stycznia 31, 2019

ZUŻYCIA STYCZNIA 2019


W styczniu nabawiałam się okropnego kataru, bólu głowy i bezsennych nocy.. to wszystko trwa sobie nieustannie więc cieszę się, że to już koniec felernego miesiąca. Gdyby była możliwość zgłoszenia reklamacji na koszmarny miesiąc to z przyjemnością bym skorzystała nawet gdyby oznaczało to stanie w kolejce przez dwa dni. Na szczęście przeżyłam za co mogę być wdzięczna. Za to kosmetycznie styczeń wcale nie był najgorszy. Kończę go dość skromnie.. to chyba najmniejsze denko w historii bloga! Z drugiej strony grudzień był miesiącem intensywnych porządków i zużyć więc równowaga jest zachowana.


FROM A FRIEND - GENTLE FACIAL SCRUB PLUM & OAT 
Na początku miałam trochę wątpliwości z uwagi na problem zmywania produktu ale wystarczyło, że zmieniłam podejście i zaczęłam używać peelingu w formie maseczki. Dzięki temu zyskał miano ulubieńca, bo niesamowicie pięknie odżywia skórę i sprawia, że kolejne kroki pielęgnacji ograniczam do niezbędnego minimum. Dodatkowo ma piękny bogaty skład, ślicznie pachnie i jest niesamowicie wydajny. Obecnie powstała nowa formuła peelingu, która nie wymaga użycia detergentu do zmycia produktu ze skóry.

Link do sklepu: From a Friend


LYNIA - ŻELOWY PEELING ENZYMATYCZNY PEEL-OFF Z OWOCÓW TROPIKALNYCH ORAZ EKSKLUZYWNA ZŁOTA MASKA PEEL-OFF W ŻELU Z OLEJKIEM ZE SKÓRKI POMARAŃCZOWEJ
Dwie maseczki peel-off, obie bardzo fajne i skuteczne ale porównując je ze sobą to tylko do jednej bym wróciła. Tą lepszą okazała się wersja z żelowym peelingiem enzymatycznym. Zwyczajnie lepiej poradziła sobie z oczyszczeniem skóry, a przy okazji odświeżyła, wygładziła i pozostawił nawilżoną skórę. Wersja ze skórką pomarańczową jedynie oczyściła ale nie w takim stopniu co poprzedniczka. Genialny wygląd iskrzącej od złotych drobinek maski stanowczo przegrywa z efektami jakie daje peeling enzymatyczny, a przecież w pielęgnacji chodzi przede wszystkim o efekty.


Link do sklepu: e-naturalne.pl


CHIC CHIQ - MASECZKA DE LA MER
Przez jakiś czas od maseczek Chic Chiq miałam przerwę ale ponownie do nich wróciłam. Wersja de la Mer o obłędnym jabłkowym zapachu była moją pierwszą i wciąż pozostaje ulubioną. Pięknie nawilża, odżywia i orzeźwia moją skórę przy okazji działają łagodząco na podrażnienia. Moja skóra te maseczki bardzo lubi dlatego mam je nieustannie w swoich zbiorach.

Link do sklepu: Chic Chiq


BE.LOVED - PAPAYA MANGO ANTI-AGING EYE CREAM
Niezwykły kremik o bardzo bogatym składzie i delikatnej piankowej konsystencji, który nie migruje do oczu, delikatnie napina skórę, momentalnie daje jej ukojenie oraz ładnie odżywia i chroni skórę. Do tego bez problemu dogaduje się z makijażem. Nie mam mu nic do zarzucenia. Dla mnie to krem który jest wart swojej ceny i z wielką przyjemnością do niego wrócę.

Link do sklepu: Be.Loved


BENTLEY ORGANIC - ŁAGODZĄCY I NAWILŻAJĄCY ŻEL POD PRYSZNIC Z LAWENDĄ, ALOESEM I OLEJEM JOJOBA
Miałam nadzieję, że lawendowa wersja żelu o działaniu łagodzącym i nawilżającym zatrze kiepskie przygody z innymi wersjami żelu.. ale nie. W dodatku okres suchego powietrza w domu i chłodnego na zewnątrz dodatkowo zemścił się na mnie. Żel wyjątkowo brutalnie przesuszył mi skórę, chociaż zazwyczaj nie mam z nią specjalnych problemów. Miała szczerą nadzieję, że będzie inaczej.. niestety nie.

Link do sklepu: ekodrogeria


MYDŁO STACJA - MASŁO DO CIAŁA ROZMARYN I GREJPFRUT
Najpierw mi śmierdziało, potem pachniało i relaksowało. Masło budziło we mnie skrajne emocje ale ostateczna ocena jest dość pozytywna. Ładnie koi i odżywia skórę ale nie jest to produkt dla każdego, bo nie wchłania się całkowicie. Na skórze pozostawia lekki film ale jest on całkiem przyjemny. W okresie zimowym sprawdza się całkiem dobrze, a samo masło radzi sobie z przesuszeniem, którego się nabawiłam.

Link do sklepu: Mydło Stacja


PONY HUTCHEN - DEZODORANT W KREMIE ROCK-A-HULA 
Mój ulubieniec. Niepozorny dezodorant w kremie, który wręcz zaskakuje swoją wydajnością i skutecznością. Nie blokuje samego procesu pocenia się, jednak skutecznie neutralizuje zapach. Towarzyszył mi w okresie letnim jak i zimowym, w różnych temperaturach, a także na siłowni i nigdy mnie nie zawiódł. W ruch idzie kolejna wersja dezodorantu Pony Hutchen.. są genialne!

Link do sklepu: bioana



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger