stycznia 29, 2018

KAFE KRASOTY / LE CAFE DE BEAUTE - KOLOROWE MASECZKI W KAWOWYCH KAPSUŁKACH


Prawda, że przyciągają uwagę? Niby nic takiego ale patent genialny. Patrzysz na opakowanie i widzisz kapsułki kojarzące się z różnorodną kawą (smakową czy to z uwagi na pochodzenie), do tego radosne i nasycone kolory, a po trzecie: to maseczki! kto nie lubi maseczek?! Ktoś kto wpadł na ten szatański pomysł musi być kobietą albo przynajmniej powinien je znać lepiej niż one same 😂 Wchodząc do sklepu stacjonarnego Iwos, kątem oka rzuciły mi się w oczy. Umysł zrobił zdjęcie i tak już mnie nawiedzały w snach nawet po powrocie do domu "Co to jest?" "Co to było?" "Takie kolorki fajne". Weszłam do sklepu internetowego aby "tylko poczytać" i wtopa! Składy mnie zaskoczyły pozytywnie, ceny również, a do tego różnorodność wyboru! Taa.. i kupiłam tylko cztery.. serio.. tylko cztery!


ODBUDOWUJĄCA EKSPRESOWA MASKA DO TWARZY "GŁĘBOKIE ODŻYWIENIE I REGENERACJA"
 
Wersja fioletowa była moim pierwszym wyborem, bo lubię fiolet. Jak ja lubię, gdy decyzje podejmuje się z taką łatwością.. czyż życie nie byłoby łatwiejsze? Jest to maseczka w wersji odbudowującej o nazwie "Głębokie odżywienie i regeneracja".

Od producenta:
Odbudowująca ekspresowa maseczka do twarzy "Głębokie odżywienie i regeneracja" z olejem z passiflory. Natychmiast widoczny efekt! Dzięki wysokiej zawartości naturalnych olejków maska pomaga szybko przywrócić skórze delikatność i zdrowy blask. Maska głęboko odżywia skórę, stymuluje produkcję kolagenu i elastyny, zapewnia kompleksowy efekt regenerujący. Składniki aktywne: olej z passiflory, ekstrakt z marakui, masło Shea, olejek z kiełków pszenicy, olej babassu.

Sposób użycia: nanieść maskę równomierną warstwą na oczyszczoną skórę twarzy, omijając okolice oczu. Po 15 minutach usunąć nadmiar maski chusteczką. Nie wymaga zmywania wodą.


Opakowanie mnie trochę zaskoczyło, bo aby się dobrać do środka musiałam sobie pomóc nożem. Odniosłam wrażenie, że zgrzew był zbyt mocny przez co wieczko zamiast ładnie odchodzić zaczęło się rwać. Zapach to kolejne zaskoczenie. Przypominał tak bardzo odżywkę do włosów, że musiałam sprawdzić w opisie czy rzeczywiście wzięłam maskę do twarzy.. bo przecież do włosów też były. Zapach zaskakujący ale przyjemny i towarzyszył mi dość długo. Za to zupełnie nie wpływał na komfort noszenia, nie powodował łzawienia oczu, ani nie drażnił nosa. Konsystencja bardzo delikatna, kremowa. Maska z łatwością się rozprowadza i trzyma się skóry. Nawet w większej porcji nie zjeżdża ale też nie zastyga. Na początku odczuwałam bardzo delikatne szczypanie w najbardziej uwrażliwionych miejscach ale nie trwało to długo. Za to wrażenie chłodzenia skóry towarzyszyło mi od początku do końca. Nie było to jednak nic niekomfortowego nawet w obecnie chłodniejszym okresie. Mimo to myślę, że w lecie ten aspekt maseczki doceniłabym dużo bardziej.
Z czasem kremowa warstewka zaczęła robić się przeźroczysta. Częściowo wchłaniała się w skórę ale i tak pozostawiając delikatną warstewkę. W miejscach gdzie maseczka nie dała rady się wchłonąć z łatwością można nadmiar przesunąć tam gdzie skóra najbardziej się nią raczyła.
Producent zaleca trzymać maseczkę 15 minut ale z uwagi na to, że nie trzeba jej zmywać spokojnie możemy siedzieć z nią nawet cały dzień. Dużym plusem jest to, że nie mam uczucia aby moja skóra pod maseczką się pociła, czy była nieprzyjemnie ściągnięta. Jestem w stanie z nią funkcjonować i zajmować się domem.. czyli niemal całkowicie o niej zapomnieć.
Po 15 minutach zalecanych przez producenta nieśmiało podeszłam do lustra. Troszkę miałam obawy z uwagi na delikatne mrowienie w najbardziej wrażliwych miejscach na początku noszenia maseczki. Twarz cała, zaczerwienienia brak, wszelakich podrażnień nie odnotowano. Po zmyciu maseczki skóra komfortowa, zregenerowana, ukojona, odżywiona. Nie ma tu efektu "wow" ale poczułam się w pełni usatysfakcjonowana tą przygodą.


Skład (INCI): Aqua, Passiflora Incarnata (Passion Fruit) Fruit Extract, Glycerin, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Persea Gratissina (Avocado) Oil, Shea Butter Ethyl Esters, Triticum Vulgare (Wheat) Germ Oil, Sodium Acrylates Copolymer (and) Lecithin, Laminaria Digitata (laminaria) Extract, Orbignya Oleifera (Babassu) Seed Oil, Ethylhexyl Stearate, Passiflora incarnata Seed Oil, Pullulan (and) Nannochloropsis Oculata Extract, Saccharide Isomerate, Xanthan Gum, Perfume, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate.

W składzie znajdziemy kilka fajnych składników, takich jak: ekstrakt z owocu męczennicy (passiflory), gliceryna, masło shea, olej avokado, olej z kiełków pszenicy, wyciąg z listownicy palczastej, olej z orzechów babassu, olej z passiflory. Cieszy fakt, że te cenne składniki nie są schowane gdzieś na końcach składu tylko występują w jego czołówce.


Wersja Głębokie odżywienie i regeneracja zrobiła na mnie dobre wrażenie i zaciekawiła kolejnymi produktami. Prawdę mówiąc liczyłam na jeszcze fajniejsze efekty ale nie mogę nie docenić samego faktu, że jednak działa. A przecież o to w tym chodzi! To fajna opcja na cieplejsze dni z uwagi na ciut chłodzący efekt na skórze.. ale bardzo subtelny. Sama maseczka wystarczyła mi na dwa (bogate nawet jak na mnie) użycia ale naprawdę jej sobie nie żałowałam. Przy moim standardowym użytkowaniu wystarczyłaby na jeszcze dodatkowe dwa użycia.


REWITALIZUJĄCA EKSPRESOWA MASKA DO TWARZY "KOMPLEKS WITAMIN"
 
Wersja pomarańczowa to coś co każdego skusi niezależnie od rodzaju cery. Nazwa "Kompleks witamin" chyba przemawia do każdego.. w końcu, kto pogardzi solidną dawką witamin dla skóry?

Od producenta:
Rewitalizująca ekspresowa maseczka do twarzy "Kompleks witamin" z ekstraktem z mandarynki. Natychmiast widoczny efekt! Tonizujący koktajl do twarzy na bazie ekstraktu z mandarynki, olejków z amarantusa i pestek winogron. Aktywuje komórki skóry, dodaje energii życiowej. Maska aktywnie regeneruje skórę i aktywuje procesy samoodmładzania się skóry. Składniki aktywne: ekstrakt z mandarynki, olejek neroli, olejek z nasion żurawiny, olejek pomarańczowy, olejek z pestek winogron, olejek z nasion amarantusa.

Sposób użycia: nanieść maskę równomierną warstwą na oczyszczoną skórę twarzy, omijając okolice oczu. Po 15 minutach usunąć nadmiar maski chusteczką. Nie wymaga zmywania wodą.
 

Wersja pomarańczowa okazała się nieco bardziej komfortowa dla moje skóry. W najdelikatniejszych rejonach nie czułam żadnego mrowienia. Była całkowicie komfortowa. Konsystencja podobna jak w wersji poprzedniej, czyli jedwabiście gładka i kremowa. Z łatwością trzyma się skóry, nie spływa ani nie zastyga. Zapach okazał się za to delikatniejszy i tu wyczuwałam delikatne tony cytrusowych zapachów w nieco słodkawym wydaniu.. bardzo subtelny zapach. Podobnie jak poprzedniczka ta wersja również daje wrażenie delikatnego chłodzenia skóry.. nie mrożenia, że zatoki zaczynają cofać się w głąb czaszki.. to zdecydowanie delikatne uczucie chłodu. Maseczka wystarczyła mi na 2 użycia ale ponownie.. nie żałowałam sobie. Bez problemu powinna wystarczyć na 3 czy jak ktoś się uprze nawet na 4 razy ale cienkie warstwy. U mnie było na bogato.. chociażby ze względu na to, że czeka na mnie wieeeeelkie pudełko maseczek do zużycia 😅 Skóra po maseczce była ładnie ukojona, odżywiona, nawilżona i jakby rozjaśniona. Tu również nie było spektakularnego efektu ale zdecydowanie zauważalny i godny powtórzenia.
W tym przypadku zupełnie nie miałam najmniejszych problemów z otwarciem opakowania. Być może w wersji fioletowej zgrzew był zbyt mocy.. być może przypadek ale z drugiej strony w sumie nie jest to w zasadzie tak bardzo istotne skoro maseczki i tak należy zużyć zasadniczo na raz.


Skład (INCI): Aqua, Citrus Nobilis (Mandarin Orange) Fruit Extract, Glycerin, Persea Gratissima (Avovado) Oil, Shea Butter Ethyl Esters, Sodium Acrylates Copolymer (and) Lecithin, Vitis Vinifera (Grape) Seed Oil, Ethylhexyl Stearate, Pullulan (and) Nannochoropsis Oculata Extract, Saccharide Isomerate, Amaranth (Amaranth) Seed Oil, Xanthan Gum, Vaccinium Macrocarpon (Cranberry) Seed Oil, Citrus Aurantium Amara Flower Essential Oil, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Essential Oil, Coccinia Indica (Coccinea) Fruit Extract, Curcuma Longa (Turmeric) Root Extract (and) Melia Azadirachta Flower Extract (and) Melia Azadirachta Leaf Extract (and) Melia Azadirachta Bark Extract (and) Pearl Powder (Margarita Powder) (and) Moringa Pterygosperma Oil (and) Ocimum Sanctum Extract (And) Ocimum Basilcum (Basil) Extract, Perfume, Sodium benzoate, Potassium Sorbate.

Tu wysoko w składzie znajdziemy: ekstrakt z mandarynki, glicerynę olej z avokado, maslo shea, olej z pestek winogrona, a także olej z nasion amarantusa, olej z nasion żurawiny, olejek neroli, olejek z kwiatów pomarańczy, ekstrakt z kurkumy, i jeszcze kilka innych.


Wersja "Kompleks witamin" nieco bardziej przypadła mi do gustu. W zasadzie głównie dlatego, że była w pełni komfortowa w przeciwieństwie do fioletowej (Głębokie odżywienie i regeneracja), która minimalnie na początku mrowiła wrażliwsze części. Obie maseczki nie różnią się od siebie drastycznie.. ale to chyba te pomarańczowe nuty i ekstrakty z cytrusów bardziej do mnie przemawiają.


CIEPŁA MASKA DO TWARZY "GŁĘBOKIE NAWILŻENIE"

Bardzo ciekawą opcją wydały się wersje maseczek w formie dwu składnikowej. Mamy tu maseczkę oraz serum, które mają się wzajemnie uzupełniać i kompleksowo dbać o cerę. Postawiłam ostatecznie na wersję "Głębokie nawilżenie" ale w wersji ciepłej maski.. a to dla mnie nowość.

Od producenta: Ciepła maska do twarzy "głębokie nawilżenie" bardzo skuteczna kompleksowa pielęgnacja skóry twarzy w 2 etapach. I etap: Ciepła maska do twarzy "głębokie nawilżenie" z naturalnymi truskawkami. Maska z naturalnymi owocami i ekstraktem z truskawek głęboko nawilża i odżywia skórę witaminami. II etap: serum ultranawilżające do twarzy "głębokie nawilżenie: z kwasem hialuronowym jest najlepszym środkiem do szybkiego i prawidłowego nawilżenia skory.

Sposób użycia: nanieść maskę równomierną warstwą na oczyszczoną skórę twarzy, omijając okolice oczu. Zmyć ciepłą wodą po 15 minutach. Dla wzmocnienia i utrwalenia efektów nanieść odpowiednią ilość serum utrwalającego ruchami masującymi, aż do całkowitego wchłonięcia.


Troszkę miałam obaw co do tej maseczki i w zasadzie zostawiłam ją na sam koniec. Jest to ciepła maska i w sumie kojarzy mi się wyłącznie z maską rozgrzewającą. Niby fajnie w mroźne wieczory na twarzy czuć przyjemne ciepło ale czy taka rozgrzewająca maska mieści się w moich kategoriach przyjemnego spędzania wieczoru? Hmm.. a co gdy będzie denerwująco ciepła.. albo gorąca.. albo co gorsze będzie palić skórę? 😨

Zapach okazał się bardzo delikatny neutralny, choć gdzieś w podtonach można wyczuć truskawkową nutę. Maska rzeczywiście jest ciepła! kremowa, łatwo się rozprowadza, nie zasycha na twarzy.. i ciągle jest ciepła. W momencie aplikacji i przez cały czas noszenie nie zmienia się temperatura skóry/maski. Czuć to ciepło ale jest bardzo komfortowe czy wręcz neutralne. Absolutnie nic nie parzy i nie drażni skóry nawet w najbardziej wrażliwych rejonach. W dodatku w składzie jest glinka, a z glinkami moja skóra ma się na bakier.. ale nie w tym przypadku. Glinka nie gra tu pierwszych skrzypiec więc jest dla moje skóry wyjątkowo obojętna. Za to dzięki jej zawartości maseczka ma działanie oczyszczające i rzeczywiście na tym polu dział. Nie jest to spektakularne oczyszczenie i odkurzenie wszystkich porów ale zauważalne i zadowalające. Ponadto już po pierwszym etapie odnoszę wrażenie, że skóra jest ładnie odżywiona, ukojona i nawilżona.. i w sumie mogłabym na tym zakończyć.


Zagadką dla mnie okazało się serum. Bardzo fajna delikatna, a za razem treściwa konsystencja. To coś zbliżonego na kształt silikonowej bazy pod podkład. Niewielka pojemność wystarczyła mi na dwa solidne użycia. Jednak na początku przeszkadzał mi trochę zbyt intensywny zapach, który okazał się za bardzo perfumeryjny. Serum podczas masowania (zgodnie z zaleceniem producenta) ładnie się wchłaniało, zostawiając skórę komfortową i dobrze nawilżoną bez tłustej czy lepiej warstewki. Serum pozostawiałam na skórze na noc, a rano.. wow! Tak.. tu efekt mnie zaskoczył. Skóra była bardzo dobrze nawilżona, a przy tym bardziej jędrna, zdrowo napięta ale nie ściągnięta i promienna. Nawet po porannym myciu nic jej nie brakowało, za to w dotyku była bardzo przyjemna i wygładzona.


Skład maseczki (INCI): Glicerin, Butylene Glucol, Kaolin (White Clay), Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Fragaria Cesca (Strawberry) Fruit Extract, Fragaria Vesca (Strawberry) Seed Powder, Fragaria Vesca (Strawberry) Fruit Purre, Prunus Persica Kernel Oil, Silica Dimethyl Silylate, Orbignya Oleifera (Babassu) Seed Oil, Titanium Dioxide, Lactic Acid, Melia Azadirachta Flower Extract, Melia Azadirachta (Neem) Extract, Coccinia Indica (Coccinia) Flower Extract, Lactic Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate.

W składzie znajdziemy białą glinkę, olej ze słodkich migdałów, ekstrakt z truskawki, olej z pestek brzoskwini, olej z orzechów babassu, wyciąg z kory miodli indyjskiej czy wyciąg z liści miodli indyjskiej.


Skład serum (INCI): Aqua, Argania Spinosa (Argan) Kernel Oil, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Glycerin, Hydrolyzed Silk Protein, Ethylhexyl Stearate, Arnica (Arnica) Montana Flower Extract, Cetearyl Alcohol, Urea, Isopropyl Myristate, Potassium C16-18 Phosphate, Laminaria (Digitata) Extract, Linum Isitatissimum (linseed) Seed Extract, Pullulan (and) Nannochloropsis Oculata Extract, Perfume, Xanthan Gum, Sodium Hyaluronate (Hyaluronic Acid), Sodium Benzoate, Potassium Sorbate.

Za to w serum znajduje się m.in.: olej arganowy, olej ze słodkich migdałów, jedwab hydrolizowany, wyciąg z arniki górskiej, mocznik, wyciąg z listownicy palczastej oraz oczywiście kwas hialuronowy.
Miałam sporo obaw odnośnie składnika Isopropyl Myristate. W przeszłości pamiętam, że znajdowałam go w wielu kremach czy maskach, które zapychały moją skórę. Tu również się tego obawiałam ale mimo wszystko pozostawiłam serum na skórze na noc. Rano nie zauważyłam niczego niepokojącego jednak nie mogę wykluczyć tego, że przy systematycznym stosowaniu z czasem coś złego się nie pojawi.. jednak pewności nie mam.


Tak! Zdecydowanie i z wielką przyjemnością wrócę do ciepłej maski. Samo jej używanie dawało frajdę, a same efekty mnie zaskoczyły.T u ewidentnie widać, że ów ciepło ma wpływ na wchłanialność i działanie składników aktywnych, choć wcale nie musi to się skończyć podrażnieniem czy pieczeniem. Nie ma co tu dużo się rozpisywać.. zdecydowanie fajny duet.


MASKA ZŁUSZCZAJĄCA DO STÓP "INTENSYWNA REGENERACJA"

Niebieska maseczka wybrana w pełni świadomie poświęca uwagę stopom. Tak! To maseczka do stóp w dwóch krokach ale tu do zestawu dołączone są jeszcze skarpetki!

Od producenta: Idealne przygotowanie do pedicure w 2 etapach: Etap I: maska złuszczająca do stóp "Intensywna regeneracja" z ekstraktem z bawełny. Aktywna maska na bazie kwasu mlekowego delikatnie i bezpiecznie zmiękcza skórę. Etap II: krem utrwalający do stóp "Głębokie odżywienie i odbudowa" na bezie masła kakaowego i olejku migdałowego eliminuje suchość skóry, pozostawiając uczucie miękkości i delikatności.

Sposób użycia: nanieść maskę równomiernie na czystą skórę stóp. Założyć skarpetki kosmetyczne (w zestawie). Po 15 minutach zmyć maskę ciepłą wodą i osuszyć skórę stóp ręcznikiem. Dla wzmocnienia i utrwalenia efektów nanieść odpowiednią ilość kremu utrwalającego ruchami masującymi, aż do całkowitego wchłonięcia.


Tu również miałam troszkę dylematów. Nie wiedziałam do końca o jakie złuszczanie chodzi. Skarpetki złuszczające kojarzą mi się z jednym, a na takie przygody trzeba mieć wenę i zarezerwowany czas oraz nerwy. W przypadku tej maski aż tak groźnych instrukcji nie było.. ale nigdy nie wiadomo. W każdym bądź razie czas na taki zabieg się znalazł i na ewentualne komplikacje.

Część złuszczająca jak i serum konsystencją przypominały czerwone duo do twarzy. W strukturze maski złuszczającej wyczuwalna była glinka za to serum gęste i treściwe. Natomiast zapach to już zupełnie przeciwieństwa. Tu mamy dość mocny mentolowy zapach. Na początku się skrzywiłam, bardziej ze względu zaskoczenia ale po pierwszym szoku przestał mi wadzić. W zasadzie zapach mentolu.. toleruję, szczególnie w produktach do stóp i najchętniej w okresie letnim.


W zestawie znalazły się skarpetki i to świetnie wykonane! Szczerze.. kupowałabym je nawet w wersji solo. Sądziłam, że to będą kiepskiej jakości skarpetki typowo foliowe.. które przyrównać da się jedynie do jednorazowych reklamowej na bułki z biedronki.. ale nie. Skarpety genialne! aż dziw, że za całość zapłaciłam 8,50 zł. Jednak z uwagi na to, że skarpetki występują w formie jednej pary, a nie miałam specjalnie ochoty po takim zabiegu je czyścić (prać?), postanowiłam zużyć całość za jednym podejściem.

Część złuszczająca nie sprawia problemów w aplikacji. Nie odpada, trzyma się skóry i z łatwością nakłada się skarpetki. Nie trzeba się specjalnie wysilać aby nie ufajdać sobie wszystkiego dookoła. Jedyne zastrzeżenie jakie mam dotyczy opakowania części z maską złuszczającą. Otóż, brak mi tutaj jakiegoś punktu, z którego mogłabym zacząć ów otwieranie. Musiałam w tym przypadku pomóc sobie nożem.


Maska złuszczająca przy nakładaniu daje uczucie chłodu.. a w dniu kiedy się do niej dobrałam było mi ogólnie chłodno od rana.. więc to wrażenie było dodatkowo spotęgowane. Po założeniu skarpetek uczucie nieco się zmniejszyło. Jednak muszę przyznać, że przebywanie zalecanych 15 minut w skarpetkach wcale nie było szczególnie irytujące. Doświadczenie ze skarpetkami Holika Holika pamiętam jako dużo bardziej męczące. Tu nic się nie przelewa pomiędzy palcami i nie mam wrażenia, że mam wodę w butach.


Po zdjęciu skarpetek okazało się, że maska całkowicie zastygła. Musiałam poświęcić chwilę aby dokładnie spłukać ją ze stóp ale już wtedy czułam, że moje stopy są inne. Po osuszeniu ręcznikiem skóra stała się przyjemnie miękką, gładka.. ale przez ten świeży zapach było mi chłodno. Trzymanie stóp w ciepłej wodzie niewiele zmieniło. Niemal czułam jak najdrobniejszy ruch powietrza przepływa pomiędzy palcami 😂 poza bardzo fajnym zmiękczeniem nie zauważyłam jednak mocniejszego złuszczenia skóry.. ale rzeczywiście skóra była odmieniona. Po kilkunastominutowym macaniu się po stopach nałożyłam dołączony krem.


Skład (INCI): Aqua, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Gossypium Herbaceum (Cotton) Seed Extract, Kaolin (White Clay), Melissa (Melissa Extract), Persea Americana (Avocado) Oil, Glycerin, Glycolic Acid, Aloe Barbadensis (Aloe Vera) Leaf Gel, Menthyl Lactate, Ananas Sativus (Pinapple) Fruit Extract, Allantoin, Lactic Acid, Xanthan Gum, Cupressus Sempervirens (Cypress) Leaf essential Oil, Ammonium Acryloydimethyltaurate / VP Copolymer Methylsulfonylmethane, Lavendula Angustifolia (Lavender) Essential  Oil, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate.

Skład (INCI): Aqua, Theobroma Cacao (Cacao) Seed Butter, Glycerin, Camellia Sisensis Leaf Extract, Ethylhexyl Stearate, prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Urea, Cetearyl Alcohol, Beeswax, Steareth-21, Steareth-2, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) essential Oil, Citrus Aurantium Bergamia (Bergamot) Essential Oil, Melaleuca Alternifolia (Tea Tree) Leaf essential Pil, Tocopheryl Acetate, Allantoin, Boswellia Carterii Gum ( Olibanum-tree) Essential Oil, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate.


Krem do stóp również pachnie mentolem ale o wiele delikatniej niż maska. Jest gęsty ale jednocześnie lekki. Z łatwością można go rozprowadzić cienką warstwą, która szybko się wchłania ale z racji tego, że nie miałam już części z peelingiem ani skarpetek próbowałam zużyć całość kremu. Nie ma takiej możliwości! Po prawdzie stopy przestały mi rosnąć w wieku 15 lat i zatrzymały się na rozmiarze 35-36 ale i tak nie sądziłam, że tak małej ilości kremu nie będę w stanie zużyć na raz. Napaciałam grubą warstwę, a i tak zostało mi na jeszcze jedno bogate użycie. Przy takiej ilości kremu miałam już problem z wchłonięciem i założyłam ciepłe grube skarpety.. na to kapcie bamboszki.. wskoczyłam pod koc.. zrobiłam gorącą herbatkę.. narzuciłam drugi koc na nogi.. a i tak było mi chłodno w stopy.. przez jakąś godzinę efekt chłodu wciąż się utrzymywał. I co? A no to, że najbardziej pomogło zwyczajne chodzenie, a może nawet jakiekolwiek zajęci. Stopy za to były tak przyjemnie gładkie i miękkie, że chodząc czułam jak skarpety ślizgają mi się po nodze 😂 


Maseczki zrobiły na mnie bardzo dobre wrażenie. Chyba najbardziej zadowolona jestem z wersji dwuskładnikowych, bo to świetne rozwiązanie.. albo wynika to z mojej próżności i chęci aby wszystko co istnieje rozpieszczało mnie do granic możliwości. A co! Do skarpetek będę chciała wrócić zapewne latem z uwagi na chłodzące działanie, za to do ciepłej maseczki z truskawkami dużo szybciej.. chociaż? W sklepie Iwos jest jeszcze masa innych wersji tych maseczek. Są nawet dwie inne wersje ciepłych maseczek, które z pewnością będę chciała wypróbować.. (poprawka.. już zamówiłam) Sięgnę również przede wszystkim po maski do włosów wraz z czepkiem! (też już mam jedną 😂) oraz wersje do dłoni z rękawiczkami, bo niestety moje dłonie potrzebują obecnie dodatkowego wsparcia. Zauroczyły mnie te produkty. Świetnie i oryginalnie wyglądają. Ponadto dość trudno jest je zużyć za jednym podejściem. Inaczej sprawa wygląda w przypadku masek do rąk, stóp czy włosów, gdzie z uwagi na jednorazowe czepki, rękawiczki i skarpetki jest to teoretycznie opcja na raz. Choć dla chcącego nic trudnego.

Prawda, że kozacki pomysł na maseczki?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger