lutego 24, 2016

9 POWODÓW DLA KTÓRYCH WARTO PRZESTAĆ UŻYWAĆ SLS - CZ I

Dzisiaj bardzo luźny temat w końcu wszyscy wiemy, że SLS-y są złe. Może nie do końca wszyscy orientujemy się dlaczego..ale na pewno każdy coś na ten temat czytał lub słyszał. Dla uregulowania wiedzy przedstawiam dziewięć powodów potwierdzonych badaniami naukowymi przeprowadzanych na biednych zwierzątkach oraz ludziach, dlaczego warto odstawić SLS-y.

Wszystkie negatywne działania oraz wpływy SLS-ów zostały potwierdzone w niezależnych badaniach naukowych. Dla osób chcących pogłębić wiedzę na ten temat odsyłam do linków pozostawionych poniżej każdego punktu (język angielski). Głównie zostały przebadane dwa najbardziej popularne SLS-y: Sodium Lauryl Sulfate oraz Ammonium Lauryl Sulfate.

Nawet w stężeniach tak niskich jak 10% spowodowały podrażnienia u zwierząt laboratoryjnych w tym uszkodzenie rogówki oczu, a w stężeniu 15% nawet śmierć niektórych zwierząt. W stężeniu od 1% do 5% doprowadziły do powstania zaskórników na uszach królików.

Z badań wynika, że Sodium Lauryl Sulfate oraz Ammonium Lauryl Sulfate jest bezpieczny w kosmetykach długotrwałego kontaktu, gdy stężenie nie przekracza 1% oraz w preparatach przeznaczonych do stosowani, a gdy po użyciu następuje bardzo dokładne spłukanie z powierzchni skóry.

Pytanie? Jeżeli w Twoim szamponie w składzie występuje Sodium Lauryl Sulfate wysoko na drugim miejscu to ile jest go rzeczywiście w szamponie? Czy jesteś pewna/pewny, że za każdym razem bardzo dokładnie spłukujesz go ze skóry głowy? A może masz problem z wypadaniem włosów? Od producenta tego się nie dowiesz.

Link do artykułu z przeprowadzonych badań: http://ijt.sagepub.com/content/2/7/127

Woda gruntowa zanieczyszczona środkami powierzchniowo czynnymi powoduje szkody dla życia i rozmnażania się środowiska. Badania zostały przeprowadzone na dwóch gatunkach ryb: Karp (Cyprinus Carpio) oraz Pstrąg (Salmo Trutta Fario). Zatem polecam nacieszyć się Karpiem i Pstrągiem bo niedługo może ich zabraknąć. 

Link do artykułu naukowego: http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/17873964


Jeżeli kontakt skóry z SLS-ami jest długotrwały lub powtarzający się, efektem może być alergiczne zapalenie skóry. Ale to nie wszystko..częsty kontakt z SLS-ami może prowadzić do ogólnego pogorszenia stanu zdrowia, a także akumulację w jednym lub kilku organach ludzkich. 

Link do badań: http://www.sciencelab.com/msds.php?msdsId=9925002
 
10% stężenie SLS spowodowało uszkodzenie rogówki oczu królików, kiedy nie zostały od razu wypłukane.

Link do artykułu z przeprowadzonych badań: http://ijt.sagepub.com/content/2/7/127

 
SLS-y wykazują właściwości toksyczne także dla roślin i owadów. Służą jako składnik pestycydów oraz herbicydów w rolnictwie. Zatem nie tylko smarujemy się SLS-ami ale także je spożywamy.

Link: https://www.ams.usda.gov/sites/default/files/media/S%20Lauryl%20report.pdf


Stosowanie produktów do jamy ustnej zawierające SLS-y może prowadzić do podrażnienia i złuszczania tkanki miękkiej. Badanie przeprowadzono na 28 zdrowych kobietach, gdzie stosowano 7 past różniących się jedynie stężeniem detergentu.

Link do strony: http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/8653493



OK teraz zaszalałam..już wyjaśniam. Nitrozaminy to organiczne związki chemiczne. Wiele z nich wykazuje właściwości rakotwórcze.  Jak to się ma do SLS-ów? SLS-y w obecności innych (konkretnych) środków chemicznych, mogą tworzyć rakotwórcze nitrozoaminy.

Link do karty badań: http://www.t3db.ca/toxins/T3D3629

SLS-y przełamują naturalną barierę ochronną skóry i przenoszą inne chemikalia głębiej do ciała.
Niestety, żałuję ale oryginalny artykuł został usunięty, jednak istnieje kilka publikacji odnoszących się do artykułu, dlatego mimo wszystko pozostawiam link: www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3283952  


W przeprowadzonych badaniach In Vitro wykazano mutacje genów DNA. 

Link do badań: http://www.sciencelab.com/msds.php?msdsId=9925002

Wieczorem zapraszam na drugą część posta.

31 komentarzy:

  1. Tez staram sie unikać :)
    __________________
    www.justynapolska.com
    Fashiin&Beauty Expert

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko, toś mnie postraszyła! Ja zaliczam się do tej kategorii ludzi, którzy wiedzą, że SLS to zło, ale dlaczego to już nie mam pojęcia (a raczej nie miałam jeszcze przed chwilą). Chyba będę od teraz czytać uważniej etykiety...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie czytanie składów jest bardzo istotne chociaż orłem w tej dziedzinie nie jestem. Ale dzięki temu odkryłam jakie składniki mi szkodzą, a jakie są złe same w sobie. Nie chcę wydawać pieniędzy na produkty, które mi szkodzą.

      Usuń
  3. Unikanie SLS-ów ostatnimi czasy całkiem dobrze wychodzi. Głównie przez to, że niewiele już kosmetyków, po które sięgam pochodzi z drogeryjnej półki, a większość po prostu robię sama. Dzięki czemu stałam się bardziej świadomym i wybrednym konsumentem uczulonym na wszelkie zbędne składniki kosmetyków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój blog to prawdziwa skarbnica wiedzy i inspiracji. Podziwiam każdy produkt, który sama wykonujesz :-)

      Usuń
  4. Achhh Słońce - znowu bardzo mądry i dający do myślenia post..
    Aż mi wstyd jak spojrzę na swoją łazienkową półkę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że na półce masz też kilka bardzo fajnych produktów (kilka mam wpisanych na listę do kupienia), więc niema się czego wstydzić ;-) Producenci mamią nas obietnicami, a my dajemy się kusić..mi też się zdarza. Jednak co innego kupować z braku świadomości, a co innego kupować wiedząc o szkodliwości zawartych substancji. Do tego producenci wprowadzają ciągle nowe substancje, a laboratoria nie nadążają ich testować.

      Usuń
    2. No teraz staram się przechodzić na jasną stronę mocy - produkty do pielęgnacji twarzy już mam skomponowane w sposób bezpieczny i przyjazny naturze :)

      Usuń
    3. Nawet najmniejsza zmiana to zawsze kroczek do przodu :-) Jasna strona mocy jest dobra ale to ta ciemna najbardziej przyciąga :-) Uwielbiam gwiezdne wojny :-D

      Usuń
  5. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że co druga etykieta krzyczy: bez SLSów! A wystarczy odwrócić opakowanie i popatrzeć na skład... Te wszystkie koncerny powinny płacić ogromne kary za wprowadzanie w błąd konsumenta. Ale przecież na tym opiera się cały biznes. Szkoda, że człowiek jako jednostka tak wiele na tym traci, często po prostu nieświadomie... skuszony wieloma obietnicami: piękna skóra, nawilżona, ujednolicona, bez wyprysków, bez najmniejszej skazy.
    Sama niejednokrotnie dałam się skusić i mówiąc wprost - oszukać.
    Internet jest kopalnią wiedzy ale przy tym jednocześnie pełną, delikatnie mówiąc, "badziewia". Podziwiam za determinację i umiejętność szukania tego co pożyteczne. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za bardzo trafny komentarz :-) Boli mnie również to, że producenci kosmetyków z łatką ECO czy BIO itp. również wciskają nam kit. Wykorzystują nagonkę na produkty o chemicznych składach, a my konsumenci naiwnie im wierzymy. Nie każdy kosmetyk chemiczny jest zły, ale także nie każdy "naturalny" jest dobry.

      Usuń
    2. Przykład z życia codziennego. Podczas zakupów w drogerii Wispol dostałam gratis w postaci "BIO OLEJEKU PISTACJOWEGO – NATURALNEGO ŹRÓDŁA MŁODEJ SKÓRY". Nazwa mogłaby sugerować, że mamy do czynienia z produktem z certyfikatem bio, alee nic bardziej mylnego :) Składu oczywiście nie uświadczysz na stronie producenta (Bielenda), grafika google też pod tym względem nie pomoże a do łazienki nie chce mi się teraz iść i przepisywać całości... ale początek zaczynał się tak: Aqua, Sodium lauryl sulfate, Paraffinum Liquidum.

      Usuń
    3. Piękny, wręcz idealny skład produktów "BIO" - gdzie z Bio ma więcej wspólnego mój śmietnik niż ten olejek. Straszne :-|

      Usuń
  6. Jak zwykle ciekawy i pożyteczny post ;) Staram się ich unikać i nawet mi to wychodzi, raz w tygodniu jedynie używam szamponu z SLS by dobrze oczyścić włosy i wydaje mi się że to tyle kosmetyków :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo rozsądne podejście :-) Raz w tygodniu jeden produkt raczej na pewno nam krzywdy nie zrobi ;-)

      Usuń
  7. Na co dzień ich unikam ale raz na jakiś czas używam, chodź teraz trochę się boję po tym co tu przeczytałam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli używasz okazyjnie to raczej nie powinnaś się obawiać, ale zawsze dobrym wyjściem jest wyeliminowanie ich całkowicie..na pewno nie zaszkodzi

      Usuń
  8. hmm o kilku rzeczach wiedziałam o innych nie, a już na pewno nie tak konkretnie, ale jest to zdecydowanie przerażające :D chociaż wiem, ze nie można popadać w paranoje :D ja staram się zrezygnować z slsów, ale czasem jednak spróbuje czegoś co je zawiera :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również staram się je wyeliminować..ale raz na jakiś czas mnie coś skusi :-)

      Usuń
  9. o masakra, nigdy na to nie patrzyłam! aż idę po szampon -.-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :-D eliminacja z codziennego życia może być trudna..polecam używać zamiennie z innym zdrowszym szamponem, a z czasem eliminować ;-)

      Usuń
  10. Staram się unikać :D różnie mi to wychodzi :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. skąd ja to znam ;-) chociaż z czasem wychodzi mi coraz lepiej :-)

      Usuń
  11. U mnie niestety SLSów jest dużo ale chyba jeszcze nie dorosłam do tego żeby z nich całkiem zrezygnować i unikać szczególnie jeśli chodzi o szampony do włosów bo te które mi pomagają na łupież mają SLS , bez nich mam śnieg na głowie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czasem bywa tak, że skóra głowy przyzwyczaja się do danego szamponu czy zwyczajnie do SLS. Każda zmiana szamponu na łagodniejszy kończy się właśnie łupieżem. Ja używam zamiennie 3-4 szampony i jest ok :-)

      Usuń
  12. Bardzo dobry wpis! Napracowałaś się, ale efekt jest super :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Niby nie odczuwamy ich działania, a tu proszę jakie skutki :/

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger