Zdecydowanie hasło "kwiat wiśni" wzbudza we mnie zainteresowanie. Lubię ten zapach w kosmetykach czy mgiełkach do ciała. Taką właśnie linię stworzyła niedawno marka Marion. Linia Japoński Rytuał inspirowana japońską tradycją i sekretem młodego wyglądu. Otula aromatem kraju kwitnącej wiśni i malowniczych pól ryżowych. Dostosowana do potrzeb Twojej skory, zgodnie z jej naturalnym dobowym rytmem. Stworzona, aby zapewnić optymalny poziom nawilżenia i przeciwdziałać procesom starzenia.
Chociaż moje serce kieruje się w stronę kosmetyków naturalnych to sam fakt "kwiatów wiśni" skusił mnie na mały skok w bok. W pierwszej części coś co przyszło mi zacząć używać najszybciej, czyli dwie maseczki oraz chusteczki do demakijażu.
MARION - CHUSTECZKI MICELARNE DO DEMAKIJAŻU
Od producenta:
Doskonale oczyszczają skórę z makijażu, pozostawiając ją odświeżoną, nawilżoną i gładką. Bazują na płynie micelarnym, który delikatnie i skutecznie usuwa brud. Odżywczo-detoksykujący japoński kwiat wiśni wspomaga regenerację skóry, chroniąc przed utratą wody. Mleczko ryżowe poprawia elastyczność skóry, wygładza ją i ujędrnia. Tworzy na jej powierzchni film ochronny, zwiększając odporność na zanieczyszczenia.
Sposób użycia: Delikatnie przecieraj twarz, szyję oraz okolice oczu, aż do pełnego oczyszczenia. Dokładnie zamknij opakowanie po użyciu, aby zapobiec wysychaniu chusteczek. Idealne do codziennego stosowania.
Skład (INCI): Aqua, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Methylpropanediol, Laureth-7 Citrate, Polysorbate 20, Glycerin, Prunus Serrulata Flower Extract, Oryza Sativa (Rice) Bran Oil, Allantoin, Xanthan Gum, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Parfuum, Triethanolamine, Linalool, Hexyl Cinnamal, Coumarin, Butylphenyl Methylpropional.
Chusteczki nie mały ze mną łatwo bo nie jestem ich fanką. Nie chodzi o te konkretne ale ogólnie o wszystkie tego typu chusteczki. Jeśli już to kupuję je głównie z myślą o wyjeździe w góry i pieszych wędrówkach. Wówczas używam ich do przetarcia czoła z potu czy zwyczajnego odświeżenia się aby na zdjęciach wyglądać jakbym po kilkugodzinnym wchodzeniu na szczyt zadyszki nie miała. Za to w okresie jesieni i zimy używam najczęściej do przetarcia butów. Tak.. można powiedzieć, że ich nie doceniam w pielęgnacji twarzy. Jednak w tym przypadku próbowałam zrobić wyjątek i jednak używać ich zgodnie z przeznaczeniem. Nie mogę się pochwalić, że zmieniły moje przyzwyczajenia, bo jednak wciąż w pierwszej chwili zawsze wybieram płatki kosmetyczne i płyn micelarny.. ale kilka razy się udało. Przede wszystkim chusteczki bardzo ładnie pachną. Linia "Japoński Rytuał" pod kątem zapachu jest bardzo udana. Kwiat wiśni to kolejny z zapachów kosmetycznych, które lubię i chętnie bym sięgała gdyby pojawiał się częściej na półkach sklepowych.
Same chusteczki nie mogę określić jako super miękkie i delikatne.. ale
jako twarde i rysujące twarz też nie. Tu sporo zależy od naszej siły w
bicepsach i samokontroli. Chusteczki są dość przeciętnie nasączone.,natomiast nie spotkałam się z chusteczkami które były nasączone
bardziej, za to z takimi mniej nasączonymi.. owszem. Na demakijaż twarzy
z podkładu mineralnego (sypkiego) wystarczy mi na ogół jedna
chusteczka. W przypadku podkładu płynnego minimum dwie. Czuję, że skóra
jest odświeżona ale taką prawdziwą czystość skóry daje mi dopiero użycie
olejków/balsamów oraz żelu. Chusteczki to dla mnie bardziej pierwszy
etap zdjęcia wierzchniej warstwy makijażu i tyle. Natomiast nie ma opcji
aby chusteczkami zmyć tusz do rzęs.. w zasadzie producent tego nie
zaleca więc nie ma się co czepiać.. ale jednak dla mnie wygodniej jest
jechać po twarzy jednym produktem niż dwoma różnymi.. ot kwestia
wygodnictwa :-)
MARION - 3-MINUTOWA MASECZKA DO TWARZY ULTRA NAWILŻAJĄCA
Od producenta:
Maseczka o konsystencji lekkiego kremowego masełka, błyskawicznie odżywia i ekstremalnie nawilża. Przynosi ulgę suchej i zmęczonej skórze twarzy. Jest bogata w japońską algę Wakame o silnym działaniu regenerującym i odmładzającym. Różowa glinka nadaje skórze blask i absorbuje zanieczyszczenia. Odżywczo-detoksykujący japoński kwiat wiśni i łagodzące masło shea chronią przed utratą wody. Mleczko ryżowe poprawia elastyczność skóry, wygładza ją i ujędrnia. Maseczka wspaniale sprawdzi się w codziennej pielęgnacji. Używaj zawsze, gdy potrzebujesz nawilżenia i ukojenia.
Skład (INCI): Aqua, Cetearyl Alcohol, Triethylhexanoin, Glycerin, Glyceryl Stearate, Butyrospermum Parkii Butter, Kaolin, Caprylic/Capric Triglyceride, Myristyl Myristate, PEG-100 Stearate, Methyl Methacrylate, Crosspolymer, Undaria Pinnatifida Extract, Prunus Serrulata Flower Extract, Oryza Sativa (Rice) Bran Oil, Tocopheryl Acetate, Ceteareth-20, Stearyl Heptanoate, Stearyl Caprylate, Sodum Polyacrylate, Allantoin, Parfum, Xanthan Gum, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Glycereth-18 Ethyhexanoate, Glycereth-18, Diazolidinyl Urea, Potassium Sorbate, Citric Acid, Hexyl Cinnamal, CI 15255, CI 42090.
Nie wiem czemu tak zaskoczył mnie kolor maseczki 😂 W młodości róż kojarzył mi się z tandetą ale im jestem starsza tym bardziej go polubiłam, a przynajmniej nie wiąże go z tandetą jak kiedyś. Zatem na widok różowej mazi pomyślałam.. ale czad! Napaciałam na twarz, wychodzę z łazienki i słyszę od męża "dzizasss.. różowy potworek!.. ale następnym razem uprzedź mnie sms-em" 😂 Nie zgadzam się! Wcale tak źle to nie wygląda!
Maseczka
jest gęsta ale nie sprawia problemów w nakładaniu. Nałożona nawet
grubszą warstwą nie zjeżdża z twarzy. Daje lekkie uczucie chłodu ale z
czasem odzywa się rozdrażnienie. Odczuwam je w bardziej wrażliwych
miejscach, a najbardziej na kościach jarzmowych. Z czasem delikatnie się wchłania ale większość produktu i tak pozostaje na skórze. Zmywanie nie stanowi problemu. Miałam jednak wrażenie, że skóra trochę została rozdrażniona. Pojawiło się bardzo delikatne zaróżowienie, które bardzo szybko odpuściło.
Maseczka ma zapewnić ultra nawilżenie ale zupełnie tego nie zauważyłam. Z pewnością skóra jest bardziej napięta, gładsza, a pory zmniejszone. Z czasem to napięcie zaczęło przeradzać się w mniej komfortowe ściągnięcie skóry, a to coś co jest przeciwieństwem nawilżenia. Skóra zaczęła domagać się ukojenia.. a z nią dyskutować nie będę.
ODMŁADZAJĄCA MASKA NA TWARZ NA TKANINIE
Od producenta:
Maska
w postaci tkaniny silnie nasączonej aktywnym serum, przeznaczona jest
do cery suchej i pozbawionej sprężystości. Daje odczucie błyskawicznego
wygładzenia i liftingu wiotkiej skóry twarzy. Formuła jest bogata w
łagodzący ekstrakt z zielonej herbaty, używany przez Japonki za źródło
młodości i świeżości skóry. Kwas hialuronowy zapewnia odpowiednie
zblilansowane poziomu nawilżenia i zmniejsza widoczność drobnych
zmarszczek. Odżywczo-detoksykujący japoński kwiat wiśni chroni przed
utratą wody. Mleczko ryżowe poprawia elastyczność skóry, wygładza ją i
ujędrnia.
Skład (INCI): Aqua, Dicaprylrl Carbonate, Glycerin,
Cetearyl Isononanoate, Ceteareth-20, Cetearyl Alcohol, Sodium
Hyaluronate, Oryza Sativa (Rice) Bran Oil, Prunus Serrulata Flower
Extract, Camellia Sinensis Leaf Extract, Biosaccharide Gum-1, Tocopheryl
Acetate, Cetyl Palmitate, Glyceryl Stearate, Cetearath-12, Xanthan Gum,
Sodium Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Benzoic Acid, Parfum,
Citronellol, Coumarin, Butylphenyl Methylpropional, Hexyl Cinnamal,
Limonene, Linalool.
Płat nie pływa w opakowaniu ale rzeczywiście jak obiecuje producent
jest bogato nasączony. Zapach oczywiście jak cała seria jest śliczny. Maska jest całkiem spora ale nie nachodzi mi na linię włosów.. to
raczej wielkość idealnie skrojona do moich potrzeb. Za to sama w sobie
jest dość gruba, przez co należy trochę więcej uwagi poświęcić w
nakładaniu. Jest to jednak pewien plus.. dzięki takiej grubości i mocnemu
nasączeniu mogę cieszyć się maską dłużej. Nie wysycha ona w tempie
ekspresowym, a zalecane przez producenta 10 minut może trwać znacznie
dłużej 😁
Od samego początku maska dość mocno chłodziła moją skórę ale było to połączone z delikatnym mrowieniem. Nic specjalnie niekomfortowego ale odczuwalne.. choć z czasem chyba nawet bardziej. Przyjemny zapach towarzyszy mi przez cały czas noszenia maseczki. Po zdjęciu pozostaje lepka warstewka esencji, którą bez problemu daje się wmasować ale i tak potrzeba jeszcze chwili aby się wchłonęła. Mimo upływającego czasu wciąż miałam wrażenie lodu na skórze ale do tego doszło uczucie ciepła jakby od spodu.. i to było dość dziwne.
Przedziwne uczucie.. zaczęłam podejrzewać, że coś jest nie tak. Skóra jednak nie dawała żadnych oznak zaczerwienienia czy rozdrażnienia. Pory wydały się delikatnie zwężone, skóra jakby bardziej wygładzona ale to w sumie tyle. Zabrakło mi tu odczuwalnego nawilżenia, ukojenia, odżywienia.. chociaż jednej z tych rzeczy. Ale być może się mylę.. być może jedna maseczka to za mało?
Linia urzekła mnie przede wszystkim zapachem, ale chusteczki z racji samego faktu "chusteczek" nie są produktem dla mnie. Maseczki natomiast nie do końca wpisują się w moje wymagania, bo jednak lubię gdy nad efektem nie muszę się zastanawiać.. po prostu jest widoczny. Niestety również składy nie do końca mi odpowiadają.. od jakiegoś czasu kieruję się ku naturalnym składom więc siłą rzeczy do produktów wracać nie planuję.. ale w sumie nie było tak źle.
Znasz już nową linię Japoński Rytuał z Marion?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz