lipca 31, 2019

ZUŻYCIA LIPCA 2019


Jak mi chce się spać.. notorycznie. To znak, że pora na jakieś wakacje. Uuu.. w zeszłym roku sobie odpuściłam ale w tym nie ma takiej opcji. Tylko, że wakacje wakacjami, a co robić aby do nich dotrwać? Mnie relaksują porządki.. umyję okna i już jakoś człowiek lepiej się czuje. Nie ważne, że jeszcze tego samego dnia pada deszcz 😂 Za to koniec miesiąca to taki mój rytuał na porządki w kosmetykach i na blogu. Zmienia się zakładka "w użyciu".. zaraz po poście z nowościami zmienia się "w zapasach". W zdjęciach również jakoś luźniej.. lubię koniec miesiąca.


OLIVAL - PILING ZA LICE
Muszę przyznać, że nie wiązałam z nim większych nadziei ale pozytywnie mnie zaskoczył. Dość lekka formuła z drobinkami.. niby nic nadzwyczajnego ale trzymany na skórze w formie maseczki, a później wykonany peeling, bardzo fajnie się sprawdzał. Zmiękczał skórę i ją oczyszczał. Dodatkowo zawartość kwasu salicylowego dość dobrze wpływała na moją skórę. Jednak peeling doceniłam dopiero gdy zaczęłam używać jako maseczki.. jako tradycyjny miziak nie robił na mnie wrażenia.

Link do recenzji: Olival - Piling za lice


BEAUTE MARRAKECH - WODA RÓŻANA
Bardzo lubię hydrolaty z róży damasceńskiej i w tym przypadku nie było inaczej. Kolejny czysty hydrolat, butelka z bardzo dobrym atomizerem.. tylko szkoda, że w plastiku.. mimo to opakowanie już jest wykorzystane pod nowy hydrolat 😊 Strasznie lubię działanie hydrolatów z róży damasceńskiej i pomimo ogromnego wysypu różnej maści hydrolatów, jakoś trudno mi uwierzyć, że znajdę zastępstwo. 



E-NATURALNIE - MASKA ALGOWA PEEL-OFF Z ACEROLĄ,JAGODĄ I OWSEM 
Coś mi nie po drodze z tą maseczką. W dodatku zaopatrzyłam się w dwa opakowania! Teraz używam nałogowo z racji mijającego terminu ważności.. ale może w tym szaleństwie znajdzie się jakaś iskierka nadziei która do tej pory nie rozpaliła moich zachwytów? Póki co to tylko poprawna maseczka pod którą lubię nakładać własnej roboty  esencję (z tego co akurat popadnie). Jako kompres i zatrzymanie składników aktywnych na skórze spisuje się bardzo fajnie.. ale w wersji solo jakoś mnie jeszcze nie przekonała.


REPUBLIKA MYDŁA - MYDŁO SOFT SHEEP
Delikatna słodka owieczka.. używanie mydełek z Republiki Mydła to prawdziwa przyjemność, chociaż kolejne mydełka wciąż nie są w stanie przebić wersji z lawendą i rumiankiem czyli Lavender Lake. Pomału docieram się z mydłami ale widzę również, że najbardziej przekonują mnie te, które do zaoferowania mają coś więcej.. najlepiej peeling lub chociaż bardzo delikatny peeling.



BODY BOOM - 7 CUDÓW BODY BOOM
Niemal dwa miesiące bawiłam się w towarzystwie 7 cudów Body Boom i było świetnie! Wiele zaskoczeń i jedno poważne rozczarowanie. Kto by pomyślał, że wersja peelingu która gdzieś w moje głowie była na szarym końcu zepchnie z piedestału mój numer jeden na liście do testów! Takie zawirowania opisałam w poście poświęconym głownie zapachom tych cudaków. Za to co do jakości, złuszczania, gładkości skóry, użytkowania.. nie jestem w stanie się do niczego przyczepić. 

Tymczasem w zapasach czeka na mnie kolejny peeling, a po ostatniej promocji.. jeszcze kolejny 😂



DR. ORGANIC - ORGANIC ALOE VERA GEL WITH CUCUMBER
W zasadzie byłam z niego zadowolona ale.. nieco krytycznych uwag pod jego adresem również mam. Alkohol w składzie sprawił, że nie chciałam stosować go ani na włosy ani tym bardziej w pielęgnacji twarzy więc ostatecznie służył jedynie w pielęgnacji ciała. Przez jakiś czas łączyłam go z olejem z pestek malin i rewelacji nie było. W dużej mierze winiłam za to aloes.. a wina jednak leżała po stronie oleju. Wystarczyło zmienić olej i już efekty były świetne. Dlatego ostatecznie się do niego przekonałam. Niestety jest trudno dostępny w Polsce.. ale czy warto się wysilać aby go ściągać? Nie specjalnie. 



BLISKO NATURY - OLEJ Z NASION PESTEK MALIN
Olej z nasion malin nie zachwycił mnie. Nie widziałam ani specjalnego działania na moją skórę, a sam zapach raczej nie należy do jakiś zachwycających.. raczej dość neutralny. Nie wykluczam jednak, że była to kwestia producenta. Być może olej innego pochodzenia sprawdzi się u mnie znacznie lepiej.. naprawdę mam chęć to sprawdzić i mam w kosmetycznych zapasach potencjalną perełkę.


OKANI BEAUTY - OLEJ Z PESTEK ŚLIWKI
Bardzo lubię zapach oleju z pestek śliwki. Zapach marcepanu dosłownie mnie relaksuje. Oprócz tego olej świetnie się wchłania bez pozostawiania tłustej i lepkiej warstwy oraz nie jest komedogenny. Cudownie wygładza, odżywia i nawilża (z warstewką żelu aleosowego). Bardzo szybko pozbyłam się przesuszonej skóry na piszczelach łącząc olej z żelem aloesowym. Genialny duet, a na chwilę obecną olej z pestek śliwki pozostaje moim numerem jeden wśród olei.


PONY HUTCHEN - DEZODORANT W KREMIE "KRÓL OLCH"
Kolejny dezodorant od Pony Hutchen i to w "starej" wersji 😅 Dla mnie są bardzo wydajne.. aż nie nadążam ze zużywaniem! W zapasach czeka kolejny.. również w starej wersji. Czym różni się od nowej? Wersja starsza ma zdolność do upłynniania się w temperaturach powyżej 25 stopni.. nowa już nie. Poza takim szczegółem do którego przyzwyczaiłam się na tyle, że nie zwraca mojej uwagi.. deo jest rewelacyjne! Zapach podchodzący pod męski.. ale na tyle ciekawy, leśny i świeży, że trudno się nie zachwycać. Z wielką przyjemnością będę wracać do tych dezodorantów.

Produkty Pony Hutchen znajdziesz w sklepie Bioana


FRESH & NATURAL - BALSAM DO SKÓREK CYTRYNOWY
Bardzo lubiłam ten balsamik do skórek, bo bardzo ładnie pielęgnował.. ale się zepsuł :-| Zaczął mi śmierdzieć więc jestem zmuszona wyrzucić, chociaż termin ważności wciąż jest aktualny.. no trudno. Natomiast balsamik robił coś co większość tego typu produktów nie potrafi.. nie natłuszczał. Takie tłuste palce zawsze mnie śmieszą.. nie czaję o co chodzi z tymi oliwkami, które za grosz nie chcą się wchłonąć, a tak chętnie są stosowane w salonach manicure :-D


JOICO - BLONDE LIFE MASKA
Jestem ogromną fanką odżywek i masek marki Joico. Zapewniają moim włosom tak szeroką pielęgnację proteinową, że jedna odżywka wystarczy mi z powodzeniem na rok! Moje włosy nie wymagają szczególnej pielęgnacji proteinowej ale od czasu do czasu staje się to konieczne. Wówczas do akcji wchodzi Joico.. i raz na 1,5 lub 2 miesiące mam spokój. To mój ostatnio produkt tej marki w kosmetycznych zapasach. Muszę sprawdzić czy posiadam jakieś produkty typowo proteinowe i jeśli nie.. to Joico powraca.. tylko co tym razem wybrać? Coś z nowości? Sprawdzoną linię Blond Life?

Recenzja odżywki: Joico - Blond Life


ANWEN - ZESTAW ODŻYWEK DO WŁOSÓW O RÓŻNEJ POROWATOŚCI
Hmm.. na dniach pojawi się recenzja całej trójki. W śród nich jest już odżywka, którą już miałam i doczekała się osobnej recenzji. Pomyślałam jednak, że może trafiła na fatalny zimowy okres gdzie w dodatku moje włosy nie były w najlepszej kondycji? Czy się zrehabilitowała? Hmm.. a jak wypadły koleżanki? Hmm.. 😜 nic nie zdradzę


BEMA - RESTRUCTURANTE HAIR MASK
Genialna! Na moich włosach spisuje się fantastycznie i z całą pewnością robiąc w najbliższym czasie zakupy w Ekozuzu trafi do koszyka. Moje włosy ją kochają.. szczególnie przekonałam się o tym w okresie zimowym, kiedy nadawały się już tylko do ścięcia.. a to cudo je uratowało i to na kilka miesięcy! Włosy po niej są śliskie, aksamitne i błyszczące. Obciąża.. ale dla mnie jest to obciążenie w ramach normy. Nie jest to jednak maska do codziennego stosowania.. może za bardzo obciążyć.. i być może bardzo cienkie i delikatne włosy mogą się z nią nie polubić.. ale myślę, ze warto spróbować. Ostatecznie można taką maskę dodawać do innych jako dodatkowa pomoc.. u mnie nie było takiej potrzeby. Uwielbiam i z całą pewnością trafi do  ulubieńców roku!


Ej.. jakieś normalne to denko, czy mi się wydaje?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger