lutego 07, 2017

STYCZNIOWE DENKO 2017


Po kilku grudniowych denkach w styczniu spodziewałam się, że post tego typu się nie pojawi.. ale jest. Nie udało mi się zużyć obfitej ilości produktów.. w zasadzie są to prawie same drobiazgi. Poza kilkoma ulubieńcami znalazł się jeden hit, który bezapelacyjnie wyląduje na kolejnej wish liście. Między innymi za to właśnie lubię próbki i niewielki opakowania.


LUSH BOTANICALS - STARLIGHT NIGHT CREAM
Bardzo fajny krem, który w znalazł się w ulubieńcach roku. Jednak zdecydowanie za długo gościł w mojej.. lodówce. Dlatego chętnie widziałabym mniejsze pojemności. Z pewnością wart wypróbowania. Ja z chęcią jeszcze do niego wrócę ale mam ochotę przetestować inne produkty tej marki. Warto zaczaić się na rabaty.



EFEKTIMA - HYDROŻELOWE PŁATKI POD OCZY
Moje ulubione. Znajdziesz je niemal w każdym denku.. ale z racji tego, że mam już kupiony zapas płatków pod oczy innej marki na co najmniej pół roku, to do tych będę wracać raczej sporadycznie. Zobaczymy czy jakieś będą w stanie je zastąpić.


PURLES - 132 SMART BALANCE CREAM
Całkiem pozytywnie zaskoczyła mnie ta próbka kremu. Nie jest to produkt który robi cuda na twarzy ale jako krem na dzień sprawdził się bardzo fajnie. Matowił strefę T ale bardziej suchych partii nie przesuszał. Niezależnie od tego czy miałam makijaż czy nie czułam się komfortowo.


REN - FLASH RINSE 1 MINUTE FACIAL
Ta próbka dość długo czekała na odpowiedni moment ale w ciągu roku jakoś nigdy się nie złożyło. Więc bez wyczekiwania w końcu użyłam. Jasnozielony kolor, wyczuwalne pod palcami (jakby) granulki i przyjemny zapach. Obietnice producenta są bardzo kuszące.. ale czy jakikolwiek kosmetyk może coś zdziałać w minutę? Zgodnie z zaleceniami naniosłam produkt na oczyszczoną skórę, wmasowałam, zwilżyłam dłonie i ponownie wykonałam masaż w celu aktywacji witaminy C.. pozostawiłam na 1 minutę.. i WOW! Cera momentalnie rozjaśniona, gładziutka, jakby bardziej jędrna.. chcę to! Jednak cena jest powalająca.. 210 zł na galilu! Więc maska ląduje na wish liście na 2018 rok.. chyba, że jakaś rewelacyjna promocja się trafi. Jeśli macie możliwość kupcie chociaż próbkę. To najlepsza maseczkowa papka jaką miałam.. choć ja szczególnie maseczkowa nigdy nie byłam.


YUNIFANG - MASKI W PŁACIE
Uwielbiam te maski. Choć nie miałam okazji testować wielkiej ilości masek w płatach, to na tle tego co miałam maski Yunifang mają najwyższą pozycję. Cera po nich jest niewiarygodnie gładka.. aż żal nakładać na nią cokolwiek. Polecam!



PUREDERM - NOSE PORE STRIPS
W grudniu znalazłam nieco zapomniane opakowanie plastrów na nos. Nie specjalnie ciągnie mnie do tego typu produktów, ale skoro już kupiłam to używam. Są dobre ale wciąż nie jestem do końca przekonana. Chyba muszę ich trochę zużyć aby wyrobić sobie bardziej konkretną opinię. 


BANIA AGAFII - ORGANICZNA PASTA DO ZĘBÓW
Ziołowa pasta, która nie zawiera fluoru. Za to w składzie spora ilość różnych olejków, działających przeciwbakteryjnie i przeciwwirusowo. Na jej recenzję zapraszam jutro.


PROKUDENT I CURAPROX - NICI DENTYSTYCZNE
Oba produkty to miniaturki. Po skończeniu jeden z moich ulubionych nici postanowiłam niczego nie kupować tylko skończyć miniaturki, które latały po szafce. Z Prokudenta nie jestem specjalnie zadowolona. To nić która raniła mi często dziąsła i strzępiła się. Na szczęście zużyłam ją dość szybko. Później sięgnęłam po Curaprox, którą dostałam w gratisie do zamówienia. Gdy wyciągnęłam kawałek nici osłupiałam. Nigdy grubszej nici dentystycznej nie widziałam! Sprawdziłam na stronie producenta i okazało się, że jest to nić do czyszczenia aparatów ortodontycznych oraz protez. Serio? Nie mogliście wrzucić do zamówienia czegoś innego? Nić idzie do śmieci, bo nijak nie jestem w stanie jej użyć.


YVES ROCHER -RELAKSUJĄCY& JEŻYNA
Olejki Yves Rocher całkiem przypadły mi do gustu. Lawenda to nie do końca moja bajka ale w połączeniu z owocami jeżyny wydała się o wiele bardziej atrakcyjna. Delikatna formuła zupełnie nie przesuszająca mojej skóry. Używanie go sprawiało mi masę przyjemności i z chęcią wrócę jeszcze do olejków Yves Rocher. Choć żel jest już w denku, to jego recenzja powinna się pojawić na dniach.


LOGONA - SZAMPON PIWNO MIODOWY
Spisał się, choć nieco obawiałam się alkoholu wysoko w składzie. Na  szczęścia żadnej krzywdy mi nie zrobił. Zapach nie do końca mi odpowiadał. Spodziewałam się dosłownie piwa z miodem, a spotkał mnie ziołowy aromat. Z chęcią wypróbuję inne szampony Logona. Póki co ten był dobry ale na mojej liście czeka mnie masa innych szamponów z dobrym składem.



EC-LAB - SZAMPON WZMACNIAJĄCY DO WŁOSÓW OBJĘTOŚĆ I WZROST
Nawet go nie używałam. To własność mojego męża, który określił działanie szamponu jako "był spoko". Problem polega na tym, że chciałam kupić mężowi szampon który w składzie ma kofeinę. Tu, chociaż na zdjęciu widnieją piękne ziarna kawy to w składzie jej nie ma. Nie pojmuję logiki producenta.


SEPHORA - PRÓBKI PODKŁADÓW
Żałuję, że nie dobrałam się do nich wcześniej. Teraz mam znacznie jaśniejszą karnację niż na początku jesieni. Większość próbek jest mnie zwyczajnie za ciemna ale to nie przeszkadza mi w przetestowaniu jak się sprawdzają.
Estee Lauder - 1W2 - nie wykluczam powrotu do tego podkładu i do tej wersji kolorystycznej. Znam go na tyle dobrze, że wiem jak się zachowuje na mojej cerze w każdej porze roku i w niemal każdym stanie. Mam jednak zamiar wcześniej sprawdzić jeszcze odcienie 1N2, 2W1, 1C1 oraz 1N1... i jeszcze 2N1.
Estee Lauder - 2W2 - jak dla mnie posiada wyjątkowo za dużo żółtych tonów.
Make Up For Ever - Mat Velvet 35 - Całkiem fajny podkład ale nie trzyma tak dobrze matu jak Estee Lauder. Aktualnie bardziej pasowałaby mi odcień 30 lub 25.


GOLDEN ROSE, RIMMEL, NO NAME - LAKIERY
Ponieważ w planach wciąż mam zakup lakierów hybrydowych, staram się międzyczasie zużywać tradycyjne lakiery. 


Lakier Rimmel z kolekcji Rita Ora w kolorze 498 Rain Rain Go Away to moje drugie lub trzecie opakowanie. Bardzo neutralny kolor. Jest go na tyle mało w opakowaniu, że trudno maluje się nim paznokcie, dodatkowo lekko już zgęstniał. Bardzo chętnie po niego sięgałam niezależnie od pory roku. 


Lubię seria lakierów Holiday od Golden Rose za to, że są niemal tak trwałe jak hybrydy. Jednak przy zdejmowaniu sprawia mnóstwo problemów. Cóż.. coś za coś. Na karnawał takie brokatowe cudaczki są jak znalazł. Sprawdzają się także jako pojedynczy akcent. Przez dużą ilość brokatu gęstnieją dużo szybciej niż zwykłe lakiery. Przez co z brązową wersją nr 54 muszę się już rozstać.


HERBAL STUDIO - 2x5 BALSAM DO SKÓREK
Przeterminował się i zwyczajnie zasechł. W zasadzie nie wiem po co go kupiłam, bo problemu ze skórkami nie mam żadnych. Oczywiście skórki są.. ale nie wymagają ode mnie niemal najmniejszej ingerencji. Nie kupię więcej bo nie mam takiej potrzeby. Sam krem do rąk w moim przypadku jest wystarczający.


DIAMOND COSMETICS - REMOVER
Hybryd jeszcze się nie dorobiłam ale jeśli już je robię w salonie to zdejmuję je w domu. Nie widzę sensu w płaceniu 20 zł za samo zdjęcie hybryd. Ten skończył się w krytycznym momencie, w sobotę późno wieczorem.. a w niedzielę rano wybierałam się Lublina. Na szczęście mój zwykły zmywacz również zawierał aceton.. ale męczyłam się znacznie dłużej niż przy tym produkcie.


KRINGLE - WATERCOLORS
To wciąż mój ulubiony zapach wśród wszystkich wosków. Zawsze staram się go mieć w zapasie, choć aktualnie zastanawiam się nad zakupem dużej świecy. Jeśli nie znasz, to koniecznie sprawdź!



Tym razem testuję lakiery NeoNail w kolorze Cloudless Sky. W rzeczywistości to nieco bardziej stonowany odcień niebieskiego, wpadający w szarość. Bardzo trudny do uchwycenia. Manicure wykonany w Galerii Olimp w Lublinie.

Jak Wasze zużycia po styczniu? 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger