Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ovium. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ovium. Pokaż wszystkie posty

maja 31, 2020

ZUŻYCIA MAJA 2020

ZUŻYCIA MAJA 2020

Nie jest dobrze.. zaraz mnie tu ktoś zjedzie w komentarzu 😅 ale cóż.. z pełną świadomością informuję, że zdarza mi się myśleć o zakończeniu blogowania ale tylko z uwagi na ograniczony czas. Z drugiej strony tłumaczę sobie, że to przejściowe.. a przejściowo trwa kolejny miesiąc 😂 Z drugiej strony to przyjemne oderwanie od obowiązków i natłoku spraw jaki mi towarzyszy przy budowie domu, prowadzonej firmie i pracy.. ale przecież nie mam kota.. a kot to taki zwierz który odstresuje samym faktem głaskania.. więc chociaż blogiem się podratuję 😂 😘 A skoro na Instagramie dostałam reprymendę za obijanie się to chociaż dochowam wierności comiesięcznym porządkom w kosmetykach 😜


D'ALCHEMY - MICELLAR CLEANSING WATER
Chociaż to "tylko" płyn micelarny to w mojej pielęgnacji zmienił wiele. Zmieniło się podejście do miceli i przede wszystkim sposób ich aplikacji. Obecnie nie wyobrażam sobie aplikować płyn micelarny inaczej niż w formie.. sprayu! Co do samego produktu.. czuję smutek, że dobił dna. Był niesamowicie wydajny i ani przez chwilę nie pomyślałam, że mam go dość i chce czegoś innego.. ani razu! Niezwykle przyjemny delikatny zapach hydrolatu z róży damasceńskiej do tego bardzo skuteczny. Po jednej aplikacji płynu z D'Alchemy nie pozostawało wiele do zmycia. Tusz schodził błyskawicznie, bez rozmazywania, bez tarcia. Do tego wszystkiego piękny skład, eleganckie opakowanie i innowacyjny sposób aplikacji który ze mną zostanie! Opakowania się nie pozbywam.. zostaje ze mną i będzie mi intensywnie służyć przy kolejnym płynie micelarnym.. za to do samego D'Alchemy z wielką przyjemnością wrócę, bo jest tego wart. 



OVIUM - WIELORAZOWE PŁATKI KOSMETYCZNE
Kolejny płatek Ovium w zużyciach.. to dowód na to, że używam regularnie. Chwilami brakuje mi tradycyjnego płatka.. ale już wielokrotnie udowodniłam sobie, że mogę bez nich funkcjonować. W końcu Ovium towarzyszy mi ponad pół roku nieustannie.. właśnie naszła mnie czarna myśl.. nie wiem ile owieczek mam jeszcze w zapasach 🙀 Łoo.. kurdeczka! A nieee.. spoko.. mam jeszcze cztery 😅



DOUCES ANGEVINES - VIRGINALE, ORZEŹWIAJĄCY TONIK
Co za podły człowiek wykupił mi tonik Virginale?!! Jak tak można?! Zazwyczaj toniki nie wzbudzają we mnie szczególnej ekscytacji ale Virginale to prawdziwy diament wśród toników. Cudownie odświeża, a jego genialny aromat sprawia, że nie mam ochoty przestać wciągać powietrze do płuc. Niezwykle relaksuje, a codzienna pielęgnacja przy nim wkracza na poziom rytuału SPA.. nawet jeśli nie masz na to czasu. Uwielbiam go.. i za grosz nie jestem w stanie opisać słowami tego jakie wrażenie na mnie zrobił. jednak odnoszę wrażenie, że cała marka Douces Angevines ma w sobie niesamowity czar zamknięty w szklanych pojemniczkach. 


MARTINA GEBHARDT - ITENSIVE CARE HAPPY AGING INTENSYWNA KURACJA W KAPSUŁKACH
Kapsułki marki martina Gebhardt trafiały już do ulubieńców niejednokrotnie. Wszystko za sprawą intensywnej regeneracji, która niejednokrotnie ratowała mi skórę. Czy to jakaś niewyjaśniony stan alergiczny, podrażnienie, rozdrażnienie.. czy przypieczenie słoneczkiem, za każdym razem moją ostatnią deską ratunku były kapsułki Intensive Care i spisywały się świetnie. Została mi jeszcze jedna kapsułka w ramach wyciągnięcia wszelkich szczegółów i wrażeń do recenzji, która powinna pojawić się w czerwcu.


RESIBO - MULTIFUNCTIONAL EXFOLIATING FACE MASK ORAZ PRÓBKA KREMU LIFTINGUJĄCEGO
Peeling pochodzi z jednego z boxów Lost Alchemy. Dla mnie totalna nowość więc się ucieszyłam chociaż ostatecznie produkty marki nie budzą we mnie poruszenia. Obiło mi się o uszy, że peeling jest bardzo mocny.. i z tego powodu odkładałam nasze spotkanie. Zazwyczaj przypomniałam sobie o nim w niedzielę, a to za późno aby ryzykować ewentualne komplikacje. Pierwsze podejście miało miejsce w sobotę wieczorem. Aplikacja bezproblemowa, nic  nie piecze.. mycie zębów.. i zmywanie peelingu.. burak. Totalny burak! Niby skóra nie piecze ani nie pali ale wyraźnie dostała łomot. Na ratunek hydrolat i kojaco-nawilżajacy kremik z lodówki marki Tulua.. gruuuubą warstwą 😅 W poniedziałek wyglądałam już jak człowiek. Cóż.. chyba za długie było to spotkanie. Przy drugim podejściu byłam ostrożniejsza i obyło się bez buraczanej twarzy. Za to sam produkt wywarł na mnie bardzo dobre wrażenie. Jest mocny i niezwykle skuteczny. Z wielką przyjemnością kupię niewielki zapas gdybym potrzebowała silniejszego złuszczenia skóry.

Za to jeśli chodzi o krem to jest cień szansy, że sprawdziłam już większość próbek kremów ale żadna się u mnie nie sprawdziła na tyle abym chciała sięgnąć po pełnowymiarowym produkt. Z wersją liftingującą kremu było podobnie.. słowem.. niczego mi nie podniosło 😅


PYUNKANG YUL - PRÓBKI
Zazwyczaj próbki mnie cieszą ale jeśli chodzi o ich używanie to jest gorzej. Najczęściej przekładam eksperymenty na weekend, a w weekend.. zapominam 😅 W przypadku próbek marki Pyunkang Yul (jak dobrze, że nie muszę tego wymawiać 🤣) było inaczej. Sama forma pełnowymiarowej pielęgnacji jest genialna ! W jasnym zestawie na dzień mamy: tonik, serum nawilżające, żel łagodzący oraz krem. Seria granatowa to piankę oczyszczająca, tonik, nawilżająca ampułka i krem. Wstępnie każdy z produktów się u mnie sprawdził. Byłam mile zaskoczona pianką oczyszczająca, nieco mniej kremami które były za ciężkie, a najbardziej zaskakującym produktem okazał się żel balansujący.. o konsystencji gęstego gluta 😅 W efekcie marką mnie zaciekawiła na tyle, że chętnie się jej przyjrzę bliżej.


ENCLARE - MYDEŁKO ZAJĄCZEK
Tego słodkiego zajączka wolałabym zapamiętać w takiej formie.. niż rozczłonkowanych, bezkształtnych bryłek. Mydełko okazała się.. duże, a przy okazji zaskakująco wygodne w użyciu. Zajączek miał towarzystwo rękawicy do kąpieli. Jako duet wiodło prym w mojej prysznicowej rutynie ale.. no właśnie.. zajączek okazał się łobuzem i zniszczył rękawicę! Z ładnej żółciutkiej rękawicy zrobiła się szaro-zielonkawa i zesztywniała. Pomimo różnego typu reanimacji rękawicy nie udało się uratować. Noo.. jednak barwnik w mydełkach to nie moja bajka. Dobrze, że moja skóra nie zrobiła się zielona 😂 Za to mydełko samo w sobie było bardzo poprawne. Myło.. pachniało mydłem, po użyciu balsam okazywał się nieocenionym przyjacielem, nie wzbudziło we mnie zachwytów użytkowych ale za to wygląd.. owszem.


DIY BY ANULA - PEELONG KAWOWY
Ten peeling ma długą historię 😅 Trafił do mnie w.. grudniu.. lub styczniu. Był tak mocno zakręcony, że za każdym razem kiedy chciałam po niego sięgnąć stawiał taki opór, że się poddawałam. W końcu któregoś pięknego dnia się opamiętałam i przed wskoczeniem pod prysznic poprosiłam męża o otwarcie. To naprawdę świetnej jakości peeling o kawowo-kokosowym aromacie. Spisywał się fenomenalnie! Pięknie trzymał się skóry podczas aplikacji i genialnie wygładzał skórę. Jak dla mnie Anula spokojnie mogłaby ruszyć z jego produkcją.


DIY BY ANULA - BABECZKA KĄPIELOWA
Babeczkę trzymałam w nadziei na możliwość skorzystania z wanny.. niestety. Trwało to stanowczo za długo, a jeden z majowych weekendów okazał się na tyle luźny, że mogłam sobie pozwolić na niekończące się Spa. Babeczkę wykorzystałam do kąpieli stóp. Na moje szczęście babeczka wciąż była dobra 😍 Pięknie się "rozpuszczała" uwalniając przy okazji ciasteczkowy aromat.. czysta przyjemność i masa dobroci dla stópek.


DRESDNER ESSENZ - SPRUDELBAD
Po udanej kąpieli z wyrobem Anuli poszłam za ciosem i wyciągnęłam kolejny z zapasów umilacz kąpielowy.. również Anulowy prezent. Pan Ciastek mnie rozczarował tylko pod względem wyglądu.. okazał się zwykłym krążkiem, a miałam nadzieję na "Pana Ciastka" 😅 To tyle z moich uszczypliwości.. zapach bardzo przyjemny, ilość bombelków zaskakująco duża, zabarwienie wody na pomarańczowo i bardzo fajne zmiękczenie skóry. Ehh.. jak ja bym chciała mieć już własną wannę.


REVERS - BAZY POD MAKIJAŻ
Tak.. zdaję sobie sprawę, że nie są zużyte. O ile z podkładami marki nie miałam problemu aby wyczyścić je do dna to z bazami totalnie mi nie idzie. Są to bazy typowo silikonowe.. które mnie zapychają. Nie chodzi o te konkretne ale w zasadzie o wszystkie bazy na bazie silikonu. Przy makijażu wszystko jest super ale pod koniec dnia zawsze na twarzy mam kilka niemiłych niespodzianek. Przez połowę maja testowałam obie bazy nieco uważniej.. a w efekcie doigrałam się katastrofy na twarzy.. po prostu świetnie. Cóż.. przynajmniej wyrzucam bez żalu i sentymentów.

maja 03, 2020

ZUŻYCIA KWIETNIA 2020

ZUŻYCIA KWIETNIA 2020

Jak ten czas zasuwa.. mrugniesz jednym okiem i już jest tydzień później 😂 strach mrugać oczami jednocześnie, bo zaraz coś ważnego przegapisz. Niby czasy mamy trudniejsze i w teorii powinny być również wolniejsze to ja mam wrażenie, że jest zupełnie odwrotnie. Nawet kosmetyki zaczęły mi ostatnio przepływać przez ręce, nie nadążam z recenzjami na które ostatnio również mam mniej czasu. Mimo wszystko czuję niedosyt.. pielęgnacyjny, blogowy, kosmetyczny.. alee.. gdyby ktoś miał silną potrzebę wiedzieć jaki styropian kupić na ocieplenie domu aby współczynnik przenikania ciepła (zgodnie z Warunkami technicznymi obowiązującymi na 2021r) w stosunku do ceny był racjonalny to służę pomocą 😂😂😂


OVIUM - WIELORAZOWE PŁATKI KOSMETYCZNE
Kolejny płatek Ovium zużyty. Rzeczywiście "owieczki" są w stanie zastąpić tradycyjne płatki kosmetyczne, chociaż minimalnie czasem czuję potrzebę sięgnięcia po coś jednorazowego. Mimo wszystko już od ponad pół roku radzę sobie wyłącznie towarzystwem Ovium. Płatki oczywiście mają swoje "oczywiste" minusy, jak: konieczność mycia czy to, że z czasem tracą swoją miękkość. Więcej o płatkach i moich sposobie na nie znajdziesz w poście: Pielęgnacja w duchu eko, czyli "Owieczki" od Ovium - wielorazowe płatki kosmetyczne


NATURE QUEEN - OCZYSZCZAJĄCA PIANKA DO MYCIA TWARZY
Jakaś niewytłumaczalna siła pcha mnie w stronę pianek.. ale niemal po każdym spotkaniu rozsądek krzyczy, że to nie są produkty dla mnie. Pianki z założenia powinny być delikatniejsze niż żele ale tak nie jest. W piankach chodzi o pianę, czyli o pianotwórcze detergenty, które zazwyczaj wysuszają moją skórę. Do tej pory odnalazłam zaledwie dwie pianki, które przypadły mojej skórze do gustu.. nature Queen do nich nie należy. Pomijając działanie wysuszające miała kiepski aromat. Więcej o piance przeczytasz w poście: Nature Queen - Oczyszczająca pianka do mycia twarzy


BANDI - TONIK REDUKUJĄCY ZACZERWIENIENIA
Z tym tonikiem miałam sporo drobnych problemów. Nie mogłam go używać systematycznie, bo skóra reagowała rozdrażnieniem. Atomizer był zbyt intensywny, po aplikacji musiałam wycierać powieki i usta, bo oczy łzawiły, a smak produktu nie powalał. Ale czy to był zły tonik? W zasadzie nie.. drażniły mnie w nim szczegóły. Być może niektóre przypisane na wyrost.. ale nie mogliśmy złapać nici porozumienia przez co tonik stał na łazienkowej półce stanowczo za długo. W tym czasie zużyłam dwa lub trzy inne. Więcej o toniku przeczytasz w poście: Bandi, tonik do cery naczynkowej i ze skłonności do zaczerwienienia z kasztanowcem zwyczajnym


AROMATICA - MASECZKI : KOJĄCO-NAWILŻAJĄCA, KOJĄCA I USPOKAJAJĄCA
Produkty tej marki niezwykle mnie ciekawią. Z uwagi na kosmetyczne zapasy w pierwszej kolejności skusiłam się na żel aloesowy oraz zestaw maseczek. Żel sprawdza się świetnie, a maseczki okazały się całkiem dobre. Z maseczkami w płachcie mam zazwyczaj problem z uwagi na liche efekty. Za to do maseczek Aromatica podeszłam z planem zużycia w ciągu tygodnia w odstępach co drugi dzień.. i ten system się sprawdził. Chociaż zazwyczaj unikam kupowania tego typu masek to do maseczek z Aromatica chętnie wrócę.. i przyznam, że mam chęć na poznanie kolejnych produktów. 


ECOTOOLS - CLEANSING MITT
Z wielkim żalem pozbywam się tej myjki, bo okazała się rewelacyjna! Cudownie myła, bez nieprzyjemnego szorowania czy drapania skóry. Służyła mi od grudnia.. i to niemal przy każdej kąpieli! Szczególnie zachwycona byłam łącząc ją z tradycyjnymi mydłami w kostce. Obecnie rękawica straciła na miękkości ale rozstajemy się dlatego, że okropnie zafarbowała od zielonego mydła Enklare przez co wygląda jak stara szmata 😓 Nie jestem w stanie jej doprać.. wygląda okropnie. Na szczęście rękawicę znalazłam w sklepie Cocopanda.. i tylko tam 🙀.. a był to prezent od Anuli.. muszę podpytać gdzie kupiła 😇


MAWAWO - PURPLE MOON OLEJEK
Z tego co zauważyłam olejek ma swoje fanki i przeciwniczki. Swoją wersję otrzymałam od Moniki z bloga Mama z różową torebką.. i rzeczywiście muszę przyznać, że jest specyficzny. Jeśli chodzi o działanie pielęgnacyjne to nie mam zastrzeżeń. Olejek bardzo ładnie się wchłania i nie pozostawia tłustej powłoki. Ja, lubiłam aplikować go na warstewkę żelu aleosowego ale samodzielnie również sobie radził. Natomiast podstawową cechą olejku jest jego zapach. Aromaty dość silnie uderzają w męskie tony, chociaż z czasem się zmieniają. Trudno to opisać.. dlatego zachęcam do zapoznania się z produktem przy okazji targów gdzie jest możliwość spotkania z marką Mawawo.

 
WILLOW OGRANIC - FRUITY SUGAR SCRUB
Jest szansa, że jestem ostatnią użytkowniczką produktów Willow, a wszystko za sprawą zrobienia zapasów kiedy marka zawieszała swoją działalność. Mam ogromną nadzieję, że willowki jeszcze do nas wrócą, bo pokochałam całym sercem. Peeling Fruity Sugar Scrub to zdecydowanie moja największa miłość. Uwielbiam za zapach werbeny, za wygładzenie i nawilżenie skóry. Aż serce pęka gdy pomyślę, że w zapasach pozostało ostatnie opakowanie. Więcej o peelingu przeczytasz w poście:  Willow Organics - Fruity Sugar Scrub, czyli owocowy peeling do ciała

 
SZMARAGDOWE ŻUKI - HYPERICUM KREM DO RĄK I STÓP
O tym kremiku wspominałam wielokrotnie przy różnych ulubieńcach. To mój "lek" na zdewastowane dłonie i stopy, a w ostatnim czasie opis "zdewastowane" nawet nie oddaje tego co się z nimi dzieje. Sporo pracy biurowej, jeszcze więcej sprzątania domowego i przede wszystkim praca na działce przy budowie domu.. kręcenie zbrojenia, wykopy, przekopy, ogarnianie działki.. nie wiem jakim cudem ręce mi jeszcze nie odpadły 😅 Skóra na dłoniach jest w stanie kiepskim ale Hipericum szybko doprowadza ją do stanu w którym nie muszę dłoni chować w kieszenie. Przy niewielkiej ilości kremik mogę nakładać w ciągu dnia ale zdecydowanie preferuję grubszą warstwę na noc. Zdecydowanie jeden z niewielu kremików do rąk, które są w stanie ogarnąć bardzo zły stan.

 
JASON NATURAL - SZAMPON Z BIOTYNĄ
Od kiedy mąż przerzucił się na szampony, które kupuję sobie ich zużycie drastycznie wzrosło i nie nadążam pisać recenzji. Dodatkowo staram się brać pod uwagę wrażenia męża, który ma zupełnie inne potrzeby niż ja, a swoją opinię w trakcie używania potrafi zmienić kilka razy. Wersja szamponu Jason z biotyną trafiła do nas z uwagi na biotynę, która w postaci suplementacji sprawdza się u mnie rewelacyjnie. Co do szamponu nie miałam, aż tak wysokich wymagań. To raczej opcja "wspomagająca" niż powodująca wybuch opierzenia. Niemniej, szampon spisał się dobrze. Ładnie się pienił, był łagodny dla skóry głowy, łagodził. Nie mam żadnych zastrzeżeń i chętnie sprawdzę kolejne wersje szamponów marki Jason. Szampony Jason kupuję w sklepie Iwos.


DR ORGANIC - ORGANIC MOROCCAN ARGAN OIL CONDITIONER
Ten produkt trafił do mnie w wyniku nieporozumienia. Zależało mi na odżywce z olejem arganowym ale okazało się, że marka produkt który z założenia jest maską nazwała Conditioner.. co zmyliło mojego szpiega i trafiła do mnie wersja "maskowa" 😂 O tej wersji nic nie słyszałam ale sięgnęłam po nią z ciekawością. Produkt wymaga dłuższego przetrzymania aby uzyskać zadowalający efekt. Dlatego przy masce jestem zmuszona myć włosy przed kąpielą (a najlepiej przed dłuższym weekendowym SPA), ogarnąć resztę ciała i po wszystkim spłukać maskę. Ostatnio zupełnie brakuje mi czasu na takie obrządki.. a dodatkowo znalazłam maski, które działają ekspresowo i dają świetne efekty. Dlatego z tą maską trochę się bawiłam i momentami mnie irytowało oczekiwanie na efekty.. ale nic więcej zarzucić jej nie mogę.


CHARLOTTE TILBURY - AIRBRUSH FLAWLESS FINISH
Raczej nie spodziewałam się, że kiedykolwiek zachwycę się kolorówką. Ten dział traktuję na zasadzie chwilowego zauroczenia produktami ale niezwykle rzadko mam chęć czy potrzebę do czegokolwiek wracać. Ten puder to zdecydowany wyjątek. Dawał genialny efekt wykończenia skóry. Nawet jeśli podkład wyglądał za ciężko to puder nadawał mu miękkości, gładkości i delikatności. Nie jest to jednak puder utrwalający, a wykończeniowy. To ogromna różnica z której trzeba zdawać sobie sprawę. Puder nie przedłuży makijażu.. a jedynie nada mu miękkiego wykończenia. Kiedyś stwierdziłabym, że takie produkty nie mają najmniejszego sensu. W końcu to kolejna warstwa "tapety" 😅 Obecnie trudno będzie mi pogodzić się z brakiem Charlotte.. tym bardziej, że dostępność jest utrudniona, a przebitki cenowe zwalają z nóg. Więcej o pudrze przeczytasz w poście: Czym wykończyć makijaż? Tylko Airbrush Flawless Finsh od Charlotte Tilbury. Genialny puder z efektem fotoshopa

To teraz kolej na porządki w zapasach i użyciach 😻 jest spora szansa, że podczas czytania przez Ciebie postu wciąż trwają 😅 uwielbiam te kosmetyczne roszady 

kwietnia 20, 2020

PIELĘGNACJA W DUCHU EKO, CZYLI "OWIECZKI" OD OVIUM - WIELORAZOWE PŁATKI KOSMETYCZNE

PIELĘGNACJA W DUCHU EKO, CZYLI "OWIECZKI" OD OVIUM - WIELORAZOWE PŁATKI KOSMETYCZNE

Wszelkie wielorazowe akcesoria w pielęgnacji nie są mi obce. Bardzo często chętnie sięgam po gąbki konjac, ściereczki muślinowe lub inne, gąbki, myjki, rękawice, turbany. Każda kolejna nowość na rynku przez chwilę zwraca moją uwagę, a z czasem podejmuję decyzję czy rzeczywiście jest sens aby do mnie trafiła. Z płatkami Ovium było jednak nieco inaczej. Od jakiegoś czasu rozważałam wprowadzenie produktu zastępującego tradycyjny płatek kosmetyczny ale zazwyczaj bliżej mu było do szmatki myjącej niż do tradycyjnego płatka. Dlatego, gdy Ovium pojawiło się na rynku.. kupiłam pełny zestaw!


Właścicielką i pomysłodawczynią jest Ania, którą poznałam na Instagramie. Ania zaszyła się pod profilem  o nazwie Kosmotesty i serdecznie Cię odsyłam do obserwacji. Skąd pomysł na takie płatki u Ani i jak sama je stosuje?

Od producenta:
Płatki do demakijażu Ovium, to produkt dla najbardziej wymagających - jak ja. Dla osób, które w drodze do less waste, nie chcą iść na żaden kompromis. Są miękkie i delikatne. Skutecznie usuwają makijaż, nie podrażnijąc skóry. Są bezpieczne i przemiłe w dotyku. I są wielorazowe.

Płatki Ovium uszyte są ze 100% certyfikowanej bawełny organicznej. Do szycia zastosowano nici bawełniane. Dlatego waciki są kompostowalne. Materiał, z którego uszyte są płatki posiada certyfikat GOTS. oznacza to, że cały proces produkcji tkaniny, od zasiania bawełny, do utkania gotowego materiału, musi spełniać rygorystyczne normy społeczne, środowiskowe i jakościowe. Daje to gwarancję, że:
  • nie użyto żadnych toksycznych, rakotwórczych i niebiodegradowalnych środków chemicznych
  • produkcja materiału odbywa się w sposób minimalizujący wytwarzanie odpadów
  • zastosowano zamknięty obieg wodny (oznacza to maksymalne jej wykorzystanie, nie marnowanie jej)
  • sam materiał jest odpowiednio trwały
  • osoby zatrudnione przy produkcji są pełnoletnie, zatrudnione dobrowolnie, a ich płaca jest godziwa
  • liczba godzin pracy nie jest nadmierna
  • pracownicy są traktowani po ludzku i z szacunkiem
Cały proces produkcyjny jest regularnie sprawdzany przez odpowiednie jednostki. Wybierając materiał z certyfikatem GOTS masz 100% pewności, że nie dokładasz się do nieludzkiego traktowania i nadmiernego niszczenia środowiska.

Po kilku kilku miesiącach stosowania swojego egzemplarza, znalazłam mój sposób na dbanie o płatki, oto jak ich używam:
  • zwilżam płatek wodą, aby wchłonął mniej produktu do demakijażu
  • nasączam płatek płynem micelarnym
  • przykładam do oczu i odczekuję kilka - kilkanaście sekund. Staram się niegdy nie pocierać okolic oczu. Zdejmuję makijaż przykładając płatek
  • pozostałą część twarzy przecieram delikatnie drugą stroną płatka
  • piorę płatek mydłem gospodarczym i wkładam do woreczka, aby się wysuszył
  • raz na jakiś czas piorę płatki w pralce razem z jasnym praniem - maksymalna temperatura prania: 60C
  • płatki naturalnie tracą swoje włókna - należy je wymieniać na nowe po upływie około 3 miesięcy - używając jednego. Korzystając z zestawu 7 sztuk, czas ten wydłuży się do 21 miesięcy. oczywiście, jeśli wymagasz idealnej miękkości, możesz wymienić płatek wcześniej. Ja swój wyrzucę dopiero kiedy zużyję go tak bardzo jak to możliwe
  • dla dodatkowej higieny i miękkości, można płatki prasować. Ja ten krok pomijam. maksymalna temperatura prasowania to 100C

Płatki już przy pierwszym spotkaniu zaskakują swoją miękkością i delikatnością. Zastosowany materiał jest naprawdę wyjątkowy. Płatki nie mają perfekcyjnego kształtu koła ale w tej swojej wyjątkowości i pamiętając, że są wykonywane ręcznie, każdy z nich staje się jedyny i niepowtarzalny. Cenię sobie dbałość o szczegóły i jakość, a tu nie jestem w stanie do niczego się przyczepić. 

Przyznaję, że nie sądziłam aby płatki Ovium całlkowicie wyparły tradycyjne jednorazówki. Zależało mi na tym aby znaleźć alternatywę i ograniczyć zużycie w tradycyjnych.. i tylko tyle. Jednak początki nie były łatwe. Z jednej strony szkoda było moczyć płatek, a z drugiej rozważałam jak ich używać. Moje pierwotne moczenie suchego płatka w płynie micelarnym trochę mnie zmroziło. Płatki są chłonne ale ilość płynu jaką musiałabym wylać aby wykonać demakijaż zwyczajnie mnie przeraziła. Z pomocą przyszły porady i sugestie Ani.. i to miało sens. Ania sugeruje aby płatek zmoczyć wodą i odsączyć, a następnie aplikować płyn micelarny. Po kilku podejściach, chociaż całkiem udanych, mimo wszystko zmieniłam sposób użycia.

W pierwszym kroku moczę płatek w wodzie i odsączam. Twarz spryskuję obficie płynem micelarnym i zmywam płatkiem. Drugą stroną płatka zbieram ewentualne resztki.. i to wszystko. Płatki świetnie wszystko ściągają, a przy okazji są delikatne dla skory i delikatnej skóry oczu.  



Różnica pomiędzy nowym (nieużywanym) płatkiem, a używanym jest wyraźnie widoczna. Nie ma się co oszukiwać, że miękkość obu jest na tym samym poziomie. Płatki wyraźnie z każdym dniem tracą swoją delikatność ale mimo wszystko jestem w stanie używać jednego do trzech.. może dwój i pół miesiąca. 

Z moich obserwacji wynika, że spory wpływ na zużycie płatków ma to jak je czyścimy. U mnie zazwyczaj jest to pianka lub żel, który aktualnie używam do oczyszczania twarzy i w miarę delikatne odciskanie. Pod wpływem pocierania płatki znacznie szybciej się mechaciły i szybciej traciły miękkość. Nie jest to jednak powód do tego aby wymieniać płatek. Wciąż jest delikatny na tyle aby moja skóra nie grymasiła. Jedynie staram się przy skórze oczu być bardziej delikatna.


Największy opór w domyciu Ovium stawia tusz czy pomadka. U mnie od jakiegoś czasu są to naturalne maskary oraz delikatne pomadki ale zdarzają się skoki w bok. Wówczas płatek trochę bardziej cierpi ale staram się go wrzucać do każdego nastawianego prania (do 60C), a efekt jest w pełni zadowalający.

Gdzie na co dzień śpią moje płatki? Ten z codziennego użytku po wypraniu ląduje w ceramicznym naczynku do swobodnego wyschnięcia. Za to zapasy nocują w bawełnianym woreczku i czekają na swoją kolej. W zasadzie to mniejszy woreczek jest stworzony z myślą o przechowywaniu płatka po użyciu ale myślę, że to genialna opcja podróżna, a ceramiczne naczynko na co dzień sprawdza się u mnie o wiele lepiej. Oczywiście podstawą dla mnie jest to aby mokrego płatka nie zamykać, powinien mieć przewiew, a przy okazji dobrze jest go chronić od wszelkiego obcego kontaktu. Właśnie dlatego miseczka z płatkiem stoi z dala od zlewu i lustra gdzie od czasu do czasu jakaś mgiełka toniku, suchego szamponu, perfum migruje na okoliczne tereny.



I tak prawie od roku żyjemy sobie w symbiozie. W tym czasie nie pojawiły się u mnie zwykłe płatki kosmetyczne ani razu. Owieczki Ovium są w pełni wystarczające.. jednak.. ale tylko jakoś wyjątkowo ostatnio zapaliła mi się iskierka aby kupić jedno opakowanie zwykłych płatków. Tak naprawdę tylko po to aby wspomóc płaek Ovium w demakijażu oczu kiedy zacznie tracić miękkość ale nie na tyle aby wymienić go na nowy. 

Póki co wciąż pozostaję przy Ovium. Nie widzę potrzeby zmiany i nie widzę szczególnej alternatywy czy zamienników dla owieczek. Zdecydowanie są wyjątkowe na naszym rynku.

Jeśli nie znasz słynnych już "owieczek" to zapraszam do sklepu Ovium

stycznia 01, 2020

ULUBIEŃCY ROKU 2019: PIELĘGNACJA TWARZY

ULUBIEŃCY ROKU 2019: PIELĘGNACJA TWARZY

Dzień dobry w 2020!
Prawdę mówiąc oprócz tego, że zmieniła się data w kalendarzu.. chociaż ona zmienia się codziennie to nic wyjątkowego się nie stało. To jednak czas na pewne podsumowania i plany.. chociaż je warto robić znacznie częściej, a złe nawyki zmieniać od razu. Niemniej, każda chęć zmiany.. nawet taka opatrzona w konkretną datę jak 01.01.2020 jest warta wsparcia i podziwu! Zatem, jeśli od dziś planujesz wprowadzić u siebie zmiany, zaplanować coś wyjątkowego, zmienić nawyki.. to SUPER! Trzymam mocno kciuki!

Tymczasem w stresie blogowej trwa nieco inne podsumowanie.. kosmetyczne. Ja również zrobiłam przegląd produktów z 2019, a pod koniec również z 2018!


D'ALCHEMY - MICELLAR CLEANSING WATER
Płyn micelarny w sprayu.. początkowo nie mogłam się przekonać do takiego sposobu użytkowania a le ostatecznie pokochałam! Atomizer jest świetny. O ile w przypadku toników czy hydrolatów oczekuję lekkiej mgiełki tu jest ona obfita ale równomierna.. i sprawdza się super. W połączeniu z płatkiem wielorazowym od Ovium taki pierwszy krok oczyszczania sprawdza mi się idealnie! Wcześniej demakijaż płynem micelarnym uznawałam za konieczny ale teraz sprawia mi zwyczajnie mega przyjemność. Płyn błyskawicznie rozpuszcza makijaż i to przy pierwszym podejściu, do tego jest delikatny dla skory i ma świetny skład!



OVIUM  - WIELORAZOWE PŁATKI KOSMETYCZNE
Nie wyobrażam sobie ich nie posiadać. Cudownie miękkie i delikatne. Genialnie sprawdzają się przy demakijażu delikatnej skóry oczy i całej twarzy. Jeden płatek przy codziennym użytkowaniu wystarczy na dwa miesiące.. a czasem na trzy. Całkowicie zastąpiły zwykłe bawełniaczki, a dzięki nim mniej wydaję pieniędzy, a przy okazji ograniczyłam śmieci.



MY MAGIC ESSENCE - TAKE IT OFF
Olejowy żelowy eliksir do mycia twarzy o pięknym słonecznym kolorze i przyjemnym zapachu trawy cytrynowej. Używa mi się go z ogromną przyjemnością. Bardzo ładnie oczyszcza skórę, a dzięki emulgatorowi bezproblemowo zmywa się samą wodą, zmieniając konsystencję na mleczną. Ja jednak lubię stosować go z jakąś pomocą w stylu gąbka konjac czy ściereczka. Wydajny, do tego piękny skład.. zupełnie niczego mu nie brakuje.

Link do producenta: My Magic Essence - Take it off


BABO - DELIKATNY ŻEL DO MYCIA TWARZY
Jeżeli w żelu do mycia twarzy jest Cocamidopropyl Betaina to zazwyczaj jestem na nie. Początkowo z żelu korzystałam nieśmiało co drugi dzień.. później raz dziennie.. a w końcu rano i wieczorem! Żel rzeczywiście jest delikatny, a moja skóra nie marudzi. Nie ma efektu ściągnięcia czy wysuszenia skóry.. za to nie można mu odmówić skuteczności oczyszczania. Wszystko jest zasługą odpowiednio dobranych składników.. co wcale nie oznacza, że przekonałam się do Cocamidopropyl Betaine 😅 W tym wyjątkowym przypadku jestem na TAK, a co więcej mam ogromną ochotę na ponowne spotkanie!

Link do skepu: Trzy Zorza


GESSIE - GĄBKI DO DEMAKIJAŻU Z WĘGLEM AKTYWNYM
Podczas kosmetycznych porządków zauważyłam, że z moimi zapasami tych gąbek jest już krucho, co oznacza, że trzeba złożyć zamówienie na jakiś dożywotni zapas. Gąbki Gessie to oczywiście mój hit z aliexpress w śmiesznej cenie (przynajmniej kiedyś.. oby to się nie zmieniło). Spisuje się rewelacyjnie szczególnie przy domywaniu twarzy z maseczek. Przy okazji jest delikatna dla skóry, pięknie chłonie wodę ale nie do końca jest w stanie zastąpić gąbki konjac. Jakby nie patrzeć to nieco inny kaliber.


FROM A FRIEND - 100% HYDROLAT AROMATYCZNY Z RÓŻY GERANIUM
Różane hydrolaty to moja miłość od pierwszego spotkania. Nie było hydrolatu z którego nie byłam zadowolona jednak ten pozostawia wszystkie inne daleko w tyle. Jest niesamowity! Bardziej intensywny, bardziej aromatyczny, bardziej łagodzący i kojący skórę. Mam wrażenie, że nie zasługuje na miano zwykłego hydrolatu, a wręcz pewnego rodzaju wodnej esencji. Jestem całkowicie zauroczona.. do tego stopnia, że w nowym roku mam plan poznać wszystkie hydrolaty od Ani z From a Friend i już poczyniłam ku temu odpowiednie kroki!



ILCSI - PEELING PIANKOWY AHA
Peeling z kwasamia AHA od Ilcsi z miejsca podbił moje serce. Potrafi dać mojej skórze popalić ale bez jakichkolwiek przykrych skutków ubocznych. Uwielbiałam po niego sięgać. W okresie kiedy go używałam stanowił podstawę mojej pielęgnacji jeśli chodzi o "złuszczanie" i byłam zadowolona. Jeśli kiedykolwiek uważałaś, że naturalne peelingi enzymatyczne nie mają mocy to powinnaś spróbować tego.

Link do producenta: Ilcsi - Peeling piankowy AHA


ILCSI - MASKA PEELINGUJĄCA RÓŻANO-KUKURYDZIANA
To zdecydowanie największy hit spośród produktów marki Ilcsi w mojej łazience. Uwielbiam ją dosłownie za wszystko, a najważniejsze za efekty. Pięknie oczyszcza skórę, a przy okazji pozostawia ją nawilżoną, zmiękczoną i odżywioną.. oczywiście nie w takim stopniu abym mogła zapomnieć o pozostałej pielęgnacji, jednak produkty złuszczające zazwyczaj moją skórę albo wysuszają albo podrażniają. Mam wrażenie, że produkt został stworzony dla mnie.



CHIC CHIQ - MASECZKI
Maseczki Chic Chiq towarzyszą mi nieustannie od kiedy je poznałam. W kosmetycznych zapasach posiadam chyba wszystkie wersje. Pojawiały się kilkukrotnie w ulubieńcach, a nawet w towarzyszyły w rozdaniu na blogu. Ostatnio pojawiła się recenzja wersji czekoladowej.. jeśłi kochasz czekoladę to zdecydowanie powinnaś sprobować. Uwielbiam je za naturalność, innowacyjność, zapachy i przede wszystkim działanie.

Link do producenta: Chic Chiq


YASUMI - HYDRO GREEN CAVIAR, MASECZKA BIOCELULOZOWA
Bioceluloza.. jeśli o mnie chodzi to inne maseczki w płatach mogą dla mnie nie istnieć. Wyjątkowy materiał, a wszystko z efektem wow. Bioceluloza jest o wiele lepszym nośnikiem substancji aktywnych, posiada zdolność chłodzenia i jest kompatybilna z naszą skorą. Genialnie układa sie na skórze i pieknie trzyma przez cały czas niezaleznie co robię. Moja skóra chłonie z maseczki wszystko. Uwielbiam to jak pięknie nawilża, koi i ujędrnia moją skórę. Jest jednak pewne ale.. nie jest to maszeczka ze składem wpełni naturalnym.. cóż.. biorę to na klatę. Niewiele mam takich skoków w bok, a w tym przypadku zamiennika nie znaazłam.

Link do producenta: Yasumie - Hydro Green Caviar
Link do recenzji: Yasumie - Hydro Green Caviar


LABENA - ROSE SERUM EYE MASK - HYDROŻELOWE PŁATKI POD OCZY 
Hydrożelowe płatki pod oczy to moja wielka miłość 2019.. i 2018. jednak w 2018 bawiłam się w zwykłe płatki pakowane w parze.. a to finansowo może zrujnować. Od kiedy zaczęłam sięgać po opakowania w słoiczkach to moja skora pod oczami zyskała nowe życie. Nie są to jednak produkty naturalne, nie odmienią całkowicie skóry.. ale zawsze kiedy ich potrzebuję spisują się cudownie. Wygładzą, ujędrnią, napną.. skora z miejsca wygląda o wiele ładniej. Płatki Labena bardzo dobrze wspominam.. ale one wiodły prom w pierwszej połowie 2019..



PETITFEE - ZELOWE PŁATKI POD OCZY BLACK PEARL&GOLD
Za to druga połowa 2019 należała do Petitfee! Te okazały się nieco grubsze i sztywniejsze.. ale przez to nieco dłużej mogłam je nosić. W zasadzie dopiero pezy Petitfee dopadł mnie pomysł aby stosować je.. w trakcie makijazu oka. Ewentualny osyp cieni trafia na płatki zamiast na policzki.. więc mam mniej roboty. Jedynie kolejność się zmieniła podczas wykonywania makijażu ale w tym akurat również widzę same zalety. Do tego po zdjęciu płatków skóra wygląda na zadbaną, a spojrzenie zyskuje świeżość.
 


A jak się ma rok 2018 do 2019.. mała analiza: ULUBIEŃCY ROKU 2018: PIELĘGNACJA TWARZY

Polny Warkocz - Rumiankowa esencja micelarna do demakijażu
W 2019 miałam sporo różnych płynów micelarnych.. z czego jeden trafił do ulubieńców 2019. Natomiast do rumiankowej esencji bardzo chętnie wrócę w 2020. 

Avalon Organics - Intense Defense, żel do mycia twarzy z witaminą C
Uwielbiam go! Zużyłam kilka opakowań i polecam go za każdym razem, gdy ktoś prosi mnie o polecenie fajnego żelu. Wrócę z wielką przyjemnością.

Herbfarmacy - Peeling Refining Exfoliator
Do tego peelingu muszę wrócić, był rewelacyjny, mega skutecznie złuszczał z efektem wow.. jeden z najlepszych peelingów enzymatycznych jakie miałam. Mam niestety/stety trochę zapasów w tej dziedzinie ale biorę sobie za punk honoru wyrobić się do końca roku z powrotem do niego.. tak.. muszę przyznać, że był lepszy od tegorocznego ulubieńca

From a Friend - Gentle Facial Scrub Plum & Oat peeling do twarzy
Peelingo-maseczka, która genialnie odżywiała skórę. Aktualnie w ulepszonej wersji czyli z łatwiejszym zmywaniem. W zasadzie nie muszę niczego obiecywać, mam w zapasach i zapewne na dniach ruszy to codziennego użytku

SAPE - Oczyszczenie Peelmaska
Przyznaję, że nie pamiętam za dobrze jej działania. Wiem, że zrobiła fajne wrażenie, bo ładnie oczyszczała bez podrażnienia i dobrze się zmywała. Obecnie na rynku mamy trochę już produktów typu peeling-maseczka w jednym.. i nie wiem czy uda mi się do niej wrócić. Chociaż z perspektywy czasu jakoś szczególnego pociągu do ponownego spotkania nie czuję.

Alkenie - Maseczka Glow Up!
Zdecydowanie maseczka do której chciałabym wrócić. Uwielbiałam ją pod każdym względem.. oprócz wydajności. Mam wrażenie, że pioruńsko szybko się skończyła. Jednak efekt rozjaśnienia skóry i odżywienia był genialny.. nawet w ciągu roku widząc gdzieś jej recenzję.. zwyczajnie tęsknie.

Chic Chiq  - Maseczki
Tu nie muszę dużo opowiadać. Maseczki mam.. cały zapas!

Sylveco - Tonik hibiskuskowy i maseczki skompresowane
Sytuacja identyczna jak w przypadku Chic Chiq. Mam spory zapas maseczek skompresowanych oraz kolejne opakowanie hibiskusowego tonika.

Be.Loved - Krem pod oczy Papaya Mango Anti-Agina Eye Cream
Hmm.. nie wrócę. W zasadzie nigdy jeszcze nie wróciłam do żadnego kremu pod oczy. Zużywam je w ślimaczym tempie, a z każdym rokiem moja skóra wymaga więcej.

Lily Of The Desert - 99% Aloe Vera Gelly, żel aloesowy
Niestety róownież nie wrócę chociaż był mega fajny. Problem tkwi w zdobyciu tego żelu.. i to w zasadzie jedyny powód.


grudnia 31, 2019

ZUŻYCIA GRUDNIA 2019

ZUŻYCIA GRUDNIA 2019

Już dziś pojawił się post.. ale post z denkiem przecież musi być. Zakończyć rok bez zużyć.. aż dziwie jakoś wynieść te ostatnie śmieciochy. Na blogu pomału znów zaczyna wchodzić porządek. Strony w zapasie i w użyciu zostały odświeżone i jak najbardziej aktualne.. więc grudniowe denko to tylko taka wisienka na torcie na pożegnanie w blogowym stylu roku. 

Chociaż to nie koniec wspomnień. W styczniu zazwyczaj pojawiały się posty z ulubieńcami.. i biję się z myślami czy wyjątkowo sobie tego tematu nie odpuścić.. może Ty mi lepiej doradzisz?


OVIUM - WIELORAZOWE PŁATKI KOSMETYCZNE
Uwielbiam! Odkąd je mam wcale nie kupuję zwykłych płatków kosmetycznych.. chociaż czasem pewnie gdzieś by się przydały. jednak skoro mogę żyć bez nich to nie widzę sensu kupować. Płatki od Ani z Ovium spisują mi się rewelacyjnie, chociaż jak każdy produkt czy gadżet wymaga dojścia do własnego sposobu użytkowania.. właśnie.. aż dziwię się, że jeszcze post o nich nie powstał! Będzie trzeba to nadrobić.

Link do producenta: Ovium


WIELORAZÓWKA - WIELORAZOWE PŁATKI KOSMETYCZNY Z FROTE
Kolejne płatki, chociaż zupełnie inne od Ovium i raczej nie sprawdziłyby się w tej samej roli. Wielorazówka zastąpiła mi ściereczkę muślinową, której przez dość długi okres byłam fanką. Pięknie się nią zmywa maseczki, ale kiedy jest jeszcze świeża i mięciutka sprawdza się przy oczyszczaniu skóry. W zapasie mam jeszcze jedną.. ostatnią i na chwilę obecną jeszcze nie wiem czy do nich wrócę

Link do producenta: Wielorazówka
Link do recenzji: Wielorazówka


THE BODY SHOP - MUSLIN CLEANSING CLOTH
Uwielbiałam je, mogły bez problemy zastąpić peeling. najbardziej ukochałam je sobie do oczyszczania metodą OCM.. w zasadzie wciąż te metodę stosuję ale w pełni zostały wyparte przez Wielorazowkę. Mam w zapasach jeszcze jedną ściereczkę i dla świętego spokoju już idę ją wyciągnąć.. muszę sobie przypomnieć dlaczego tak je kochałam, bo ta jednak była użytkowana jedynie z doskoku.

Link do producenta: The Body Shop


COULEUR CARAMEL - NATURALNY ŻEL DO DEMAKIJAŻU
Została mi to jedynie odrobinka na jedno.. może dwa użycia, a wszystko z myślą o recenzji, która powinna powstać już. Niezwykle trudny do określenia produkt.. używając go zmienia swoją konsystencje tyle razy, że zawsze jestem zaskoczona. W zasadzie nie mam mu nic złego do zarzucenia, trudno się do czegoś przyczepić. Dobrze oczyszcza, jest pioruńsko wydajny, ładnie pachnie.. nie sądzę abym mogła gdzieś szpilkę wsadzić..

Link do sklepu: Ekozuzu


CHIC CHIQ - PEELING DO TWARZY AAM FACE
Produkty Chic Chiq niezmiennie lubię.. ale ten peeling jest pierwszym produktem w którym doszukałam się czegoś co nie do końca mi pasuje, a raczej mojej skórze. Co więcej wersję do ciała bardzo sobie chwaliłam, a to przecież ten sama skład jedynie mocniej zmielony aby być delikatniejszy. Na szczęście to nie skreśla peelingu całkowicie. Bez trudu odkryłam w nim inne plusy ale o tym niebawem.. recenzja już jest gotowa.

Link do producenta: Chic Chiq

 
A JEDEN - MASECZKA DO CERY WRAŻLIWEJ
Mini wersja maseczki, którą znalazłam w październikowym pudełku Terra Botanica. Maseczkę znałam już wcześniej, a nawet jej siostry i to właśnie ta wersja stała się moją ulubioną. Mimo, że jest to maseczka na bazie glinki to jest gotowa do użytku. Obawiałam się, że będą z nią te same problemy co z maseczką od MydłoStacji ale ona jest zupełnie inna. Pięknie łagodzi moją skórę, nie zastyga więc mogę z nią siedzieć ile chcę. Dla mnie super!

Link do producenta: A jeden


DIY BY ANULA - MASECZKA Z GLINKĄ
Jedna z trzech maseczek.. ale do tej dobrałam się w pierwszej kolejności i najszybciej zużyłam. To również maseczka na bazie glinki.. i również gotowa do użytku. Przede wszystkim genialny zapach ananasa! Maseczka bardzo ładnie oczyszczała skórę, zawarty w niej korund był niewyczuwalny pod palcami ale na skórze robił to co niego należało. Anulowe przepisy po prostu zawsze robią wrażenie!

Link do Anuli: Co kręci Anulę


YASUMI - NAWILŻAJĄCA MASKA BIOCELULOZOWA Z ZIELONYM KAWIOREM I KWASEM HISLURONOWYM 
Nie są w pełni naturalne.. ale pioruńsko dobre. Zwykłe maseczki z płacie pozostawiają daleko w tyle z uwagi na materiał.. biocelulozę. Jest to coś z czym wcześniej się nie spotkałam, przedziwny materiał. Dzięki biocelulozie maska na długo zachowuje swoją wilgoć, a składniki dłużej mogą działać na skórę. Pierwszą maseczkę otrzymałam na spotkaniu blogerskim ale po jej użyciu tego samego dnia zamówiłam sobie zapas! Cóż.. trzeba czekać na kolejne promocje i uzupełnić zapasy.

Link do producenta: Yasumie
Link do recenzji:Yasumie


ORIENTANA - MASECZKI GLOW
O maseczkach już biega świeży post! Bardzo świeży bo dzisiejszy. To chyba chęć wyniesienia jak najszybciej śmieci i zamknięcia tematów, które zamknięte być powinny lub mogą.. chociaż nie ze wszystkim tak wychodzi. Użytkowane intensywnie, a nawet bardzo intensywnie. Otrzymałam je na spotkaniu blogerskim w grudniu i jeśli mnie pamięć nie myli to towarzyszyły mi niemal codziennie. Najbardziej zadowolona jestem z wersji niebieskiej.. bo przez okres opychania się czym popadnie ogarnęła moją cerę. Nie są to jednak maseczki z efektem wow.. możemy spokojnie po nie sięgać często i chyba przy tak intensywnym użytkowaniu można zauważyć efekty. Mają w sobie jednak coś niesamowitego.. te kolory naprawdę robią wrażenie.. ale po więcej zapraszam do postu.

Link do producenta: Orientana
Link do recenzji: Orientana


ILCSI - KREM POD OCZY EKSTRA FLAWONOIDOWY
Początkowo byłam z kremu zadowolona. Fajnie się wchłaniał aplikowany w niewielkiej ilości, zgrywał się z makijażem, pielęgnował skórę wokół oczu.. ale pod koniec zaczęłam mieć wrażenie, że jednak robi za mało. Zaczęłam go stosować na noc razem z serum (poniżej) w obfitej ilości. Plamy z uwagi na kolor kremu i serum zupełnie mi nie przeszkadzały.. w końcu śpię. Jednak to również jakoś nie do końca ogarniało moją skórę. Nie wiem skąd ta zmiana.. być może moja skóra zaczęła potrzebować mocniejszej pielęgnacji? Miałam w planach recenzję tego kremu ale ostatecznie nie wiem co napisać.

Link do producenta: Ilcsi


ILCSI - SERUM POD OCZY Z DZIKIEGO BZU
Leciutkie serum.. niemal wodniste. Myślałam, że remedium na wszystkie problemy pod oczami ale jednak czegoś zabrakło. Z uwagi na kolor musiałam unikać go w codziennej aplikacji. Nawet najmniejsza aplikowana ilość zbierała mnie się w zagłębieniach pod oczami, które mam od zawsze (wynika to sadzenia moich oczu). Natomiast na noc nie musiałam sobie go żałować.. ale bywało różnie, bo chciałam sprawdzić jak sobie radzi lepiej. Ostatecznie nie widzę szczególnego działania. Do tego 30ml pojemności to stanowczo za dużo.. nie byłam w stanie takiej ilości zużyć przez co część jestem zmuszona już wyrzucić. Podobnie jak w przypadku kremu pod oczy.. miała być recenzja.. ale nie będzie.

Za to zdecydowanie z marki Ilcsi polecam maseczkę i peeling enzymatyczny.. to zdecydowanie moje hity!

Link do producenta: Ilcsi


REPUBLIKA MYDŁA - MYDŁO LAVENDER LAKE
Zdecydowanie moje ulubione mydełko Republiki Mydła. Uwielbiam za piękny zapach lawendy z rumiankiem, za działanie peelingujące, za piękną kremową pianę która nie wysusza skóry. To moje kolejne mydełko Lavender Lake i szczególnie je polecam.. niestety muszę się chwilowo od niego odciąć gdyż w zapasach zaczynają piętrzyć mi się kolejne. Zwyczajnie muszę im poświęcić nieco uwagi.

Link do producenta: Republika Mydła
Link do recenzji: Republika Mydła

 
BODY GLITTER - PEELING DO CIAŁA
Ten peeling jednak mnie przerasta. Jak najbardziej doceniam piękny skład oraz to, że brokat jest biodegradowalny.. naprawdę super. Zdaję sobie sprawę również z tego, że jest to jeden z produktów typu hadr z całej linii produktów Body Gliter.. ale wszędobylskie drobiny to dla mnie za wiele. Po jego użyciu muszę zmieniać pościel, prać ubrania, piżamę.. a nawet pranie nie gwarantuje, że się ich pozbędę. Jest wszędzie czego się dotknę z mężem na czele. Efekt jest naprawdę pionując.. totalnie oślepiający blask. Tu chyba jednak bardziej przemawiają do mnie delikatniejsze produkty marki.. chociaż po obejrzeniu jak wyglądają wciąż wydaje mi się, że będzie to zdecydowanie too much

Link do producenta: Body Glitter


LAVERA - SZAMPON ODŻYWCZO - REGENERUJĄCY 2 W 1
Bardzo nietypowy szampon w połączeniu z odżywką. Zaskoczył mnie bo nie miałam przekonania, że zaskoczy na mojej skórze głowy. Lekka kremowa piana wymaga nieco wprawy, bo jednak bardziej mam wrażenie, że nakładam bardzo lekką odżywkę niż szampon. Jednak produkt bardzo ładnie oczyszcza skórę głowy i włosy, a co jakiś czas jestem w stanie odpuścić sobie stosowanie odzywki, bo sam ogarnia moje włosy. Nie jest to jednak szampon który całkowicie zastąpi odżywkę.. nie w przypadku moich przesuszonych ostatnio końcówek.

Link do sklepu: Iwos


TAHE - KURACJA ORGANIC CARE INTENSIVE PRZECIW WYPADANIU WŁOSÓW
Dosłownie niedawno o kuracji pisałam dlatego najchętniej odsyłam do recenzji, a w telegraficznym skrócie.. w zasadzie mi się sprawdziła. Wypadanie ustało, widać nawet jakieś baby hair.. tylko nie mam pewności czy to była 1/3 pełnej kuracji? Na szczęście tyle wystarczyło aby efekty  mogła ocenić na plus. 

Link do sklepu: Fryzomania
Link do recenzji: Tahe


CLAVIER - KĘPKI RZĘS
Nie jestem jakąś szczególną maniaczką sztucznych rzęs.. w zasadzie mogłyby dla mnie nie istnieć. Typowych pasków nie noszę, a kępki to jedyne na co mogę się zgodzić. Natomiast te z Clavier są wyjątkowe. Niezwykle delikatne i lekkie.. nawet z bliska nie każdy jest w stanie rozpoznać, że na moich skromnych i dziurawych wachlarzach jest coś ekstra. Tutaj długość 11, którą stosowałam jedynie w zewnętrznych kącikach do maksymalnie 3 sztuk na oku. Ostatnio od Mikołaja dostałam w rozmiarze 10.. i jednak tej 11 na zewnętrzy kącik mi brakuje.. będzie trzeba dokupić.. zapewne jedną 9 również. Mega są te rzęsy.. serio.

link do producenta: Clavier


DIY BY JA - ŚIECA SOJOWA Z DREWNIANYM KNOTEM
W świece bawiłam się w zeszłym roku i mega mi się podobało. Większość rozdałam i ostatecznie została mi jedna.. o ile w ogóle coś jeszcze zostało. Póki co mam kilka fajnych ściec więc na cały sezon mi wystarczy.. chociaż żadna nie ma drewnianego knota, a on jednak ma swój niepowtarzalny urok


NEONAIL - TOP SHINE BRIGHT
Top po który sięgałam chyba najczęściej.. i się zepsuł.. a może to ja nie zauważyłam jego wad? Na jasnym, niemal białym lakierze robi mi żółtawą poświatę. Rzeczywiście jego kolor jest żółtawy ale czy był taki zawsze? Tego nie wiem. Nie mam jednak zamiaru sprawdzać.. jeśli się zepsuł to pora wymienić, chociaż mam inne więc szybko niczego nowego nie kupię.

Link do producenta: NeoNail

To wszystko w tym roku! Do zobaczenia za ROK!


Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger