lipca 05, 2020

ZUŻYCIA CZERWCA 2020


Zazwyczaj opóźnienia w zużyciach się u mnie nie zdarzały.. a tu psikus. Z porządkami byłam zmuszona poczekać do weekendu.. a weekend również potrafił zaskoczyć obowiązkami 😅 Na szczęście nie zabrakło czasu na bardzo konkretne spa.. a przy okazji do zużyć ostatnim rzutem trafiły kolejne puste opakowania. To raj dla mojej duszy.. z każdym kolejnym krokiem uwalniam swoją kosmetyczną przestrzeń. Jest pięknie.. tylko te zalegające recenzje zaczynają przytłaczać 😅


MY MAGIC ESSENCE - TAKE IT OFF
Żelowo-olejowa formułą.. dokładnie tak, ani do końca żel ani olejek. Na szczęście jest to formuła, która rewelacyjnie łączy się z wodą więc demakijaż jest niesamowicie ułatwiony. Ja jednak ukochałam sobie Take It Off w roli produktu do masażu twarzy. Jego niesamowity zapach trawy cytrynowej cudownie odprężał i relaksować. Jedna pompka okazywała się wystarczająca więc mimo pozornie małej pojemności jak na produkt do oczyszczania okazał się całkiem wydajny. Z wielką przyjemnością jeszcze do niego wrócę, a po więcej szczegółów na jego temat i analizę składu zapraszam na post: Niezwykły eliksir o złotym kolorze i wyjątkowej konsystencji, czyli Take It Off z marką My Magic Essence


TULUA - PIANKA DO TWARZY
Drugie opakowanie z rzędu pianki marki Tulua. Pokochałam za delikatność, a przy okazji za skuteczność w oczyszczaniu. Moja skóra nawet przy codziennym użytkowaniu pianki nie marudziła, a z drugiej strony pianka szybko rozprawiała się z makijażem, zmywaniem olejowych formuł czy maseczek. Skóra ani razu nie była ściągnięta, ani nie reagowała przesuszeniem. Mało jest produktów do oczyszczania na bazie detergentów o których mogę powiedzieć, że moja skóra je toleruje, a piankę Tulua moja skóra lubi bardzo. Z całą pewnością będę do niej wracać, a więcej powodów dlaczego warto się skusić znajdziesz w poście: Tulua, ultra łagodna pianka oczyszczająca w codziennej pielęgnacji


D'ALCHEMY - ALL-OVER BLEMISH SOLUTION
Płyn do demakijażu D'Alchemy okazał się u mnie wielkim hitem, a co z kremem? Używałam go z przyjemnością z kilku względów. Moja skóra wyjątkowo go lubiła chociaż nie odznaczał się jakąś szczególną cechą. Jest to przede wszystkim lekki krem, który nie obciąża skóry podatnej na zapychanie, świetnie współgra z innymi produktami pielęgnacyjnymi, a do tego bardzo dobrze zgrywa się z makijażem. To bardzo dobry produkt dla cer tłustych i mieszanych, a już w szczególności w okresie letnim kiedy wszystko wydaje się za ciężkie, a skóra ma dość.



LOVELY DAY - HYALURON + BLOOM ORAZ CHARCOAL MANUKA
Dwie maseczki firmy Lovely Day, której zapewne nie kojarzysz. Nie jest to szczególnie popularna marka (pochodzi z Berlina) w Polsce, a przez uciekła z naszego rynku. Kiedy się o tym dowiedziałam podjęłam męską decyzję o zakupie chociaż tych produktów, które najbardziej chcę przetestować.. a są to oczywiście maseczki. Obie wersje wprowadziłam do swojej pielęgnacji jednocześnie.. a jakież one wydajne się okazały. Przy dwóch opakowaniach po 100g moja maseczkowa rutyna w ciągu tygodnia była całkiem bogata. Obie maseczki jeszcze w tym miesiącu doczekają się osobnych recenzji, a jeśli chcesz wiedzieć już teraz to odsyłam do dziewczyn:


O! FIGA - UWAGA GRANAT! ŻEL POD OCZY
Hmm.. muszę jeszcze poważnie przemyśleć co chcę o nim napisać. W pielęgnacji okolic moich oczu okazał się dość kontrowersyjny. Ma kilka wad ale również zalet. W związku z czym jego szaleńcza wydajność może okazać się bardziej wadą niż zaletą 😅 W internetowym świecie krążą o nim jednak bardzo dobre opinie.. a ja mam małego gula, bo praktycznie mało kto zauważał wady. 


TULUA - SERUM POD OCZY
Z produktami Tulua bardzo się polubiłam.. ale krem do twarzy w wersji wow, pianka do oczyszczania oraz to serum pod oczy to jest sztos! Święta trójca do której z uwielbieniem będę wracać 😍 Serum odznaczyło się nie tylko pod moimi ślepiami ale również w psychice. Zazwyczaj produkty pod oczy pełzną mi do oczu wywołując poranną ślepotę.. a tu gęste jak masło (piankowe masło) serum, które robi genialną robotę. Więcej informacji o serum pojawi się na dniach, a tymczasem odsyłam do obserwowania marki Tulua, bo pojawiają się ciekawe wyzwania z nagrodami oraz masa nowości!


COULEUR CARAMEL - ODŻYWKA DO RZĘS I BRWI
To nie jest odżywka, która zapewni efekt spektakularnych rzęs czy brwi. Jej skład nie opiera się na ryzykownych wspomagaczach, przed którymi ostrzegają nas lekarze. Ta odżywka ma za zadanie wzmocnić rzęsy i brwi i przy takim nastawieniu efekty nikogo nie zawiodą. Mi zależało głównie na wzmocnieniu brwi.. i tylko w tym celu jej używałam. Doczekałam się odrośnięcia kilku kłaczków o których już dawno zapomniałam, a istniejące włoski zdecydowanie się wzmocniły. To wciąż nie jest piorunujący efekt jak z salonu.. ale jest i w dodatku osiągnięty naturalnymi sposobami


LAQ - ŻEL POD PRYSZNIC MELON
Pod wieloma względami żel okazał się świetny, chociaż nie mogę mu zarzucić jednej wady.. słabo mył. Zapach, konsystencja, przyjemność z użytkowania.. to wszystko jest na tyle fajne, że do produktu chce się wracać. Jednak nie jest to żel, który domyje skórę po powrocie z działki kiedy jesteś cała wynurana w piachu czy ziemi. To zdecydowanie produkt, który odświeży z codziennej warstewki potu i kurzu. Z drugiej strony czy jest potrzeba katowania skóry produktami z silnymi detergentami tylko dla samej zasady oczyszczenia skóry, aż zacznie skrzypieć? Jako produkt na co dzień spisywał się świetnie.. tylko przy weekendach muszę brać poprawkę, że z nim jeden prysznic to za mało. Więcej o melonowym żelu przeczytasz w poście: Melonowy żel od LaQ.. a Tobie zwrócił w głowie?


WILLOW ORGANICS - FRUTI MOUSSE
To prawdopodobie ostatni produkt marki Willow jaki widzisz z uwagi na zawieszenie działalności. Do mnie trafiły jedne z ostatnich produktów marki i chronię je jak tylko mogę aby rozstanie przeciągać do granic terminów ważności. Mus do ciała i twarzy o pięknym tropikalnym zapachu koił zmysły, a ogrom dobroczynnych maseł i olei pięknie odżywiały i pielęgnowały skórę. Serce płacze na samą myśl że to ostatni musik Willow i więcej nie będzie.. na szczęście jeszcze uchowałam peeling do ciała.


NATURO LOGIA - SZAMPON W KOSTCE OCZYSZCZAJĄCY SKRZYP
Zaskakująco dobrze sprawdziła się u mnie moja pierwsza kostka szamponu. Nie spodziewałam się niczego szczególnego.. w zasadzie byłam nawet trochę bardziej niż sceptyczna. Jednak wiele mnie zaskoczyło podczas użytkowania, a w efekcie jestem skłonna do niej wrócić! Co więcej, nawet mój mąż o nią pyta.. a to już prawdziwy ewenement! Po więcej informacji odsyłam do postu: Naturologia - Oczyszczający skrzyp, moje pierwsze spotkanie z szamponem w kostce.

 
BANIA AGAFII - BALSAM DO WŁOSÓW MALINA MOROSZKA 
Niestety balsam okazał się zbyt delikatny i lekki dla moich włosów. Miałam podejrzenie, że w okresie letnim kiedy staram się stawiać na nico lżejsze produkty Malina Moroszka poradzi sobie.. ale spotkania kończyły się puchem na głowie. Jako produkt uzupełniający pielęgnację powinien się sprawdzić na włosach cięższych i grubszych.. ale za to o wiele bardziej zadowolone powinny być osoby z włosami delikatnymi i cienkimi. Więcej o balsamie przeczytasz w poście: Bania Agafii - Balsam do włosów Malina Moroszka.


ORGANIQIE - MGIEŁKA DO CIAŁA BLOOM ESSENCE
Chociaż trudno odnaleźć mi się w typowo kwiatowych aromatach to z tą mgiełką nie miałam problemu. Papach jest idealny na ciepły okres. Nie czułam się z nic ociężała, nie był duszący, ani ciepły. To zapach, który z łatwością opisać jako świeży i lekki a wszystko w otoczeniu kwiatów. Mgiełki jednak nie używałam jako produktu do ciała, z uwagi na substancje zapachowe. To mimo wszystko produkt, który ma nadawać zapach i odświeżać, a pielęgnacja jest w tym przypadku trzeciorzędną funkcją. Mgiełkę mogę z pewnością polecić chociaż dla tych co kochają mango informuję, że również jest taka wersja. Po więcej odsyłam do postu: Organique - Mgiełka do ciała Bloom Essence.


EZTI CANDKES - WOSK SOJOWY EXOTIC SUMMER
Egzotyczne wakacje w tym roku zdecydowanie nie wypalą ale przecież nikt mi nie zabroni pomarzyć. Z woskiem Exotic Summer wystarczy tylko zamknąć oczy. EZTI oczarowała mnie wyglądem świec, później zakochałam się w zapachach wosków, a aktualnie moje zbiory wciąż się powiększają. Zdecydowanie zostałam fanką marki. Po więcej szczegółów o Exotic Summer odsyłam do postu, a w najbliższych nowościach pojawią się zupełnie nowe dyfuzory zapachowe, które kupiłam korzystając z promocji.

 Uff.. wyczerpujące to denko 😅

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger