kwietnia 09, 2019

MAKUTU KUCHNIA KOSMETYCZNA - ENZYMATYCZNA MASKA OWOCOWA. MOCNA I JEDNOCZEŚNIE DELIKATNA PIELĘGNACJA DLA WYMAGAJĄCEJ SKÓRY


Koleżanki blogerki.. czasem mam wrażenie, że wzajemnie prześcigamy się w odnajdywaniu nowych marek kosmetycznych. To trochę jak odkrywanie skarbów, a ponieważ zazwyczaj są to nasze krajowe marki, to jakby z miejsca są bliższe sercu więc jeszcze chętniej chcemy je poznawać.. przynajmniej ja tak mam.

Makutu to połączenie laboratorium chemicznego z pracownią zielarską. Produkty są czyste, bezpieczne, tworzone zgodnie z regulacjami UE. Kosmetyki Makutu są całkowicie naturalne, wegetariańskie, organiczne i nietestowane na zwierzętach. Opakowania zgodne z filozofią "zero waste", a za wszystkim stoi Katarzyna i Piotr.


Peeling enzymatyczny z mango i papają trafił do mnie dzięki kochanej Gosi czyli Krytyk Kosmetyczny. Marka nie była mi wcześniej zupełnie znana.. ale to tak totalnie nic, a nic nie słyszałam, nie czytałam, nie widziałam. Jako nałogowa poszukiwaczka skarbów i nowości byłam zła, że mogło coś takiego umknąć mojej uwadze! Swoją drogą mam ostatnio wrażenie, że Wrocław zaczyna być jakąś kolebką naturalnych manufaktur.. może warto rozważyć przeprowadzkę? 😅


Od producenta:

Właściwości: Dzięki zawartości bromelainy i papainy, enzymów pochodzenia roślinnego z ananasa i papai, peeling wykonuje powierzchniowe i niezwykle delikatne złoszczenie wyższej warstwy naskórka. Dzięki zawartości białej glinki peeling łagodnie oczyszcza i odżywia skórę, a jednocześnie działa odświeżająco. Arbutyna działa wybielająco. Skóra po zabiegu staje się oczyszczona, miękka w dotyku, rozjaśniona oraz wyraźnie nawilżona. Piękny owocowy zapach uprzyjemnia zabieg. 

Do każdego rodzaju skóry

Zastosowanie: Do około 2 łyżeczek maski dodać około 2 łyżeczki destylatu borowinowego lub ziołowego (można zastąpić przegotowaną wodą), wymieszać i nałożyć grubą warstwę gęstej maski bezpośrednio na skórę. Nie dopuścić do wyschnięcia. Po około 20 minutach zmyć ciepłą wodą. Stosować raz na tydzień/2 tygodnie.

Trwałość: 6 miesięcy od daty produkcji
 

Szklany słoik.. super! Tylko, że wszystkie peelingi/maski Makutu mają identyczną szatę graficzną. Z jednej dość nietypowa decyzja twórców, a z drugiej.. czy ma to jakieś większe znaczenie dla użytkownika? Nawet jeśli w łazienkowej szafce miałabym trzy różne peelingi w identycznej szacie graficznej, to przez szklane bezbarwne szkło i tak jestem w stanie rozróżnić który produkt, jest który. 

Nawet jeśli miałabym wątpliwości to z pomocą przyjdzie aromat, który trudno pomylić z czymś innym. W dodatku mam wrażenie, że zapach peelingu w wersji sypkiej jest ciut bardziej intensywny niż po zmieszaniu w fazą wodną. Sam w sobie jest bardzo przyjemny, radosny.. w końcu to mieszanka owoców: papai i ananasa.

Niewielki słoiczek o pojemności 60ml towarzyszył mi zaskakująco długo, bo trzy miesiące. W okresie marca miałam nieco załamanie pielęgnacyjne.. w sensie niezbędne minimum i spać 😅 ale i tak jestem zaskoczona wydajnością produktu.


Konsystencja sypka.. i już słyszę Twoje buczenie i marudzenie, że trzeba mieszać. Magia polega na tym, że w kontakcie z wodą peeling jest aktywowany czyli niemal bezpośrednio na naszej skórze. Czy to nie jest wystarczający powód aby zacząć sięgać po tego typu produkty? 

W przypadku Makutu, konsystencja jest nieco grudkowa. Obawiałam się, że przez to będę miała problemy z uzyskaniem gładkiej konsystencji ale nic z tych rzeczy. Wszelkie grudki w połączeniu z wodą momentalnie ulegają rozpuszczeniu i nawet nie muszę na nie zwracać specjalnie uwagi. Bez problemu nakładam peeling pędzlem. Mogę do woli dokładać kolejne warstwy, nic nie ścieka, nie kapie. Zdaję sobie sprawę, że konsystencja jaką uzyskuję jest trochę wbrew zaleceniom producenta.. ale zdarzało mi się robić gęstą papkę, efekt działania był identyczny, a ja jednak preferuję aplikację pędzlem. Mam wówczas wrażenie, że peeling dogłębniej penetruje moje pory, a przy okazji wzrasta wydajność produktu.

Maseczkę/peeling mieszałam z różnymi produktami (wodą, hydrolatami, aktywatorem, z dodatkami oleju czy serum). Wszystkie te opcje zachowywały się podobnie i nie widziałam specjalnej różnicy dlatego ostatecznie zostałam przy wodzie.

Aby zapobiec wyschnięciu maski zazwyczaj chodziłam z hydrolatem w ręku. Maska ma niesamowitą zdolność do szybkiego wysychania więc poniekąd czasem sprawiało to problem. Kiedy miałam chęć posiedzieć dłużej bez  ciągłego "podlewania", na rozprowadzony peeling nakładałam płachtę maski nasączoną wodą.




Skład (INCI): biała glinka porcelanowa (kaolinit), ekstrakt z papai, ekstrakt z ananasa, ekstrakt z owoców mango, arbutyna.

  • Kaolin Clay (biała glinka) - w kosmetykach kolorowych pełni funkcję rozjaśniacza, rozbiela produkty kolorowe i zapobiega ich zbrylaniu. Stosowana w pudrach na właściwości pochłaniające sebum i matujące. Może lekko bielić skórę. W kosmetykach pielęgnacyjnych stosowany jest w produktach myjących do twarzy, ciała, włosów, do tłustej skóry głowy - bardzo dobrze oczyszcza i dodaje objętości włosom. W maseczkach i peelingach do cery trądzikowej, tłustej i mieszanej - oczyszcza, podsusza, wygładza, ściąga pory, wyrównuje koloryt, ujędrnia i mineralizuje, lekko poleruje powierzchnie i działa przeciwzapalnie. Spotykana także w kremach, tonikach i pastach do zębów. Znajduje zastosowanie również w kosmetykach antycellulitowych, pomaga w spalaniu tłuszczu, wyciąga toksyny. Polecana do skóry suchej, naczynkowej i z trądzikiem różowatym, ponieważ jest najłagodniejszą z glinek i ma właściwości łagodzące. Jednak zbyt częste stosowanie dużych stężeń prowadzi do wysuszenia skóry i włosów. (Alergia: skala 1 na 5)
  • Suchy ekstrakt z owoców papaji - zastosowany w peelingu enzymatycznym, selikatnie złuszcza martwe komórki naskórka oraz działa łagodząco, pomagając w regeneracji podrażnionej skóry. Ekstrakt łączy zalety delikatnie złuszczającego, oczyszczającego i rozjaśniającego działania papainy z odżywczym, nawilżającym i ujędrniającym działaniem cukrów, witamin i minerałów w nim zawartych. 
  • Suchy ekstrakt z ananasa - zawiera enzym proteolityczny bromelaina - enzym rozkładający białko, posiadający działanie przeciwzapalne i przeciwobrzękowe. Delikatnie złuszcza martwe komórki naskórka oraz działa łagodząco, pomagając w regeneracji podrażnionej skory. Działanie przeciwzapalne i likwidujące obrzęki powoduje, że można ekstrakt stosować na miejsca stłuczone i opuchnięte oraz na wypryski skórne. Ekstrakt szczególnie polecany osobom o bardzo delikatnej lub naczynkowej cerze.
  • Suchy ekstrakt z owoców mango - zawiera wiele witamin, flawonoidów, polifenoli, minerałów i karotenoidów. Wykazuje działanie antyoksydacyjne, odżywcze i przeciwzmarszczkowe. Szczególnie cenne w pielęgnacji skóry są witamina C i karotenoidy. Witamina C to jeden z najskuteczniejszych antyutleniaczy, który walczy z wolnymi rodnikami, stymuluje syntezę kolagenu w skórze, a tym samym zwiększa gęstość skóry właściwej, poprawia jej elastyczność i spłyca drobne zmarszczki powierzchniowe. Karotenoidy normalizują grubość i strukturę warstwy rogowej naskórka co prowadzi do wzmocnienia jego funkcji ochronnej.
  • Arbutyna - jest głównym składnikiem aktywnym zawartym w Mącznicy lekarskiej, działa rozjaśniająco na skórę.


Już podczas pierwszej aplikacji wyczuwałam delikatne mrowienie w miejscach bardziej wrażliwych ale po dwóch minutach zaczęło być to już niepokojące. Mocne mrowienie brody, okolic płatków nosa, a przecież maseczka nawet nie zdążyła zastygnąć.

Maseczka enzymatyczna którą powinnam trzymać 20 minut została zmyta po 6 minutach, bo rozdrażnienie skóry było już delikatnie ujmując "niepokojące". Zwyczajnie spękałam! Jednak skóra nie była zaczerwieniona ani specjalnie rozdrażniona po zmyciu, za to fajnie wygładzona i oczyszczona. Hmm..

Przy kolejnych podejściach schowałam niedorzeczną "panikarę" i pozwalałam masce działać. Bywało różnie. Raz piekło bardziej, innym razem mnie.. kiedy indziej peeling był całkiem komfortowy. Niczego specjalnie nie zmieniałam w proporcjach, a jednak moja skóra potrafiła reagować różnie. Efekt zawsze był ten sam.. zero podrażnień! Za to skóra rewelacyjnie oczyszczona, wygładzona, rozjaśniona, pory zmniejszone.. do tego komfort, zero nieprzyjemnego ściągnięcia czy wysuszenia.


Peeling/maskę starałam się używać systematycznie minimum raz w tygodniu. Nie zawsze mi wychodziło w efekcie czego potrafiłam dorobić się dość paskudnych i grubych suchych skórek, co w efekcie mojej skórze szkodziło. Na szczęście peeling dość dobrze dawał sobie radę z oczyszczeniem skóry ale bywało, że musiałam po niego sięgnąć po dwóch dniach ponownie aby w pełni być zadowoloną z efektów. Jednak biorąc pod uwagę fakt, że jest to peeling enzymatyczny, a nie mechaniczny nie mogę mieć mu tego za złe. Podejrzewam, że większość peelingów mechanicznych stan mojej skóry by pogorszyła, a Makutu nie tylko oczyszczał moją skórę ale cudnie łagodził stany zapalne. Całkiem nieźle spisywał się również przy mojej alergii spożywczej, po tym jak dobrałam się do pysznej czekolady belgijskiej 😅 (było warto!) 

W zasadzie pomimo pewnych drobnych niuansów, bardzo polubiłam peeling-maskę. Spisuje się rewelacyjnie, jest warta poświęcenia tej dodatkowej minuty na wymieszanie z wodą/hydrolatem. Efekty zdecydowanie przekraczają działanie zwykle pojętego produktu z kategorii:peeling. Z przyjemnością sięgnę po inne wersje peelingów Makutu!

Dziękuję Gosiu za to, że poznałaś mnie z Makutu 😘


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger