Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Loewe. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Loewe. Pokaż wszystkie posty

maja 30, 2017

ZUŻYCIA MAJA 2017

ZUŻYCIA MAJA 2017

Nie przepadam za zmianami, chociaż to akurat w dużej mierze zależy od mojego nastroju. Kiedy już z rana wstanę w bojowym nastawieniu, wszelkie zmiany jestem w stanie zaakceptować dużo łagodniej. Jest jednak coś  co zwiastuje zmiany, a ja z niecierpliwością czekam na ten dzień.. to denkowy post. Wszelkie zużycia zwiastują zmianę! Jeśli jakieś produkty mi się sprawdzą to z przyjemnością do nich wracam ale jeśli coś było nijakie czy wręcz tragiczne to cieszę się jak małe dziecko, bo na jego miejsce wejdzie coś nowego, świeżego, ciekawego. Jak tu nie cieszyć się z kosmetycznych zużyć?


INDEED LABORATORIES - HYDRALURON
Nie płaczę, że dobił dna bo mam go w zapasach. Na najbliższy rok z pewnością mi wystarczy.. chociaż zaczynają nachodzić mnie myśli aby wypróbować coś innego. Dość trudno dostępny na naszym rynku, ale jeśli jest taka możliwość to warto na niego polować. U mnie sprawdza się bez zarzutu i nieraz ratował mnie z opresji. Mój Hit zeszłego roku i w tym temacie chyba nic się nie zmieni.
 


AUBREY ORGANICS - PURE ALOE VERA
Rozpływałam się nad tym produktem w osobnym poście i kilka razy trafił na listę ulubieńców. Początkowo nie wiedziałam jak się do niego zabrać. Stosowanie na wacik było bardzo niewydajne ale w momencie odkrycia bawełnianych maseczek wszystko stało się proste. Nie stosuję tego produktu w żaden inny sposób, bo tak stosowany sprawdza mi się rewelacyjnie. Genialnie nawilża i łagodzi skórę. Uwielbiam i już uzupełniłam jego zapasy.



ALLEGRO - SKOMPRESOWANE MASKI BAWEŁNIANE 8 SZTUK
Bardzo fajny gadżet, który kosztuje niewiele, a w pielęgnacji twarzy nie sposób go nie docenić. Mój absolutny ulubieniec ale.. widzę jednak sporą różnicę miedzy poszczególnymi maskami. Wcześniej miałam spore zapasy masek kupione w drogerii Natura, niestety od dawna już ich tam nie ma. Ostatnio zaopatrzyłam się w spory zestaw masek na Allegro ale podejrzewam, że te pochodzą z aliexpress i niestety.. śmierdzą. Przed ich użyciem muszę je wypłukać w bieżącej wodzie i dopiero wówczas z nich korzystam. Musze sprawdzić jeszcze w innych punktach. Skoro różnice są tak znaczące to warto poszukać tych najlepszych.


JYSK - GĄBKA KONJAC
Sam fakt, że w Jysku znalazłam gąbkę Konjac był zaskakujący ale kupiłam i spisywała się rewelacyjnie. Mycie nią twarzy sprawia ogromną przyjemność, a ściąganie masek trwa dosłownie chwilkę. Teraz mam ochotę poeksperymentować z różnymi wariantami i w różnych przedziałach cenowych. Ciekawe czy jest jakaś różnica miedzy gąbką za 10 zł, a taką za 35 zł.


CALIPSO - GĄBKA CELULOZOWA
Mój niezbędnik pielęgnacyjny. Co prawda nie jest tak przyjemna w użyciu jak gąbka Koncjac ale jednak o wiele szybciej radzi sobie ze ściągnięciem wszelkich masek. W dodatku są o wiele tańsze od Konjac w związku z czym staram się głównie nią ściągać maseczki szczególnie te które brudzą.. czyli glinkowe. 


CLEANIC - DUŻE PŁATKI KOSMETYCZNE 
Bardzo je lubię. Są niezwykle wygodne, chłonne i bardzo delikatne dla skóry. Po kilku przygodach z płatkami Cien wiem, że więcej do nich nie wrócę. Cleanic choć są nieco droższe to jednak ich jakość jest nieporównywalna. Kupię ponowie ale mam ochotę sprawdzić również płatki Tami.


EFEKTIMA I ISILANDON - PŁATKI POD OCZY
Płatki hydrożelowe Efektimy służyły mi w zeszłym roku bardzo często. Kupowałam w hurtowych ilościach ale w końcu zaopatrzyłam się w dwa duże opakowania płatków pod oczy z aliexpress. W związku z czym przestałam kupować Efektimę. To już moje ostatnie zapasy.
Z kolei płatkami Isilandor poczęstowała mnie Monika z bloga Mama z różową torebką. W tej kwestii nieubłaganie mamy jednak odmienne preferencje. Ja wolę hydrożelowe obślizłe gluty, a Monika bardziej te materiałowe. Te były zdecydowanie jednymi z fajniejszych materiałowych płatków jakie miałam okazję używać, jednak nie aż tak dobre aby wpłynąć na moją płatkową orientację.


BANDI - KREM Z WITAMINĄ C SPF 20
Bardzo lekki kremik na dzień. Zaskoczył mnie swoim kolorem, bo bez przeszkód pretenduje do miana lekkiego kremu CC. Krem delikatnie wyrównuje koloryt cery, ale jest przy tym bardzo subtelny. Nie ma mowy o zakryciu niedoskonałości. Niestety kolorem wpada w różowe tony i dość mocno skóra się po nim błyszczy, chociaż raczej uznałabym to za mocne rozświetlenie. Póki co nie do końca mnie zachwycił ale jeszcze mam w zapasach jego próbki.. może jeszcze mnie czymś zaskoczy. 


ISILANDOR - BAMBOO CHARCOL REMOVE BLACK MASK
Oj.. dramat.. dramat i horror w jednym! Okropnie śmierdzi rozgrzanym asfaltem. Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że miałam tylko niewielką próbkę. Gdyby nie to pewnie wysmarowałabym całą twarz i to byłby dopiero problem. Wysuszona maska tak bardzo przywiera do skóry, że trudno ją podważyć. Jej ściąganie to mieszanka bluzgania z płaczem i początkowa faza depresji. W dodatku wcale nie wyciąga zaskórników tak jak można to zobaczyć na różnych filmikach, za to z idealną precyzją wydepiluje każdy najmniejszy meszek. Bardzo bolesne doświadczenie.


CURAPROX - SZCZOTECZKA 5460 ULTRA SOFT
Na okrągło kupuje i zmieniam średnio co trzy miesiące. Moje ulubione szczoteczki w ogromnej gamie kolorystycznej, które są delikatne dla dziąseł ale bezwzględne dla osadu na zębach. Po zużyciu trafiają do koszyczka z przyborami do sprzątania.Tak.. u mnie szczoteczki do zębów mają drugie życie.


L'OCCITANE - ŻEL I BALSAM DO CIAŁA Z LINII PIVOINE FLORA
Z tego duetu miałam o wiele więcej frajdy niż z szamponu i odżywki. Zapach piękny, subtelny i kobiecy. Bardzo umilał mi kąpiel ale żadne ciekawe właściwości pielęgnacyjne dla skóry nie przychodzą mi do głowy. Jeśli już to wolałabym zainwestować w perfumy, tym bardziej, że pełnowymiarowe opakowania tych produktów są zwyczajnie drogie.



MYDLARNIA U FRANCISZKA - MYDŁO MARSYLSKIE Z OŚLIM MLEKIEM I ARGANEM
Wciąż stosowanie tradycyjnych mydeł mnie nie przekonuje, choć ochota ostatnio mi rośnie. To mydełko zupełnie nie sprawdziło się w pielęgnacji twarzy, a i pod prysznicem niezbyt miałam na nie ochotę. Ostatecznie spisało się rewelacyjnie podczas czyszczenia pędzli i gąbek. Niestety przy ostatnim czyszczeniu gąbek na jaw wyszła jakaś twarda gruda, która poszatkowała mi jedną z gąbeczek do podkładu. Poza tym mydełko jest już tak małe i nie wygodne w trzymaniu, że najwyższy czas się go pozbyć.


GILLETTE - SIMPLY VENUS
Nasza kobieca zmora. Szczęśliwe te z nas, które posiadają IPL lub wybrały się na taką usługę do salonu. U mnie wygląda to dość zmiennie. Używam zarówno maszynek jak i depilatora ale wszystko zależy od dnia i nastroju. Do tych maszynek nie wrócę, nieraz podrażniłam sobie nimi skórę.. ewidentnie mam do tego za ciężką rękę. Teram mam coś znacznie lepszego.. choć wciąż tradycyjnego.   


BIELENDA - ZESTAW DO DEPILACJI PRECYZYJNEJ
Miało być fajnie, a wyrzuciłam pieniądze w błoto. Jedyne co z tym produktem zrobiłam to otworzyłam i ani razu nie użyłam. Zapach jest tak bardzo dramatyczny, że bałam się nakładać go gdziekolwiek. Zawsze gdy się do tego zabierałam przed oczami miałam widok poparzonej skóry.. w końcu produkt się przeterminował. Wciąż śmierdzi tak samo wstrętnie. Nigdy więcej podobnych produktów.


MIODOWA MYDLARNIA - MASEŁKO UKOJENIE
Do zamówienia z Miodowej Mydlarni dostałam dwie próbki masełek. Wersja Ambrozja powaliła mnie na kolana i niestety przy nim drugie masełko wypadło bardzo mizernie. Zapach chyba nie do końca mój, choć wiąż ładny. Samo masełko bardzo wydajne i niesamowicie odżywiające i nawilżające skórę. Zużyłam z przyjemnością ale to jednak Ambrozja skradła mi serce.


LOEWE - AIRE SENSUAL BALSAM PERFUMOWANY
Balsamy perfumowane to zdecydowanie produkty, które powinnam omijać szerokim łukiem. Kiepsko idzie mi ich używane. Tu nawet nie chodzi o zapach, a samą formuje i sposób aplikacji. Jedno takie opakowanie potrafię męczyć przez 2 lata. Następnym razem od razu przekaże dalej.. póki co mam jeszcze dwa takie specyfiki. Ehh..



PERFUMY - MINIATURKI
Thierry Mugler - Angel
Mocny, słodki i ciężki zapach, który zupełnie do mnie nie pasuje. Dość długo zużywałam, bo wystarczyło jedno psiknięcie.. więcej nie byłam w stanie znieść.

Gurlain - L'Homme Ideal
Męski zapach ale w niewielkiej ilości sama się w nim dobrze czułam. Bardzo klasyczny drzewno-orientalny zapach. Sama jestem nim zaskoczona, choć jednak na mężu prezentował się znacznie lepiej.

Guerlain - Shalima
Zdecydowanie ciężki i zdecydowany ale ma w sobie coś co sprawiało, że z każdym dniem chciałam go więcej. Zupełnie nie moja bajka ale coś mnie do niego przyciąga.


L'OCCITANE - ESSENTIAL OILS SZAMPON I ODŻYWKA
Miniaturowe produkty L'Occitane dzielnie służyły mi od lutego. Jednak prawdziwą próbę sił przeszły w Aquaparku oraz na majowym wyjeździe. Całkiem przyjemne w użyciu. Szampon dobrze oczyszczał skórę głowy, a odżywka była poprawna. Najbardziej do gustu przypadł mi zapach ale to zdecydowanie za mało aby polecać czy wracać do zakupu. Fajne, ciekawe ale bez rewelacji.  



APTECZNA WCIERKA NA POROST WŁOSÓW
Przypisana przez lekarza w krytycznym momencie. Wraz z suplementem Gelacet spisała się dobrze.. włoski wróciły. Nie jestem jednak pewna czy sam Gelacet nie poradziłby sobie z problemem w identyczny sposób. Ale cóż.. zużyłam chociaż momentami w męczarniach.


ALMIRALL - GELACET PLUS - SUPLEMENT DIETY 
Z Gelacetu skorzystałam co prawda jeszcze w styczniu ale opakowanie wraz z dwiema saszetkami zachowałam specjalnie na recenzję, która pojawiła się w maju. Jeszcze nigdy mnie nie zawiódł, a sam fakt, że kuracja z nim trwa jedynie 21 dni ma dla mnie fundamentalne znaczenie. Nie jestem systematyczna i o takich rzeczach jak łykanie witamin czy suplementów bardzo szybko zapominam, a tu jednak liczy się systematyczność. Przez 21 dni jestem w stanie w miarę wytrzymać. Na efekty należy poczekać ale zdecydowanie warto. 



TOO FACED - PODKŁAD BORN THIS WAY
Chyba pokuszę się o stwierdzenie, że był to jeden z najgorszych podkładów jakie miałam okazję używać. Ratował go jedynie korektor Catrice, z którym go mieszałam. W cenie za jaką możemy go kupić powinien być co najmniej poprawny. Tymczasem: podkreślał pory, uwydatniał najmniejsze zmarszczki, suche skórki, po godzinie świecił się nos, a po dwóch godzinach na nosie już go nie było. Mimo utrwalania wciąż był na twarzy ruchomy, przesuwał się niemiłosiernie pod najmniejszym dotykiem i grymasem twarzy. Dla mmnie to bubel.. może nawet największy gniot roku.



LOVELY - CURLING PUMP UP MASCARA
Dobra maskara w niskiej cenie. Nie oczekiwałam od niej rewelacyjnego efektu ale jako tusz spisuje się po prostu dobrze. Nie mam problemów z jej usunięciem, nie kruszy się i podkreśla rzęsy. Genialnego efektu tu nie ma ale patrząc na droższe tusze, które nieraz okrutnie sklejają rzęsy lub tworzą ogromne grudy to ten tusz jest zdecydowanie jednym z lepszych. Nie zachwyca ale nie rozczarowuje.



EVELINE COSMETICS - KOREKTOR DO BRWI
Patent rewelacyjny! Silikonowa szczoteczka bardzo ułatwia proces układania i podkreślania brwi. Nie odrysuje brwi jak od szablonu ale w naturalny sposób podkreśli i utrzyma w miejscu. Odcień Light niestety dla mnie za jasny i musiałam ratować się ciemniejszym cieniem. Wersja ciemniejsza znowu za ciemna. Z tego powodu nie wróciłam do produktu Eveline.



DR IRENA ERIS - PODKŁAD PROVOKE MATT FLUID 220 NATURAL
Ciemny i wpadający w pomarańcz kolor, absolutnie nie trafiony. Ale zużyty w domowym zaciszu. Bardzo ciekawiło mnie jak będzie zachowywać się na moje skórze. Posiada zdecydowanie matowe wykończenie i dość szybko należy z nim pracować z uwagi na zastyganie. Krycie całkiem dobre, choć na skórze daje się wyczuć lekkie ściągnięcie. Po próbce ciężko mi go polecić ale wydaje się godny uwagi.


YANKEE CANDLE - PINK GRAPEFRUIT
Coś ostatnio spadło moje zainteresowanie woskami ale wciąż bardzo je lubię i doceniam klimat jaki robią wieczorem. Pink Grapefruit to jeden z moich ulubionych zapachów Yankee. Świeży i orzeźwiający ale wciąż pasujący do wieczornego wylegiwania się na kanapie przy kieliszku wina.



Idę w podskokach wyrzucić śmiecie, a 1 czerwca zapraszam na nowości. 

Zużyłaś ostatnio produkt po którym poczułaś ulgę i radość?


kwietnia 29, 2017

ZUŻYCIA KWIETNIA 2017

ZUŻYCIA KWIETNIA 2017

W końcu doczekałam się denka normalnych rozmiarów. Jest skromnie, bo tylko kilka pełnowymiarowych produktów i troszkę drobiazgów. Za to w drobiazgach doszukałam się prawdziwych perełek. Rzadko próbka jest w stanie skusić mnie na pełnowymiarowe opakowanie, a tym bardziej taka jednokrotnego użytku. Zachęciłam? Zapraszam dalej.


TOŁPA - GŁĘBOKO OCZYSZCZAJĄCY ŻEL DO MYCIA TWARZY
Okropny produkt, który bardzo przesuszał mi skórę. O codziennym stosowaniu nawet nie było mowy, chociaż i kilkudniowe odstępy skutkowały podobnie negatywnymi wrażeniami. Chociaż to miniaturowa wersja to i tak bardzo długo się z nim męczyłam. Nie kupię i nikomu nie polecam.



ESTEE LAUDER - ADVANCED NIGHT REPAIR
Uwielbiam takie niewielkie pojemności. Można przetestować i dojść do jakiś ciekawych wniosków. Mój wygląda tak: rewelacji nie było. Niby coś tam robił.. odżywiał skórę ale żeby od razu łapać za pełnowymiarowy produkt z całkiem wysoką ceną.. aż takich cudów nie było. Cieszę się, że miałam okazję przetestować, a jeszcze bardziej z tego, że nie wkopałam się w pełnowymiarowe opakowanie.


NO NAME - SKOMPRESOWANE MASKI BAWEŁNIANE
To już zaczyna być tradycją. Jestem pewna, że zużyłam ich więcej ale ponownie doszukałam się tylko dwóch opakowań. Genialnie sprawdzają mi się z moim płynem aloesowym. Teraz mam ich większy zapas i planuję większe eksperymenty.


L'BIOTICA - KOLAGENOWE PŁATKI POD OCZY
Lubię do nich wracać, choć jeszcze bardziej preferuję płatki hydrożelowe. Aktualnie mam w użyciu dość spore opakowanie płatków z Images, a w zapasach czeka kolejne więc chyba szybko do nich nie wrócę. Mimo to płatki są bardzo fajne i dobrze sprawdzają się rano lub w ciągu dnia. Nie zjeżdżają, trzymają się swojego miejsca i odżywiają.


A-TRUE - SWEET SONG BLACK TEA MIRACLE CLEANSING FOAM
Próbka jednorazowego użytku, o której nie mogę powiedzieć zbyt wiele.. z tym, że pianki nie przypomina.. bardziej krem. Mi jednak to wcale nie przeszkadza, bo lubię dziwne i przeróżne konsystencje w pielęgnacji. Za to zapach herbaty rozkłada na łopatki. Uwielbiam! Ponadto o samej marce czytałam bardzo dobre recenzje. Nie jest najtańsza ale podobno warta zachodu. Piankę oczyszczającą z chęcią widziałabym u siebie w większej pojemności ale mam też ochotę na inne produkty tej marki. Z pewnością coś nabędę.


BANDI -KREM Z WITAMINĄ C SPF 20
Krem zaskoczył mnie kolorem. Sądziłam, że jest to zwykły krem ale można go traktować jako krem CC. Nie ma co liczyć na krycie ale na delikatne wyrównanie kolorytu może się sprawdzić. Przyjemna konsystencja, która ładnie się wchłania. Na plus ochrona przeciwsłoneczna, a już szczególnie w połączeniu z witaminą C. Bardzo ciekawy produkt ale jeszcze nie jestem przekonana.


BANDI - KREM / MASKA KURACJA ŁAGODZĄCA
To chyba zbyt delikatny produkt jak dla mnie, bo nie zauważyłam aby jakoś szczególnie wpłynął na moja cerę. Bardzo delikatna formuła, która ładnie się wchłania to zdecydowany plus. Bez przeszkód krem można nakładać pod makijaż jak i na noc. Nie zaszkodził mojej skórze ale też nie widziałam aby w czymś pomógł.


AUBREY ORGANIX - HYDRATING MASK
Przedziwna maseczka, która mimo wszystko zrobiła na mnie całkiem pozytywne wrażenie. Przeznaczona do skóry wrażliwej ma za zadanie nawilżać i ujędrniać skórę, wspomagać naturalną równowagę wilgoci skóry oraz uspokajać zestresowaną skórę. Skład genialny, jak to w przypadku kosmetyków Aubrey Organics. Próbka wystarczyła mi na jedno użycie. Przedziwna konsystencja z masą drobinek i z  niezbyt ciekawym ziołowym zapachem. Efekt po pięciu minutach.. skóra ukojona i nawilżona. Przy systematycznym stosowaniu może okazać się bardzo wartościowa dla skóry. Rozważam jej zakup, chociaż za 89 ml należy zapłacić prawie 90 zł ale patrząc na to z perspektywy 5 ml próbki, to pełnowymiarowe opakowanie wystarczy mi na 17 zastosowań.. a każde z nich będzie mnie kosztować około 5,30 zł. Z tej perspektywy za całkiem fajnie zapowiadającą się maskę wcale nie wychodzi tak drogo.


CIEN I TAMI - PŁATKI KOSMETYCZNE
Do płatków Cien postaram się więcej nie wracać. Mam wrażenie, że dużo ciężej wchłaniają się w nie wszelkie płyny, a dodatkowo są jakby bardziej zbite przez co twardsze. Za to do dużych wersji płatków Tami wrócę z wielką przyjemnością.


YVES ROCHER - ŻEL O ZAPACHU GRUSZKI Z CZEKOLADĄ
Zapach genialny i bardzo oryginalny. Kąpiel z nim sprawiała mi ogromną przyjemność ale przy częstym stosowaniu przesuszał mi skórę. Pod koniec opakowania miałam go już dosyć. Takie duże pojemności to z pewnością kiepski wybór w moim przypadku.. szybko mnie męczą. Chwilowo nie planuję zakupów w Yves Rocher.



ORGNIX - ODŻYWKA KERATIN OIL
Bardzo wydajna odżywka. Już niewielka ilość potrafiła wygładzić i odżywić włosy. Jednak przy częstym stosowaniu potrafi włosy mocno przeciążyć więc może nie nadawać się dla delikatnych i cienkich włosów. U mnie te odżywki sprawdzają się całkiem dobrze. Z pewnością w przyszłości jeszcze po jakąś sięgnę.. chwilowo mam całkiem ładne zapasy. 



L'OCCITANE  - KREM DO RĄK
Z trzech miniaturek zostały mi jeszcze dwie. Bardzo fajne i poręczne pojemności, które nie przepełniają i nie obciążają niepotrzebnie torebki. Całkiem przyjemny zapach masła Shea, ale jakoś tych rewelacyjnych efektów o których nieraz czytałam jakoś mi brakuje.


KRINGLE - GINGER ROOT
Ciepły, a zarazem gorzki zapach imbiru. Idealnie sprawdzał się w prawdziwie mroźne wieczory. Fajny ale raczej nie skradł mojego nosa na tyle aby wpisać się na listę najlepszych.



Bardzo przyjemne i lekkie denko, chociaż te wielkie cieszą mnie jeszcze bardziej ale to ze względu na większą ilość miejsca na nowości. 

Jak Twoje zużycia po miesiącu?
Masz coś za czym bardzo tęsknisz i rozważasz ponowny zakup?


listopada 12, 2016

LOEWE - AIRE SENSUAL - BALSAM PERFUMOWANY DO CIAŁA

17
LOEWE - AIRE SENSUAL - BALSAM PERFUMOWANY DO CIAŁA
   Przedświąteczne odkurzanie szaf uważam za otwarte. Takie przeszukiwanie zakamarków zawsze obfituje w odkrywanie na nowo zapomnianych kosmetyków. Niektóre z nich zapomniane, bo nie do końca spełnione zostały moje oczekiwania, a inne odstawione bo są tak piękne, że aż serce może pęknąć na widok denka. Tak. Ten miesiąc z pewnością będzie obfitować w skrajne recenzje.

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger