypada znacznie lepiej niż żółtawe tony, które wówczas potrafią być jeszcze bardziej podkreślone. Z pasy z całą pewnością wraz z mężem chętnie skorzystamy.. a jeśli efekty będą naprawdę fajne z całą pewnością damy znać!

Pastę Rapid White są dostępne w sieci Rossmann.. tam również pojawiają się pierwsze opinie.


YASUMI - PEELING DO CIAŁA I MASECZKA NA BIOCELLULOZIE
Maseczki na płacie z biocellulozie ciekawiły mnie od dawna.. bardziej nawet sam fakt materiału niż ich działanie 😅 bardzo cieszę się, że będę mogła przekonać się własnoręcznie jak taki materiał wygląda. Wiem, że nie koniecznie jest to najistotniejszy aspekt samej maseczki.. a dla zainteresowanych właściwościami produktu.. maseczka  z zielonym kawiorem i kwasem hialuronowym o działaniu nawilżającym. Wraz z maseczką otrzymałam peeling do ciała. Pomimo szczelnego zabezpieczenia wyraźnie czuć aromat cytrusów.. uwielbiam!

Po więcej ciekawostek zapraszam do sklepu Yasumie oraz do gabinetów kosmetycznych!


BEAUTE MARRAKECH - CZARNE MYDŁO I RĘKAWICA KESSA
Maroko Sklep powinien być znany każdej miłośniczce naturalnej pielęgnacji. Jednym z podstawowych rytuałów kąpielowych prosto z ogrodów Marrakechu jest czarne mydło Savoon Nori oraz rękawica Kessa. Osobiście jestem ogromną fanką rękawic Kessa i już nie jedną moja skóra zajechała.. z czarnym mydłem mam nieco bardziej problematyczne doświadczenia ale prawdopodobnie źle trafiłam za pierwszym razem. Mam nadzieję, że czarna maź z Beauty Marrakech zmyje te złe wspomnienie. 

Produkty Beaute Marrakech znajdziesz w sklepie Maroko Sklep.


REVERS COSMETICS - ZESTAW KOSMETYKÓW DO MAKIJAŻU
Z marką Revers z całą pewnością spędzę trochę czasu. Ogrom produktów jakimi obsypała nas marka jest szokującą! szczególnie dla mnie. Nawet nie będzie szczególną przesadą stwierdzenie, że obecnie Revesr stanowi połowę moich makijażowych zbiorów. Dość dobrze zdążyłam już poznać podkład, bazę pod makijaż i korektor.. a to za sprawą spotkania blogerskiego w Puławach, gdzie jednym ze sponsorów również była marka Revers! 

Co znalazłam w paczce od marki: 
  • Pro Matte Make-up Base, czyli matującą wersję bazy pod makijaż
  • Camouflage Liquid Corrector w odcieniu 102 Nude, czyli korektor.. który już posiadałam w identycznym odcieniu i nawet trafionym (jest w użyciu)
  • Naked Skin Match Blur & Moisture, czyli podkład matujący do każdego typu cery w odcieniu 01 Classic Ivory. Aktualnie w użyciu dokładnie ten sam podkład w ciemniejszym odcieniu, dlatego 01 będzie musiała poczekać prawdopodobnie.. na zimę.
  • Bronze & Shimmer, puder nrązująco-rozświetlający w kolorze 02
  • Strobe &Glow Highlighter, rozświetlacz w odcieniu 05. To bardzo nietypowy chłodny blask z wybijającą się niebieską poświatą
  • Lumi Strobing, czyli rozświetlacz w płynie.. bez drobinek i bez brokatu.. czysta tafla!
  • Creative Lash tusz do rzęs
  • HD Beauty Lipstick w odcieniu 09 Bella.. i tu mały zbieg okoliczności, bo już posiadam pomadkę w tym odcieniu
  • Show Matte Lip Laquier, czyli trwała pomadka w płynie o matowym wykończeniu
Eyebrow Set, zestaw trzech cieni do brwi z woskiem utrwalajacym


KOBO PROFESSIONAL - ZESTAW KOSMETYKÓW DO MAKIJAŻU
Szafa Kobo Professional jest jedną z moich ulubionych w drogerii Natura. Cenię sobie za całkiem dobrej jakości produkty, a ostatnio marka zasłynęła ze współpracy z Danielem Sobiesniewskim.. a może na odwrót? Niemniej paczka produktów Kobo cieszy mnie z uwagi na powrót do produktów które kiedyś lubiłam.. ciekawe jak bardzo zmieniła się jakość. W zestawie znajduje się:
  • Glow Loose Powder, czyli mocno rozświetlający puder sypki
  • Make Up Base Mattifying, matująca baza pod makijaż
  • Creamy Camouflage Correcting & Contoring, kremowy korektor w odcieniu 401 fair
  • Eyebrow Shaping Gel, modelujący żel do brwi
  • Waterproof Gel Eyeliner, wodoodporny eyeliner w żelu w pięknym niemal kobaltowym odcieniu
  • Pomadka Brillant z satynowym połyskiem w odcieniu 603 Immortal
  • Winter Rose Blush Palette, czyli paleta 4 róży do policzków w chłodnych odcieniach.. czyli dokładnie tak jak lubię

Na zmacanie testerów odsyłam do stacjonarnych wysp marki Kobo, a po świeże informacje o produktach i nowościach na stronę Kobo Professional


SENSIQUE - ZESTAW KOSMETYKÓW DO MAKIJAŻU
Sensique to dla mnie marka młodzieńczych lat.. ale muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem rozwoju. Ewidentnie jakość produktów poszła w górę, a już w szczególności cieni. Trio cieniu, które widzisz na zdjęciu to śliczny podstawowy zestaw na każdą okazję. Jestem pod wrażeniem pigmentacji ale jeszcze muszę sprawdzić cienie na powiekach. Jestem ich na tyle ciekawa, że raczej nie będę tego odkładać w nieskończoność. Równie wielkie wrażenie zrobił na mnie pojedynczy cien w odcieniu Burned Orange.. genialny pigment i kolor. Nie jestem przekonana co do pudru.. odcień 03 Warm prawdopodobnie będzie dla mnie za ciemny nawet pod koniec wakacji. Błyszczyk do ust z linii Ultra Shiny Lipe w odcieniu 101 Pink Cami to powrót do przeszłości.. z drugiej strony mam wrażenie, że błyszczyki z domieszką brokatu znów są na topie. Sensique zaskoczył mnie rownież kredką do oczu. Numer 123 to śliczny głęboki granat.

Po więcej odsyłam do szaf Sensique lub na stronę producenta Sensique.


MY SECRET - ZESTAW KOSMETYKÓW DO MAKIJAŻU
My Secret od zawsze kojarzy mi się z marką dla nastolatek, co nieco widać po opakowaniach i kolorach. Przyjemne dla oka.. ale nie koniecznie eleganckie. Nie znaczy to, że złe jakościowo.. o czym przekonam się testując:
  • Long Wearing Full Coverage Matt Finish Foundation w odcieniu 01 Vanila Banana, jeszcze nie sprawdzałam koloru ale z uwagi na ogrom kolorówki jaką otrzymałam nie wiem kiedy to uczynię
  • Cream Camouflage, czyli wielofunkcyjny kamuflaż w kremie w odcieniu 02 Porcelain Beige
  • Posh Girl Volume Mascara, mascara pogrubiająca rzęsy
  • Hello Pretty! Eyeshadow Palette, paleta cieni w odcieniu Sunny Gleam
Jestem przekonana, że wiesz gdzie znaleźć szafę My Secret, a dodatkowo odsyłam do strony producenta My Secret.


ESSENCE - ZESTAW KOSMETYKÓW DO MAKIJAŻU
Linia kosmetyków You Better Work stworzona z myślą o.. siłowni. Kontrowersyjny pomysł ale z drugiej strony produkty, które są w stanie przetrwać trening na siłowni powinny wytrzymać wszystko! Tinted Day Cream to koloryzujący krem, dający lekkie wyrównanie koloru skory ale z uwagi na odcień 20 medium podejrzewam, że nigdy nie będę w stanie się opalić na tyle aby móc go używać. Inaczej ma się sprawa z wodoodpornym tuszem do rzęs oraz bazą pod cienie.. te dwa produkty chętnie sprawdzę, bo zdarza się, że mam na nie popyt. 


LAQELL - LAKIERY HYBRYDOWE
Markę LaQell powinnaś kojarzyć z lakierów hybrydowych.. i bardzo słusznie ale w asortymencie znajdziesz również tradycyjne lakiery.


Do testów otrzymałam bazę z topem oraz zestaw trzech lakierów hybrydowych. Klasyczna czerwień o nazwie Litttle Red pochodzi z kolekcji Classic. Pozostałe dwa pochodzą z kolekcji Luxurious. Błękit to Sky Blue, a nieco chłodny brąz to Cookie Brown.

Wszystkie lakiery znajdziesz na stronie producenta LaQell, ale warto zajrzeć na stronę Facebooka marki, chociażby z uwagi na pojawiające się fajne konkursy: LaQell


LU PROFESIONAL COSMETICS - LAKIERY HYBRYDOWE I OZDOBY DO PAZNOKCI
Lakiery marki Lu to dla mnie nowość.. była 😂 Obecnie już buszuję i przebieram w kolorach, które do mnie trafiły. Jako fanka delikatnych kolorów zostałam niemal zasypana tym co lubię. Na chwilę obecną przetestowałam trzy z sześciu lakierów, a efekty i opinia o każdym z nich pojawi się w niedługim czasie. 

Otrzymałam dwie linie lakierów. Silver Color z tego co już zauważyłam charakteryzuje się gęstą i dobrze kryjącą formułą i posiada zaokrąglony pędzelek, który osobiście bardzo lubię. Lakiery w opakowaniach ze złotymi napisami to już pół-transparentne wykończenia.


Od lewej z linii klasycznej UV Hybrid nr A221 (półtransparentne wykończenie), oraz z linii Silver numery 1078, 1077, 1065, 1047 i na koniec ponownie z linii UV Hybryd czerwień z numerem A402. Do tego pyłki: Chromatic Extrime oraz Holo no 1.

Do zapoznania się z ofertą marki zapraszam na stronę producenta Lu Professionali Cosmetics, a po więcej inspiracji na Facebook Lu Professionali Cosmetics.


VASCO - LAKIER HYBRYDOWY
Lubię lakiery Vasco! Dorobiłam się małej kolekcji i jeszcze żaden mnie nie zawiódł. Sam fakt, że jednym ze sponsorów była marka Vasco bardzo mnie ucieszyła, a kolor 105 Valentine Day z miejsca skradł mi serce. Kolor jest niezwykły i zmienia się w zależności od kąta padania światła. Na zdjęciu lakier i manicure nim wykonany. Więcej zdjęć na moim Instagramie!

Polecam zajrzeć na stronę Vasco, a przy okazji sprawdzić ich lakiery.. obecnie trwa promocja 20% na wszystkie lakiery hybrydowe!


ALLE BEAUTY - KOSMETYKI PROFESJONALNE
Alle Beuaty to sklep internetowy, który posiada swoje punkty stacjonarne. Jeden z nich jest niemal dosłownie pod moim nosem. W Chełmie mieści się w Centrum Handlowym Carrefour. Wybór produktów jest ogromny i raczej trudno jest zrobić zakupy w 5 minut.. dlatego nie zabieraj ze sobą męża/chłopaka 😅 Po sklepie już nie raz buszowałam, a oprócz ogromnego wyboru kojarzy mi sie przede wszystkim z miłą i profesjonalną obsługą. Bez problemu można zapytać o poradę.. dlatego serdecznie polecam osobiste wizyty.

Jeśli nie jesteś z Chełma odsyłam na stronę internetową AlleBeauty, a przede wszystkim na stronę Facebook chełmskiego oddziału, który był patronem moich nowości AlleBeauty Chełm.


NAIL 4U - PILNIKI KOSMETYCZNE
Nail 4U to Polski producent pilników kosmetycznych. Zazwyczaj pilniki nie spędzają mi snu z powiek.. dopóki nie chcę zrobić sobie manicure. Wówczas docenia się dobrej jakości pilnik jak również fakt posiadania (lub nie) pilników o różnej gradientacji.

Po więcej odsyłam na stronę producenta Nail 4U, gdzie znajdziesz sprzedaż detaliczną jaki i hurtową oraz na stronę profil Facebooka Nail 4U Pilniki Kosmetyczne, gdzie oprócz samych pilników znajdziesz wiele inspiracji.


SHOUTME.SHOP - BRANSOLETKI HAND MADE
Zauroczyła mnie Pani Kinga swoim pomysłem na osobiste bransoletki z napisem ze znaków z alfabetu Morse'a. Pomysł nietuzinkowy ale jakże świetnie wykonany. Bransoletki wyglądają uroczo i bardzo delikatnie, a przy okazji możemy nadać im osobisty wydźwięk.



Zapraszam serdecznie na stronę sklepu ShoutMe po inspiracje, a jeśli masz ochotę na własny napis to śmiało skontaktuj się z Panią Kingą.


Dodatkowo do 25 czerwca na hasło FRONESIS15 otrzymasz 15% zniżki na swoje zamówienie.

Sprawdź również stronę Facebooka ShoutMe, tam pojawiają się informacje o nowościach i promocjach.


Spotkaniu towarzyszył szczytny cel. Dzięki sponsorom licytacji mogłyśmy wspomóc malutką Lidię, która urodziła się z wieloma wadami i niemal na nowo diagnozowane są kolejne. Lidia wymaga ciągłej opieki specjalistycznej i rehabilitacji, które są niezwykle kosztowne. Łącznie udało się zebrać 950 zł.. na zdrówko!

A co wylicytowałam?


MELISSA ALBERT - TRZYMAJ SIĘ Z DALA OD HAZEL WOOD
"Klimatyczna, mroczna powieść, w której przenikają się światy, a groza miesza się z poezją. Poruszy każdą niepokorną duszę." Książka mroczna i z przygodami.. nieco oderwana od rzeczywistości ale takie książki są potrzebna. Nie zawsze trzeba czytać o mądrych rzeczach i suchych faktach. Nawet z fantastyki płyną morały i wiedza.. a nawet jeśli nie, to co? Opis książki zaciekawił mnie na tyle, że chciałam zabrać ją do domu.. a do tego ta piękna okładka!

Książka wydawnictwa Media Rodzina.. a prawa do jej ekranizacji zakupiła wytwórnia Sony's Columbia Pictures!


WILLOW ORGANICS - ZESTAW KOSMETYKÓW
Produkty Willow już nie raz witały w mojej łazience i na blogu. Szczególnie ukochałam siebie Fruity Sugar Scrub czyli peeling którego zapach momentalnie wprawia mnie w dobry nastrój. Dopiero co trafił do denka, a ja już cieszę się, że czeka na mnie nowe opakowanie! Do tego w towarzystwie Fruity Mousse, czyli balsamu do twarzy i ciała o dokladnie tym samym aromacie.
Yellow Rose Buds, to olejek do ciała, który zachwyca swoim wyglądem! Drobne główki róż zanórzone w olejku wyglądają jakby zaraz miały całkiem rozkwitnąć.. ale to nie jest zapach róż! Olejek pachnie cudownie aromatyczną werbeną.. zwyczajnie musisz to sprawdzić!

Po moje kochane Willowki zapraszam na stronę producenta Willow Organics.. bądź czujna, zdarzają się świetne promocje.


BABO - DELIKATNY ŻEL DO MYCIA TWARZY I TONIK PRZECIWSTARZENIOWY
Markę Babo obserwuje na Instagranie od dłuższego czasu. To rodzima marka, której składy opierają się na naturalnych składnikach. Żel już trafił do użytku i dzielnie mi służy.. za to tonik ma przed sobą kolejkę.. Babo wyróżnia się pięknymi, czarnymi ubrankami przystrojonymi w złote i białe napisy. Zachwycił mnie fakt, że zarówno tonik jaki i żel są w szklanych opakowaniach.. z przyjemnością wykorzystam wtórnie.

Jeśli nie znasz marki Babo to zapraszam na stronę producenta oraz na Facebook oraz Instagram.


ENKLARE NATURAL COSMETICS - NATURALNE MYDEŁKA
Enklare to polska marka tworząca naturalne mydła ale nie tylko. Kiedy Klaudia pokazała na Instastory, że jedną z marek wspierającą licytację będzie Enklare wiedziałam, że chociaż jedna paczka trafi do mnie. W środku znalazłam słodkiego króliczka oraz klasyczne dla marki mydełko w kształcie serca. Nowością dla mnie są naturalne płatki mydlane do prania. Polecane w szczególności do prania delikatnej bielizny czy ubranek dziecięcych.

Serdecznie polecam śledzenie marki na Facebooku, a także do zapoznania się z pełnym asortymentem na stronie sklepu Enklare.

Dziękuję pięknie dziewczynom za możliwość uczestniczenia w tak fajnym wydarzeniu. Wspaniale było móc ponownie się spotkać!
 
Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger