Nie przepadam za zmianami, chociaż to akurat w dużej mierze zależy od mojego nastroju. Kiedy już z rana wstanę w bojowym nastawieniu, wszelkie zmiany jestem w stanie zaakceptować dużo łagodniej. Jest jednak coś co zwiastuje zmiany, a ja z niecierpliwością czekam na ten dzień.. to denkowy post. Wszelkie zużycia zwiastują zmianę! Jeśli jakieś produkty mi się sprawdzą to z przyjemnością do nich wracam ale jeśli coś było nijakie czy wręcz tragiczne to cieszę się jak małe dziecko, bo na jego miejsce wejdzie coś nowego, świeżego, ciekawego. Jak tu nie cieszyć się z kosmetycznych zużyć?
INDEED LABORATORIES - HYDRALURON
Nie płaczę, że dobił
dna bo mam go w zapasach. Na najbliższy rok z pewnością mi wystarczy..
chociaż zaczynają nachodzić mnie myśli aby wypróbować coś innego. Dość
trudno dostępny na naszym rynku, ale jeśli jest taka możliwość to warto
na niego polować. U mnie sprawdza się bez zarzutu i nieraz ratował mnie z
opresji. Mój Hit zeszłego roku i w tym temacie chyba nic się nie zmieni.
Recenzja: Indeed Laboratories - Hydraluron
AUBREY ORGANICS - PURE ALOE VERA
Rozpływałam
się nad tym produktem w osobnym poście i kilka razy trafił na listę
ulubieńców. Początkowo nie wiedziałam jak się do niego zabrać.
Stosowanie na wacik było bardzo niewydajne ale w momencie odkrycia
bawełnianych maseczek wszystko stało się proste. Nie stosuję tego
produktu w żaden inny sposób, bo tak stosowany sprawdza mi się
rewelacyjnie. Genialnie nawilża i łagodzi skórę. Uwielbiam i już
uzupełniłam jego zapasy.
Recenzja: Aubrey Organics - Pure Aloe Vera
ALLEGRO - SKOMPRESOWANE MASKI BAWEŁNIANE 8 SZTUK
Bardzo
fajny gadżet, który kosztuje niewiele, a w pielęgnacji twarzy nie sposób
go nie docenić. Mój absolutny ulubieniec ale.. widzę jednak sporą
różnicę miedzy poszczególnymi maskami. Wcześniej miałam spore zapasy
masek kupione w drogerii Natura, niestety od dawna już ich tam nie ma.
Ostatnio zaopatrzyłam się w spory zestaw masek na Allegro ale
podejrzewam, że te pochodzą z aliexpress i niestety.. śmierdzą. Przed
ich użyciem muszę je wypłukać w bieżącej wodzie i dopiero wówczas z nich
korzystam. Musze sprawdzić jeszcze w innych punktach. Skoro różnice są
tak znaczące to warto poszukać tych najlepszych.
JYSK - GĄBKA KONJAC
Sam fakt, że w Jysku znalazłam gąbkę
Konjac był zaskakujący ale kupiłam i spisywała się rewelacyjnie. Mycie
nią twarzy sprawia ogromną przyjemność, a ściąganie masek trwa dosłownie
chwilkę. Teraz mam ochotę poeksperymentować z różnymi wariantami i w różnych przedziałach cenowych. Ciekawe czy jest jakaś różnica miedzy gąbką za 10 zł, a taką za 35 zł.
CALIPSO - GĄBKA CELULOZOWA
Mój niezbędnik pielęgnacyjny. Co
prawda nie jest tak przyjemna w użyciu jak gąbka Koncjac ale jednak o
wiele szybciej radzi sobie ze ściągnięciem wszelkich masek. W dodatku są
o wiele tańsze od Konjac w związku z czym staram się głównie nią
ściągać maseczki szczególnie te które brudzą.. czyli glinkowe.
CLEANIC - DUŻE PŁATKI KOSMETYCZNE
Bardzo je lubię. Są
niezwykle wygodne, chłonne i bardzo delikatne dla skóry. Po kilku
przygodach z płatkami Cien wiem, że więcej do nich nie wrócę. Cleanic
choć są nieco droższe to jednak ich jakość jest nieporównywalna. Kupię
ponowie ale mam ochotę sprawdzić również płatki Tami.
EFEKTIMA I ISILANDON - PŁATKI POD OCZY
Płatki
hydrożelowe Efektimy służyły mi w zeszłym roku bardzo często. Kupowałam w
hurtowych ilościach ale w końcu zaopatrzyłam się w dwa duże opakowania
płatków pod oczy z aliexpress. W związku z czym przestałam kupować
Efektimę. To już moje ostatnie zapasy.
Z kolei płatkami Isilandor
poczęstowała mnie Monika z bloga Mama z różową torebką. W tej kwestii
nieubłaganie mamy jednak odmienne preferencje. Ja wolę hydrożelowe
obślizłe gluty, a Monika bardziej te materiałowe. Te były zdecydowanie
jednymi z fajniejszych materiałowych płatków jakie miałam okazję używać,
jednak nie aż tak dobre aby wpłynąć na moją płatkową orientację.
BANDI - KREM Z WITAMINĄ C SPF 20
Bardzo lekki
kremik na dzień. Zaskoczył mnie swoim kolorem, bo bez przeszkód
pretenduje do miana lekkiego kremu CC. Krem delikatnie wyrównuje koloryt
cery, ale jest przy tym bardzo subtelny. Nie ma mowy o zakryciu
niedoskonałości. Niestety kolorem wpada w różowe tony i dość mocno skóra
się po nim błyszczy, chociaż raczej uznałabym to za mocne
rozświetlenie. Póki co nie do końca mnie zachwycił ale jeszcze mam w
zapasach jego próbki.. może jeszcze mnie czymś zaskoczy.
ISILANDOR - BAMBOO CHARCOL REMOVE BLACK MASK
Oj..
dramat.. dramat i horror w jednym! Okropnie śmierdzi rozgrzanym asfaltem. Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że miałam tylko
niewielką próbkę. Gdyby nie to pewnie wysmarowałabym całą twarz i to
byłby dopiero problem. Wysuszona maska tak bardzo przywiera do skóry, że
trudno ją podważyć. Jej ściąganie to mieszanka bluzgania z płaczem i
początkowa faza depresji. W dodatku wcale nie wyciąga zaskórników tak
jak można to zobaczyć na różnych filmikach, za to z idealną precyzją
wydepiluje każdy najmniejszy meszek. Bardzo bolesne doświadczenie.
CURAPROX - SZCZOTECZKA 5460 ULTRA SOFT
Na
okrągło kupuje i zmieniam średnio co trzy miesiące. Moje ulubione
szczoteczki w ogromnej gamie kolorystycznej, które są delikatne dla
dziąseł ale bezwzględne dla osadu na zębach. Po zużyciu trafiają do
koszyczka z przyborami do sprzątania.Tak.. u mnie szczoteczki do zębów mają drugie życie.
L'OCCITANE - ŻEL I BALSAM DO CIAŁA Z LINII PIVOINE FLORA
Z
tego duetu miałam o wiele więcej frajdy niż z szamponu i odżywki.
Zapach piękny, subtelny i kobiecy. Bardzo umilał mi kąpiel ale żadne
ciekawe właściwości pielęgnacyjne dla skóry nie przychodzą mi do głowy.
Jeśli już to wolałabym zainwestować w perfumy, tym bardziej, że
pełnowymiarowe opakowania tych produktów są zwyczajnie drogie.
MYDLARNIA U FRANCISZKA - MYDŁO MARSYLSKIE Z OŚLIM MLEKIEM I ARGANEM
Wciąż
stosowanie tradycyjnych mydeł mnie nie przekonuje, choć ochota ostatnio
mi rośnie. To mydełko zupełnie nie sprawdziło się w pielęgnacji
twarzy, a i pod prysznicem niezbyt miałam na nie ochotę. Ostatecznie
spisało się rewelacyjnie podczas czyszczenia pędzli i gąbek. Niestety
przy ostatnim czyszczeniu gąbek na jaw wyszła jakaś twarda gruda, która
poszatkowała mi jedną z gąbeczek do podkładu. Poza tym mydełko jest już
tak małe i nie wygodne w trzymaniu, że najwyższy czas się go pozbyć.
GILLETTE - SIMPLY VENUS
Nasza kobieca zmora. Szczęśliwe
te z nas, które posiadają IPL lub wybrały się na taką usługę do salonu. U
mnie wygląda to dość zmiennie. Używam zarówno maszynek jak i
depilatora ale wszystko zależy od dnia i nastroju. Do tych maszynek nie
wrócę, nieraz podrażniłam sobie nimi skórę.. ewidentnie mam do tego za
ciężką rękę. Teram mam coś znacznie lepszego.. choć wciąż tradycyjnego.
BIELENDA - ZESTAW DO DEPILACJI PRECYZYJNEJ
Miało
być fajnie, a wyrzuciłam pieniądze w błoto. Jedyne co z tym
produktem zrobiłam to otworzyłam i ani razu nie użyłam. Zapach jest tak
bardzo dramatyczny, że bałam się nakładać go gdziekolwiek. Zawsze gdy
się do tego zabierałam przed oczami miałam widok poparzonej skóry.. w
końcu produkt się przeterminował. Wciąż śmierdzi tak samo wstrętnie.
Nigdy więcej podobnych produktów.
MIODOWA MYDLARNIA - MASEŁKO UKOJENIE
Do
zamówienia z Miodowej Mydlarni dostałam dwie próbki masełek. Wersja
Ambrozja powaliła mnie na kolana i niestety przy nim drugie masełko
wypadło bardzo mizernie. Zapach chyba nie do końca mój, choć wiąż ładny.
Samo masełko bardzo wydajne i niesamowicie odżywiające i nawilżające
skórę. Zużyłam z przyjemnością ale to jednak Ambrozja skradła mi serce.
LOEWE - AIRE SENSUAL BALSAM PERFUMOWANY
Balsamy
perfumowane to zdecydowanie produkty, które powinnam omijać szerokim
łukiem. Kiepsko idzie mi ich używane. Tu nawet nie chodzi o zapach, a
samą formuje i sposób aplikacji. Jedno takie opakowanie potrafię męczyć
przez 2 lata. Następnym razem od razu przekaże dalej.. póki co mam
jeszcze dwa takie specyfiki. Ehh..
Recenzja: Loewe - Aire Sensual balsam perfumowany
PERFUMY - MINIATURKI
Thierry Mugler - Angel
Mocny, słodki i ciężki zapach, który zupełnie do mnie nie pasuje. Dość
długo zużywałam, bo wystarczyło jedno psiknięcie.. więcej nie byłam w
stanie znieść.
Gurlain - L'Homme Ideal
Męski zapach
ale w niewielkiej ilości sama się w nim dobrze czułam. Bardzo klasyczny
drzewno-orientalny zapach. Sama jestem nim zaskoczona, choć jednak na
mężu prezentował się znacznie lepiej.
Guerlain -
Shalima
Zdecydowanie ciężki i zdecydowany ale ma w sobie coś co
sprawiało, że z każdym dniem chciałam go więcej. Zupełnie nie moja bajka
ale coś mnie do niego przyciąga.
L'OCCITANE - ESSENTIAL OILS SZAMPON I ODŻYWKA
Miniaturowe
produkty L'Occitane dzielnie służyły mi od lutego. Jednak prawdziwą
próbę sił przeszły w Aquaparku oraz na majowym wyjeździe. Całkiem
przyjemne w użyciu. Szampon dobrze oczyszczał skórę głowy, a odżywka
była poprawna. Najbardziej do gustu przypadł mi zapach ale to
zdecydowanie za mało aby polecać czy wracać do zakupu. Fajne, ciekawe
ale bez rewelacji.
APTECZNA WCIERKA NA POROST WŁOSÓW
Przypisana przez
lekarza w krytycznym momencie. Wraz z suplementem Gelacet spisała się
dobrze.. włoski wróciły. Nie jestem jednak pewna czy sam Gelacet nie
poradziłby sobie z problemem w identyczny sposób. Ale cóż.. zużyłam
chociaż momentami w męczarniach.
ALMIRALL - GELACET PLUS - SUPLEMENT DIETY
Z Gelacetu
skorzystałam co prawda jeszcze w styczniu ale opakowanie wraz z dwiema
saszetkami zachowałam specjalnie na recenzję, która pojawiła się w maju.
Jeszcze nigdy mnie nie zawiódł, a sam fakt, że kuracja z nim trwa
jedynie 21 dni ma dla mnie fundamentalne znaczenie. Nie jestem
systematyczna i o takich rzeczach jak łykanie witamin czy suplementów
bardzo szybko zapominam, a tu jednak liczy się systematyczność. Przez 21
dni jestem w stanie w miarę wytrzymać. Na efekty należy poczekać ale
zdecydowanie warto.
TOO FACED - PODKŁAD BORN THIS WAY
Chyba
pokuszę się o stwierdzenie, że był to jeden z najgorszych podkładów
jakie miałam okazję używać. Ratował go jedynie korektor Catrice, z
którym go mieszałam. W cenie za jaką możemy go kupić powinien być co
najmniej poprawny. Tymczasem: podkreślał pory, uwydatniał najmniejsze
zmarszczki, suche skórki, po godzinie świecił się nos, a po dwóch
godzinach na nosie już go nie było. Mimo utrwalania wciąż był na
twarzy ruchomy, przesuwał się niemiłosiernie pod najmniejszym dotykiem i
grymasem twarzy. Dla mmnie to bubel.. może nawet największy gniot roku.
LOVELY - CURLING PUMP UP MASCARA
Dobra maskara w niskiej cenie. Nie oczekiwałam od niej rewelacyjnego efektu ale jako tusz spisuje się po prostu dobrze. Nie mam problemów z jej usunięciem, nie kruszy się i podkreśla rzęsy. Genialnego efektu tu nie ma ale patrząc na droższe tusze, które nieraz okrutnie sklejają rzęsy lub tworzą ogromne grudy to ten tusz jest zdecydowanie jednym z lepszych. Nie zachwyca ale nie rozczarowuje.
Recenzja: Lovely Curling Pump Up Mascara
EVELINE COSMETICS - KOREKTOR DO BRWI
Patent rewelacyjny!
Silikonowa szczoteczka bardzo ułatwia proces układania i podkreślania
brwi. Nie odrysuje brwi jak od szablonu ale w naturalny sposób podkreśli
i utrzyma w miejscu. Odcień Light niestety dla mnie za jasny i musiałam
ratować się ciemniejszym cieniem. Wersja ciemniejsza znowu za ciemna. Z
tego powodu nie wróciłam do produktu Eveline.
Recenzja: Eveline Cosmetics - Korektor do brwi
DR IRENA ERIS - PODKŁAD PROVOKE MATT FLUID 220 NATURAL
Ciemny
i wpadający w pomarańcz kolor, absolutnie nie trafiony. Ale zużyty w
domowym zaciszu. Bardzo ciekawiło mnie jak będzie zachowywać się na moje
skórze. Posiada zdecydowanie matowe wykończenie i dość szybko należy z nim pracować z uwagi na zastyganie. Krycie całkiem dobre, choć na skórze daje się wyczuć lekkie
ściągnięcie. Po próbce ciężko mi go polecić ale wydaje się godny uwagi.
YANKEE CANDLE - PINK GRAPEFRUIT
Coś
ostatnio spadło moje zainteresowanie woskami ale wciąż bardzo je lubię i
doceniam klimat jaki robią wieczorem. Pink Grapefruit to jeden z moich
ulubionych zapachów Yankee. Świeży i orzeźwiający ale wciąż pasujący do
wieczornego wylegiwania się na kanapie przy kieliszku wina.
Recenzja: Yankee Candle - Pink Grapefriut
Idę w podskokach wyrzucić śmiecie, a 1 czerwca zapraszam na nowości.
Zużyłaś ostatnio produkt po którym poczułaś ulgę i radość?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz