listopada 30, 2017

LISTOPADOWE DENKO


Kto przygotowuje się już do przedświątecznych porządków? Ta kwestia jeszcze przede mną ale już czuję, że nie będę miała litości. Póki co typowe, standardowe, monotonne, niewymuszone denko listopada.. choć w tym przypadku lepszym określeniem byłoby "Zużyte czy nie.. ". Nie znoszę wyrzucać niezużytych produktów ale czasem zwyczajnie nie ma wyjścia.


POLNY WARKOCZ - ESENCJA
Świetny produkt! Na chwilę obecną wyparł inne płyny micelarne. Zużyłam.. i przez kilka dni byłam bez jakiegokolwiek płynu micelarnego.. to było bardzo trudne doświadczenie. Recenzję planuję po najbliższej niedzieli czyli w mikołajkowym tygodniu na specjalne życzenie Moniki (Mama z różową torebką). Zdecydowanie za dużo obiecuję, a później nie pamiętam.. czyżby pierwsze postanowienie noworoczne? Mam nadzieję, że nie zapomnę..


LUSH - CZYŚCIĆ AQUA MARINA
Dobry.. skuteczny.. ale nie do końca dla mnie. Zapach okrutnie intensywny, przytykający komórki mózgowe.. a zawsze powtarzam, że na takie cuda jestem odporna. Nie w tym przypadku. Z czasem, a w zasadzie pod koniec już mi tak mocno nie przeszkadzał ale i tak nie jest to produkt do którego chciałabym wrócić. Przy częstym stosowaniu miałam wrażenie, że przesusza mi skórę. Za każdym razem po jego użyciu sięgałam dodatkowo po żel, bo wyczuwałam jakąś dziwną warstewkę na skórze.. Niby nie jest zły ale to moje mamrotania zdecydowanie stawia go w słabym świetle.



BALEA - WODA W SPRAYU
Bardzo pozytywne zaskoczenie! Woda rewelacyjnie sprawdzała się przy maseczkach i głównie w tym celu po nią sięgałam. Świetny atomizer, który dawał realną mgiełkę. Woda nie robiła cudów.. to bardziej gadżet. Mimo wszystko bardzo chętnie bym do niej wróciła.



L'ORIENT - MASKA ALGOWA Z DROBINKAMI ŻURAWINY
Fajna ale nie za fajna 😂 Dzięki niej przypomniałam sobie jak fajne mogą być maski algowe ale do tej zdecydowanie nie zamierzam wracać. Śliczny kolor i zapach ale skład nieco oszukany, do tego okrutnie ściągała skórę nawet przy sporej warstwie. Opakowanie wystarczyło mi na cztery użycia ale i tak uważam, że nie jest warta swojej ceny.



ISANA - PŁATKI KOSMETYCZNE BIO
Od zawsze byłam przekonana, że nie warto przepłacać na płatkach kosmetycznych. Nie widziałam specjalnej różnicy między poszczególnymi firmami jedynie od czasu do czasu pokusiłam się na gabarytowo większe od standardowych. Do czasu aż przetestowałam te. Są bardzo miękkie, delikatne i chłonne. Mam wrażenie, że szybciej pozbywam się makijażu ale najważniejsze, że nie męczę nimi oczu. Naprawdę bardzo je lubię i już kupiłam kolejne opakowania.


TAMI - PŁATKI KOSMETYCZNE DUŻE KWADRATOWE
Kolejne całkiem fajne płatki kosmetyczne ale głównie z racji swojej wielkości. Nie są tak delikatne jak Isany ale jestem w stanie jednym takim płatkiem zdjąć makijaż z twarzy i z oczu, a to bardzo mi odpowiada. Zapewne do nich wrócę ale nie jest to coś co muszę koniecznie mieć w swojej łazience.


TAMI - BAWEŁNIANE RĘCZNICZKI KOSMETYCZNE
Raz o nich pamiętam, a innym razem nie ale zdecydowanie w użytkowaniu się sprawdzają. To coś jak chusteczki higieniczne, waciki na patyczkach.. po prostu należy mieć. Zużyłam i kupiłam ponownie.


EQUILIBRA - ŻEL ALOESOWY
Próbka od Anuli z bloga Co kręci Anulę. Możesz się śmiać ale to mój pierwszy aloes w formie żelu.. i jestem zauroczona tą formułą. Nie znam niestety składu ale jeśli jest fajny to chętnie będę do niego wracać.. a póki co mam odgórny zakaz kupowania żelu 😅 "Góra" kazała..

E-FIORE - NATURALNY KREM Z CZARNUSZKĄ UDOSKONALAJĄCY SKÓRĘ Z PROBLEMAMI
Świetny kremik! Rewelacyjny na dzień! Bardzo dobrze spisywał się w duecie z podkładem 100% Pure. Krem nie pozostawia tłustej warstwy.. nawet miałam wrażenie jakby zastygał. Mimo to skóra była nawilżona, ukojona, zregenerowana, uspokojona. Wraz z kremem Santaverde to jeden z najlepszych kremów jakie miałam okazję ostatnio używać. 

CHLOE - PRÓBKA PERFUM CHLOE
Bardzo różnie podchodzę do tego zapachu. Raz go uwielbiam, a innym razem wydaje się okrutnie pudrowy. Próbkę zużyłam z przyjemnością, bo akurat trafiła na okres mojego uwielbienia. Nie mam za to pewności czy kupiłabym pełnowymiarowe opakowanie.. jeśli już to najmniejsze.


EC LAB - BRAZYLIJSKI OLEJEK POD PRYSZNIC
Zdecydowanie najładniejsza wersja z tej serii olejków, choć i tak można było jeszcze nad zapachem popracować. W zasadzie nie mam żadnych zastrzeżeń co do użytkowania. Przyjemna konsystencja, myje i jednocześnie pozostawia skórę nawilżoną i niemal satynową w dotyku. Tylko kilka rzeczy się tu nie zgadza: miał być olejek, a jest mleczko, miał się pienić, a tego nie robi. I najgorsze.. okrutnie niewydajny.



WILLOW ORGANICS - FRUITY SUGAR SCRUB
Wielbię! Absolutnie uwielbiam zapach tego produktu. Używałam go wyłącznie w chwilach gdy brakowało mi energii, humoru, gdy miałam totalnego lenia czy łamała mnie choroba. Cudownie relaksował i odprężał, a do tego pięknie dbał o skórę pozostawiając ją oczyszczoną, złuszczoną i nawilżoną jednocześnie. Z wielką przyjemnością będę wracać.



ACHAE - NATURALNY PEELING DO CIAŁA GREEN TEA
Jestem zachwycona zmianą opakowań ! Są piękne! Teraz w pełni podkreślają to co znajdziemy w środku. Produkt sam w sobie idealnie nadaje się na prezent, bo każdy się pod nim rozpłynie. Spodziewałam się, że wersja z zieloną herbatą bardziej będzie mi odpowiadać w lecie ale sięgałam po peeling z ogromną przyjemnością przez cały listopad.



BIOLOVE - BALSAM W SPRAYU KOKOSOWY x 2 
Recenzja pojawi się lada dzień. Nie chcę za dużo zdradzać ale sama widzisz.. jeden zużyty drugi niemal nieużywany. Zużyty balsam dostałam od Anny z bloga Co kręci Anule, a drugi kupiłam sama. Nie mam pewności czy moja wersja zepsuła się w czasie wegetacji czy po prostu w takim stanie do mnie dotarła. Nie ma to już większego znaczenie.. bye.. bye.. maszkaro!



CD - DEZODORANT ROLL-ON OWOC GRANATU
Mąż + szklane opakowania kosmetyków = katastrofa.
I tak było w tym przypadku. Z tą różnicą, że na ten widok się ucieszyłam 😂 Nie polubiłam się z tym dezodorantem podobnie jak z wersją w sprayu. Zawartość alkoholu była wyczuwalna nie tylko dla nosa ale także dla mojej skóry. Miałam pisać o nim recenzję ale sobie daruję.. chcę jak najszybciej zapomnieć.. już nie pamiętam.


BATH & BODY WORKS - MYDŁO W PIANCE ORCHARD FROST
Mój mąż nie potrafi już używać innych mydeł.. dosłownie.. jakby zapomniał jak się ich używa. Mydełko trafiło do mnie z rozdania u Ani z bloga Po tej stronie lustra. Bardzo fajne o rewelacyjnym zapachu i zdecydowanie przebiło jakością mydełko Palmolive. Niestety jest też odpowiednio droższe jak na markę Bath & Body Works przystało. Przy dobrej okazji chętnie do niego wrócę ale sprawdzę też inne zapachy.


SCHWARZKOPF - GLISS KUR MASKA OIL NUTRITIVE
Koszmarna maska, która moich włosów nienawidziła i ze szczerą wzajemnością. Niezwykle obciążająca i trudna do wypłukania. Konsystencja margaryny trudna do rozprowadzenia. Zużyłam ją tylko dzięki łączeniu ze srebrną płukanką od Joanny. Nigdy więcej!



BATISTE STYLIST - HEAT & SHINE SPRAY
Dość długo u mnie był ale to z racji tego, że bardzo rzadko sięgam po takie produkty. Spray miał chronić włosy przed wysoką temperaturą prostownicy, lokówki czy suszarki ale dodatkowo nadawał włosom złocistego blasku.. dosłownie. Ten efekt był zauważalny choć bardzo subtelny, ale udało mi się go uchwycić na włosach! Nie planuję powrotu choć wspominam miło.



JOHN FRIEDA - SHEER BLONDE GO BLONDER SZAMPON I ODŻYWKA
Próbkę szamponu i odżywki dostałam wraz z reklamą drogerii Super-Pharm. Miałam już kiedyś produkty John Frieda i całkiem fajne sprawdzały się na moich włosach. Ten zestaw również był całkiem udany. Włosy były ładnie wygładzone i lśniące choć to zasługa sporej dawki protein w składzie. Niestety po szamponie swędziała mnie głowa.. standardowo.


INIKA - FLUID Z KWASEM HIALURONOWYM W ODCIENIU PORCELAIN
Ależ byłam blisko zamówienia tego podkładu w pełnowymiarowej wersji! Na szczęście na allegro dorwałam próbkę i przeszło mi ekspresowo. Okrutnie ciemnieje, do tego zastyga w dziwny sposób.. jakby na sztywno. Wiem, ze to dość dziwny opis ale są podkłady które zastygają ale mimo to na skórze są elastyczne.. czyli pracują razem z nią. Inika tego nie robi. Swatche jak podkład wygląda znajdziesz w recenzji z podkładem 100% Pure.

100% PURE - KREMOWY PODKŁAD SUPER FRUIT SPF20 W ODCIENIU WHITE PEACH x 2
Na podstawie tych dwóch próbek zamówiłam pełnowymiarowe opakowanie z którego jestem okropnie zadowolona. Podkład nie jest tani ale najlepszy jaki miałam. Rewelacyjny skład, świetne opakowanie, do tego trwały, przeznaczony do cery mieszanej i tłustej, z możliwością budowania krycia i matowo-satynowym wykończeniu. Wszystko co tylko przyszło mi do głowy.. wraz z jego wadami przeczytasz w recenzji.
Jeszcze wczoraj w Magazynie próbek sklepu Plants for Beauty były dwie próbki tego podkładu w najjaśniejszym odcieniu.. polecam przetestować.



GOLDEN ROSE - TOP COAT MATTE 
Od czasu do czasu zaglądam do pojemnika z klasycznymi lakierami do paznokci. Pomału przestaję widzieć sens w ich dalszym trzymaniu choć zostawiłam sobie tylko kilka sztuk. Jednak czekać na to aż ich żywot minie jest bezsensu. Tak stało się z matową bazą od Golden Rose. Swoją drogą to całkiem fajna baza, która rzeczywiście nadaje matowe wykończenie. Gdyby nie hybrydy z pewnością bym do niej wróciła.


YANKEE CANDLE - SUMMER PEACH
Kiepski zapach.. nie wiem co więcej o nim napisać. Ani Summer, ani Peach.. może brzoskwinią z lekka trąci ale zapach był bardzo słabo wyczuwalny. Mdłe i nijakie doświadczenie.. dobrze, że już go nie ma.

Link do recenzji: Yankee Candle - Sweet Peach

Ponownie pokusiłam się o podliczenie denka. W poprzednim miesiącu kwota lekko przekroczyła 600 zł, a w listopadzie to zaledwie.. aż? (w zależności od perspektywy) 320 zł. Ciekawa rozbieżność.. choć podyktowana przypadkiem.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger