O dziwo zaskakująco lekko i bez specjalnego zastanowienia udało mi się wyłonić ulubieńców pielęgnacji ciała i włosów. Zaskoczył mnie jedynie brak ulubieńca wśród żeli do kąpieli.. niby był faworyt do którego chętnie bym wróciła, ale czy był na tyle fajny aby się tu pojawić? Czegoś jeszcze mu zabrakło ale liczę, że w nowym roku to się zmieni. W końcu żele to produkty po które sięgam niemal cały czas więc trochę smutno gdy przez cały rok nie towarzyszy mi ani jeden godny tego miana. Na szczęście są inni..
REPUBLIKA MYDŁA - LAVENDER LAKE
Po pierwsze mydło, po drugie zapach lawendy. Jeszcze rok temu nawet nie śniło mi się, że polubię się z jakimkolwiek mydłem, ani o tym, że znajdę zapach lawendy w kosmetyku który będzie mi odpowiadać. Za jednym zamachem Republika Mydła zmieniła moje podejście do tych obu rzeczy. Obecnie w zapasach czeka na mnie 12 mydeł (!) z czego większość pochodzi z Republiki Mydła. Pierwsze mydełko, które pielęgnuje moją skórę, nie pozostawia dziwnego nalotu, nie wysusza. Do tego śliczny lawendowy zapach przełamany rumiankiem od którego jestem uzależniona.
Recenzja: Republika Mydła - Lavender Lake
Dostępność: Oczywiście w Republice Mydła
WILLOW ORGANICS - FRUITY SUGAR SCRUB
Peeling na bazie cukru brązowego o ślicznym zapachu cytrusowej werbeny. Spośród cukrowych peelingów to Właśnie Willow jest moim numerem jeden i na tę chwilę jedynym do którego mam ochotę wracać na okrągło. Peelingi cukrowe nie są mocnymi zdzierakami ale nie można powiedzieć, że nic nie robią. Dla mnie stanowią pewną formę relaksu. W ich przypadku stawiam na przyjemne doznania aromatyczne oraz pielęgnację skóry.. i to właśnie odnajduję w peelingu Willow, który jest niezwykle energetyzujący i relaksujący, a przy okazji na skórze pozostawi pielęgnacyjną warstewkę. Wszytko jest tu odpowiednio wyważone, a zapach werbeny po prostu zniewala!
Dostępność: Po produkty Willow zapraszam do Willow Organics, a także do sklepu Biorganic, Cosmetin oraz Krem de la krem.
MIODOWA MYDLARNIA - MASŁO DO TWARZY I CIAŁA Z WOSKIEM PSZCZELIM AMBROZJA
To masełko zdenkowałam w pierwszym kwartale ubiegłego roku.. ale mimo wszystko tak bardzo miło je wspominam, że musiało się tu pojawić. Masełko służyło mi przede wszystkim do pielęgnacji ciała z uwagi na dość mocny zapach, który na twarzy raczej by mi przeszkadzał. Sama nie wiem czy bardziej cenię sobie jego właściwości pielęgnacyjne czy wszystko inne zaczynając od piankowej konsystencji po zapach w którym się totalnie zakochałam. Obecnie mam spory zapas produktów do ciała ale to tylko kwestia czasu, gdy ponownie się spotkamy.
Dostępność: Produkty Miodowej Mydlarni znajdzie nie tylko w sklepie producenta ale również w sklepach m.in Iwos, Triny, Blisko Natury i innych
DOUCES ANGEVINES - DWUFAZOWY PŁYN DO KĄPIELI LES LARMES D'ONDINE "ŁZY NIMFY"
Na spotkania z tym płynem byłam zmuszona jeździć do rodziców i wypożyczać wannę.. ale było warto. Płyn do kąpieli o niezwykłej kompozycji zapachowej. Mieszanka zapachu jodły, gorzkiej pomarańczy, ylanylang.. niby taka nie moja, a jednak tak strasznie wciągająca i niesamowicie relaksująca. Taka kąpiel wspaniale łagodziła bóle mięśni, poprawiała samopoczucie, relaksowała i zmniejszała stres. Za to skóra nabierała przyjemnej gładkości i miękkości bez tłustej warstwy.
Dostępność: Produkt dostaniesz w sklepie Fler Organic
PONY HUTCHEN - DEZODORANT W KREMIE ROCK-A-HULA
Nie spodziewałam się, że tak szybko trafię na dezodorant w kremie, który tak bardzo fajnie się u mnie sprawdzi. W pierwszej kolejności postawiłam na powszechnie chwalone dezodoranty Schmidt's ale dla mnie był to totalny niewypał.. przynajmniej w porównaniu do dezodorantów Pony Hutchen. Lekka kremowa konsystencja bez problemu się nabiera i rozprowadza, nic niepokojącego się nie dzieje.. nie brudzi ubrań, nie drażni nawet świeżo wydepilowanej czy golonej skóry. Zapach jest śliczny ale to dotyczy wszystkich produktów Pony.. niezależnie czy są przeznaczone dla kobiet czy mężczyzn! Dezodorant skutecznie hamuje zapach potu.. ale nie blokuje procesu pocenia się (to nie jest antyperspirant!) Z drugiej strony mam wrażenie, że pocenie jest w jakimś stopniu zahamowane. Używam codziennie.. towarzyszył mi w lecie i w zimie oraz na siłowni. Spisuje się świetnie i jest niesamowicie wydajny!
Recenzja pojawi się jeszcze w styczniu
Dostępność: nowa formuła dezodorantów dostępna jest w sklepie Bioana
PONY HUTCHEN - PERFUMY W KREMIE WEIHNACHTSZAUBER
Bardzo nietypowe perfumy w formie malutkiego słoiczka, który zmieści się w kieszeni. "Świąteczny czas" to limitowana wersja świąteczna. Jest to kompozycja cytrusów z mirrą i kadzidłem. Ciepły korzenny nieco dymny zapach przełamany słodyczą cytrusów jest bardzo oryginalny i niejednoznaczny. Mi towarzyszy przez cały rok, a to dla mnie bardzo wyjątkowe, bo zazwyczaj dzielę zapachy na letnie i zimowe. Trwałość perfum jest godna podziwu, to samo dotyczy wydajności. Obecnie perfumy w kremie zniknęły ze sklepu Bioana gdzie były dostępne i pojęcia nie mam czy czasem nie zostały wycofane.. mam szczerą nadzieję, że wrócą.
Dostępność: produkty Pony Hutchen znajdziesz w sklepie Bioana
DESERT ESSENCE - SZAMPONY
Czuję wielkie rozczarowanie
i lekką panikę, bo marka wycofała się ze sprzedaży produktów na terenie
Polski. Nowe przepisy celne nie napawają mnie optymizmem, a z zapasów
wyciągnęłam jedyny i ostatni szampon Desert Essence, który niedawno
trafił do mnie w paczce od kochanej Anuli z bloga Co kręci Anulą.
Uwielbiam ich szampony i to zarówno w wersji kokosowej jak i z olejkiem z
drzewa herbacianego. Chociaż ich cena może wydawać się wysoka to
rekompensują to swoją wydajnością i działaniem pielęgnacyjnym na włosy i
skórę głowy. Jakby ktoś przypadkiem miał na zbyciu tir szamponów z
Desert Essence to ja bardzo chętnie!
A gdyby nie szampony Desert Essence? Zapewne pojawiłaby się marka Lavera.. to moja obecna alternatywa dla Desert Essence, chociaż nie tak fajna ale wciąż bardzo dobra. Miałam już styczność z wersją z różą i roślinnymi proteinami grochu oraz wersją dla alergików i z oby byłam zadowolona. Z całą pewnością sięgnę w okresie letnim po odświeżającą wersję z melisą, cytryną i miętą. Natomiast jeśli chodzi o pielęgnację skóry głowy to rewelacyjnie spisał się warzywny szampon czyli Hands on Veggies z chilli i litsea, który kupiłam w sklepie Bioana. Genialnie oczyszczał skórę głowy dzięki zawartości białej glinki, a przy okazji cudownie ja koił i odżywał.
Recenzja: Hand on Veggies, czyli warzywa w pielęgnacji włosów. Szampon zwiększający objętość z chilli i litsea
PROTEINOWA PIELĘGNACJA Z PRODUKTAMI JOICO
Marka Joico towarzyszy mi od co najmniej 3 lat. Ich odżywki i maski to dla moich włosów istne wybawienie. Przestałam kupować odżywki proteinowe, a skupiam się jedynie na takich, które moim włosom zapewnią odżywienie, ochronę i nawilżenie. Joico w kwestii odbudowy dba o moje włosy na najwyższym poziomie. Jeden pełnowymiarowy produkt Joico to dla moich włosów zapotrzebowanie na co najmniej rok użytkowania. Włosy są na tyle dobrze zregenerowane, że jedyne czego ode mnie wymagają to odpowiednie dociążenie/ochrona i nawilżenie. Przez ostatni czas przewinęły się u mnie takie produkty Joico jak:
Recenzja: Joico - Deep-Penetrating Reconstructor
Recenzja: Joico - Szampon z linii BlondLife
Recenzja: Joico - Odżywka z linii BlondLife
Z każdego z tych produktów byłam niesamowicie zadowolona, a obecnie w mojej pielęgnacji króluje maska z linii BlondLife.
Dostępność: Po produkty Joico zapraszam do sklepu Miasto Włosów
BIONIGREE - SERUM OCZYSZCZAJĄCE DO SKÓRY GŁOWY
Wiem, że nie każdy był zachwycony tym serum oczyszczającym ale dla mnie konkurencję rozłożyło na łopatki! Niedawno serum sięgnęło dna i raczej trudno będzie mi przetrwać miesiąc bez niego więc gdzieś w styczniu lub najpóźniej w lutym z całą pewnością przywitam z uśmiechem na twarzy i miłością w oczach kolejne.. trzecie?.. a może czwarte? opakowanie. Uwielbiam je za to jak pięknie łagodzi i oczyszcza moją skórę głowy.. wszelkie peelingi z drobinkami nie mają prawa bytu. Nie przy mojej gęstej czuprynie, z której wszelkie takie paprochy jest trudno rozprowadzić, a jeszcze trudniej pozbyć się. Oczywiście doceniałam i lubiłam takie peelingi.. do czasu aż pojawiło się w mojej łazience Bionigree.
Dostępność: Głównie sklep producenta Bionigre ale znajdziesz również w sklepach: Kuferek Natury czy Drogeria Ekologiczna Better Land
THE WET BRUSH - SZCZOTKA DAZZLERS W KOLORZE SILVER
Szczotka The WetBrush całkowicie zdeklasowała moją starą Tangle Teezer. W zasadzie właśnie sobie uświadomiłam, że już jej nie posiadam ale wciąż mam wersję kompaktową.. której też specjalnie nie używam. The Wet Brush wiedzie prym w mojej codziennej rutynie pielęgnacyjnej włosów, głównie z uwagi na to, że nie ciągnie włosów, delikatnie je rozczesuje i nie drapie skóry głowy.. oraz ślicznie wygląda. Jakiś czas temu narzekała, że w Polsce nie pojawiły się jeszcze wersje kompaktowe, bo taką uroczą szczotkę chętnie nosiłabym w torebce.. ale właśnie się pojawiły i już jedna poleciała na wish listę!
NOBLE HEALTH - MISIE NA ZDROWE WŁOSY
Zdaję sobie sprawę z tego, że Misie dla niektórych są dość kontrowersyjne. Jedni nie znoszą ich smaku, dla innych skład w postaci syropu glukozowego i cukru jest nie do przyjęcia. Jedni nie znoszą żelek, inni tabletek, a niektórzy preferują wcierki. W moim przypadku jest tak, że gdy pojawia się na mojej głowie łysa plama to nie mogę tracić ani chwili. Łyse plamy pojawiają się u mnie w wyniku silnego stresu, a z każdym rokiem na pojawienie się "czegoś" nowego wystarczy coraz mniejszy impuls. Wszelkiego typu wcierki nie zdają u mnie egzaminu, bo zwyczajnie o nich nie pamiętam, a po drugie za długo to trwa. Jedynym skutecznym dla mnie środkiem jest suplementacja. Warto jednak każdego rodzaju suplementację wprowadzać z rozwagą. Nie wprowadzajmy jednej po drugiej, bo to nic dobrego nie przyniesie. Zawsze uważałam, że zdrowe i racjonalne odżywianie jest naszą podstawową suplementacją o którą należy dbać, a o dodatkową pomoc należy sięgać kiedy jest ona konieczna. Właśnie w takich momentach Misie są moim wybawieniem. Szybko hamują dalsze wypadanie, a po dwóch miesiącach już widzę pierwsze centymetrowe antenki. Cóż.. misie to mój świadomy wybór. Być może w przyszłości o ile zajdzie taka potrzeba przetestuję wersję vegańską o podobno dużo lepszym smaku czyli Hair Care Panda.
Znasz moich ulubieńców?
Po makijażowych ulubieńców minionego roku zapraszam jutro
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz