Pokazywanie postów oznaczonych etykietą L'Biotica. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą L'Biotica. Pokaż wszystkie posty

kwietnia 30, 2019

ZUŻYCIA KWIETNIA 2019

ZUŻYCIA KWIETNIA 2019

Oł jee.. już za chwil kilka będzie maj! Kij z tym, że zimny i deszczowy ale będzie maj, a to oznacza, że cieplejsze dni już czekają na nas za rogiem. Budzi się do życia świat.. i za chwilę pojawią się moje kochane piwonie! Czekam na nie cały rok, a po świeże kwiaty chodzę co trzeci dzień. Cały dom mogę mieć w piwoniach i jeśli zauważyłaś to jakieś 70% zdjęć na blogu są w ich towarzystwie. Tymczasem żegnam kwiecień.. tradycyjnie.. śmietnikiem kosmetycznym.


VIANEK - REWITALIZUJĄCY PŁYN MICELARNY
Nie rozczarował mnie. Płyn okazał się całkiem przyjemny niemal pod każdym względem. Ładny zapach, dość sprawnie radził sobie ze zmyciem makijażu nie podrażniając skóry ani tym bardziej oczu. Nie mam mu nic do zarzucenia.. chociaż jest jednym z lepszych płynów micelarnych to wciąż nie przebił mojego ogromnego ulubieńca, czyli Esencji z Polnego Warkocza. Myk jednak jest taki, że na chwilę obecną nie planuję wracać do żadnego płynu micelarnego! Ten jest moim ostatnim z zapasów kosmetycznych, a wraz z nim dokończyłam zapasy płatków kosmetycznych..



GESSIE - GĄBKA DO DEMAKIJAŻU Z WĘGLEM AKTYWNYM
Prawdopodobnie piąta z rzędu gąbka Gessie w użyciu. Hit z aliexpress w śmiesznej cenie. Spisuje się rewelacyjnie szczególnie przy domywaniu twarzy z maseczek. Przy okazji jest delikatna dla skóry, pięknie chłonie wodę ale nie do końca jest w stanie zastąpić gąbki konjac. Jakby nie patrzeć to nieco inny kaliber. Konjaczki służą mi przede wszystkim do oczyszczania twarzy w duecie z żelem.. do zmywania maseczek jest mi ich szkoda, a Gessie idealnie je w tym wyręczają.


BEAUTY FORMULAS - GĄBKA KONJAC
Wbrew pozorom gąbki konjac też mają swoje odrębne ligi. Do najwyższej półki cenowej jak i jakościowej bezsprzecznie należą te marki The Konjac Sponge. Kwestia tego czy stanowią aż tak istotny punk pielęgnacji aby wydawać trzykrotną wartość tańszych gąbek konjac? Cóż.. osobiście uważam, że warto chociaż raz sprawdzić to na sobie. Osobiście z tańszych zamienników zawsze byłam zadowolona i podobnie jest z tą marki Beuaty Formulas.


MASKA SILIKONOWA
Sam zamysł jest genialny i naprawdę się sprawdza. Maskę silikonową nakładałam najczęściej na gotowe maski w płachcie lub te stworzone przeze mnie na bazie toniku. Maska zapobiegała odparowaniu esencji przez co o wiele dłużej mogłam cieszyć się z dodatkowych minut pielęgnacji. Problem polega jedynie na tym, że jest źle spasowana do mojej twarzy. Założenie maski na uszy sprawia, że trudno mówić tu o komforcie. Ani nie da się tego przyciąć, ani dopasować.. z czasem bolą uszy, aż w końcu przestałam używać. Pomysł świetny.. wykonanie należy poprawić.


MAKUTU - MASKA ENZYMATYCZNA DO TWARZY: MANGO I PAPAJA 
To bardzo wydajny i skuteczny peeling enzymatyczny! Spośród wszystkich tego typu peelingów oceniam go zdecydowanie najlepiej.. lepiej od słynnego peelingu enzymatycznego z E-naturalnie! Odniosłam wrażenie, że Makutu ma większą moc, a tym samym skuteczność. Bez przeszkód mogłam sięgać nawet dwa razy w tygodniu gdy czułam taką potrzebę. Maska nie podrażniała mojej skóry nawet gdy miała gorszy okres. Do tego genialny zapach owoców, łatwa i szybka aplikacja.. jedynie należy pilnować nawilżenia 😉



MITOMO - EYE & CHEEK MASK
Maseczka na bruzdy nosowo-wargowe, która wylądowała u mnie w roli płatków pod oczy. Ekstrakt ze śluzem ślimaka oraz EGF, czyli czynnik wzrostu naskórka, aż prosiły się o to aby wykorzystać w pielęgnacji skóry pod oczami. Maseczka spisała się genialnie.. ale ja od dawna uwielbiam tego typu pielęgnację skóry pod oczami i jestem jej ogromną fanką. Nie zawsze jednak widzę efekty.. chociażby minimalne, a w przypadku Mitomo nie mam szczególnych zastrzeżeń. Efekt po zastosowaniu był i utrzymał się przez jakiś czas. Czy mogę chcieć czegoś więcej?

Link do recenzji: Mitomo - Eye & Cheek Mask 


L'BIOTICA - MASECZKI DO TWARZY
Płatki pod oczy uwielbiam i tu sprawdziły się świetnie! Jednak sporym zaskoczeniem była dla mnie maska algowa energetyzująca z uwagi na genialny zapach cytrusów z rozmarynem, całkiem dobry skład oraz działanie. Największe nadzieje wiązałam z maską różaną, bo kosmetyki z dodatkiem oleju różanego zazwyczaj mają bardzo dobry wpływ na moją skórę. Tu może fajerwerków nie było ale nie mogę jej niczego złego zarzucić. Za to wiele złego zarzucić mogę srebrnej masce.. to zdecydowanie mój osobisty bubel.



MINISTERSTWO DOBREGO MYDŁA - ODŻYWCZY PEELING CUKROWY ŚLIWKA
Jedni nie znoszą ale większość uwielbia i ja zdecydowanie należę do tego drugiej grupy. Peeling ślicznie pachnie ale od dawna lubię zapach marcepanu. Pozostawia tłustą warstewkę, która dla mnie nie jest ani przesadnie tłusta, ale za to wystarczająca abym mogła pominąć dalszą pielęgnację skóry. Cena może faktycznie mogłaby być bardziej przyjazna ale z uwagi na to, że opakowanie to szklany słój, który mogę wtórnie wykorzystać to jestem w stanie wybaczyć koszty. Na peeling z MDM miałam chęć od dawna, a przyjemność z jego użytkowania zawdzięczam kochanej Aneczce..



BATISTE - SUCHY SZAMPON WERSJA DLA BRUNETEK
Co jakiś czas wracam do suchych szamponów ale jedynymi słusznymi są dla mnie wersje dla brunetek. Omijam w ten sposób pojawienie się białych nalotów, które już zbyt często widuję na mieście. Mam jednak z tymi produktami pewien problem.. im częściej używam tym większe problemy mam ze skórą głowy. Obiecuję sobie, że znajdę zamiennik z lepszym składem i owszem.. znalazłam.. i już trafił do użytku! Trzymaj kciuki.


L'BIOTICA - MASKI DO WŁOSÓW
Nie mam tu wiele do powiedzenia.. obie maski spisały się rewelacyjnie. Po małej saszetce nie spodziewałam się wiele ale już podczas spłukiwania wyraźnie wyczuwałam zmianę struktury włosów na bardziej gładsze. Za to maska w formie czepka to prawdziwy hit! Sam czepek jest genialny, a w połączeniu z maską na moich włosach zrobiła cuda. Zdecydowanie ostatnio mam dobrą passę w pielęgnacji włosów. Więcej o odżywkach przeczytasz w poście.



MAKE UP FOR EVER - FULL COVER CAMOUFLAGE 
Wszystkie zalety i wady jakie przeczytasz o tym produkcie są prawdziwe. Stąd też rozstrzał pomiędzy fankami tego korektora, a jego przeciwnikami. Zdecydowanie jego plusem jest trwałość i zdolność całkowitego zamaskowania tego co chcemy ukryć ale liczyć trzeba się z tym, że w nieco grubszej warstwie będzie widoczny, może podkreślać fakturę skóry, odznaczać się i wysuszać skórę. To korektor dla kogoś kto ma dużo cierpliwości lub doświadczenia jak z nim postępować. U mnie spisał się głównie jako dodatek do kremu BB, zwiększając trwałość i krycie.



COULEUR CARAMEL -  MASCARA BACKSTAGE 
To nie jest moje pierwsze spotkanie z tą maskarą i z całą pewnością nie ostatnie. Zdecydowanie należy do faworytów wśród tuszy, a największą zaletą jest bardzo ładny i przyjazny skład. Ostatnio pojawiła się w wersji kolorystycznej.. ale bardzo subtelnej. Kusi mnie ogromnie ale po ostatnim spotkaniu blogerskim zrobił mi się mały zapas tuszy, a jestem przeciwniczką gromadzenia przesadnej ilości produktów do makijażu.. ale do Couleur Caramej wrócę bankowo!


REAL TECHNIQUES- GĄBKA DO MAKIJAŻU
Zdecydowanie jedna z tańszych i niezawodnych gąbek do makijażu. W tym przypadku trafił mi się jakiś ciut felerny egzemplarz, który został jakoś koślawo wycięty. Na szczęście zupełnie mi to nie przeszkadzało w użytkowaniu. Do gąbek Real Techniques z całą pewnością będę wracać.. a w zasadzie raczej do tej konkretnej. Miała przyjemność spotkać inne i wypadły bardzo miernie. Jak widać nawet marka "matka" nie jest w stanie przebić jakości swojego pierworodnego dzieła.

Widział ktoś już piwonie?

kwietnia 28, 2019

WIOSENNA PIELĘGNACJA TWARZY Z MASECZKAMI L'BIOTICA

WIOSENNA PIELĘGNACJA TWARZY Z MASECZKAMI L'BIOTICA

Niemal systematycznie staram się wieczorami znaleźć chwilę na domowe spa, bo ostatnio jedyne na co mogę narzekać to brak czasu.. czyli w zasadzie na wszystko. Mniej snu i stres to akurat nic dobrego dla mojego organizmu, a przy okazji dla cery, która potrafi to dobitnie pokazać. Dlatego zawzięłam się i wieczór z maseczką minimum co drugi dzień to obowiązek.. ale czy mogę na taki "obowiązek" narzekać?

Maseczki marki L'Biotica trafiły do mnie w wyniku spotkania blogerskiego Secrets Meeting, gdzie jednym ze sponsorów spotkania była L'Biotica. Wśród maseczek znalazłam kilka ciekawych pozycji ale i jednego szczególnego bubla.


L'BIOTICA - MASKA SILVER GLOW PEEL-OFF

Od producenta:
Maska o wygładzającej i oczyszczającej formule z aktywnym srebrem, ekstraktem z pereł i witaminą C. Srebro wspomaga redukcję nadmiaru sebum, działa antyseptycznie. Woda torfowa regeneruje i nawilża naskórek. Aktywna witamina C i ekstrakt z pereł wygładza i rozjaśnia skórę. maska doskonale oczyszcza usuwając zanieczyszczenia.

Sposób użycia:
Dokładnie umyj i osusz twarz. Dla lepszego efektu oczyszczenia zaleca się wykonanie delikatnego peelingu lub kąpieli parowej aby otwożyć pory.
Równomiernie rozprowadź maskę. Bezwzględnie omijaj okolice oczu oraz brwi!
Poczekaj do całkowitego wyschnięcia ok 20-30 minut.
Zdejmij maskę z twarzy, pozostałości zmyj ciepłą wodą.

Skład (INCI): Aqua, Polyvinyl Alcohol, Alcohol Denat, Methylpropamediol PVP, Synthetic Fluorphlogopite Polyethylene Terephthalate, Microcrystalline Cellulose, Peat Water, Pearl Extract, Silver, Ascorbic Acid, Acacia Senegal Gum, Glycerin, Silica Silylate, PEG-60 Hydrogenated Castor Oil, Cellulose Gum, Xanthan Gum, Chlorphenesin, Caprylyl Glycol, Polyurethane-11, Propanediol, 1,2-Hexanediol, Illicium Verum (Anise) Fruit Extract, Hydroxypropyl Methylcellulose, Phenoxyethanol, Potassium Sorbate, Citric Acid, Disodium EDTA, Parfum, Limonene, CI 77891, CI 77000.



Przyznam szczerze, że podczas aplikacji byłam niemal pewna, że zabraknie mi tej papki na pokrycie całej twarzy. Maseczka jest dość gęsta i ciągnąca się. Sprawia trochę problemów z wydobyciem, aplikować da się jedynie stopniowo, a przez to czas mi się strasznie dłużył.

Podczas aplikacji wyczułam znajomy zapach alkoholu. Drażnił nieco nos i oczy ale w noszeniu gdzieś ta mgiełka się rozmywała. Za to uczucie chłodu towarzyszy dość długo.

Spodziewałam się srebrnej maseczki ale aż tak srebrnej, wręcz metalicznej to nie. Zaskakujący efekt, a przy okazji możliwość poczucia się jak małe dziecko, które wewnętrznie krzyczy się "ooo jaaaaa.... ale czad!"

Czas 20-30 minut.. lubię to. Maseczki, które należy zmyć po 5 minutach odbierają mi dobrą zabawę, tym bardziej, że jest to moja ulubiona forma pielęgnacji skóry. Natomiast nie w każdej masce można wytrzymać tyle czasu. Tu dość szybko wyczuwa się charakterystyczne dla masek peel-off ściągnięcie skóry, ale nie jest to nic uciążliwego.


O kurka.. ta maska podczas zdejmowania dosłownie depiluje skórę. Nie znoszę takiego traktowania.. w zasadzie jestem przeciwniczką znęcania się nad skórą twarzy, bo moja tego zwyczajnie nie lubi i źle to znosi. Twarz po zerwaniu maski piecze i swędzi.. jak po typowej depilacji. Na szczęście nic szczególnie złego się nie dzieje. Niestety wysuszenie jest odczuwalne i w jako takim sensie oczyszczenie również.. jednak preferują delikatniejsze.


Nie jest to maska do której zdecydowałabym się dobrowolnie i świadomie wrócić. Depilacja, drażniący nos i oczy zapach alkoholu.. poza ciekawym "metalicznym" wykończeniem maski nie jestem w stanie znaleźć w niej nic pozytywnego. Zazwyczaj tego typu maseczki omijam szerokim łukiem.. nie jestem ich fanką.



L'BIOTICA - MASKA ALGOWA PEEL-OFF ENERGETYZUJĄCA

Od producenta:
Maska algowa peel-off to zabieg stosowany w profesjonalnych gabinetach kosmetycznych, po intensywnych kuracjach i jako osobny zabieg upiększający. Dzięki swoim wyjątkowym właściwościom maska alginatowa nawilża i rewitalizuje cerę.
Wyciąg z glinki morskiej działa kojąco, detoksykująco na skórę. Ekstrakt z cytryny działa ściągająco, oczyszcza i dotlenia. Olejek rozmarynowy nawilża i regeneruje, działa antyseptycznie i przeciwrodnikowo.

Wskazania: skora zanieczyszczona, wymagająca odświeżenia, odbudowy, rewitalizacji.

Sposób użycia:
1. Zawartość saszetki wsyp do miski, dodaj 50 ml wody i wymieszaj, aby uzyskać gładką masę.
2. Równomiernie rozprowadź maskę na oczyszczonej skórze, omijając okolice oczu.
3. Poczekaj do całkowitego wyschnięcia ok 15-20 minut
4. Zdejmij maskę z twarzy. pozostałości wytrzyj wacikiem nasączonym ciepłą wodą.

Skład (INCI): Sodium Diatomeae, Algin, Calcium Sulfate Hydrate, Maris Limus Extract, Tetrasodium Pyrophosphate, Xanthan Gum, Citrus Limon Peel Oil, Rosmarinus Officinalis Leaf Oil, magnesium Oxide, Limonene, CI 77499.



Glinka morska, cytryna i rozmaryn.. to brzmi naprawdę ciekawie. Spodziewałam się jakiegoś super energetycznego koloru w typie jaskrawej żółci, pomarańczy.. no chociaż zieloni.. a tu brązowy proszek 😅 No nic.. może w połączeniu z fazą wodną stanie się magia? Otóż.. nie. Brązowy, drobno zmielony pyłek zamienia się w brązową papkę, brak tu energii ale czy powinnam jej tu oczekiwać? W końcu liczą się inne rzeczy.

Ostatnio miałam kilka przebojów z maskami algowymi, szczególnie jeśli chodzi o czas ich mieszania i aplikowania na skórę dlatego w przypadku tej maseczki byłam nadzwyczaj szybka, a przy okazji mało precyzyjna. Maseczka nie wymieszała mi się idealnie ale zdecydowanie ma potencjał do tego  aby zmienić się w jednolitą masę. Sęk w tym, że obawiałam się, że zacznie mi gęstnieć na tyle, że nie zdążę jej zaaplikować.. stąd moje niechlujstwo. Ostatecznie stwierdzam, że mogłam nieco zwolnić, bo maska dość ładnie się zachowywała. Nie zastyga ekspresowo, ładnie trzyma się skóry, mogłam dokładać grubsze warstwy i nie musiałam nakładać jej na wariata.


Zapach.. hmm.. na początku jakby apteczno-warzywny. Zaraz po aplikacji bardziej zaczęłam wyczuwać cytrynę, a z czasem rozmaryn. Aromat otoczył mój nos nawet wówczas gdy maska już całkowicie zastygła. W końcu nabrałam niesamowitej ochoty na lemoniadę z cytryną oraz gałązką rozmarynu! Mniam! W tym wyjątkowym przypadku jestem w stanie całkowicie wybaczyć brak energetyzującego koloru.. zapach nadrabia za dwoje!

Z czasem zaczęłam odczuwać coraz większe ściągnięcie skóry na brodzie.. ewidentnie pożałowałam tam maseczki. Po 15 minutach maseczka była do ściągnięcia. Trudno byłoby mi wytrzymać dłużej, bo im bardziej zasychała tym mniej komfortowa się robiła.. ale maski algowe mają taki urok.


Maska zaskakująco ładnie schodzi. Jest na tyle gęsta i zwarta, że bez problemu odchodzi wielkimi płatami. Jedynie tam gdzie maski było za mało i całkowicie zaschła musiałam zwilżyć wodą i dopiero wówczas delikatnie ściągnąć.. natomiast to był ewidentnie mój błąd, na szczęście maska mi to wybaczyła, gdyż obyło się bez zaczerwienienia czy podrażnienia skóry.

Cera robi wrażenie oczyszczonej, świeżej, a pory są ładnie ściągnięte. Maski algowe (przynajmniej dla mnie) mają to do siebie, że wymagają nałożenia kolejnych etapów pielęgnacji i tu jest identycznie. Niby efekt końcowy robi dobre wrażenie ale bez wieczornej pielęgnacji czy chociaż warstwy kremiku, czegoś by mi brakowało. Sama maska zrobiła na mnie dobre wrażenie nie tylko pod względem działania ale również składu, który nie jest przekombinowany, a i tak działa.
 


L'BIOTICA - MASKA Z OLEJEM Z DZIKIEJ RÓŻY

Od producenta:
Luksusowa maska z olejem z dzikiej róży na tkaninie. Maska z olejem z dzikiej róży w postaci tkaniny silnie nasączonej serum z wysoką zawartością składników aktywnych.

Olej z dzikiej róży, zwany "olejem młodości", dzięki drogocennym właściwościom, przynosi szerokie spektrum korzyści skórze przesuszonej, wrażliwej i skłonnej do podrażnień. Wysoka zawartość witaminy C, A i E wspomaga procesy regeneracji skóry, przyspiesza gojenie blizn potrądzikowych. Skuteczne działanie antyoksydacyjne zabezpiecza skórę przed przedwczesnym starzeniem, spowodowanym działaniem wolnych rodników. Poprawia elastyczność skory i jej nawilżenie.

Dzięki nowoczesnej technologii substancje aktywne zawarte w masce są doskonale wchłaniane i wnikają nawet w głębokie warstwy skóry. Maska na nasączonej tkaninie spełnia rolę filtra, który w połączeniu z ciepłotą ciała stopniowo uwalnia aktywne składniki i pomaga wnikać im w głębokie warstwy skóry.

Efekt widoczny już po pierwszym użyciu - skóra jest rozświetlona ujędrniona i elastyczna.

Skład (INCI): Aqua, Glycerin, Rosa Rugosa Flower Extract, Rosa Canina Fruit Oil, Allantoin, Panthenol, Butylene Glycol, Hydroxyethylcellulose, Tocopheryl Acetate, PEG-60 Hydrogenated Castor Oil, Illicium Verum (Anise) Fruit Extract, 1,2-Hexanediol, Caprylyl Glycol, Disodium EDTA, Chlorphenesin, Phenoxyethanol, Parfum, Citronellol, Benzyl Salicylate.



Dość gruby płat maski był nieco zaskakujący. Zdążyłam się już przyzwyczaić do ultra cienkich i delikatnych tkanin. Ich zaletą jest niewątpliwie to, że są bardzo komfortowe, za to w przypadku grubszej tkaniny zaletą jest ilość esencji. Im grubsza tkanina tym więcej dobroczynnej esencji przyjmie, a dzięki temu dłużej i efektywniej mogę cieszyć się działaniem pielęgnacyjnym. Sęk w tym, że podstawą skuteczności masek w płachcie nie jest tkanina, a esencja.

Z drugiej strony koszmarnie docięty płat maski potrafi zirytować. Tu na szczęście pomimo grubości wszystko bardzo ładnie się układa i dopasowuje do kształtu twarzy. Już dawno nie musiałam niczego docinać. Zaczynając od wygodnych otworów na oczy, długości części zakrywającej nos, odpowiednio dociętego paska między nosem, a ustami.. wszystko leży idealnie.


Po 3 minutach zaczęłam odczuwałam delikatne mrowienie. Było to jednak dość nietypowe. Nie chodzi o zdarzające się przy maskach mrowienie z serii "podrażnienie" jako efekt uboczny intensywnej pielęgnacji.. to zaczęło przypominać coś w stylu.. alergii. Jakbym miała zaraz dostać ropnej wysypki, która już zaczyna mnie swędzieć.. dziwne uczucie. Trwało to nie dłużej niż minutę. Z czasem przechodziło na inne partie twarzy i znów mijało. Nie wykluczam, że to zwyczajnie moje omamy.

Maska nawet po 10 minutach wciąż była intensywnie nawilżona. Międzyczasie począktowy dysmomfort całkowicie minął więc czas noszenia bez obaw przeciągnęłam o co najmniej dodatkowe 20 minut.

Maseczka bardzo ładnie pachnie różami. Aromat towarzyszył mi nieustannie przez cały czas trzymania maski. Jest niezwykle relaksujący i odprężający. Lubię zapach róż w kosmetykach ale tylko pod warunkiem, że nie jest typowo chemiczny i nachalny.


Po zdjęciu maseczki przez chwilę wszystko było w porządku. Delikatnie przetarłam skórę twarzy i szyi i w chwili, gdy esencja zaczęła się utleniać ze skóry pod wpływem kontaktu z powietrzem, poczułam ciepło rozchodzące się po skórze. Nie było zaczerwienienia.. jedynie leciutki dyskomfort. Skóra wydała się ładnie nawilżona i ukojona. Z czasem warstwa esencji pozostawiona na skórze zaczęła mnie drażnić.. czułam, że skóra mi się lepi. To dość częste uczucie w przypadku maseczek w płachcie dlatego zazwyczaj sięgam po nie gdy mam zamiar położyć się spać. W przeciwnym wypadku ta lepkość irytowałaby mnie na tyle, że musiałabym umyć twarz. Na szczęście to uczucie zniknęło w ciągu kilku minut.. i mogłam funkcjonować przez resztę wieczoru normalnie. Nie zdecydowałam się na dodatkową pielęgnację. Chciałam sprawdzić jak maska poradzi sobie samodzielnie przez całą noc. Rano skóra może nie była intensywnie wypielęgnowana ale niczego szczególnego jej nie brakowało i obyło się bez niespodzianek.


L'BIOTICA - ZŁOTE CHŁODZĄCE PŁATKI POD OCZY

Od producenta:
Kolagenowe, chłodzące płatki żelowe to prawdziwa ulga dla zmęczonych oczu. Redukują opuchliznę i dostarczają skórze dodatkowej porcji nawilżenia. Dają uczucie ukojenia i odświeżenia, odprężają i relaksują. Aktywne działanie kolagenu i drobinek złota poprawia jędrność skóry oraz eliminuje oznaki zmęczenia. Efekt widoczny już po pierwszym użyciu - delikatna skóra pod oczami jest rozjaśniona i rozpromieniona, a opuchlizna zniwelowana.

Sposób użycia: 
Przed użyciem schłodzić płatki w lodówce (ok. 1 h). Nałóż płatki na oczyszczoną skórę pod oczami. Pozostaw płatki na twarzy 15-20 minut. Po usunięciu płatków pozostały żel wmasuj w skórę.

Skład (INCI): Aqua, Glycerin, Carrageenan (Chondrus Crispus), Ceratonia Siliqua Gum, Collagen, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Gold, Mica, Allantoin, Lavendula Angustifolia Oil, Potassium Chloride, Disodium EDTA, Propylene Glycol, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Sodium Sulfate, Citric Acid, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Linalool, Geraniol, Limonene.


Od dawna jestem fanką płatków pod oczy, gdyż odnoszę wrażenie, że dają o wiele lepszy efekt niż jakikolwiek krem pod oczy używany regularnie. Po jednym użyciu płatków widzę zazwyczaj różnicę, która mnie całkowicie satysfakcjonuje. Jednak nie sięgam po płatki codziennie, a jedynie przy "większym" wyjściu.. lub gdy wyglądam jak zombe.


Płatki w wersji hydrożelowej od dawna są moim numerem jeden wśród wszystkich rodzajów płatków. Dodatkowo wersje "złoto" najczęściej sprawdzają się u mnie najlepiej i w tym przypadku nie mogło być inaczej. Płatki okazały się cudownie chłodzące. Podczas noszenia nie zjeżdzały i nie musiałam ich poprawiać. Wystaczyły na znacznie dłużej niż tego od nich oczekiałam co oznacza, że zdjęłam je zanim zdążyły przysychać.

Płatki pięknie odzywiły i wygładziły skórę pod oczami. Dałam chwilę czasu esencji aby się wchłonęła, a później zabrałam się za wykonanie makijażu. Na tak wypielęgnowanej skórze każdy korektor wygląda lepiej. Makijaż nie ważył się w ciągu dni, a mimo tego, że byłam fizycznie zmęczona to nie było skóra pod oczami przynajmniej tego nie zdradzała.

Maseczka Silver Glow była największym rozczarowaniem.. chociaż nie, bo w zasadzie niewiele się po niej spodziewałam. Niestety alkoholowy aromat i depilacja twarzy nigdy nie były dobre dla mojej psychiki ani skóry. Na szczęście obyło się bez późniejszych komplikacji skórnych.

Maska z serii Professional Home SPA z 98,4% naturalnych składników bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. W dodatku rozbudziła moją ciekawość i chęć przetestowania pozostałych masek z tej serii. Zapach cytryny z rozmarynem utkwi mi w nozdrzach na długo, a tym samym bardzo możliwe, że do maseczki będę wracać ale nie tylko z uwagi na zapach.

Po wersji różanej spodziewałam się najwięcej. Niby nie poczułam się rozczarowana działaniem ale uczucie podrażnienia mnie zaskoczyło. Byłam przekonana, że ze wszystkich masek to właśnie ta okaże się najbardziej kojąca i delikatna dla mojej skóry. Nie wykluczam tego, że to był po prostu kiepski dzień mojej skóry.

Za to hydrożelowe płatki pod oczy jak zawsze okazały się rewelacyjne. Niejednokrotnie w przeszłości po nie siegałam i z całą pewnością będę jeszcze do nich wracać. Swoją drogą najchętniej widziałabym je w wersji większego opakowania, bo takie jednorazowe przygody bardziej odpowiadają mi na wyjazdy, a w domowym zaciszu słoich z zapasem na miesiąc byłby idealnym rozwiązaniem.

kwietnia 11, 2019

INTENSYWNA PIELĘGNACJA ZNISZCZONYCH WŁOSÓW Z MASKAMI L'BIOTICA

INTENSYWNA PIELĘGNACJA ZNISZCZONYCH WŁOSÓW Z MASKAMI L'BIOTICA

Niezwykle rzadko sięgam po jednorazowego użytku maski.. a już szczególnie do włosów. Jakoś mi w tej roli nie pasują. W dodatku przy mojej długości i gęstości włosów zawsze mam poczucie, że jedna saszetka to stanowczo za mało. Zdarza się, że tego typu produkty trafiają do mnie w ramach większych zakupów i ciekawości.. albo w wyniku podarku. Maski do włosów L'Biotica trafiły do mnie dzięki uprzejmości marki L'Biotica, która była jednym ze sponsorów spotkania blogerskiego Secrets Meeting w Puławach.


L'BIOTICA - WYGŁADZAJĄCA MASKA DO WŁOSÓW MONOI HAIR MASK

Od producenta:
Luksusowy czepek - maska do włosów to profesjonalny zabieg do samodzielnego wykonania w domu.
Wygładzająca maska do włosów z olejem monoi w postaci czepka nasączonego produktem z wysoką zawartością składników aktywnych. Olej monoi to macerat gardenii tahitańskiej w oleju kokosowym, który nawilża, wzmacnia oraz ułatwia rozczesywanie włosów. Nawet najbardziej zniszczone pasma, pozostawia miękkie, lśniące i zregenerowane. Egzotyczny zapach monoi budzi zmysły.
Keratyna uzupełnia niedobór naturalnych składników budulcowych osłonki włosa. Wygładza, reperuje zniszczone i przywraca prawidłowy poziom nawilżenia. Olej makadamia stanowi bogate źródło kwasów omega, harmonijnie funkcjonujących z naturalnymi lipidami skóry. Czepek gwarantuje łatwość aplikacji i widoczny efekt już po 15-20 minutach.

Sposób użycia:
Na umyte, dokładnie osuszone ręcznikiem włosy nałóż czepek. W przypadku długich, gęstych włosów  zwiąż włosy w kucyk, aby ułatwić rozprowadzenie maski.Naklejką mocującą zabezpiecz czepek przed zsunięciem. Rozprowadź równomiernie preparat na całej długości włosów. Pozostaw czepek na 15-20 minut. Dokładnie spłucz włosy strumieniem letniej wody.


Miałam już raz styczność z maską do włosów w postaci czepka ale doświadczenia mam delikatnie ujmując.. koszmarne. To wcale nie oznacza, że do maski L'biotika jestem uprzedzona. Zawsze bardzo ciekawią mnie nietypowe rozwiązania pielęgnacyjne i staram się nie zrażać tylko dlatego, bo jakieś marce produkt nie wyszedł.. czy może raczej moje włosy/skóra się z nim nie dogadały. W przypadku L'biotica zauroczył mnie czepek. A co! Różowy i do tego w serduszka! Wygląda słodko.. ewidentnie mam dzień słodziaka.. kto mnie przytuli?

Producent wpakował maskę bezpośrednio do czepka. Jest ona gęsta i nie przemieszcza się samoistnie. W innym przypadku uznałabym to za dziwne rozwiązanie ale tu (o dziwo) to się sprawdza.


Włosy umyłam, porządnie wysuszyłam ręcznikiem i wpakowałam kłaki do środka. Z racji tego, że mam bardzo długie włosy starałam się najpierw rozprowadzić maskę miętosząc je w czepku, a dopiero później założyć czepek. Nigdy nie czuję potrzeby aby moje włosy u nasady miały kontakt z maskami czy odżywkami. To są "nowe" włosy i zawsze są w lepszej kondycji niż te na długości. Dlatego skupiłam się na tym aby maskę rozprowadzić przynajmniej na połowie długości włosów, a już szczególnie na końcach.

Do czepka dołączony jest pasek, który ma za zadanie dostosować obwód czepka do obwodu głowy. Dzięki temu wszystko ma się trzymać na miejscu.. i rzeczywiście tak jest. Chodzenie po domu w czepku jest komfortowe, chociaż można pokusić się dodatkowo o założenie ręcznikowego turbana aby dodatkowo usztywnić czepek i zatrzymać ciepło.. mi się nie chciało 😅


Skład (INCI): Aqua, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Steartrimonium Chloride, Cetrimonium Chloride, Amodimethicone, Behentrimonium Chloride, PEG-20 Sterate, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Olea Europaea (Olive) Fruti Oil, Trideceth-12, Cyclohexasiloxane, Paraffinum Liquidum, Butyrospermum Parkii (Shea) Oil, Hydroxyethylcellulose, Panthenol, Keratin, Sesamum Indicum (Sesame) Seed Extract, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Gardenia Taitensis (Tiare) Flower Extract, Phytosterols, Vanillyl Butyl Ether, Chlorphenesin, Parfum.

Maska ma bardzo ładny zapach, chociaż pod czepkiem nie jest to specjalnie wyczuwalne ale gdy pozbyłam się czepka, zapach niemal momentalnie wypełnił łazienkę. Maskę trzymałam dłużej niż zaleca producent.. ale zwyczajnie o niej zapomniałam, co przemawia na jej korzyść. Maska genialnie zmieniła strukturę włosów, co czuć podczas spłukiwania. Na całej długości włosy wydają się cudownie wygładzone i pięknie pachną. Efekt wygładzenia był na tyle mocny, że mogłam palcami przeczesać nierozczesane włosy, zupełnie nie czując oporu!


Z uwagi na to, że po maskę sięgnęłam w niedzielę przed południem, a na 15 miałam już wykupiony bilet do kina, nie miałam specjalnie wyboru i włosy musiałam wysuszyć suszarką. Suszenie włosów na szczotce oczywiście dodatkowo wygładza włosy, co działa na plus maski, jednak nawet suszenie wydało mi się inne niż zazwyczaj. Włosy wręcz wypadały ze szczotki! Może nie były specjalnie podatne na podkręcenie ale to jak się układały, jakie były lejące, sypkie, a przy okazji odpowiednio dociążone.. zasługuje na medal.



Ten efekt utrzymał się do kolejnego mycia, co w moim przypadku miało miejsce dopiero we wtorek. W tym czasie włosy miały się rewelacyjnie. Nie puszyły się, nie elektryzowały, były miękkie, lejące, pięknie się układały. Nawet gdy związałam włosy na noc, rano nie odgniotły się tak mocno jak zazwyczaj. Wystarczyło, że je przeczesałam i wyglądały świetnie.



Wersja w saszetce znacznie mniejszą ekscytację i ciekawość we mnie budziła z racji tego, że to "tylko" saszetka. Hasła typu "intensywna regeneracja" w przypadku pielęgnacji włosów już dawno nie robią na mnie wrażenia. Czy jest coś co mnie tu zaciekawiło? Owszem. Ciekawie brzmi ta "malina moroszka i olej z róży".


 L'BIOTICA - MASKA INTENSYWNIE REGENERUJĄCA

Od producenta:
Baicapil zgodnie ze standardami certyfikacji COSMOS to naturalny składnik, będący połączeniem trzech roślin: tarczycy bajkalskiej, kiełków soi i pszenicy, które redukują utratę włosów, stymulują wzrost i zwiększają ich gęstość. Składnik pobudza rozwój włosów, a faza wzrostu włosa ulega znacznemu wydłużeniu.
Ekstrakt z maliny Moroszki z certyfikatem COSMOS intensywnie nawilża włosy suche, zniszczone, wymagające regeneracji. Ekstrakt zawiera witaminy A, E i C, dzięki którym stymuluje odnowę komórkową skóry głowy i przyspiesza wzrost silnych, mocnych i zdrowych włosów.
Kompleks oleju i ekstrakt z Róży z certyfikatem ECOCERT poprawia krążenie krwi w skórze głowy, łagodzi podrażnienia, wzmacnia cebulki i przyspiesza wzrost włosów.

Maska intensywnie regenerująca Biovax Botanic została opracowana w nowoczesnym laboratorium L'biotica w oparciu o wyselekcjonowane, naturalne i bezpieczne składniki. Zawartość w składzie kosmetyku surowców organicznych i certyfikowanych jest gwarancją dbałości o wysoką jakość produktu. maska intensywnie regenerująca Biovax Botanic zawiera składniki organiczne i certyfikowane ECOCERT oraz COSMOS.

Efekt na włosach: Gęste, mocne włosy, pobudzone do wzrostu. Wygładzone, nawilżone, naturalnie lśniące włosy. Wzmocnione cebulki włosów, redukcja wypadania

Sposób użycia: Na umyte, osuszone ręcznikiem włosy rozprowadzić odpowiednią ilość maseczki. Starannie wmasuj we włosy. Pozostaw na 15 minut lub dłużej. następnie dokładnie spłucz włosy chłodną wodą. Kurację należy powtarzać co 3-5 dni.


Konsystencja bardzo gęsta. To ewidentnie nie jest odżywka, tylko konkretna maska. Zastanawiałam się czy taka pojemność (20ml) wystarczy na moją długość włosów. Przez chwilę sądziłam, że zatrzymam się jedynie na połowie długości włosów, bo maska jedynie ślizgała się po moich włosach ale po chwili ugniatania i wcierania (a raczej wciskania) pięknie pokryła włosy niemal na całej długości.

Dość szybko zaczęłam wyczuwać zmianę w strukturze włosów ale nie była to tak zaskakująca zmiana jak w przypadku wygładzającej maski z czepkiem. Bardzo możliwe, że efekt byłby o wiele ciekawszy gdybym maskę zostawiła na dłużej niż typowe 5 minut.. niestety czas mi na to nie pozwolił.


To co wyjątkowo umiliło mi pielęgnację włosów to zapach soczystych malin. Wyczuwalny był nie tylko podczas aplikacji i rozprowadzaniu ale jeszcze chwilę po spłukaniu. 

Skład (INCI): Aqua, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Distearoylethyl Dimonium Chloride, Cetrimonium Chloride, Rosa Gallica Flower Extract, Rosa Damascena Flower Oil, Rubus Chamaemorus Friut Extract, Scutellaria Baicalensis Root Extract, Glycine Soja Germ Extract, Triticum Vulgare Germ Extract, Arginine, Decyl Glucoside, Dicaprylyl Ether, Glyceryl Oleate, Ceteareth-20, Parfum, Propanediol, Gluconolacyne, Lactic Acid, Citric Acid, Sorbic Acid, Calcium Glucobate, Benzoic Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate.

Skład tej maski jest znacznie przyjaźniejszy i ładniejszy niż w przypadku poprzedniczki. Natomiast moje włosy już niejednokrotnie pokazały, że kochają silikony. Naturalna pielęgnacja sprawdza się u mnie rewelacyjnie jeśli chodzi o szampony i wcierki.. ale odżywki i maski to już trudniejszy temat.


Nie spodziewałam się rewelacji po tej masce ale myliłam się. Żałuję, że nie miałam więcej czasu aby pozostawić ją na włosach pod czepkiem, bo z pewnością efekt byłby jeszcze lepszy. Maska wyraźnie wygładziła, włosy nabrały dodatkowego blasku, były sprężyste i odpowiednio dociążone. Nie był to tak genialny efekt jak w przypadku wersji z czepkiem ale czepek miałam na włosach ponad pół godziny, a wersję z malinami niecałe 5 minut.

Z przyjemnością wrócę jeszcze do obu wersji masek, bo mogą okazać się idealnym ratunkiem na wysuszone słońcem i wiatrem kosmyki.

Serdecznie polecam sprawdzić obie maski. Wersja z malinami z serii Botanic występuje w saszetce (cena około 2,50zł) oraz w pełnowymiarowym opakowaniu (za około 20zł). Maska z czepkiem występuje w dwóch wersjach: odbudowa keratynowa oraz intensywna regeneracja (każda po około 13zł/szt).

kwietnia 05, 2019

SECRETS MEETING, CZYLI (NIE)SEKRETNE SPOTKANIE BLOGEREK W PUŁAWACH

SECRETS MEETING, CZYLI (NIE)SEKRETNE SPOTKANIE BLOGEREK W PUŁAWACH

A gdyby tak rzucić wszystko i pojechać.. do Puław? 😍 Olać męża, odkurzacz, brudne gary w zlewie i przejść się brzegiem Wisły, a potem patrzeć tak długo na wiślane wiry i płynącą wodę aż dostanie się choroby morskiej? 😂 Przecież nikt mi nie zabroni.. jednak zawsze milej taki czas spędzić w gronie.. blogerek!


Secrets Meeting, czyli niekoniecznie Secret ale z całą pewnością Meeting zorganizowany w niedzielę (24 marca) w Puławach w restauracji Tawerna nad Wisłą przez Mazgoo (czyli Magda) oraz DajanaLogist (czyli Diana). Wszystko w przeszklonej sali z widokiem na Wisłę, gdzie smak kurczaka w sosie pieczarkowym wciąż buszuje po moim podniebieniu i nie daje o sobie zapomnieć. Jeśli wrócę do Puław to do Tawerny również.. nie ma innej opcji!


Na miejscu czekały na nas pyszności. Słodkie w swym uroku, puszyste babeczki. Ani za słodkie, ani za suche.. takie idealnie wyważone i w pełni kompatybilne z moim podniebieniem.
Szlachetne grono blogerek. Tym razem nie tylko z Lubelszczyzny! Diana Dajanalogist, Magda Mazgoo, Magdalena Curly Madeleine, Wioletta Niewyparzona Pudernica, Anna Ank.a Beauty,
Dominika Dyed Blonde, Milena Make Life Perfect, Klaudia Czarnuklaa, Katarzyna Zołza z kitką, Sylwia Czerwone usta, Aleksandra Malowane oczy, Małgorzata Esy, floresy, fantasmagorie, Marta Kicia Makeup Art oraz Irmina Inka zmaluje.


Prawda, że ten makijaż robi wrażenie? To zaledwie kropelka talentu naszej współorganizatorki Diany. Makijaż wykonany dość ciekawą techniką.. zaczynając od najciemniejszego cienia! To wielka przyjemność móc obserwować pracę rąk Dianki. Z pasi jest wizażystką dlatego serdecznie polecam obserwację kont społecznościowych Diany.


Lubię robić zdjęcia.. chociaż aby się do nich zabrać muszę mieć "Good Foto Day" 😅 Jednak na szkolenie z fotografii zawsze znajdę siłę i chęci. Podczas spotkania takie szkolenie w połączeniu z warsztatami zafundowała nam Magda. Kompozycje, światło, jak radzic sobie z niechcianymi odbiciami, co wykorzystać, jakie kolory łączyć.. niby podświadomi zawsze wydawało mi się, że ja to wszystko wiem, a jednak z warsztatów wyszłam uzbrojona w dodatkową wiedzę, którą mam zamiar w niedalekiej przyszłości wykorzystać.

Spotkaniu towarzyszyli niezwykli sponsorzy:


Ufundowali dla nas ogromną ilość produktów. Część z produktów była przeznaczona na licytację, której celem było wsparcie finansowe Hospicium w Puławach im. Św. Matki Teresy. Łączna kwota licytacji wyniosła 1100 zł.


SEPHORA - MASECZKA DO TWARZY Z TKANINY POCHODZENIA ROŚLINNEGO WERSJA KOKOSOWA
To podobno nowa generacja maseczek z tkaniny pochodzenia roślinnego. Maseczki z tej serii mają doskonale przylegać do kształtu twarzy dając efekt drugiej skóry. To w zasadzie mnie przekonuje. Nie zawsze mam czas (nawet w weekend) aby usiąść w spokoju lub położyć się i odsiedzieć zalecane przez producentów 15 minut. Komfort noszenia takich maseczek czasem jest dla mnie priorytetem.. chociaż z drugiej strony ważne jest to aby znaleźć czas chociażby po to aby przez te 15 minut nie robić nic i o niczym nie myśleć 😅 Jeśli chodzi o samą maseczkę.. wersja kokosową ma za zadanie odżywiać, przynosić ulgę, dla ukojonej i bardziej komfortowej skóry.


SEPHORA - PŁATKI REDUKUJĄCE NIEDOSKONAŁOŚCI
tzw. plasterki na niespodzianki. U mnie pomimo wieku wciąż aktualne z uwagi na kiepską tolerancję mojego organizmu na słodycze. Zazwyczaj nie ciągnie mnie do słodkiego.. ale zdarzają się dni kiedy muszę, choćbym była kulawa, chora, do najbliższego sklepu 10 km przez zaspy, zawieje i zamiecie.. to i tak pójdę 😂 W nagrodę mój organizm lubi pokazać co wpałaszowałam ze smakiem więc takie plasterki są strzałem w dziesiątkę.. o ile faktycznie działają.. a pomimo sędziwego wieku, testować czegoś takiego okazji jeszcze nie miałam.



SEPHORA - MASCARA OUTRAGEOUS EXTENSION
Sektorowe tusze już niejednokrotnie przewijało się w różnych recenzjach które czytałam ale do tej pory nie  miałam osobistej styczności. Z ciekawości sprawdziłam na stronie producenta ta z czym mam do czynienia. Jest to tusz który cieszy się dość dobrymi recenzjami i na pięć możliwych gwiazdek zdobył 4,2. To całkiem niezły wynik. Tusz ma za zadanie zwiększyć objętość i wydłużyć rzęsy.



SEPHORA - MASCARA VOLUME ON ZWIĘKSZAJĄCA OBJĘTOŚĆ I PODKRĘCAJĄCA RZĘSY VOLUME ON W ODCIENIU GREEN ON
zielone rzęsy..  tego u mnie jeszcze nie było! Jako klasyczny przykład kobiety klasycznej lubiące klasyczny makijaż... to dla mnie szczyt ekstrawagancji, a ż drugiej strony jako wciąż ta sama klasyka w klasyce mam w sobie nutkę zamiłowania do eksperymentów. Kwestia tego jakie efekty z tego wyjdą.

Link do produktu: Sephora - Mascara Volume On


SEPHORA - CREAM LIP STAIN PŁYNNA MATOWA POMADKA DO UST W ODCIENIU ALWAYS RED
Każda z nas powinna mieć w swojej toaletce przynajmniej jedną klasycznie czerwona pomadkę. To taki sam klasyk jak mała czarna w szafie odzieżowej. Niektóre z nas z czerwienią na ustach czują się swobodnie na co dzień..  inne mniej ale dla każdej z nas istnieje taki odcień klasycznej czerwieni, w której będziemy wyglądać jak milion dolarów.. dlatego warto jej szukać.

Link do produktu: Sephora - Cream Lip Stain


SEPHORA - EYELINER  COLORBLOCK W ODCIENIU DARK SIDE
Kto wciąż poszukuje idealnego eyelinera? A kto tak jak ja już dawno się poddał? Nie wiem czy chodzi tu o brak talentu z mojej strony, czy o to, że brak mi cierpliwosci i precyzji do wykonania perfekcyjnej jaskółki. Niemniej gdy zdarza się taki nietypowy i wyjątkowy dzień kiedy mam czas, chęci i wenę twórcza wówczas chętnie eksperymentuje.. w tym również z czarną kreską na powiece. Być może eyeliner z Sephory będzie tym jedynym?

Link do produktu: Sephora - Eyeliner



FENTY BEAUTY - POMADKA MATTEMOISELLE PLUSH MATTE LIPSTICK W ODCIENIU PUMPKIN ROSE
Opakowanie tej pomadki robi wrażenie nawet na moim mężu. Jest oryginalne, o wyjątkowym kształcie, jednak ta lekkość momentalnie sprowadza na ziemię. Przez chwilę ma się wizualne wrażenie, że do czynienia mamy z metalem.. ale to plastik i dodatkowo bardzo lekki. Za to z całą pewnością nie można odmówić mu dobrej jakości.  Jestem ciekawa jak będzie wyglądać jego żywot w okrutnym świecie torebki 😅 Kolor? Hmm.. sama raczej nie wybieram tego typu kolorystyki.. ale warto czasem wyjść poza ramy swojego komfortu, bo niby jak inaczej odkrywać świat?





FENTY BEAUTY - KILLAWATT FREESTYLE HIGHLITER W ODCIENIU TROPHY WIFE
Nooo... muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Ten rozświetlacz zwyczajnie robi wrażenie.  Z jednej strony jestem zachwycona.. Z drugiej jako totalny laik i niemota makijażowa jestem totalnie przerażona 😅 Na rozswietlacze ledwie łypie nieśmiało jednym oczkiem i od czasu do czasu zawita mi pomysł aby jakiś użyć.. ale o takim nawet nie śniłam.. co nie oznacza, że z miejsca się poddam. Jestem ciekawa jak się u mnie sprawdzi, jak będzie stapiać się z moją narracją i jakie ostatecznie zastosowanie dla niego znajdę. Fenty Beauty imponuje mi w zasadzie od początku tym, że wychodzi poza utarte szlaki i zachęca do eksperymentów.



Marka Revers Cosmetics bardzo hojnie nas obdarowała. To marka z polskim kapitałem, która w swojej ofercie posiada produkty do makijażu sygnowane logo Revers Cosmetics ale również kosmetyki do pielęgnacji twarzy i ciała Inelia, Dermo SPA, a także produkty perfumeryjne marek Lotus Perfums oraz Gordano Perfums.
 

REVERS COSMETICS - PUDER BRĄZUJĄCO-ROZŚWIETLAJĄCY BRONZE & SHIMMER
Zaskoczył mnie aksamitną konsystencją. Nie jest ani suchy ani pudrowy. Brak tu również drobinek brokatu dzięki czemu daje delikatną taflę. Osobiście nie jestem fanką totalnie matowego wykończenia skóry ale takie połączenie jest dla mnie nowością. Produkt występuje w czterech odcieniach, a do mnie trafiła wersja 04. Na chwilę obecną stanowczo za ciemna ale w okresie letnim powinna fajnie sprawdzić się na opalonej skórze twarzy.. i ciała.



REVERS COSMETICS - LUMI STROBING
Lumi Strobing to nowość marki. Jest to rozświetlacz w płynie, który nadaje skórze intensywnego blasku. Mając na uwadze "intensywny blask".. pomnóż swoje wyobrażenie razy pięć. To coś dla prawdziwych fanek mocnego "glow". Ja za to jestem go bardzo ciekawa z uwagi na to, że z rozświetlaczami w formie sypkiej miłości nie poczułam, a poza tym w tym roku szykuje mi się kilka imprez na których bez skrępowania mogę błyszczeć od stóp po czubek głowy.




REVERS COSMETICS - POMADKA DO UST HD BEAUTY LIPSTICK
Pomadki HD Beauty Lipstick to nowość marki. Pomadki występują w 12 odcieniach, a trafił do mnie odcień 09 Bella o pomarańczowo-czerwonym kolorze. Pomadki charakteryzują się formułą, która ma zapewnić maksymalnie intensywny kolor o wysokim połysku, a przy okazji zapewnić ustom nawilżenie przez cały dzień.



REVERS COSMETICS - LAKIER DO UST SHOW MATTE LIP LACQUER
Hasło "lakier do  ust" trochę mnie przeraża, bo z miejsca kojarzy się z totalnym wysuszeniem ust. Jednak producent zapewnia, że formuła nie wysusza, a przy okazji, że jest to produkt trwały.. nawet do 6 godzin. Do mnie trafił odcień 04, czyli dość mocny i intensywny ciemny odcień różu.



REVERS COSMETICS - CIENIE DO BRWI EYEBROW SET PROFESSIONAL STYLIST
Możliwe, że trafił mi się najmniej pasujący do mnie zestaw o numerze 02. Jednak mam tu wosk oraz jeden odcień brązu czyli jakieś szanse na eksperymenty mam. Resztę zawsze mogę wykorzystać w formie cieni. Swoją drogą chyba jeszcze nie miałam okazji stosować wosk na brwi.. jakoś zawsze ta przyjemność mnie omijała.




REVERS COSMETICS - CIENIE DO POWIEK NEW CITY TRENDS, PROFESSIONAL EYESHADOW PALETTE
Znacznie więcej szczęścia miałam w przypadku palety cieni. Tak się składa, że z całej ósemki to właśnie wersja 06 byłaby na mojej liście na pierwszym miejscu. Paleta zawiera cienie matowe, satynowe oraz metaliczne.. mnie jednak najbardziej ciekawi pigmentacja i trwałość.



REVERS COSMETICS - PRO FIXER MAKE-UP BASE UTRWALAJĄCA BAZA POD MAKIJAŻ
Podobają mi się te kuleczki powietrza w żelowej konsystencji bazy. Jednocześnie producent zapewnia o lekkości bazy i oczywiście o działaniu przedłużającym makijaż. Niezwykle rzadko korzystam z takich produktów, bo moja skóra dość trudno znosi zbyt częste spotkania z produktami na bazie silikonów.



REVERS COSMETICS - KOREKTOR DO TWARZY CAMOUFLAGE LIQUID CORRECTOR
Korektor z przeznaczeniem na kamuflowanie niedoskonałości ale również pod oczy. Producent zapewnia, że korektor nie rozmazuje się i nie przesuwa, a jednocześnie posiada kremową konsystencję i zapewnia nieskazitelne krycie.



REVERS COSMETICS - PODKŁAD NAKED SKIN MATCH
Na koniec podkład! Maked Skin Match to podkład matujący o kremowej konsystencji zapewniający naturalny i długotrwały (10-godzinny) makijaż. Przy okazji mocno kryje bez efektu maski. Obietnice producenta co do podkładu są dość mocne i daleko idące. Podejrzewam, że odcień 03 Creamy Natural (o ile nie oksyduje) powinien w miarę dobrze stapiać się z moją cerą.. więc sprawdzimy jak sobie poradzi na mojej skórze.

Link do produktu: Podkład Naked Skin Match



INGRID COSMETICS -BANANA POWDER
Istnieje spore prawdopodobieństwo, że ten puder to nowość marki Ingrid Cosmetics, ponieważ nie widzę go ani w recenzjach ani na stronie producenta. Jakiś czas temu chodził mi pod głowie bananowy puder uwagi na to, że jego kolor potrafi w dość ciekawy i wyjątkowy sposób korygować koloryt cery. Na zdjęciu aparat nieco zjadł kolor.. jest on znacznie bardziej żółty.. ale też bez obawy, że po jego aplikacji będzie wyglądać się jak kurczaczek.


INGRID COSMETICS - CIENIE CASABLANCS
Cienie do powiek w bardzo neutralnych kolorach.. czyli coś idealnie dla mnie. Cienie mają posiadać kremową formułę oraz gwarantować długotrwały makijaż. W składzie masło shea, które ma zapewnić odżywienie i regenerację skóry powiek. Brzmi dość ciekawie.




INGRID COSMETICS - POMADKA DO UST WONDER MATT
Wciąż nieustannie lubię sie z matowym wykończeniem ust. Pomadka Wonder Matt ma zapewnić intensywny kolor i chronić przed wysuszeniem. Do tego lekka, kremowa konsystencja. Odcień 309 zupełnie odbiega od tego ze strony producenta niż widzę u siebie w rzeczywistości ale to często jest wina ustawień komputera na co zawsze warto brać poprawkę.



INGRID COSMETICS - LIQUID HIGHLITER W ODCIENIU BEIGE
To kolejny produkt, którego nie widzę na stronie producenta. Jednak pomimo tego, że zazwyczaj rozświetlacze nie robią na mnie specjalnego wrażenia to w tym przypadku jest nieco inaczej. Ten niepozorny rozświetlacz w kremie potrafi być zarówno intensywny jak i subtelny. Póki co testy zdążyłam przeprowadzić zaledwie na dłoni ale brak jakichkolwiek drobin i możliwość stopniowania efektu robi na mnie dobre wrażenie.


ANWEN KOSMETYKI - ZESTAW ODŻYWEK DO WŁOSÓW
Miałam okazję stosować maski do włosów od Anwen i.. z trzech dwie sprawdziły się u mnie bardzo fajnie. Z tego co słyszałam jest możliwość, że w przypadku odżywek będzie podobnie.. i to bardzo mnie cieszy. Zużyłam już wersję z bzem i niestety zupełnie nie dogadała się z moimi włosami, a to oznacza, że dwie pozostałe powinny moim włosom pasować idealnie. Bardzo cieszę się z możliwości przetestowania pozostałej dwójki.. a w zasadzie trójki. Wersję z bzem testowałam w okrutnym okresie szalików, czapek i suchego powietrza oraz mrozów.. nie miał łatwo więc jest niewielka szansa, że w okresie wiosennym spisze się lepiej. Zobaczymy.



ANWEN KOSMETYKI - HAPPY ENDS - SERUM DO ZABEZPIECZANIA KONCÓWEK WŁOSÓW
Uuuu.. bejbe jak to ślicznie pachnie! Mogłabym mieć takie perfumki! A jak sobie pomyśle, że moje włosy rozwiane na wietrze będą rozprowadzać ten cudny aromat wokół mnie to już się nie mogę doczekać użytkowania. W dodatku sam koncept zamknięcia serum w takiej formie bardzo mi sie podoba.



ECARLA - OKULARY PRZECIWSŁONECZNE
W okularach przeciwsłonecznych chodzę często i w zasadzie jeszcze częściej w nich jeżdżę samochodem. Już w tym roku zdążyłam jedne rozwalić, a przecież jeszcze pełny sezon nie wystartował 😅 Okularków nigdy za wiele, a od jakiegoś czasu "kocie" okulary w modzie.



ECARLA - OPASKA RÓŻYCZKI
Nie jestem fanką opasek.. nawet jeśli mam założyć tylko w obrębie własnych czterech kątów. Zawsze mnie coś uciska i po jakimś czasie zaczyna łapać mnie ból głowy. Chociaż podobają mi się i zdarza mi się raz na jakiś czas coś takiego kupić to niestety efekt zawsze jest ten sam.. leży.



ECARLA - SPINKA DO WŁOSÓW NOŻYCZKI
Opaski.. opaskami.. ale spinki do włosów i to w takim wydaniu to coś czadowego. Niby skromny i niezobowiązujący element, a potrafi swoim nietypowym kształtem przykuć uwagę i rozweselić najbardziej poważny look. Genialne!



ECARLA - KOLCZYKI WISZĄCE KOŁA
Od jakiegoś czasu po głowie chodziły mi kolczyki w formie dużych kół. Problem w tym, że rzadko noszę duże kolczyki.. z racji wykonywanej pracy mogłoby to okazać się niebezpieczne. Na szczęście zdarzają się wolne dni, a dodatkowo tych z okazją do świętowania w tym roku mam całkiem sporo i z całą pewnością kolczyki z Ecarla będą mi towarzyszyć.




Z marką Clavier spotykam sie po raz pierwszy i żałuję, że tak późno. Już podczas wykonywania makijażu przez Diankę moją uwagę zwróciły rzęsy.. ale po kolei.


CLAVIER - PŁATKI DO PRZEDŁUŻANIA RZĘS
Nie wiem czy poddawałaś się już przedłużaniu rzęs w salonie kosmetycznym ale jak tak.. zazwyczaj miało to miejsce przy jakieś wyjątkowej okazji. Zabieg zazwyczaj zaczyna się od zabezpieczenia dolnej powieki wraz z rzęsami. W moim przypadku zazwyczaj używano lekkiej tasiemki. Nie było to nic niekomfortowego.. w zasadzie nawet nie zwracało mojej uwagi ale okazuje się, że można to zrobić lepiej.. dużo lepiej. Płatki kosmetyczne Clavier zostały stworzone właśnie do zabiegu przedłużania rzęs, a przy okazji mają w sobie substancje odżywcze, które pielęgnują skórę. U mnie płatki znajdą nieco inne zastosowanie. Dzięki temu, że mają beztłuszczową formułę będę mogła spokojnie korzystać z nich podczas wykonywania makijażu. Zabezpieczę policzki przed osypywaniem się cieni, a przy okazji zadbam o świeższe spojrzenie... dla mnie bomba!



CLAVIER - PĘDZELEK DO MAKIJAŻU BRWI I KRESEK
Pędzelki skośne do makijażu brwi, nakładania eyelinera, korektora, pomadki do ust, bazy pod cienie czy samych cieni. Włosie miękkie i sprężyste.. zapowiada się całkiem dobrze, tym bardziej, że na gwałt potrzebowałam uniwersalnego pędzelka z syntetycznym włosiem.



CLAVIER - GĄBKA DO MAKIJAŻU BLENDER
Wciąż jestem fanką płynnych podkładów, a najlepiej aplikuje mi się je za pomocą gąbek. W związku z czym taki widok niesamowicie mnie cieszy, gdyż gąbki nigdy się u mnie nie marnują.



CLAVIER - KĘPKI RZĘS
To jest to czego szukałam w kępkach. Delikatne, ładnie wywinięte, grubość włosia maleje wraz z długością dzięki czemu wygląda to super naturalnie i.. przede wszystkim.. brak węzełków!


Węzełki zawsze w kępkach mnie irytowały, bo zawsze były w jakimś stopniu widoczne. Bez zrobienia kreski ani rusz. Kępki marki Clavier zapowiadają się genialnie! Delikatny paseczek z łatwością będzie można zgubić przy linii rzęs. Do tego śliczne ułożenie rzęs, które imituje naturalne. Cudeńka! Nie mogę się doczekać!.. jutro zakładam!

Link do produktu: Clavier - Kępki rzęs


BIELENDA - SERUM PRZECIWZMARSZCZKOM OPUNCJA FIGOWA + ALOES
Opuncja figowa jako składnik w kosmetykach od jakiegoś czasu chodzi za mną. Za to aloes sam w sobie zawsze jest w mojej pielęgnacji zawsze mile widziany. Jeśli chodzi o działanie przeciw zmarszczkom patrzę na takie obietnice z przymrużeniem oka. Co ciekawe skład produktu jest całkiem dobry.



BIELENDA - MAKE-UP ACADEMIE MGIEŁKA DO UTRWALANIA MAKIJAŻU
Zdarza mi się ostatnio myśleć o tego typu produkcie.. chociaż od jakiegoś czasu nie posiadam. W przypadku tego produktu mam trochę wątpliwości z uwagi na alkohol na drugim miejscu w składzie.. ale zobaczymy.



BIELENDA - MAKE-UP ACADEMIE PŁYNNY FLUID Z WITAMINAMI ODCIEŃ 2 BEŻOWY
Chociaż jest to najciemniejsza wersja podkładu to wcale nie wygląda na ciemny. Być może nawet kolorystycznie stopi się z moją karnacją pod warunkiem, że nie będzie oksydować. Konsystencja wydaje się lekka, a jednocześnie podkład wydaje się dość kryjący. Zobaczymy czy przejdzie test pierwszego wrażenia.



Jako rasowa fanka masek, na widok takiego zestawu pojawił mi się banan na twarzy. Marka L'Biotica zasypała nas maseczkami ale nie tylko przeznaczonymi do pielęgnacji twarzy.


L'BIOTICA - MASKI WYGŁADZAJĄCA DO WŁOSÓW W FORMIE CZEPKA
Maska do włosów w formie czepka, to coś z czym już raz miałam styczność ale w przypadki innej marki i moje doświadczenia można nazwać koszmarem. To jednak nie znaczy, że ta będzie miała ze mną pod górkę. Nie nie.. wciąż zżera mnie ciekawość, bo tego typu rozwiązanie jest dość osobliwe. Natomiast wymagania co do maski mam spore.. nie ma innej możliwości niż efekt "wow!"

Link do produktu: L'Biotica - Monoi Hair Mask


L'BIOTICA - BAICAPIL, INTENSYWNIE REGENERUJĄCA MASKA DO WŁOSÓW
Druga maska budzi nieco mniej moją ekscytację, bo jest to niby zwykła saszetka. Doczytałam, że w składzie znajdziemy kilka składników z certyfikatem Cosmos czy Ecocert, a jako zwolenniczce naturalnej pielęgnacji nie jest to bez znaczenia. Maska poza intensywną regeneracją włosów ma również pobudzać włosy do wzrostu. To łączy się z tym, że wypadałby aplikować maskę również na skórę głowy.. moje włosy zazwyczaj tego nie potrzebują.. ale raz na ruski rok im nie zaszkodzi.



L'BIOTICA - MASKA ALGOWA PEEL-OFF ENERGETYZUJĄCA
Tu jestem nieco zaskoczona, bo nie wiedziałam, że L'Biotica ma w swojej ofercie maski w formie sypkiej. Spodziewałam się gotowych masek w kremie lub z płachcie. Ostatnio w użyciu miałam.. mam sporo masek w takiej wersji więc jestem już na tyle przyzwyczajona do mieszania i kręcenia, że nie jest to dla mnie w najmniejszym stopniu uciążliwe. Swoją drogą uważam, że tego typu  maski mogą mieć większą moc, bo w kontakcie z cieszą (woda, hydrolat) składniki aktywne dostają prawdziwego powera.. i wówczas zaczyna się magia.. a przynajmniej powinna. Tu w składzie odnalazłam kilka ciekawych rzeczy: wyciąg z glinki morskiej, ekstrakt z cytryny, czy olejek rozmarynowy. Hmm.. cytrynka z rozmarynem.. ciekawe czy pachnie tak jak to już sobie wyobraziłam.



L'BIOTICA - MASKA Z OLEJEM Z DZIKIEJ RÓŻY
Produkty z dodatkiem oleju z dzikiej róży genialnie wpływają na moją cerę i właśnie to sprawia, że tej maseczki jestem najbardziej ciekawa. Maska ma postać nasączonej tkaniny, czyli coś co lubię ale rzadko sięgam z uwagi na to, że po aplikacji wypada od razu napisać recenzję, a ja nie zawsze jestem w stanie się zmobilizować 😅 maseczkę zostawiam sobie na weekend i wypasione domowe SPA.



L'BIOTICA - MASKA PEEL-OFF SILVER GLOW
Z jednej strony "silver glow" ciekawi ale ja zazwyczaj miałam ciężkie doświadczenia z maseczkami oczyszczającymi i tych mocno oczyszczających zaczęłam się w końcu obawiać. Efekt jest taki, że maska cieszy się minimalnym zainteresowaniem spośród całej gromadki w związku z czym prawdopodobnie od niej zacznę testy.



L'BIOTICA - PŁATKI POD OCZY ZŁOTY KOMPRES
Jestem wielką fanką płatków pod oczy.. i tu ubolewam, że nie wynaleziono takich z naprawdę przyjaznym i naturalnym składem. Jednak na mnie działają na tyle rewelacyjnie i tyle razy uratowały mój koszmarny wygląd po nieprzespanej nocy, że trudno mi znaleźć jakieś wady ich użytkowania. O dziwo wśród wszystkich płatków jakie miałam okazje używać to właśnie te w wersji złotej najlepiej mi się sprawdzały.




MITOMO - MASECZKA NOSOWO-USTNA Z EKSTRAKTEM ŚLIMAKA I EGF
Mimoto to japońskie maski w płachcie. Na stronie sklepu znajdziesz przeróżne maseczki, a do mnie trafiła dość wyjątkowa maska nosowo-ustna.. można ją również zastosować pod oczy. Tę kwestię jeszcze rozważę 😉 Oprócz ekstraktu ślimaka w składzie znajduje się EGF, czyli czynnik wzrostu naskórka. Brzmi fajnie.

Link do produktu: Mitomo - Maseczka nosowo-ustna z ekstraktem ślimaka i EGF



A cóż to takiego? Malutkie słoiczki z maską Azteków? na nakrętce. Jakaś magia? Czary? Owszem.. chociaż to już zależy od punktu widzenia, a poniekąd od kąta padania światła.


TAMMY TANUKA - PIGMENTY
To oczywiście pigmenty. Częściowo nimi posługiwała się Diana wykonując makijaż na modelce. Z całą pewnością jeden wylądował na dolnej powiece i pięknie przykuwał spojrzenie. Osobiście z pigmentami mam mało wspólnego.. ostatnio nawet tradycyjne cienie zeszły na dalszy plan, co wcale nie oznacza, że z miejsca się poddaję. Pigmenty Tammy Tanuka naprawdę robią wrażenie. Wystarczy wejść na 5 sekund na stronę producenta aby zostać tam na grube godziny. 

Link do producenta: Pigmenty by Tammy Tanuka Polska


NOBLE HEALTH - HAIR CARE PANDA BUBBLE BOOM
Misie na zdrowe włosy są mi bardzo dobrze znane.. ale jakiś czas temu pojawiły się Pandy! Byłam strasznie ciekawa jak mają się pod względem składu oraz przede wszystkim działania do słynnych Miśków.



Na licytacji pojawiło się opakowanie Pand w formie musujących tabletek do rozpuszczania w wodzie, które są nowością marki Noble Health. Nie są to jednak Pandy na "bujny baby hair", a są to tabletki musujące z kolagenem. Drugie opakowanie trafiło do mnie w paczce od marki, a to znaczy, że będę mogła lepiej i dłużej je przetestować.



LIQPHARM - LIQ CC SERUM LIGHT 15% VITAMIN C
Liqpharm to marka, która na blogu doczekała się już kilku recenzji.. w tym produkty trafiły już niejednokrotnie do ulubieńców, a także ulubieńców roku. W związku z czym.. nie mogło być inaczej.. chociaż jeden produkt musiał trafić w moje ręce.. ponownie!




Nie wszystkie produkty Liq zdążyłam poznać ale serum z witaminą C owszem i to nie raz. Kiedy produkty Liqpharm zaczęły trafiać na licytację nie mogłam odpuścić okazji z ponownego spotkania z moim ulubieńcem. Jest! I jest moje.. a Ty sobie kup 😜



BISPOL - ŚWIECE ZAPACHOWE LOVE
Kiedyś nie byłam szczególną fanką zapachu róż.. i wciąż nie jestem jeśli chodzi o sztuczne zapachy. Na szczęście w pielegnacji coraz chętniej sięgam po kosmetyki z różą, bo genialnie na działają na moją skórę. Być może to jest głównym powodem tego, że zapach róż zaczęłam poszukiwać również w zapachach. O ile część osób marszczy nos na samo hasło "róża", to ja automatycznie biorę głębszy wdech aby chłonąć zapach każdą komórką.. dokładnie tak jest w przypadku tealightów Bispol.

Link do produktu: Bispol - Świece zapachowe

Uff.. co za spotkanie.. a ile produktów przytachałam!

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger