Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Hagi. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Hagi. Pokaż wszystkie posty

listopada 30, 2018

ZUŻYCIA LISTOPADA 2018

ZUŻYCIA LISTOPADA 2018

Idąc śladami Moniki z bloga Mama z różową torebką post powinien nosić nazwę "zużyte czy nie.." bo nosi znamiona zużyć do dna oraz produktów, które pozbywa się z różnych powodów. To efekt przed..przed.. przedświątecznych porządków, chociaż te przed nowym rokiem mogą okazać się jeszcze bardziej wnikliwe.. zobaczymy 😉



MOA - THE GREEN BALM, BALSAM OCZYSZCZAJĄCY
Jeszcze przez chwilę miałam okazję rozważyć czy jego recenzja nie była za ostra ale.. nic bym nie zmieniła. Dla mnie to bubel, który kosztuje dużo, jest raczej zapychaczem, a nie produktem wielofunkcyjnym, a najgorsze jest to, że śmierdzi jak wydech starego samochodu. Z oczyszczaniem twarzy radził sobie dobrze chociaż nie byłam w stanie używać go codziennie.. to ponad moje siły, a przecież potrafię być twarda. Oj.. źle wspominam chociaż zapowiadał się pięknie!

MOA - ŚCIERECZKA WYKONANA Z BAMBUSA I BAWEŁNY
Jedyna radość z tego zestawu to ściereczka. Była rewelacyjna! Jedna strona miękka i delikatna, a druga nieco szorstka. Miękka strona służyła mi do zmywania balsamów i olejków podczas oczyszczania. Przykładałam ją na chwilę do twarzy i zmywałam balsam. Była niezwykle przyjemna, do tego chłonna i fajnie trzymała ciepło wody. Za to szorstka strona genialnie radziła sobie z suchymi skórkami. Rozmiar początkowy był genialnie duży.. niestety wraz z kolejnymi praniami zaczęła się zbiegać,  a w chwili obecnej ciężko jest mi ją doprać.. i usunąć zapach jakieś stęchlizny. Ponadto zaczęła tracić swoje właściwości ale i tak bardzo fajnie i długu mi służyła.

Recenzja: MOA - The Green Balm



OKANI BEAUTY - HYDROLAT Z RÓŻY DAMASCEŃSKIEJ
Z wielką przyjemnością do niego wrócę.  Czysty hydrolat z róży damasceńskiej polskiego producenta. Oprócz tego, że jest stosunkowo tani jak na hydrolaty.. to jeszcze ma szklane opakowanie i fajnie działający atomizer. Jednak sam hydrolat sprawia bardzo dobre wrażenie. Wydaje mi się, że jest nieco bardziej aromatyczny i przy okazji efekty jego działania również wydaje mi się subtelnie.. ale jednak lepszy. Można powiedzieć, że chodził ze mną po domu. Był nie tylko w łazience ale również na kanapie, gdy oglądałam telewizję czy w łóżku przed zaśnięciem.. prawdziwy romantyk 😅

Recenzja: Okani Beauty - Hydrolat z róży damasceńskiej



LE CAFE DE BEAUTE / KAFE KRASOTY - MASKI CAFE MIMI
Pisałam o nich całkiem niedawno w jednym przydługim poście. Są wśród nich takie co zasługują na uwagę, inne mniej, a do kilku nawet pod rygorem nieotrzymania ciasteczka do herbaty bym się nie ugięła wrócić. Recenzja dotyczyła samych maseczek chociaż występują w duecie z serum. O ile maseczki są fajne pod względem składów i wszystkie mocno się od siebie różnią to serum wszędzie jest dokładnie to samo. Napisać, że mi się nie sprawdziło to za mało.. dla mojej podatnej na zapychanie skóry był to dramat i poza jednorazowym spotkaniem więcej ich nie dotykałam.Za to maseczki.. jedne lepsze inne gorsze.

Recenzja: Le Cafe de Beaute - Maseczki Cafe Mimi



ACHAE - LEMON LIP BALM
Peelingi do ciała Achae pamiętam doskonale i bardzo dobrze je wspominam. Jednak z balsamem do ust mam pewien problem. Niestety o takich produktach nie pamiętam. Chociaż sam w sobie jest dobry, fajnie pachnie i dobrze pielęgnuje skórę ust to balsamy w takiej formie u mnie nie mają racji bytu. Nawet jeśli stoi zaraz przy szczoteczce do zębów to i tak potrafię go pominąć w wieczornej pielęgnacji. Balsamik został kilka razu użyty.. i jest już przeterminowany.



ISANA - PŁATKI KOSMETYCZNE NIEBIELONE CHLOREM
Pojawiają się systematycznie ale planuję je trochę zdradzić o ile będę pamiętać o zakupie składając zamówienia w sklepach internetowych. Nie mam im nic do zarzucenia. Są delikatne i chłonne. Z całą pewnością pojawią się jeszcze nie raz, głównie z tego względu, że są łatwo dostępne stacjonarnie w Rossmanie. Jednak w planach mam ogólne ograniczenie zużywania jednorazowych płatków kosmetycznych więc w najbliższym czasie powinny pojawiać się w denkach znacznie rzadziej. 



PIELĘGNACJA TWARZY - PRÓBKI I ODLEWKI

Tołpa - Maska do twarzy odnowa skóry
Gęsta, kremowa konsystencja dzięki czemu maseczka wystarczyła z powiedzeniem na dwa zabiegi. Zapach delikatny, maseczka nie zjeżdża z twarzy, dobrze się jej trzyma ale nie czuję aby skóra się pod nią pociła. Za to po minucie niemal na całej twarzy odczuwałam delikatne mrowienie, a to zapewne zasługa kwasu fitowego. Momentami miałam wrażenie, że to uczucie narasta, po chwili łagodnieje, później znów narasta ale w jakimś punkcie i maleje.. i tak w kółko przez 10 minut. Efekt.. zaskoczył mnie. Skóra ładnie odświeżona, promienna, wygładzona, jakby nawilżona. Nawet po jej zmyciu skóra nie krzyczała o dalszą pielęgnację.. ale z oczywistych względów i tak dostała. Jeśli lubisz produkty marki Tołpa to polecam sprawdzić..

Tata Harper - Resurfacing Mask
Maseczka.. do tego od Tata Harper! i mogę ja trzymać 20-30 minut.. dla mnie bomba! Żelowa gęstą konsystencja, zastyga niemal zlewając się ze skóra i konkretnie ją ściąga. Efekt.. nie widzę nic godnego uwagi. Nie wiem co zrobiła.. nie rozumiem.. przecież ta maska kosztuje 260zł. No dobra.. skóra jest jakby gładsza 😅

Cztery Szpaki - Hydrolat makowy
Ta ogromna odlewka od Magdy z Na tropie piękna, wystarczyła mi na kilkudniowe użytkowanie minimum dwa razy dziennie. Słyszałem o nim różne dziwne rzeczy, a pierwsze użycia nie potwierdziły ani jednego. Jednak im dłużej go używałam tym mniej się zrozumieliśmy. Apogeum naszej znajomości zaczęło się od delikatnego rozgrzewania skóry, a z każdym kolejnym użyciem  osiągało nieznany mi do tej pory poziom. Uuu.. pełnowymiarowy produkt musiałabym rozcieńczyć inaczej nie byłabym w stanie go dokończyć. Natomiast czy jest to zły produkt? Tak bym go nie oceniała.. jest po prostu intensywnie działający, a skóra potrzebuje od niego odpoczynku.

Bema - Emulsja oczyszczająco-matująca
Gdyby nie CAPB w składzie to bym kupiła pełnowymiarowy produkt! Podoba mi się ta lekka emulsja. Fajnie oczyszcza skórę, a poziom tworzenia piany jest znikomy.. raczej zamienia się z olejowej w białą emulsję w kontakcie z wodą. O dziwo moja skóra nie reagowała fatalnie.. podejrzewam, że działanie CAPB zostało tu dobrze stłamszone. Niestety sam fakt występowania tego składnika wiąże mi ręce.. ale jeśli Twoja skóra dobrze reaguje na ten składnik to śmiało polecam przetestować. Odlewkę dostałam od Madzi z Na tropie piękna.

Mokosh - krem malinowy
Kolejna próbka od Magdy z Na tropie piękna i ten kremiś to istne cudeńko. Ślicznie pachnie malinami, do tego pięknie się wchłania bez tłustej i wyczuwalnej powłoki.. nawet gdy nałożę go więcej. Lekka nieco musowa konsystencja.. dosłownie nie mam się czego przyczepić. Kremik ląduje na Liście Chciejstw.



EQUILIBRA - ALOESOVE MYDŁO
Nie było najgorsze ale dobrze wspominać go nie będę. Pomimo zawartości aloesu mydło sprawiało, że już podczas kąpieli miałam wrażenie, że moje skóra jest przeraźliwie sucha i tępa. Do tego dochodzi zapach, który niestety kojarzy mi się ze "starymi" mydłami, przez które długo nie mogłam się przemóc aby znów wrócić do mydeł. W dodatku jak na złość mydło okazała się bardzo wydajne mimo codziennego użytkowania. Na plus mogę zaliczyć fajną konsystencję podczas zmydlania. Naprawdę podobała mi się ta kremowa konsystencja.. jednak minusów było więcej przez co raczej się męczyłam.

Recenzja: Equilibra - Aloesove mydło



RITUALS - HAPPY BUDDHA PIANKA DO KĄPIELI
Wspaniały zestaw otrzymałam rok temu na urodziny od Moniki z bloga Mama z różową torebką. Trzymałam cały zestaw specjalnie na wyjątkową okazję lub chociaż wakacyjny wyjazd.. ale okazji zabrakło, a wakacji nie było. Ciekawość ogromna, bo jednak zapach przedostaje się przez opakowanie.. dłużej nie czekam! Cały zestaw mam w użyciu ale tylko piankę zdążyłam zużyć. Z całego zestawu to właśnie pianki byłam najbardziej ciekawa i niestety najbardziej dotkliwie mnie rozczarowała. Spodziewałam się, że wydajnością nie będzie kusić więc nie w tym rzecz, rozczarował mnie zapach. Cały zastaw pachnie fenomenalnie, a pianka dodatkowo z nutą typową dla produktów piankowych.. i to tyle. Nic więcej zarzucić jej nie mogę.. spisywała się cudownie i dała mi wiele radości jednak na tle pozostałych produktów wypada najsłabiej. Post pojawi się w grudniu.



HAGI - OCHRONNA POMADA DO CIAŁA Z MASŁEM KAKAOWYM
Oł jeee..! Chyba pobiłam jakieś rekordy! Kto zużył pomadę w ciągu 50 dni? No kto? Taka zawzięta byłam! Przede wszystkich jest to pomada ochronna i dokładnie tak jak hasło głosi, takie ma funkcje. Przypisałam jej niesłusznie funkcję nawilżającą. W zasadzie otoczka powstała na skórze po aplikacji pomady faktycznie nie pozwala skórze na utratę wilgoci i jest to pewien rodzaj nawilżania ale nie o takie nawilżanie mi chodziło. Pomada zwyczajnie chroni skórę przed otarciami i sprawdzi się w pielęgnacji kolan, łokci itp ale nie zastąpi balsamu do ciała. Najbardziej uciążliwy był dla mnie fakt, że pomada nie chciała współpracować z innymi produktami.. ale cóż.. teraz wiem o co z nią chodzi i mój zapał został ostudzony.

Recenzja: Hagi - Ochronna pomada do ciała z masłem kakaowym



MANUFAKTURA DOBRYCH KOSMETYKÓW - SCRUB SOLNY DO STÓP I PĘKAJĄCYCH PIĘT  
Jego podstawową wadą dla mnie było to, że jest to peeling solny. Moje stopy nie są specjalnie wzruszone tym faktem ale aby go użyć muszę użyć rąk, a one bardzo słabo tolerują sól. Zdarzało się, że zwyczajnie nie byłam w stanie peelingu użyć. Natomiast samo działanie peelingu oceniam bardzo dobrze. Miał świeży zapach, bijący po oczach pocieszny kolor, a zostawiony na stopach radził sobie bardzo fajnie ze złuszczeniem oraz regeneracją. Tłusta warstwa była obfita i zupełnie mi na stopach nie przeszkadzała o ile zaraz nakładałam skarpetki. 

Recenzja: Manufaktura Dobrych Kosmetyków - Scrub solny do stóp i pękających pięt



SHEFOOT - DOMOWE SPA DLA STÓP PEELING + MASKA
Peeling: bardzo gesta żelowa konsystencja o raczej neutralnym zapachu. Drobinek ściernych nie jest jakoś strasznie dużo co mnie na początku rozczarowało, bo jak to ma być "domowe SPA" i produkt jednorazowy to ten peeling powinien być petardą złuszczającą! Na szczęście wcale taki słaby się nie okazał. W żelowej konsystencji drobiny z łatwością się przemieszczały i całkiem dobrze radziły sobie ze złuszczaniem. Peeling oczywiście nie jest w stanie usunąć jakiś grubszych warstw nadprogramowej skóry ale świetnie odświeżył stopy.. i nawilżył. W zasadzie nie czułam potrzeby aby aplikować krem czy maskę.

Maska: bardzo lekka konsystencja.. a to akurat zaskoczenie. Spodziewałam się gęstej maski, a tu lekki krem. Kremy do twarzy często są bardziej gęstsze. Maska posiada przyjemny zapach masła shea. Hmm.. producent zaleca pozostawienie maski na 20 minut i wsmarowanie pozostałości.. i co ja mam tak z tymi nogami w górze siedzieć?  Zakładam skarpety i idę w świat.. a konkretniej na kanapę do salonu 😅 Efekt przyjemny, stopy miękkie, gładkie i nawilżone. Jak na jednorazowe spotkanie efekt jest całkiem fajny.



PIELĘGNACJA CIAŁA - PRÓBKI I ODLEWKI

Yope - Żel pod prysznic Yunnan chińska herbata
Żele Yope mają w sobie jakieś męskie nuty zapachowe.. a może tylko ja je czuję? Chyba najbardziej męską wersja jest Geranium 😅 ale i w chińskiej herbacie też wyczuwam te nuty. Mimo to, jest to raczej świeży i przyjemny zapach. Jednak to czego w mydłach Yope nie lubiłam, to w żelach jak najbardziej akceptuje. Są delikatne, pozostawiają na skórze delikatną powłoczką tylko, że wciąż pociągu do tych produktów nie czuję. Może aby nie było tak hejtersko to przyznam uczciwie, że żel Yope mają u mnie najlepszą opinię z całego testowanego przeze mnie asortymentu marki.

Linomag - Żel do mycia ciała i głowy dla dzieci i niemowląt
Żel..  ale dla mnie to raczej żelo-olejek. Jest bardziej płynny niż żelowy.. ale czy to źle?  Z pewnością podczas kąpieli dorosłego człowieka nie będzie wydajny ale polubiłam ten produkt. Kojarzy się nawet z produktami dla dzieci głównie z uwagi na łagodny nieco pudrowy zapach i delikatną konsystencję. Z przyjemnością bym zużyła pełnowymiarowe opakowanie.

Lavera - Balsam do ciała z olejem jojoba, aloesem i koenzymem Q10
Hmm.. chyba jeszcze na produkty Lavery nie narzekałam i tym razem też nie będę. Lekki balsam do ciała, który szybko się wchłania, ma przyjemny zapach oleju jojoba i czegoś co dla marki jest dość charakterystyczne.. ale przyjemne. Zaczynam odchodzić od ciężkich balsamów.. może mi się już znudziły, bo ostatnio ciągle takie katuję. Ten faktycznie szybko przynosi ukojenie i nawilżenia.. na tyle mnie zaciekawił, że gdyby nie ogromne zapasy balsamów do ciała to właśnie w jego kierunku bym się udała 😅

Cztery Szpaki - Peeling różą baobab
Cztery Szpaki mnie zaskakują.. szczególnie zapachami. Pojęcia nie miałam jak może pachnieć róża z baobabem ale dzięki Madzi z Na tropie piękne już wiem. Zapach peelingu jest świeży i pierwsze skrzypce gra tu bardziej baobab. Dziwny zapach ale z tych ciekawych i intrygujących. Chociaż było to jednorazowe spotkanie to wrażenie zrobił bardzo dobre. Cukier nie rozpuszczał się szybko, dobrze złuszczał,  po spłukaniu została lekka warstewka, która nawet w lecie by mi nie przeszkadzała. Z całą pewnością godny uwagi.

Cztery Szpaki - Dezodorant cytrusowo-ziołowy
Kolejna próbka od Magdy. naturalne dezodoranty bardzo mnie ciekawią i chętnie je sprawdzam chociaż nieustannie króluje w tym temacie Pony Hutchen. Bardzo liczyłam na Cztery Szpaki i niestety zawiodłam się 😢 Dezodorant nie daje mi poczucia świeżości tak długiego jak Pony. Pod koniec dnia czuję już nieświeżość, bo oznacza, że zaczyna przegrywać z moimi bakteriami. Niestety chwilę po aplikacji też czuję lekki dyskomfort.. jakby coś drapało. Mam nadzieję, że to tylko moje urojenia, bo jednak markę doceniam i kibicuję.



BATISTE - SUCHY SZAMPON FRESH
Nie! Kupiłam, bo nie było jedynej słusznej wersji dla brunetek.. a u nasady mam przecież ciemne włosy. Rzadko zdarza mi się sięgać po taki szampon i są to jakieś ekstremalne przypadki ale nie jestem w stanie nie docenić jego działania. W tym przypadku dochodzi efekt bielenia włosów, który nie da się wyczesać, a dla mnie to wada nie do zaakceptowania. Po tej przygodzie znów czuję się wyleczona na jakiś czas ze stosowania suchych szamponów. Wciąż jednak liczę, że powstanie więcej wersji takich szamponów o przyjaznym składzie.. szczególnie dla mojej kapryśnej skóry głowy i przede wszystkim dla portfela.


COULEUR CARAMEL -  MASCARA BACKSTAGE 
W użyciu od 1 sierpnia i zdecydowanie o jeden miesiąc za długo. Początki mieliśmy trudne, bo jednak świeży tusz dość często odbijał mi się wszędzie, gdzie to było możliwe nawet gdy bardzo uważałam. Jednak z czasem bardzo się polubiliśmy. Może nie jest idealny.. ma pewne minusy ale są one mało znaczące przy plusach. Werdykt jest taki, że kupiłam go ponownie.. a takie wydarzenia przechodzą do historii!


NYX - SOFT MATTE LIP CREAM
Nie są to produkty naturalne ale kupiłam je jakiś czas temu i mimo wszystko bardzo je lubiłam. Ostatni rok używałam je niemal systematycznie, bo zwyczajnie lubię matowe wykończenie na swoich ustach ale właśnie w takim wydaniu jakim oferują te pomadki. Jest to oczywiście mat ale z lekka satyną.. śliczny. Same w sobie są bardzo komfortowe, nie przesuszają, ładnie znikają ale dotyczy to tylko dwóch jaśniejszych kolorów. Jeśli miałabym wrócić do chemicznych pomadek to najprawdopodobniej byłyby to właśnie te.

Recenzja: NYX - Soft Natte Lip Cream



YANKEE CANDLE - WOSKI I SAMPLERY ZAPACHOWE
Market Blossoms, czysto kwiatowe nuty zawsze mają u mnie pod górkę i w tym przypadku nie jest inaczej. Nie jest to zapach, który "czuję". Siedząc sobie wieczorem na kanapie zupełnie nie dopada mnie myśl "hmm.. pięknie pachnie" lub nawet samo "pachnie". Równie dobrze mogłabym nic nie palić lub palić świecę bezzapachową. Dość często przez mój umysł kwiatowe zapachy są pomijane, a w przypadku zapachów Yankee jest to niemal notoryczne.

All Is Bright to dla mnie bardzo nietypowy zapach. Na sucho czuję gorzkie perfumy, trochę o świeżych nutach przypominających pranie, a zapalony gdzieś się rozpłynął i zupełnie umknął mojej uwadze. Etykieta jest śliczna i bardzo kusząca ale to jedynie potwierdza, że warto sprawdzić wosk przed zakupem świecy.. chociaż zdarza się, że świeca pachnie inaczej niż wosk. Ehh..

Candy Cane Lane przedziwny zapach! Jednocześnie ciepły i otulający jak i świeży. Połączenie świątecznych wypieków z masą waniliową i .. miętą. Ta mięta wprowadza mnie w osłupienie ale dzięki niej zapach nie jest przesłodzony ani mdły. Bardzo oryginalne połączenie i w zasadzie nawet mi się podoba.. nawet bardziej niż trochę.

Magic Cookie Bar, puszyste ciasto z czekoladą, wiórkami kokosowymi i karmelem.. nie przesadnie słodkie. Takie które zjesz do kawy i sięgniesz po jeszcze jeden kawałek. Można przy nim poczuć głód.. nawet wąchając papierek.. yyy.. zaraz wracam 😅

Cranberry Ice zostawiłam sobie na sam koniec przygody z Yankee. Chciałem aby to ostatnie wrażenie było jak najlepsze ale niestety się rozczarowałam. Sam wosk pachnie ślicznie zmrożoną żurawiną.. ale palony staje się jakiś bardziej perfumeryjny. Nie dobrze.. ja lubię zapach kwaśnych i soczystych owoców. Nawet w słodszym wydaniu wciąż mnie przekonują. Ten zapach może nie jest aż tak zły.. ale jak na ostatni produkt Yankee w moim skromnym domku to liczyłam na fajerwerki.



KRINGLE - WOSKI ZAPACHOWE
Grey 😂 po prostu Grey i bynajmniej nie chodzi o kolor. To zwyczajnie męskie perfumy, które mają mydlane nuty. W zasadzie zapach sam w sobie mi się podoba, tylko nie jestem przekonana czy podoba mi się we wnętrzu. Jeśli Kringle wypuści takie perfumy to chętnie kupię na prezent. 

Gorąca czekolada, czyli Hot Chocolate. Kiedyś zapaliłam wosk, do domu wszedł mąż i mówi: "nie wiem co robisz ale mi też to zrób" 😂 Po prostu gorąca gorzka czekolada o bardzo intensywnym zapachu z dodatkiem słodkich pianek. Przy tym zapachu odechciewa się słodyczy.. przynajmniej na mnie tak działa.

Z Cherry Blossom wiązałam duże nadzieje, a ostatecznie jest to jeden z niewielu zapachów Kringle, który mnie rozczarował. Nie czuję tu kwiatów wiśni, to raczej mocno perfumeryjny zapach z dodatkiem tony starego mydła. Gdy go odpalam od razu staję się marudna 😅

Na początku miałam z tym zapachem jakiś problem Scarlet Rose, ale z czasem urósł do jednego z moich ulubionych. Niezwykle rzadko dobrze wypowiadam się na temat typowo kwiatowych zapachów, bo raczej do mnie nie przemawiają.. ale nie w tym przypadku. Nic bym tu nie zmieniła. Zapach jest śliczny i niewymuszony, kolejny z kolekcji Kringle do którego wróciłabym z przyjemnością.

Spellbound.. to naprawdę zaklęty zapach. Czuć tu mieszankę owoców i kwiatów, które pięknie się uzupełniają tworząc nieoczywisty, lekki, a zarazem otulający świeży i delikatny zapach. Jestem nim zauroczona i bardzo chętnie jeszcze się spotkam.



PYSZNOŚCI
To zdjęcie zapewne zrozumie tylko Magda z Na tropie piękna 💕 Od Madzi na począku listopada dostałam paczkę, która pojawi się zaraz w nowościach listopada ale już jej część zdążyłam opisać w tym denku. W paczce znalazłam również zieloną herbatę z kawałkami żurawiny i truskawek "Sen nocy letniej".. i towarzyszyła mi przez większość listopada.. aż dobiła dna. Do tego w słoiczku był soczek malinowy, bo byłam troszkę chora więc Magda dorzuciłam i.. niestety muszę przyznać, że soczek ten bije na głowę soczek mojej mamy 😅 Mamo.. przepraszam 💗 Za to w drewnianym naczynku przesypałam sobie pyszne suszone jabłuszka.. oj.. dawno ich już nie ma 😅 Dziękuję Madziu za te pyszności!


To denko powinno być gigantycznych rozmiarów, a wyszło całkiem przeciętne jak na moje możliwości.. ale to postaram się nadrobić pod koniec grudnia. Jednak niezwykle dumna jestem z siebie z uwagi na śmierdziucha, czyli The Green Balm.. byłam blisko poddania się, a jednak udało się zużyć. Podobnie z maseczkami Le Cafe De Beaute, które wymagały systematyczności zużywania i jednoczesnego pisania. Zmotywowałam się również do zużycia zalegających wosków zapachowych. Zależało mi głównie na woskach Yankee.. ale oberwało się również Kringle. Wciąż uważam, że Yankee ma się nijak do Kringle i jeśli już to do nich będę wracać.. jednak w najbliższym czasie mam zamiar skupić się na świecach.

Jak u Ciebie przymiarki do porządków?
Obejmują kosmetyki?
 

listopada 19, 2018

OCHRONNA POMADA DO CIAŁA Z MASŁEM KAKAOWYM OD HAGI

OCHRONNA POMADA DO CIAŁA Z MASŁEM KAKAOWYM OD HAGI

W chwili kiedy pomady do ciała pojawiły się na rynku, a z czasem zaczęły pojawiać się pierwsze recenzje dopadło mnie chciejstwo. Balsam do ciała umieszczony w takim opakowaniu to wręcz mistrzostwo ! Nie dość, że już sama forma przykuła moją uwagę to o pomadach czytałam niemal wyłącznie w samych superlatywach. Najbardziej istotne dla mnie poza genialną formą użytkowania i podróżowania z takim produktem były pojawiające się informacje o tym jak fajnie produkt nawilża i odżywia skórę. Zwyczajnie wpadłam! Chciejstwo urosło, a wyleczyć postanowiła mnie Gosia czyli kochany Krytyk Kosmetyczny obdarowując mnie wymarzoną pomadą na urodziny.


Od producenta:
Mieszanka masła kakaowego, masła shea, oleju ze słodkich migdałów i wosku candelilla to propozycja do pielęgnacji szczególnie wysuszonych miejsc: łokci, kolan, ust, pięt. Kosmetyk tworzy na skórze stabilną warstwę ochronną wygładzając i uelastyczniając skórę. Produkt może być stosowany przez kobiety w ciąży przy pielęgnacji brzuszka.

Skład (INCI): Prunus Dulcis (Almond) Oil, Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Cera Flava (Beeswax), Cera Bellina (Polyglycerol-3 Beeswax), Euphorbia Cerifera (Candelilla) Wax, Tocopherol.

  • Prunus Amygdalus Dulcis Oil (olej ze słodkich migdałów) - łagodny dla skóry olej zalecany do pielęgnacji każdego rodzaju skóry, zwłaszcza dziecięcej i alergicznej, podrażnionej, suchej i atopowej. Natłuszcza, odżywia, reguluje, wygładza i chroni. Wzmacnia płaszcz lipidowy skóry, polecany w celu zapobiegania rozstępom i tzw. pajączkom. Stosowany zbyt często i w dużych stężeniach może nasilać problemy trądzikowe (Komedogenność: skala 3 na 5. Alergia: skala 1 na 5)
  • Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter (masło kakaowe) - działa natłuszczająco oraz ochronnie. Jest biozgodne ze skórą człowieka, czyli jest dobrze tolerowane przez skórę i łatwo wchłaniane, nie powoduje alergii kontaktowej. Wysoka zawartość antyoksydantów sprawia, że masło kakaowe w znacznym stopniu promuje produkcję kolagenu oraz zapobiega jego rozkładowi, co zapewnia wzrost jędrności i elastyczności skóry. Polecane do pielęgnacji skóry suchej i łuszczącej się. (Komedogenność: skala 5 na 5)
  • Butyrospermum Parkii (Shea) Butter (masło Shea) - zwane masłem życia, intensywnie odżywia i regeneruje skórę, pozostawiając na niej ochronny płaszcz lipidowy. Pomaga zachować wilgoć i zmniejszyć utratę wody, zapobiegając przesuszeniu i łuszczeniu się skóry, a tym samym poprawia jej elastyczność. Pomaga redukować zmarszczki wywołane m.in. przesuszeniem naskórka
  • Cera Flava (wosk pszczeli żółty) - otrzymuje się z plastrów woskowych wytwarzanych przez pszczoły Apis mellifica. To żółta masa stała w której skład wchodzą głównie estry kwasów tłuszczowych, alkohole woskowe, sterole i karotenoidy. Jest składnikiem pomadek i ochronnych balsamów do ust. Uelastycznia, wygładza i zmiekcza skórę, nadaje włosom połysk, wykazuje działanie bakteriobójcze. Doskonale natłuszcza, stanowi barierę ochronną i zapobiega wysuszaniu skóry.
  • Cera Bellina (Polyglycerol-3 Beeswax, zmodyfikowany wosk pszczeli) - to zmodyfikowany wosk pszczeli. Nadaje się do tworzenia kosmetyków żelowych. Umożliwia zawieszenie w kosmetykach nierozpusczalnych składników, np. pigmentów. Zapobiega krystalizacji maseł i olejów, pozwalając tworzyć jedwabiście gładkie, wolne od grudek kosmetyki
  • Euphorbia Cerifera (Candelilla) Wax (wosk kandelila) - emolient tłusty. Stosowany na skóre w stanie czystym może być komedogenny. Tworzy na powierzchni skory i włosów warstwę okluzyjną, która zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody  powierzchni, przez co kondycjonuje, czyli zmiękcza i wygładza skórę i włosy. Stosowany często jako baza pomadek. (Komedogenność: skala 4 na 5)
  • Tocopherol (tokoferol, witamina E) - ma właściwości konserwujące, przedłuża świeżość kosmetyków,zapobiega utracie koloru i zmianie zapachu. Ma silne działanie antyoksydacyjnie, ujędrnia, działa odżywczo i przeciwstarzeniowo na skórę, wzmacnia ściany naczyń krwionośnych, poprawia ukrwienie skóry, chroni przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi, przyśpiesza regenerację skóry. Może pochodzić z genetycznie modyfikowanych upraw GMO. (Komedogenność: skala 1 na 5. Alergia: skala 1 na 5)

Upragniona pomada zdobyta.. ale w okresie końcówki zimy już miałam czym się smarować. W okresie letnim unikam balsamów i wolę postawić na delikatne żele oraz peelingi z funkcją delikatnego natłuszczenia. Jednak gdy nadeszła jesień, a temperatury przyjemnie opadły pomada zawitała w mojej łazience. Pierwsze użycie przypadło na 4 października.. i pierwszy tydzień systematycznego użytkowania nieco ostudził moje zapały.

Ewidentnie ubzdurałam sobie, że pomada całkowicie zastąpi balsam i większość produktów do ciała. Po części tak jest ale jednak zbyt wysoko postawiłam ją w hierarchii mazideł do ciała.

Chyba za mało do myślenia dała mi nazwa "ochronna pomada do ciała". Problem, a zarazem zaletą jest to, że pomada rzeczywiście perfekcyjnie sprawdza się w roli ochronnej. Chroni podrażnioną po goleniu skórę, fajnie radzi sobie z ochroną kolan czy łokci, spisuje się również w pielęgnacji skórek, paznokci czy stóp. Tworzy na skórze emolientową otoczkę, która chroni skórę przed mechanicznym uszkodzeniem i odżywia.


Więc w czym tkwi mój wyimaginowany problem? W tym, że niesłusznie przypisałam pomadzie zastąpienie balsamu. Pomada na bogaty skład oparty na masłach, olejach i woskach, które nie mają właściwości stricte nawilżających (tylko nawilżenie pośrednie). Bezpośrednio nawilżyć skórę może m.in. woda, hydroaty, kwas hialuronowy, aloes itp. Ani masła ani oleje takiego działania nie mają. W pomadzie nie ma wody co jest logiczne z uwagi na jej funkcję i konsystencję. 

Próbowałam ratować sytuację.. a raczej moje wygórowane oczekiwania i świeżo po kąpieli na skórę rozpylałam oliwkę magnezową lub zamiast wycierać skórę z kropli wody próbowałam aplikować pomadę bezpośrednio na skórę. Niestety pomada ślizga się na takiej skórze, a na jej wierzchu pojawiają się jakieś zbite placki, a to jej zwyczajnie nie służy. Aplikacja pomady na dłonie i dopiero potem na skórę zajmuje stanowczo za dużo czasu więc szybko z tego rozwiązania zrezygnowałam.

Hmm.. podałam się. Choćbym chciała to nie mogę przypisać jej funkcji nawilżającej, a moja skóra w okresie jesienno-zimowym tego potrzebuje. Jednak te rozterki wynikają wyłącznie z mojej pomyłki i przypisaniu pomadzie funkcji, których nie posiada z natury.



Natomiast jeśli chodzi o rzeczywiste stosowanie pomady w funkcjach do których została stworzona spisuje się rewelacyjnie. Nie przeszkadza mi ani trochę jej zbita konsystencja.. radzę sobie z nią. Być może wynika to z tego, że nieustannie jestem pod wrażeniem opakowania i funkcjonalności produktu przez co pewne rzeczy biorę na klatę. Warto jednak w pierwszej kolejności pomadą przesunąć po bardziej twardych i odpornych miejscach takich jak kolana, łokcie, piszczele. Pomada łapie wówczas trochę ciepła i minimalnie staje się nieco miększa. Mogę wówczas bez przesadnego ciągnięcia skóry rozprowadzać pomadę po delikatniejszych partiach.

Początkowo pomadę aplikowałam na ramionach, przedramionach.. zdarzyło się, że wylądowała jednorazowo na dekolcie ale tłustość zwyczajnie mi przeszkadzała. Niemal równie szybko zrezygnowałam z aplikacji na ramionach i przedramionach, bo zaczęły pojawiać się krostki.

Nie ma się co oszukiwać. Zastosowane tu masła i woski mają ciężkie konsystencje, które mają działanie natłuszczające. Taka warstwa ma swoje zalety ale również i wady. Systematyczne stosowanie będzie miało działanie komedogenne dlatego pomada nie powinna być stosowana na skórę podatną na zapychanie.


Z racji tego, że do pomady dobrałam się dość późno, a jej termin przydatności mija z końcem listopada to w efekcie dość często ląduje w szerszej pielęgnacji mojego ciała. Często używam jej od pasa w dół.. na bogato. Pozostawia po sobie powłoczkę, która w niewielkim stopniu się wchłania. Zaaplikowana po wieczornym prysznicu potrafi być wyczuwalna nawet rano ale to zupełnie nie znaczy, że się z nią męczę. Całkowicie toleruję istniejącą na skórze powłokę, lubię zapach który mi towarzyszy, doceniam właściwości odżywcze i ochronne. Sprawdza się perfekcyjnie po goleniu, jako ochrona kolan i łokci przed ciągłym ocieraniem. Zdarzyło się, że pomady użyłam w pielęgnacji stóp, rąk i skórek.

Pomada nie jest produktem dla każdego. Osoby które nie mają specjalnych problemów ze skórą mogą nie docenić jej walorów. Z mojego punktu widzenia jest to produkt idealny dla sportowców, osób pracujących fizycznie, dzieci, osób które mają problemy z wrażliwą czy podatna na uszkodzenia skórę. To również fajna opcja aby zabezpieczyć nogi, kolana czy łokcie przed mrozem. W razie gdy nie masz przy sobie kremu do rąk, pomada również może go zastąpić. Sprawdzi się też w roli balsamu do ust.


Cieszę się z tego spotkania chociaż gdybym była świadoma jej właściwego działania trochę inaczej bym na nią spojrzała. Prawdopodobnie nie wywoływałaby u mnie tak wielkiej euforii. Z pewnością wciąż byłaby na liście chciejstw ale bardziej z ciekawości. Czy doszłoby do realizacji.. możliwe, że nie. W każdym razie koncepcją umieszczenia produktu w takim opakowaniu jestem zachwycona! Produkt spisuje się genialnie w formie do której został przeznaczony. Natomiast warto się w tym przypadku zastanowić czy jest to produkt niezbędny i czy jest się w stanie zaakceptować cięższą powłokę, która będzie nam towarzyszyć.



grudnia 30, 2017

GRUDNIOWE PREZENTY I INNE MIŁE ZASKOCZENIA

GRUDNIOWE PREZENTY I INNE MIŁE ZASKOCZENIA

Bardzo lubię grudzień! I wcale nie chodzi o to, że obchodzę urodziny.. po prostu lubię ten świąteczny klimat.. no dobra chodzi o prezenty 😂 urodziłam się w święta, a to taki cudowny przywilej, że mogę być cały rok niegrzeczna, a "pod choinką" i tak znajdę prezenty ze względu na urodziny 😂 Zatem Mikołaj może mi naskoczyć.. choć i tak staram się żyć z nim w zgodzie. Bo im więcej prezentów tym cudowniej! jednak w tym roku nastąpiła jakaś kumulacja.. więc idź po kanapki, bo tych prezentów i niespodzianek jest naprawdę duuuużo ❤


Sklep Iwos powinnaś znać jeśli kręcisz się wokół naturalnych kosmetyków i zwracasz uwagi na składy. Centrum dowodzenia mieści się w Rzeszowie, a los chciał aby właśnie tam osiedliła się moja siostra. W związku z czym od czasu do czasu bywam w Rzeszowie.. a to daje mi możliwość odwiedzin stacjonarnego sklepu Iwos! Na Instagramie sklepu ostrzegłam, że przyjedzie jedna taka co się ślini na ich asortyment.. a właściciele przywitali mnie na miejscu niespodzianką! 


OKANI BEAUTY - 100% ORGANIC ARGAN OIL
Olej arganowy! Cudo! W najbliższym roku mam zamiar eksperymentować z półproduktami, a olej arganowy nadaje się do tego perfekcyjnie. Olej ma właściwości uelastyczniające, nawilżające, przeciwzapalne i łagodzące podrażnienia. Sprawdzi się jako baza do serum czy jako dodatek do wszystkiego.. Nawet sam w czystej postaci jest świetny. Pani Mariolu.. strzał w dziesiątkę! Dziękuję 😘


MAROKO - RĘKAWICA KESSA HAMMAM
Uwielbiam rękawice Kessa! Obecny rok minął mi na mizianiu się peelingami ale poprzedni to wyłącznie jedna rękawica za drugą! Absolutnie świetny gadżet, który z powodzeniem zastąpi wszystkie peelingi do ciała. Swoją drogą to również duża oszczędność. Do rękawic Kessa mam ogromny sentyment. Jeśli chcesz zaoszczędzić na peelingach, kup rękawicę Kessa. Jeśli peelingi Cię zawodzą to kup rękawicę Kessa. Jeśli nie masz czasu na mizianie peelingami.. Kessa. Ahhh.. nawet nie wiedziałam, że tak za nią tęsknię.

Pani Mariola ze sklepu Iwos zaoferowała ufundować nagrody na "Drugie urodziny bloga". Jeśli jeszcze nie wzięłaś udziału to ponaglam, bo czasu jest coraz mniej, a nagrody takie, że trudno mi się z nimi rozstać. Na szczęście są już spakowane i czekają na wyłonienie zwycięzcy i nagrody pocieszenia.. ale i coś do pocieszenia przypadło mi..


AVEBIO - TONIK BAMBUSOWY
O toniku bambusowym czytałam już kilka fajnych recenzji w związku z czym nieustannie chodził mi po głowie. W paczce z nagrodami dla Was ze sklepu Iwos znalazłam coś dla siebie.. nie.. nie.. to na pewno nie było na rozdanie 😜 podpisane imiennie dla mnie.. nie oddam.

Ach.. cudowne prezenty! I jak tu nie mieć sentymentu do sklepu, do osób które go tworzą, do atmosfery tam panującej.. Dziękuję 💕


WIELKA PACZUSZKA OD MARIKI Z BLOGA LE BLEUET
Jeśli znasz blog Mariki to wiesz, że tam znajdziesz same cuda. Ekscytacja z otrzymania paczuchy była ogromna.. a jej wielkość mnie zaskoczyła.. to wszystko dla mnie?! Tak! Dla mnie!


DIY BY LE BLEUET- PŁUKANKA DO WŁOSÓW 
Płukanka do włosów na bazie octu jabłkowego z olejkiem eukaliptusowym i rumiankiem z czarnym bzem do zaparzania. Perełka nad perełkami! No diamencik! Jak ja kocham wszelkie DIY i to w takim cudownym wydaniu. Do tego przygotowana specjalnie pod moje włosy, czyli rozjaśniane jasne końce, ciemne farbowane włosy u nasady, grube i gładkie z delikatnie suchymi końcówkami. Słowo.. zrób sobie płukankę nabiera nowego znaczenia 😂 Tu potrzebna jest wiedza.. którą Marika mnie uraczyła.. i te cudne opakowania! Ojj.. strasznie dziękuję za to cudo!


LE BLEUET- PRÓBKI COŚ DO CIAŁA
Próbki zawsze chętnie przyjmuję w każdej ilości i równie chętnie się nimi dzielę. To świetna opcja na to aby nie trafić na bubla lub znaleźć perełkę. Już kilka perełek znalazłam tym sposobem.. a czy wśród tych znajdę kolejne? Coś mi mówi, że na pewno :-D
  • Bania Agafii - Mydło cedrowe
  • Be Organic - Masło szałwia & miłorząb
  • Desert Essence - Krem do rąk Pumpkin Spice
  • Lilla Mai - Balsam samoopalający
  • Alverde - Balsam bio-jaśmin

LE BLEUET - PRÓBKI SZAMPONÓW
Szampony to u mnie problem, bo muszę zwracać uwagę na składy.. ale ta trójka jest dla mojej głowy bezpieczna więc tym bardziej zużyję z dużą uwagą i ciekawością.
  • Benecos - Szampon morela
  • Alaffia - Szampon
  • Wooden Spoon - Szampon

LE BLEUET - PRÓBKI ODŻYWEK DO WŁOSÓW

Idealnie! Akurat w odżywkach do włosów nie mam specjalnego zastoju i pomalutku zaczynam kombinować co kupić w następnej kolejności.
  • Paul Mitchell - odżywka do włosów
  • Wooden Spoon - odżywka do włosów
  • Acure Organics - odżywka smooth + manageable

LE BLEUET - PRÓBKI COŚ DO TWARZY
 Takie wspaniłości! Andalou przyjmę w każdej ilości, bo bardzo zaciekawiła mnie marka swoimi cudnymi składami. The Ordinary wciąż mnie ciekawi.. serum z witaminą C w połączeniu z kwasem hialuronowym brzmi świetnie. Z marką Be Organic miałam kiedyś krótką i jednorazową przygodę ale z chęcią dam kolejną szansę. Za to z Acure Oranics.. oj.. czuję, że w iHerb wsiąknę i mam kogo za to obarczyć 😂
  • Andalou -Toning refresher
  • The Ordinary - Serum z 23% witaminą C i 2% kwasem hialuronowym
  • Be Organic - Serum pod oczy
  • Acure Organics - Peeling do twarzy Brightening argan & chlorella

YOGA TEA - POSITIVE ENERGY CRANBERRY HIBISCUS
Jestem herbaciana.. a już szczególnie w okresie jesienno-zimowym. Miłuję się szczególnie w smakowych i za takimi najczęściej się rozglądam. Na mojej liście są słynne Pukka oraz właśnie Yoga Tea. Cudownie, że w końcu jedna do mnie trafiła! Za to smak grantu z hibiskusem brzmi bardzo smacznie. 




Magda z bloga Mazgoo była jedną z organizatorek Lubelskiego Spotkania Blogerek, które dobyło się 16 grudnia (o całym spotkaniu postaram się napisać jak najszybciej). Magda dla każdego przygotowała prezenty, a te przygotowała specjalnie dla mnie.


SPALIFE - MASKA W PŁACIE TEA TIME Z HIBISKUSEM
Uwielbiam wszelkiego rodzaju maseczki.. no może poza glinkowymi. Z maseczkami w płacie nie mam specjalnie dużego doświadczenia.. to raczej krótkie przygody. Uwielbiam je za jednorazowość ale wciąż mam poczucie, że są droższe niż powinny. Tym bardziej cieszę się z każdej możliwości przetestowania.


QUILIBRA  - MYDŁO ALOESOWE
Gdzieś po głowie chodzi mi pomysł aby zacząć nieśmiałą przygodę z naturalnymi mydłami. Zwykłe mydła wspominam dość kiepsko, a z naturalnymi nie mam specjalnie doświadczenia. Pamiętam próbkę niebieskiego mydła z Ministerstwa Dobrego Mydła oraz Czarne Mydło Arfykańskie z Shamasa.. i tyle.


FREEDOM - POMADKA W ODCIENIU 113 WHISPERS
Marka Freedom jest mi zupełnie obca. Odcień pomadki delikatnie zgaszony co mi odpowiada natomiast od jakiegoś czasu zauważyłam, że o wiele chętniej sięgam po pomadki w płynie niż klasyczne. Chyba nie będę otwierać i przekaże w dobre ręce.. mam nadzieję, że Madzia się nie obrazi.


KRAINA SMAKÓW - HERBATA KOKOSOWA PRALINA
Rozpływam się pod wpływem tego aromatu! Cudownie słodka i aromatyczna.. nawet po zaparzeniu zapach nie jest stłamszony i rzeczywiście czuć w smaku słodki kokos. Bardzo oryginalny zapach, idealnie wpisujący się w świąteczne i zimowe klimaty. Cudowna herbatka!




Klaudia z bloga Czarnulkaablog to druga organizatorka Lubelskiego Spotkania Blogerów, która również przygotowała dla mnie paczuszkę 😘


ESTETICA - MUSUJĄCE KULE DO KĄPIELI
Oszalałam gdy zobaczyłam tego słodkiego misia. Genialny pomysł na zapakowanie kul do kąpieli. Jest tylko jeden problem.. nie mam wanny 😂 ale za to mają ją moi rodzice. Czekoladowego misia już zużyłam i pojawi się w najbliższym denko.


NO NAME - MINI MYJKA DO PĘDZLI
Wyrzuciłam opakowanie i nie wiem jakiej jest to firmy. Zwał jak zwał ale ta mała myjka do pędzli z miejsca poszła do użytku i sprawdza się świetnie. To idealne rozwiązanie gdy mam potrzebę umyć tylko kilka pędzli.. sama nie wiem jak mogłam wcześniej funkcjonować.


NO NAME - PĘDZEL SILIKONOWY DO MASECZEK
Ponownie.. wyrzuciłam opakowanie 😂 I ponownie świetny gadżet! Nie wszystkie moje maseczki dobrze z nim współpracują ale zdecydowana większość. Świetnie rozprowadza papki i bardzo chętnie po niego sięgam. Jak zniszczę kupię kolejny.


MAKEUP REVOLUTION - RÓŻ DO POLICZKÓW ALL I THINK ABOIUT IS YOU
Bardzo delikatny odcień, który powinien pasować każdemu. Nie jestem specjalnie fanką róży do policzków, bo w swoich zbiorach posiadam jeden i niemal wciąż nie widać po nim zużycia. Za to jest to róż w ciepłym odcieniu, a o chłodnym ostatnio zaczęłam rozważać.


YANKEE CANDLE - CANDY CANE LANE
Wosków mam zdecydowanie za dużo i od jakiegoś czasu nie kupuję kolejnych. Jednak chęć posiadania więcej.. i więcej.. i więcej.. jest ogromna. Nie da się ukryć, że kolejny zapach w kolekcji bardzo mnie cieszy, a już szczególnie taki ciepły.. idealnie zimowy.


ZIELONY BAZAR - SEN MERLINA
Serio! Sen Merlina 😂 to ten moment gdy nazwa jest tak fantastyczna, że nie chcesz się dzielić produktem z nikim. To zielona herbata przełamana cytryną, papają, słonecznikiem i kwiatami granatu. Do herbatki zaparzacz w formie uroczej truskawki.. Klaudia pomyślała o wszystkim 😘




LIQPHARM - SERUM LIQ CR Z 0,3% RETINOLEM
Czytałam już kilka wstępnych recenzji na temat tego serum i zapragnęłam je mieć. Akurat marka LiqPharm na Facebooku organizowała konkurs za konkursem, gdzie systematycznie się zgłaszałam.. z marnymi skutkami. W końcu ktoś się nade mną zlitować i zwyczajnie zapytali mnie czy chcę to serum do testów 😂 Oczywiście, że chcę, bo bardzo lubię i cenię sobie produkty tej marki. Retinolu się troszkę boję.. ale pomalutku znajdziemy nić porozumienia. Już lada dzień idzie w ruch! Dziękuję LiqPharm 😘




ANIA Z BLOGA ANECZKABLOG + KARMELEK 😺 - PACZUCHA URODZINOWA 
Ania wraz z dziewczynami (czytaj dalej 😉) przygotowała dla mnie cudowną paczuszkę z okazji moich urodzin! Nie wiem czy zrobiła to świadomie czy nie.. ale trafiła w mój gust idealnie! Paczka obfituje w produkty które miałam już wcześniej na oku i trafia w mój gust kosmetyczny perfekcyjnie. Jednak paczucha dotarła do mnie nieco wcześniej niż urodziny i aby jej codzienny widok nie znęcał się nade mną mogłam do kilku produktów zajrzeć wcześniej 😘


FRESH & NATURAL - ZMYSŁOWY OLEJEK DO CIAŁA Z WIŚNIĄ I CYTRYNĄ
To ten produkt z całego asortymentu marki, który chciałam na sobie przetestować. Samo połączenie zapachu wiśni z cytryną bardzo mnie ciekawiło. W rzeczywistości okazał się jeszcze cudowniejszy! Już się nie mogę doczekać aż znajdę lukę w moich zapasach i będę mogła się nim cieszyć. 

FRESH & NATURAL - MALINOWY BALSAM DO UST
Muszę przyznać, że ostatnio ciągnie mnie do takich słoiczkowych masełek do ust. Wiem, że na co dzień do torebki nie są do końca praktyczne ale na wieczór przed snem to idealne rozwiązanie. W dodatku wersję malinową sama bym dla siebie wybrała. Będę używać z wielką przyjemnością!


FRESH & NATURAL - BALSAM DO SKÓREK CYTRYNOWY
Pojęcia nie miałam, że w ofercie marki jest taki produkt! O swoich skórkach na co dzień nie pamiętam ale podczas wykonywania manicure owszem. Zdarza się, że dłoniom robię nocne SPA więc wpisze się idealnie! Poza tym.. robisz koleżance manicure i wyciągasz na koniec taki balsamik.. cudeńko!


FRESH & NATURAL - MALINOWY CUKROWY PEELING DO CIAŁA
Zdecydowanie jestem fanką peelingów do ciała więc to zawsze jest świetny wybór. Dokładnie tę samą wersję już posiadam, a to świadczy tylko o tym jak świetnie Ania trafiła w mój gust.. no po prostu lepiej się nie dało.


FRESH & NATURAL - MALINOWY DELIKATNY BALSAM DO CIAŁA
Nie miałam wcześniej styczności i bardzo ciekawi mnie ta delikatność balsamu. Liczę, że to będzie strzał w dziesiątkę na wiosnę czy lato. Wówczas ciągnie mnie do nieco lżejszych konsystencji. Zapach malin w lecie.. ach.. już mi się marzą wakacje..




ANULA Z BLOGA CO KRĘCI ANULĘ - PACZUCHA URODZINOWA I KILKA NIESPODZIANEK
Cała przesyłka również przyszła znacznie wcześniej ale była zapakowana w dodatkowe produkty "poza urodzinowe". Chyba tylko dzięki temu nie oszalałam z ciekawości.. choć i tak było ciężko.



DIY BY ANULA - MIESZANKA HERBAT
Skomponowana przez Annę mieszanka herbat. Cudownie aromatyczna! Kocham herbaty.. wiem.. wcale się nie powtarzam 😂 Oszczędzam ją jak mogę, bo więcej nie mam za to cudownie mi umila wieczory wraz z..

DIY BY ANULA - ŚWIECA Z WOSKU SOJOWEGO
Nie będę o tym więcej pisać, bo to istny wyciskacz łez. Kocham wszelkie DIY bo są robione z serce, duszą i pasją. O ślicznej świecy pisałam niedawno post:  
a więcej na ten temat i o samym procesie tworzenia zapraszam na post Anny:  



DIY BY ANULA - PEELING DO RĄK
Czy to nie wygląda wspaniale? Do tego płatki róż z ogrodu Aneczki (Aneczkablog), aż żal tego dotykać. No właśnie.. jak ja mam tego używać skoro nie chcę dotknąć? Najchętniej bym się tylko przyglądała..


HOLIKA HOLIKA - MASKA W PŁACIE SHE BUTTER
Bardzo się cieszę, że trafiła do mnie kolejna maseczka w płacie. Już czuję nosem post zbiorczy. Musze mieć tylko rano ciut więcej czasu aby ogarnąć zdjęcia z opcją porannego relaksu. Oj.. gdyby nie blog to pewnie już dawno maski w płacie poszłyby w ruch 😂 Nie mogę się patrzeć na to zdjęcie bo masło shea wzmaga we mnie apetyt.


ANNA - PRÓBKI I PRÓBECZKI
Wszystkie produkty są już w użyciu! Część z nich naprawdę mnie zaskoczyła.. ale o tym w denku
  • So'Bio - Płyn micelarny
  • Vianek - Odżywczy żel pod prysznic
  • Vianek - Odżywczy balsam do ciała
  • Biolove - Pianka do ciała 
  • E-Fiore - Krem do twarzy shea

Natomiast zawartość docelowej paczuszki urodzinowej wyglądała tak:


ANDALOU - MASKA DO WŁOSÓW
Okrutnie ciekawi mnie ta marka, bo składy są wręcz rewelacyjne! Zdecydowanie maski do włosów to coś na co bym się w pierwszej kolejności pokusiła. Strasznie się cieszę, że w jakimś stopniu moja ciekawość zostanie zaspokojona.. lub wręcz przeciwnie 😂


ANDALOU - MASECZKA ROZJAŚNIAJĄCA Z DYNIĄ I MOIDEM
Nie mogłam się oprzeć i już ją zużyłam. Wygląda dosłownie jak mus dyniowy, do tego rewelacyjny skład po brzegi wypchany aktywnymi składnikami. Radość miałam dosłownie ze wszystkiego.. od otwierania po nakładanie.. itd 😍 a więcej o niej w denku.


DESERT ESSENCE - KOKOSOWY SZAMPON MINIATURKA
Chodzi za mną ta marka, a już szczególnie właśnie ta kokosowa seria.. więc czy można lepiej trafić? W dodatku dokładnie ten sam szampon w pełnowymiarowym opakowaniu można wygrać w rozdaniu na blogu. Dzięki mini wersji jakoś łatwiej będzie mi się z nim rozstać, a międzyczasie odliczam dni do wykończenia obecnie używanych szamponów.


DESERT ESSENCE - KOKOSOWA ODŻYWKA DO WŁOSÓW MINIATURKA
Nie ma to jak zgrany duet! Zdecydowanie w duecie z szamponem w ruch pójdzie odżywka. Ja tak na serio.. nie mogę się doczekać. Jak widać można się ekscytować z drobiazgów.. wręcz zalecane..


LILY OF THE DESERT - ŻEL ALOESOWY
Większość "żeli aloesowych" ma kiepski lub przeciętny skład. Naprawdę trudno jest znaleźć coś godnego uwagi.. za to ten żel pod względem składu zapowiada się rewelacyjnie! Już czuję w powietrzu miłość!


AVEBIO - AMBROSIA SMART HYDRATION
Tym produktem już raz zostałam uraczona próbką przez Annę.. i przepadłam. Z automaty produkt wskoczył na listę do zakupu.. i jest! Mam! Nie podzielę się z nikim. 


NOW FOOD - OLEJ SHEA
Paplam o tym w kółko 😂 Już raz dostałam próbkę.. skończyła się i powstał dramat, bo chcę więcej! Pierwszy raz spotkałam się z shea w formie oleju. Absolutnie uwielbiam.. i z przyjemnością kupię! Tylko, że ta konkretna wersja dostępna jest na iHerb.. a ja jeszcze zakupów tam nie robiłam za to kompletuje pomalutku zamówienie na przyszłość. Olej shea jest na liście!




Kolejna szalona kobieta! Tym razem Magda, którą powinnaś kojarzyć z Instagrama z profilem Krytyk Kosmetyczny. To właśnie na Instagramie wrzuca recenzje kosmetyków. Jeśli nie obserwujesz, to czas to nadrobić. Nie wiem czym sobie zasłużyłam ale Magda również obdarowała mnie prezentami. I to jakimi!


EC-LAB - KAWOWE PEELINGI DO CIAŁA CYNAMON I CZEKOLADA
Peelingi kawowe to moje odkrycie roku! Uwielbiam je choć już wiem, że potrafią się od siebie różnić znacząco. Z peelingami EC-LAB jeszcze nie miałam styczności, choć były na mojej noworocznej liście chciejstw. Bardzo jestem ich ciekawa!


HAGI - POMADA DO CIAŁA KAKAOWA
Za każdym razem gdy widziałam pomady Hagi chciałam.. żądałam.. potrzebowałam.. pożądałam.. ach.. i mam! Mam moją wymarzoną pomadę do ciała! Czyż to nie jest rewelacyjny patent na opakowania? A do tego w środku takie cuda!  




MONIKA Z BLOGA MAMA Z RÓŻOWĄ TOREBKĄ - PACZUCHA URODZINOWA I KILKA NIESPODZIANEK
Paczucha urodzinowa w zasadzie sama się zdradziła 😂 ale nie otwierałam, nie podglądałam ani tym bardziej nie zaciągałam się. Tę przyjemność zostawiłam sobie na dzień urodzin.


SYLVECO - MYDEŁKA
Są zachwalane i to mi w zupełności wystarczy. Do mydełek podchodzę ostrożnie ale mam w pamięci mydła naturalne, które wcale takie złe nie były. Wręcz przeciwnie.. wspominam z sentymentem. Choć wciąż pierwszym wyborem są u mnie żele to z przyjemnością będę wplątywać w pielęgnację mydełka.. a co z tego wyjdzie.. zobaczymy.



REALAC - KALIER HYBRYDOWY #98
Monia uraczyła mnie już tak kolosalną ilością lakierów, że przez kilkanaście dni nie byłam w stanie podjąć decyzji za co się zabrać 😂 W moim przypadku "im więcej, tym lepiej" nie do końca się sprawdza. W końcu trudno na raz nałożyć na paznokcie ponad dwadzieścia lakierów. Powoli się oswajam, a tu kolejny.. za to jaki! Cudowny granat ale nie taki zwykły.. ehh.. to trzeba zobaczyć.


MEKEUP EPASER - MINI SZAMATKA DO USUWANIA MAKIJAŻU SAMĄ WODĄ
Jestem fanką szmatek muślinowych i temu podobnych. Za to taka szmatka, która w duecie z wodą zmyje makijaż to dla mnie totalna nowość. W dodatku jest tak milutka jak ogonek króliczka.


PRÓBKI PERFUM - KENZO ORAZ MICHELE KORS
Chyba od próbek kosmetyków jeszcze bardziej uwielbiam próbki perfum. Taka transakcja nie jest szczególnie wiążąca, a ja w wyborze perfum jestem bardzo zmienna. Dlatego bardzo rzadko kupuję perfumy, ale też długo je zużywam. Dlatego próbki perfum to dla mnie idealne rozwiązanie na odnalezienie idealnego zapachu.



SQRA - KOSMETYCZKA EKOLOGICZNA WASHPAPA
Niby taka niepozorna z zewnątrz, a z takim pięknym wnętrzem i zaskakującą pojemnością. Jakiś czas temu zrobiłam porządek z moimi kosmetyczkami, a przy jakimkolwiek wyjeździe odczuwam ich braki. Ostatnio nawet się za nimi rozglądałam 😀 czy ja mam gdzieś jakiś podsłuch zainstalowany?



RITUALS - THE RITUAL OD HAPPY BUDDHA
Chyba rok temu lub więcej wspominałam, że produkty Rituals mi się marzą. O ich cudownych zapachach słyszałam już naprawdę wiele i w pewnym momencie stały się dla mnie czymś legendarnym. Obiecałam sobie, że kupię ale w momencie gdy zmniejszę swoje zapasy kosmetyczne na tyle, że zasłużę. Monika mnie ubiegła.. cudowny prezent i to w wersji zapachowej, o której marzyłam.



NABLA - DREAMY EYESHADOW PALETTE
To prezent od męża na urodziny. Z tym, że kupiony jeszcze w listopadzie gdy paletka świeżo weszła do sprzedaży. Nie jest to paletka podstawowa ale sprawdza się cudownie! W grudniu już zaczęłam jej używać i wciąż jestem zachwycona. Cudowny i piękny prezent.  


SOTHO - NASZYJNIKI
Śnieżynka to również nieco wcześniejszy prezent urodzinowy od męża. Uwielbiam ten motyw w biżuterii. Naszyjnik jest subtelny i delikatny w kolorze pięknego rose gold. Obecnie niemal się z nim nie rozstaję. Poza tym paletka kiedyś się skończy.. a biżuteria ze mną zostanie. 
Półksiężyc to taki bonus. Mąż zna mnie na tyle, że wie iż rzadko kupuję biżuterię, bo mało co trafia w mój gust. Za to jeśli znajdę już motyw, który mi w pełni odpowiada.. to po prostu kupuje. Natomiast biżuteria od męża ma podwójną wartość 😘



LORAC - PRO PALETTE 3
Tym razem jest to prezent dla mnie ode mnie. Jakieś 5-6 lat nie kupowania żadnych nowych cieni i trzy lata sapania właśnie do tej konkretnej. Wraz z paletą Nabla coś we mnie pękło i w końcu postanowiłam stanowczo zakończyć tę nielogiczną męczarnię. W tej palecie podoba mi się absolutnie każdy cień. Nie ma tu ani jednego, któremu bym powiedziała, że raczej używać nie będę. To paleta bazowa pełna odcieni bazowych z których można z łatwością wyczarować coś bardziej spektakularnego.. po prostu.. skrojona idealnie do moich potrzeb. 



M-BRUSH - PĘDZLE DO MAKIJAŻU OCZU
Jeden z pędzli dostałam od męża na Mikołajki, a pozostałe dwa kupiłam z części pieniędzy otrzymanych na urodziny. Przy tak zacnej paletach cieni aż żal używać czegoś innego.. a tak na serio.. od jakiegoś czasu przymierzam się do wymiany pędzli na nowe. Tym bardziej, że ich nie kolekcjonuję. 


WYDAWNICTWO DLACZEMU - MYDŁO I MAZIDŁO, CZYLI JAK ZOSTAĆ CZAROWNICĄ
Bardzo świeża sprawa, która niedawno do mnie dotarła. Książka wygrana w rozdaniu na blogu Co kręci Anulę. Cudownie wydana! Pełna wspaniałych przepisów na DIY, czyli na coś co miałam chęć już dawno wdrożyć w życie i łazienkowe rytuały. Cudownie cieszy moje oczy, aż trudno oderwać wzrok od każdej ze stron. Sama zobacz..










Naprawdę nie wiecie ile radości sprawiłyście mi.. (łezka w oku..) tymi prezentami. (dam radę.. dam radę) To takie cudowne uczucie gdy, ktoś o Was myśli i specjalnie poświęca swój czas aby zrobić tak cudowną niespodziankę. Brakuje mi słów i najchętniej każdą osobę bym wyściskała.. poza bliskimi, bo ich mam pod ręką i mogę podduszać do woli.. (nie dałam rady 😂)

I jak tu psioczyć na grudzień przy takiej cudownej ilości prezentów?
PS. za zwichnięte palce od scrollowania nie odpowiadam.. pamiętaj.. zawsze chodzisz tu na własne ryzyko


Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger