Zauważyłam pewną zależność.. im więcej postów w ciągu miesiąca pojawia się na blogu tym większe denko pod koniec miesiąca 😂 Z racji tego, że miesiąc był wyjątkowo zaganiany to na blogupostów pojawiło się niewiele.. chyba nie jest trudną zagadką jak wielkie produktów udało mi się w marcu zużyć. Przez chwilę rozważałam połączenie denka marcowego z kwietniowym ale chyba za bardzo drażniłby mnie fakt walających się po domu pustych opakowań. Z drugiej strony nie jest tak źle.. można by nawet stwierdzić, że denko jest niemal historyczne! Wszystko za sprawą dwóch pustych opakowań.. z działu makijaż!
BE THE SKY GIRL - PEEL ME TENDER PEELING KWASOWY
Wyjątkowa formuła peelingu. Myślę, że będę do niego wracać szczególnie przy okazji różnych wyjazdów, bo saszetka sprawdza się idealnie! Do peelingu miałam trzy podejścia i tak naprawdę dopiero ostatnie sprawiło, że mam chęć na powtórkę. Ewidentnie musiałam znaleźć na niego swój prywatny sposób. Pomimo wielu ostrzeżeń, że jest to mocny peeling na bazie kwasów i trzeba z nim uważać.. to mi zupełnie krzywdy nie robił, a im dłużej trzymałam go na twarzy tym lepszy efekt uzyskałam.
Link do producenta: Be the Sky Girl
SESAME - ODŻYWCZO-REWITALIZUJĄCA MASECZKA Z ŻEŃ-SZENIEM
Chyba coraz bardziej odchodzę od produktów typu "jednorazowe maseczki". Większość z nich działa poprawnie, wcale lub źle. Z maseczkami marki Sesemis już miałam styczność i poprawnie je wspominam. Wersja z żeń-szeniem również okazał się poprawna.. ale to wciąż mnie nie satysfakcjonuje na tyle abym chciała zaopatrzyć się w zapas. Chciałabym aby po takich maseczkach efekt był zauważalny jeszcze na drugi dzień ale to jeszcze się u mnie nie zdarzyło.
Link do producenta: Sesamis
TULUA - KREM DO TWARZY CODZIENNA KURACJA ORAZ NOWOŚĆ
O nowość nawet nie pytaj, bo nie mogę słówka pisnąć.. ale czekam aż pojawi się w sklepie bo zwyczajnie chcę mieć przy sobie. Za to kremik do twarzy "Codzienna kuracja z zieloną kawą, kolagenem i elastyną" nie sprostał moim oczekiwaniom. Zdecydowanie lepiej sprawdziła mi się wersja "Z efektem wow", jednak kremiku nie skreślam, bo aktualnie przechodzi metamorfozę składu.
Link do producenta: Tulua
CLOCHEE - DELIKATNY PEELING ENZYMATYCZNY I MASECZKA
Peeling Chlochee w porównaniu do Be The Sky Girl wypada znacznie słabiej, chociaż nie wiem czy można te dwa produkty ze sobą porównywać. Zdecydowanie produkt Clochee jest delikatniejszy ale za to można go trzymać na skórze dłużej i częściej sięgać. Być może przy systematycznym użytkowaniu efekty będą wymierne i tego nie wykluczam. Podobna sytuacja ma się w stosunku do maseczki. Stopień oczyszczenia nie robi na mojej skórze ogromnego wrażenia ale z drugiej strony preferuję po takie produkty sięgać częściej i aby były delikatniejsze niż przy pierwszym podejściu mieć spaloną twarz. Wstępnie nie jestem pod ogromnym wrażeniem ale nie czuję się rozczarowana. Nie wykluczam zaopatrzenia się w pełnowymiarowy zestaw tej dwójki w przyszłości.
Link do producenta: Clochee
KOSTKA MYDŁA - MYDŁO JEDWABNE
Obecnie nie mam czego fotografować więc posiłkuję się zdjęciem z recenzji, która pojawi się lada dzień. Mydełko przypadło mi na tyle do gustu, że nie miałam potrzeby wspomagać się tradycyjnym żelem. Do tego piękny wygląd i zatopione serduszko zwyczajnie mnie rozczulały. Piękna puszysta piana, brak wysuszenia czy ściągnięcia skóry. Chociaż mojemu sercu najbliżej do mydeł z funkcją peelingu to mydło jedwabne zdecydowanie należy do jednych z fajniejszych.
Link do producenta: Kostka Mydła
NATURE QUEEN - BALSAM DO CIAŁA POMARAŃCZA-CHILI
Balsam wprowadził mnie w maliny. Trafił do mnie na spotkaniu blogerek w Chełmie w połowie grudnia i niemal z miejsca trafił do użytku. Wszystko za sprawą "chili" oraz "linii rozgrzewająco-ujędrniającej". Obawiałam się, że zostanę z rozgrzewającym balsamem na okres lata, a to raczej kiepski pomysł. Ostatecznie okazało się, że chili jest tylko w zapachu, a z rozgrzewaniem skóry balsam nie ma nic wspólnego. W sumie to jedyne co mnie wkurzyło, bo sam w sobie był bardzo fajny i przyjemny. Nie pozostawiał wyczuwalnej warstwy i szybko się wchłaniał. Poziom nawilżenie momentami za mały ale nawet mój mąż z chęcią z niego korzystał od czasu do czasu.
Link do producenta: Nature Queen
ANDALOU NATURALS - DEEP CONDITIONING HAIR MASK
Uwielbiam ją! Działa cuda na moich włosach i zalicza się do dwóch najlepszych masek do włosów jakie kiedykolwiek miałam. Saszetka wystarczy mi na cztery aplikacje, a włosy obecnie mam gęste i długie do pasa. Po maskę sięgam najczęściej gdy moje włosy mocno jej potrzebują i nigdy mnie nie zawiodła. Z racji opakowanie jest to świetna opcja na wyjazd. Za to w domowym użytkowaniu zdecydowanie wolałabym wersję większą w słoiku lub tubie.. mam szczerą nadzieję, że taka opcja kiedyś się pojawi.
Link do sklepu: Iwos
REVERS - NAKED SKIN MATCH BLUR & MOISTURE
Tak.. zużyłam dwa podkłady! Jestem z siebie dumna! Oba podkłady marki Revers z tej samej linii ale w dwóch odcieniach 01 Classic Ivory oraz 03 Cremy Natural. To zdecydowanie lekki podkład, które nie tworzy widocznej maski. Momentami był dla mnie za lekko kryjący, a wówczas mieszałam go z innym podkładem lub korektorem. Bywało różnie. Raz byłam zadowolona, innym razem mocno zawiedziona. Jednak na trwałość podkładów wpływ ma wiele czynników i nie bez znaczenia jest to co aplikujemy pod. W ostatecznym rozrachunku podkłady oceniam dobrze. Głównie za strawą bardzo niskiej ceny oraz faktu, że okazały się nieraz lepsze od dużo droższych podkładów.
Link do producenta: Revers
DZIKI LAS - W DZIKIE WINO ZAPLĄTANI
To zużycie niem fizycznie boli. Cudowna świeca o genialnym aromacie. To opcja dla tych, którym wiecznie szkoda palić świece. Wystarczy zdjąć wieczko, a zapach bez palenia czuć przynajmniej na odległość dwóch metrów. Zapach winogrona jest tu niezwykle kuszący i aromatyczny. O ile w przypadku zapachów mój mózg musi zweryfikować czy mu się podoba czy nie, to ze świecami Dzikiego Lasu nie ma takiej potrzeby. Po prostu.. są cudowne.. chcę wszystkie!
Link do producenta: Dziki Las
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz