sierpnia 31, 2018

ZUŻYCIA SIERPNIA 2018




Nie mogę się ogarnąć od połowy sierpnia. Jakieś fatum.. cholera.. złośliwy los.. jak by tego nie nazwać uczepił(o) się mnie. Na szczęście mamy ostatni dzień sierpnia więc liczę gorąco, że od jutra pójdzie w cholerę i da mi spokój. A kysz! A jeśli nie to we wrześniu obwieszę się jakimiś amuletami. Chodząc będę tym wszystkim dzwonić i ludzie pomyślą, że już pora choinkę do domu wnosić 😂

Serio.. musiałam spiąć pośladki aby usiąść do tego posta. W myślach już miałam aby odpuścić i zrobić denko z dwóch miesięcy.. ale nie! Bo niby dlaczego wiecznie zaczynać jakieś rzeczy od pierwszego, od poniedziałku, od nowego roku? Nie ma przekładania.. każdy dzień jest dobry aby spiąć poślady! Do dzieła.



ISANA - PŁATKI KOSMETYCZNE BIO
Kiedyś nie wierzyłam, że pomiędzy płatkami kosmetycznymi można zauważyć jakąkolwiek różnicę.. a jednak. Płatki z Isana w wersji bio, są dla mnie delikatniejsze, bardziej chłonne, a przez to rownież wydajniejsze. Kupuję intuicyjnie i niemal zawsze mam zapas.



PRUITY VISION - RUŻOVA VODA 😅
Kupiona zupełnie bez orientacji w DM na Słowacji. Przed pierwszym użyciem byłam wyjątkowo sceptyczna, chociaż jestem fanką hydrolatu z róży damasceńskiej. Na szczęście szybko między nami zaiskrzyło i pojawiła się miłość, która zaowocowała ulubieńcem miesiąca. Hydrolat bardzo przyjemnie koił skórę i ją odświeżał. Śliczny zapach róż w naturalnym wydaniu. Jedynie atomizer nie do końca dawał mgiełkę.



BIOLIQ - AKTYWNA KURACJA STYMULUJĄCA
Poddaję się! Męczy mnie to coś i choćbym chciała to nie chcę i nie lubię tego używać. Produkt przeznaczony do pielęgnacji twarzy i szyi. Do twarzy tego nigdy nie używałam ale szyja i dekolt miały kilka razy nikłą przyjemność. Niby serum.. z pędzelkiem, który kiepsko rozprowadza produkt (lepiej dłonią), niby lekkie.. ale ta lepka powłoka pod którą skóra się dusi.. a po kilku użyciach wysyp na  dekolcie. Nie dziękuję! Recenzji tego czegoś nie będzie. Aaaaa.. efekt liftingu. No wiadomo.. ni ma.



MYDŁO STACJA - PEEL-MASECZKA OWOCOWE PODRÓŻE
Maseczkę kupiłam na fali pierwszych zachwytów. Byłam na tyle przekonana, że to będzie hit również u mnie, że obdarowałam kolejne osoby. No i klapa.. maseczka zupełnie nie robi na mnie wrażenia. Njbardziej rozczarowała mnie funkcja peelingu, która jest tak znikoma, że jej nie zauważam. W dodatku okrutnie ciężko ją zmyć.. okrutnie. Początkowo używałam gąbki Gessie, która jest moim hitem ale maseczka już mi jedną zniszczyła. Nie dość, że trudno ją usunąć z twarzy, z rąk, to dodatkowo nie sposób wymyć z takiej gąbki. Kupiłam specjalnie do jej ściągania gąbki celulozowe z Rossmanna. Jej plusem z pewnością jest to, że nie robi krzywdy (pomimo zawartości silnie komedogennych olejów wysoko w składzie), nie zastyga, przyjemnie pachnie i po 5 godzinach noszenia.. delikatnie odżywia.

Recenzja: Peel-maseczka Owocowe Podróże z Mydło Stacji. Czy ma jakieś wady?





LE CAFE DE BEAUTE - ODMŁADZAJĄCA ŻEL-MASKA DO TWARZY Z KWASEM HIALURONOWYM I EKSTRAKTEM Z IRYSA (FIOLETOWA)

LE CAFE DE BEAUTE - WYGŁADZAJĄCA MASKA Z KOMPLEKSEM PEPTYDÓW ROŚLINNYCH (RÓŻOWA)
Obie maseczki doczekają się recenzji lada dzień. Zdradzę jedynie, że nie do końca zaskoczyło między nami. O wiele milej wspominam wersje "ciepłe" masek. Oby kolejne lepiej się sprawdziły.



BALEA - OLEJEK POD PRYSZNIC
Hmm.. niby skład nie powala naturalnością ale naprawdę lubiłam ten olejek. Nigdy nie miałam nic przeciwko produktów, które pod moim prysznicem nie robią piany i taki jest ten olejek. Kontakt z wodą sprawia, że zamienia się w mleczną lekką emulsję. Po jego użyciu moja skóra nie domagała się nawilżenia, co w wysokie temperatury bardzo mi odpowiadało. Zapach nie był specjalnie powalający.. raczej neutralny. Niby ciekawy i fajny produkt ale z uwagi na skład nie planuję wracać.



BIOLOVE - ŻEL POD PRYSZNIC BROWNIE Z POMARAŃCZĄ
Zdecydowanie jeden z najbardziej udanych zapachów od Biolove. Może nie do końca podpasował mi w minione upały.. czasem był zbyt słodki, ale z wielką przyjemnością wrócę do niego w okresie jesienno-zimowym, o ile zużyję zapasy. Nie wysusza skóry, nie czuję potrzeby balsamowania po każdej kąpiel jedynie od czasu do czasu. W porównaniu do wersji z migdałem.. no nie ma co porównywać. Browne wygrywa!

Recenzja: Biolove - Żel pod prysznic brownie z pomarańczą



DOUCES ANGEVINES - LES LARMES D'ONDINE - OLEJEK DO KĄPIELI
Zużyty już na początku sierpnia ale.. co to był za aromat! Produkty Douces Angevines zdecydowanie są wyjątkowe i niepowtarzalne. Z przyjemnością sięgnę po kolejne. Sam olejek niezwykle umilał mi kąpiel ale również ewidentnie działał na moje samopoczucie, równowagę, drogi oddechowe. Po takiej kąpieli zawsze czułam się lepiej. Oj.. przydałby się na okres jesienno-zimowy.

Recenzja: Douces Angevines - Les Larmes D'Ondine




DESERT ESSENCE - SZAMPON KOKOSOWY
Po spotkaniu z miniaturką sięgnęłam po pełnowymiarowe opakowanie. W zasadzie nic mnie tu nie zawiodło. Ciekawa konsystencja sprawiająca na włosach wrażenie lekko żelowej, dobra piana, łatwe rozprowadzanie, skuteczne mycie, przyjemny zapach kokosa.. jednak chyba ciut bardziej tęskniłam za wersją z olejkiem z drzewa herbacianego. Być może to kwestia temperatur.. herbaciany dawał uczucie chłodu. Więc może na okres zimowy wersja z kokosem byłaby lepszym wyborem?



JOICO - BLOND LIFE ODŻYWKA
Lubię produkty Joico od dawna. Mają w sobie tak dużą dawkę protein, aminokwasów i innych składników, których zadaniem jest odbudowa włosów, że zupełnie nie sięgam po inne produkty o działaniu odbudowującym. Taka wielka butla wystarczy mi na rok kompleksowej odbudowy. O odżywce pojawi się recenzja.


Tak.. tak.. nic się nie popsuło.. to już koniec 😅 Nie szło mi ani zużywanie ani nawet używanie kosmetyków w sierpniu. Niemoc totalna, chociaż zapowiadało się na początku miesiąca giga denko. Cóż.. skromnie jest.. tak dla odmiany 😇


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger