kwietnia 05, 2018

ULUBIEŃCY MARCA 2018


Pamiętam, że w połowie miesiąca miałam już tyle ulubieńców, że bałam się jak ten post będzie wyglądać.. istna epopeja. Jednak pod koniec miesiąca gdzieś mi to wszystko z głowy uleciało.. jakim cudem? Czyżbym przez połowę miesiąca chodziła jakaś naćpana i wyznawała miłość wszystkim przedmiotom, a pod koniec serce mi skamieniało? Chyba powinnam robić więcej notatek, bo mi sporo rzeczy umyka..


PULPE DE VIE - PIANKA DO OCZYSZCZANIA TWARZY
Zdecydowanie zasłużyła sobie na miano ulubieńca chociaż doceniłam ją dopiero w momencie gdy zaczęła dobijać dna. Dopiero wówczas zdałam sobie sprawę, że sięgam po nią codziennie i chociaż mam zaczęte w tej kategorii jeszcze dwa inne produkty to pianka Pulpe De Vie była zawsze moim intuicyjnym wyborem. Bardzo dobrze radzi sobie z usunięciem zanieczyszczeń oraz makijażem. Nie podrażniała skóry ani oczu.. nie mam jej nic do zarzucenia, a z reguły z tego typu produktami zawsze mam jakiś problem. Pianka pochodzi ze sklepu Marsylskie.



PULPE DE VIE - MASECZKA PEELING DO TWARZY 2 W 1
Zazwyczaj jest tak, że tylko jedna funkcja z tysiąca wymienionych działa poprawnie, a reszta leży. W tym przypadku funkcja maseczki i peelingu działa.. chociaż dokładnie w tej kolejności. Na dniach pojawi się recenzja i tam opowiem o wszystkich perypetiach związanych z tym produktem oraz jak to się stało, że zasłużył sobie na zaszczytne grono ulubieńców. Kolejny produkt ze sklepu Marsylskie.


URIAGE - WODA TERMALNA
Uhhh.. jak mi ten krótki okres przymrozków dał w kość. Zimne powietrze na zewnątrz, do tego ciepły szalik, skroplone na szaliku wydychane powietrze, w domu kaloryfery, ciepłe herbaty, kąpiele. Nie ma to jak przesuszyć swoją mieszaną cerę.. dramat. Zbawienna okazała się nie tylko bardziej intensywna pielęgnacja ale sama woda Uriage. Genialnie sprawdza się przy maseczkach ale równie łatwo jest ją wplątać w zwykłą pielęgnację. Wspaniale wspiera każdy nakładany kosmetyk i przyjemnie koi skórę. Podejrzewam, że w okresie lutego i marca zużyłam połowę opakowania.. a to przecież wielka butla! Wodę kupiłam pod wpływem Moniki z bloga Mama z różową torebką.
Jeśli dobrze pamiętam kupiłam stacjonarnie w aptece Gemini.


THE WET BRUSH - SZCZOTKA DO WŁOSÓW Z SERII DAZZLERS
Gdzieś na chwilę zapodziała się moje szczotka Wet Brush i byłam zmuszona używać Tangle Teezer. Różnica jest kolosalna! Mam grube i gęste włosy, a moja TT-ka nie radzi sobie z taką obfitością. Włosy czesze jedynie powierzchownie przez co rozczesanie włosów TT-ką zawsze zajmuje mi sporo czasu.. z Wet Brush idzie wszystko ekspresem. Kilka pociągnięć.. włosy na całej grubości i długości rozczesane. Szczotunie kupiłam w sklepie hairstore ale seria Dazzlers została wycofana.. za to znalazłam je na allegro.


PONY HUTCHEN - PERFUMY Z KREMIE WEIHNACHTSZAUBER "ŚWIĄTECZNY CZAR"
Miałam ich nie używać.. miałam zużyć perfumy obecnie posiadane i dopiero wówczas dobrać się do tych oraz zaopatrzyć się w coś nowego. Jednak ciekawość była większa.. musiałam odkręcić wieczko, a wtedy przepadłam. Nie są to typowe perfumy kobiecie. Myślę, że bez przeszkód można je nazwać Unisex. Jest to zapach cytrusów z nutami mirry i kadzidła. Chyba za każdym razem gdy otwieram tę małą puszkę jestem zaskoczona tym jak bardzo mi się podobają. To wszystko dzięki pani Ani ze sklepu Bioana i ufundowanym przez nią produktom na licytację przy okazji Chełmskiego Spotkania Blogerek. Perfumki można dorwać oczywiście w sklepie Bioana (psss.. są na promocji). Tak.. doczekają się bardziej rozległej recenzji.


BLEND IT ! - GĄBKA Z SERII DOUBLE CUT INDIAN ROSE
To moje drugie spotkanie z gąbką Blend It! i pierwsze udane. Wcześniej miałam typowe jajeczko w wersji marmurkowej.. było fatalne. Twarde, sztywne, do tego bardzo trudno było je doprać. Naprawdę się zraziłam ale spotkałam się z opiniami, że gąbki Blend It wcale nie są sobie równe dlatego nie zrażając się kupiłam ponownie. Gąbka z serii Double Cut jest podwójnie ścięta i niezwykle miękka. W tym przypadku o wiele fajniejsza niż gąbka z RT , a do tego piękny kolor! To co mnie zaskoczyło najbardziej to łatwość domywania jej z podkładu.. wcześniej zawsze miałam z tym problemy. Blend it! zazwyczaj kupuję w Minti Shop.. od sklepu dzieli mnie jakieś 60 km więc zawsze na drugi dzień mam paczkę 😀

Epopei brak.. ale może to dobrze, bo kto jest w stanie znaleźć czas na czytanie tak długich wywodów😅



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger