Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Cleanic. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Cleanic. Pokaż wszystkie posty

czerwca 30, 2017

ZUŻYCIA CZERWCA 2017

ZUŻYCIA CZERWCA 2017



Niemal każdy piątkowy poranek zaczynam od czytania denkowego posta na blogu Moniki (Mama z różową torebką). To już mój niemal cotygodniowy rytuał. Otwieram zaklejone oko i sięgam po telefon.. czytam w łazience próbując odkleić drugie oko.. myjąc zęby.. w toalecie.. i przy śniadaniu.. ale nie dzisiaj.. dzisiaj Monika serwuje post z 3 maseczkami do twarzy, a dla mnie taki piątek bez denka to nie piątek. Jakoś go nie czuję, czegoś brakuje, ciągle mam wrażenie, że do weekendu jeszcze daleko.. więc z błogosławieństwem Moniki wypełniam tę piątkową lukę postem ze zużyciami miesiąca. Zatem.. Piątek.. Piąteczek.. Piątunkio..!



GARNIER - PŁYN MICELARNY
Kolejne opakowanie powszechnie lubianego płynu micelarnego. Nie mogę powiedzieć o nim nic złego. Jest tani, sprawdza się idealnie jako pierwszy krok w demakijażu, nie podrażnia.. i nic więcej od niego nie oczekuję. Jeśli nie będę miała pomysłu albo chęci na nowe eksperymenty to z pewnością do niego wrócę.



CLEANIC - PŁATKI KOSMETYCZNE
Nieodłączny element płynów micelarnych.. ale płatki kosmetyczne Cleanic doceniłam dopiero po długiej przerwie. Są miękkie, chłonne i delikatne nawet dla powiek. Dzięki nim uświadomiłam sobie jak bardzo jedne płatki kosmetyczne mogą różnić się od innych. Z całą pewnością będę do nich wracać.. choć testować inne również planuję.



TAMI - OCZYSZCZAJĄCE PŁATKI DO TWARZY
Ehh.. nie. Miał być hit ale nie wyszło. Jak na mój gust płatki są twarde, bardzo słabo nasączone, ledwo zruszają pierwszą warstwę makijażu i podrażniają mi skórę. Miałam plan je ratować dolewając do nich płyn micelarny ale spisywały się na tyle słabo, że na ratunek nie zasłużyły. Nigdy więcej.

Link do recenzji: Tami - Oczyszczające płatki kosmetyczne 2 w 1


AVA LABORATORIUM - MASKA ENZYMATYCZNA
Zdecydowanie za długo już u mnie leży. Początkowo jej nie lubiłam ale stosowana z silikonowym czyścikiem / płatkiem spisywała się rewelacyjnie. Jednocześnie działała jako maseczka oczyszczająca i złuszczająca, a płatek zapewniał dodatkowy masaż twarzy. W takiej formie ją uwielbiałam ale chyba mi się znudziła. Jeśli ją posiadasz i nie jesteś zadowolona z tradycyjnego użycia polecam wypróbować z silikonowym płatkiem jako produkt do oczyszczania twarzy.



ECO COSMETICS - WASH ŁAGODNY ŻEL DO MYCIA TWARZY Z ZIELONĄ HERBATĄ I LIŚCIEM WINOROŚLI
Całkiem fajna próbka ale nic szczególnie mnie tu nie zachwyciło. Z całą pewnością produkt jest łagodny i ma przyjemny choć bardzo delikatny zapach zielonej herbaty. Najwięcej przyjemności miałam łącząc go z gąbką Konjack przy porannym oczyszczaniu twarzy. W takim duecie ta niewielka próbka wystarczyła mi na prawie tydzień codziennego stosowania! Na chwilę obecną jednak nie wiem czy sięgnąć po pełnowymiarowe opakowanie. Niby nic mu nie brakuje.. ale..


SKIN 79 - PEARL LUMINATE BRILLIANT DEEP CLEANSER
Kolejna próbka żelu do oczyszczającego, która towarzyszyła mi przy porannym oczyszczaniu twarzy w połączeniu z gąbką Konjack. Zaskoczyła mnie obecność białych farfocli i przez chwilę myślałam, że produkt jest zepsuty. Okazało się, że są to drobinki perły. Żel składa się z ogromnej ilości składników naturalnych (około 50) ale już na drugim miejscu w składzie jest mój "ulubiony" składnik Cocamidopropyl Betaine. O dziwo w tym przypadku nie odczuwałam mocniejszego przesuszenia czy ściągnięcia.. chociaż w jakimś stopniu było obecne. Nie jestem do końca przekonana chociaż nie mam na co narzekać.


ALPHA-H - LIQUID GOLDE
W użyciu od roku i 3 miesięcy.. i w końcu dobił dna. Nie oznacza to jednak, że produkt jest tak rewelacyjnie wydajny. W okresie jesienno-zimowym sięgałam po niego znacznie częściej, a gdy zrobiło się cieplej to tylko okazjonalnie. Stosowany regularnie ładnie odnawia skórę, minimalizuje pory, rozjaśnia przebarwienia itd. Za to stosowany okazjonalnie potrafi cofnąć lub zatrzymać w jedną noc niekontrolowany wysyp. W zapasie mam kolejne opakowanie ale z jego otwarcie poczekam do jesieni.

Link do recenzji: Alpha-H - Liqud Gold


LIQPHARM - LIQ CE SERUM NIGHT Z 15% WITAMINĄ E
Moje biedne serum miało nocne spotkanie z mężem. Mąż wyszedł bez szwanku, a serum jak widać. Na szczęście to i tak była końcówka na góra 4 aplikacje, a kolejne serum już na mnie czeka w zapasach. Lubię je na tyle, że już kilka razy pojawiało się w ulubieńcach miesiąca i podejrzewam, że trafi tam jeszcze nieraz. Bardzo fajnie serum, które znajdzie zastosowanie przy każdej cerze niezależnie od wieku.



SKINFOOD - PREMIUM TOMATO MILKY FACE PACK
Co za przedziwny produkt! Waży się na twarzy już podczas nakładania, a do tego pojęcia nie mam jak go stosować. Przeszukałam blogi i filmy na youtube.. i dziewczyny miały ten sam problem. Producent nie pomyślał o tym aby do produktu dodać opis w języku angielskim. Jedyne co było do ogarnięcia to "3-5" co najprawdopodobniej oznacza "trzymać od 3 do 5 minut". Po pierwszym użyciu i zalecanym czasie.. nic. Przy drugim użyciu i 8-10 minutach również nic. Po zmyciu wodą pozostaje na skórze lekko tłusta / lepka warstwa. Niee.. jakoś dalszymi testami zainteresowana nie jestem.


YUNIFANG - MASECZKI W PŁACIE
Rewelacyjne maseczki w płacie! Niezwykle delikatna i cienka tkanina nasączona do granic możliwości, a w opakowaniu zostaje całkiem spora ilość płynu, którą można dodatkowo zaaplikować na maskę. Świetne efekty już po pierwszym użyciu. Już za nimi tęsknię, bo były to moje ostatnie sztuki. I w tym miejscu dziękuję za to odkrycie Monice z bloga Mama z różową torebką. Z wielką przyjemnością do nich wrócę.



ALLEGRO - SKOMPRESOWANE MASECZKI BAWEŁNIANE
Uwielbiam tę metodę maseczkowania. Płachtę nasączam czym chcę lub nakładam wilgotną na nałożoną maseczkę aby podtrzymać jej wilgotność. Opcji ich wykorzystania jest nieskończenie wiele, a jeśli brakuje Ci weny to gorąco polecam post Anuli: Maseczki w płachcie z czym chcesz! Tam znajdziesz masę inspiracji jak takie maseczki wykorzystać. Ja je bezwzględnie uwielbiam!


L'ORIENT - MASKA ALGOWA NA KONTUR OCZU
Śliczny błękitny kolor i tyle zalet. Saszetka wystarczyła na 4 użycia ale każde kolejne było bardziej dramatyczne. Nie miałabym pretensji gdyby maseczka robiła cokolwiek ale w tym wypadku o wiele lepiej sprawdzają się mi płatki pod oczy czy nawet zwykły krem pod oczy. Cieszę się, że mam ją już za sobą i mogę o niej zapomnieć.



L'OCCITANE - MIGDAŁOWY OLEJEK POD PRYSZNIC
Mój ulubieniec, którego oszczędzałam w użytkowaniu jak tylko mogłam, a w tej kategorii nieśmiało mogę podejrzewać, że nie ma sobie równych. Olejek już był po terminie więc bez litości namiętnie używałam go przez ostatnie dwa miesiące. Uwielbiam jego zapach i działanie ale jego cena jest zbójecka. Nie planuję powrotu choć troszeczkę mnie kusi. Na szczęście na rynku coraz więcej tego typu produktów i już mam coś na oku w formie zamiennika.. ale spokojnie.. najpierw zapasy.



EC-LAB - KARAIBSKI OLEJEK POD PRYSZNIC
Lubię te olejki za konsystencję, nawilżenie i gładkość jaką dają mojej skórze. Niestety wersja karaibska ma dziwny zapach podgniłej trawy. Cieszę się, że mam to już za sobą ale mimo wszystko nie pojmuję jak można wypuścić na rynek tak kiepsko pachnące produkty. Zdecydowanie najbardziej z całego zestawienia polecam olejek marokański ewentualnie tradycyjne żele pod prysznic.



YVES ROCHER - GOMMAGE SCRUB
Peeling na bazie zmielonych pestek moreli. Całkiem przyjemny zapach i dobre działanie ale stosowany na całe ciało był bardzo niewydajny. Ostatecznie używałam go wyłącznie jako peeling do dłoni ewentualnie do stóp. W tej roli spisywał się znakomicie i był znacznie bardziej wydajny. Nie wiem czy się ponownie pokuszę o jego zakup, choć wspominam go całkiem dobrze.

Link do recenzji: Yves Rocher - Gommage Scrub


BIOLOVE - MUS DO CIAŁA MANGO
Bardzo wydajny produkt o ślicznym zapachu mango i musowej konsystencji. Ładnie nawilżał skórę ale aby uniknąć tłustej warstwy wystarczy nieco dokładniej rozprowadzić mus po skórze. Zdecydowanie fajny produkt po który z przyjemnością sięgnę ponownie ale w innej wersji zapachowej. Niestety dość szybko nudzę się zapachami.. ale ten mimo to wciąż wspominam dobrze.



LIRENE - SKONCENTROWANY ŻEL NAPINAJĄCO - UJĘDRNIAJĄCY
Tego typu produktów używam wyłącznie w lecie, bo dają całkiem fajny efekt chłodzenia. Nigdy nie zauważyłam utrzymujących się efektów na skórze poza wspomnianym chłodzeniem i ewentualnym napięciem skóry. Z tym konkretnym produktem nie czuję się jakoś szczególnie związana. W zapasach czeka na mnie podobny żel z Ziaji, którym obdarowałam mnie Monika z bloga Mama z różową torebką.. a przy obecnych temperaturach z przyjemnością wygrzebię go z zakamarków zapasów.



YOPE - MYDŁO FIGOWE
Wiem.. zabrzmi to niemal przekornie ale cieszę się, że w końcu dobił dna. Przy każdym użyciu czułam na dłoniach dziwną warstwę, do tego miałam wrażenie, że nie domywa mi dłoni. Figowe mydło próbowałam zastosować przy myciu pędzli ale i na nich wyczuwałam tę dziwną warstwę więc w efekcie musiałam myć pędzle jeszcze raz. Jestem ogromną fanką zapachu figi, a figowe konfitury na pierzynce twarogu z ciepłym tostem to mój ulubiony śniadaniowy przysmak w okresie jesienno-zimowym. Zapach tej figi to totalna obraza fig. Co więcej żaden zapach mydeł Yope, kremów do rak czy balsamów nie przypadł mi do gustu. 

Link do recenzji: Yope - Mydło figowe do rąk


ROSSMANN - PILNIKI DO PAZNOKCI
Nie lubię ich, są strasznie niewygodne i wyginają się pod niewielkim naciskiem. Obecnie służą mi przy ściąganiu hybryd, czyli usuwaniu wierzchniej warstwy lakieru.. innych pilników do tej roboty jest mi po prostu szkoda.


EVREE - REGENERUJĄCE SERUM DO STÓP
Bardzo udany produkt po który z przyjemnością sięgnę ponownie. Wystarczy niewielka ilość aplikowana na noc lub w przypadku ludzi, którzy pamiętają o pielęgnacji stóp tak często jak przywołują w pamięci zeszłorocznym śniegu.. grubsza ilość w bawełnianych skarpetkach raz na tydzień na noc. Obawiam się, że to jeden z lepszych produktów do stóp jakie miałam i bardzo możliwe, że do niego wrócę.



HOLIKA HOLIKA - SKARPETKI PEELINGUJĄCE BABY SILKY FOOT
Zużyła. Na początku miała być recenzja, potem nie, a teraz chyba znowu zapowiada się, że będzie. Spodziewałam się złuszczania po 3-4 dniach tak jak miało to miejsce niemal u wszystkich użytkowniczek ale u mnie nastąpiło dopiero po tygodniu. Cóż, zdjęcia już są ale na końcowy efekt wciąż czekam.


GIRLZ ONLY - DRY SHAMPOO FOR DARK & DEEP BROWN HAIR
Jeden suchy szampon wystarczy mi i mężowi z reguły na 3-4 miesiące. Ten wytrzymał z nami całe 5 miesięcy. Doceniam tego typu produkty ale nie da się ukryć, że mają też swoje wady. Dlatego po suche szampony sięgam wyłącznie w podbramkowych sytuacjach, a ten spisał się dość przeciętnie. Raczej do niego powrotu nie planuję.. ale wszystko opiszę w recenzji.


GOSH - WODOODPORNA BAZA POD CIENIE
To moje trzecie lub czwarte opakowanie tej bazy z rzędu. Spisywała się naprawdę rewelacyjnie ale już mam ochotę na sprawdzenie czegoś innego. Bazę serdecznie polecam, bo rewelacyjnie podbija kolor cieni i trzyma je w jednym miejscu przez cały dzień. Chociaż jest wodoodporna to nigdy nie miałam najmniejszych problemów z jej zmyciem. Nie lubię baz w słoiczku, a to świetna alternatywa w całkiem przystępnej cenie.



BANDI - KREM Z WITAMINĄ C I SPF 20
Niemal co miesiąc zużywam jedną próbkę tego kremu i wciąż nie wiem co o nim myśleć. Mógłby spokojnie nazywać się kremem CC, z uwagi na jego kolor. Jednak wciąż coś mi tu nie gra, coś mi nie pasuje, chociaż tragedii też nie ma.


ETUDE HOUSE - FRESH CHERRY TINT
Kolejna próbka wielokrotnego użytku. Tint naprawdę fajnie wgryza się w skórę ust i pozostawia ją zabarwioną. Nie czułam żadnego przesuszenia czy dyskomfortu. Jednak zauważyłam, że nie zawsze udaje mi się osiągnąć jednolity efekt. W jednym miejscu skóra łapie więcej pigmentu, w innym mniej chociaż te różnice są bardzo subtelne.


YVES ROCHER - WODA TOALETOWA UN MATIN AN JARDIN O ZAPACHU RÓŻY
Jeszcze wczoraj na świeżo wrzuciłam post o tej wodzie toaletowej. Największą wadą jest jej trwałość ale w lecie nie lubię gdy zapach długo za mną chodzi. Woda jest bardzo odświeżająca i delikatna, a sam zapach róży jest jednym z ładniejszych jakie miałam okazję poznać. Mam bardzo dobre doświadczenia z wodami toaletowymi Yves Roche i z przyjemnością poznam kolejne. 

 
Całkiem ładne denko w tym miesiącu wyszło.. jestem z siebie dumna! Ale w zakupach czerwca zrobię małe sprawozdanie.. w końcu chodzi o to aby zapasy zużywać, a nie powiększać.
Cóż.. denko jest.. powiew weekendu na karku już czuję. Teraz niczego mi nie brakuje!

Też masz swoje piątkowe rytuały? 


czerwca 01, 2017

ZAKUPY MAJA 2017

ZAKUPY MAJA 2017

No dobra.. będzie na bogato. Łap za jakąś kanapkę, bo na zakupach znowu zaszalałam. Cóż mogę napisać.. okazje były naprawdę fajne: produkty The Ordinary na które od dawna miałam ochotę, odwiedziny Słowackiej drogerii DM, promocja -50% na produkty Aubray Organics, obłędne masełko Ambrozja z Miodowej Mydlarni itd.. itd..

Nie spodziewałam się, że marka The Ordynary tak szybko wkroczy do sprzedaży na terytorium Polski. Przyglądam się jej z zaciekawieniem od dawna, a tu nagle BOOM! bez problemu można zamówić produkty i to niemal pełny asortyment. Chociaż szczególnie pilnych potrzeb nie miałam, to jednak wybrałam dwa ciekawe produkty które bez większych problemów mogę w każdej chwili wprowadzić do pielęgnacji.


THE ORDINARY - BUFFET
Od jakiegoś czasu poszukuję produkty peptydowego. Sęk w tym, że produkty z peptydami będą fajnie działać gdy w składzie będzie ich jak najwięcej. Nie chodzi tu o wysokość w składzie ale o wiele istotniejsza jest ich różnorodność. Tu wysoko w składzie mamy aż 6 kompleksów peptydowych w otoczeniu aminokwasów i kwasu hialuronowego. Cóż.. starzeję się.. do tego ostatnio notoryczne przemęczenie wcale nie ułatwia mi spoglądania w lustro. Jednak nie ma co marudzić tylko trzeba brać się do roboty! To serum powinno sprawdzić się bardzo fajnie przy pierwszych oznakach starzenia się skóry. Zobaczymy!


THE ORDINARY - CAFFEINE SOLUTION 5% + EGCG
Czyli serum pod oczy redukujące cienie i obrzęki z kofeiną i zieloną herbatą. Mam dość spory problem z kremami pod oczy, bo zdecydowana większość z nich migruje mi do oczu powodując podrażnienia. Ostatnio jednak mam całkiem udany związek z azjatyckim kremem pod oczy Sana. Mimo to formuła lekkiego serum bardzo mi się podoba, a obietnice mocnego nawilżenia i redukcji obrzęków strasznie ciekawi.


TAMI - OCZYSZCZAJĄCE PŁATKI DO TWARZY
Kupione podczas wyjazdu majowego. Rozwiązanie gotowych do użycia płatków kosmetycznych nasączonych płynem bardzo przypadło mi do gustu. Niestety już się kończą więc lada dzień pojawi się surowa ocena.


BIOPHA NATURE - WODA MICELARNA
Wciąż pamiętam o zakupie płynu micelarnego Bielendy, który tak często polecacie. Jednak wizyta na Słowacji i zaparkowanie pod drogerią DM zamroczyło mi częściowo umysł. Biopha Nature widziałam gdzieś u nas ale specjalnie opinii nie kojarzę. Z resztą wody micelarne schodzą mi dość szybko więc lada dzień będzie w użyciu.


BALEA - PIANKA OCZYSZCZAJĄCA
Słowackiego języka ani trochę nie pojmuję już nieco lepiej mam z niemieckim.. ale jeśli chodzi o słówka z działu kosmetycznego to leżę. Brak romingu, internetu, kontaktu.. wcale nie ułatwiło mi zakupów w DM, przez co skupiłam się na produktach które kojarzę. Bardzo przyjemny jak dotąd związek z pianką Neogen sprawił, że zapragnęłam poznać inne pianki. W planach miałam inną markę ale ze względu na to, że Balea u nas jest raczej niedostępna.. kupiłam. Zobaczymy czy było warto.


EBELIN - GABKA KONJACK
Jestem zaskoczona jak bardzo ostatnio polubiłam się z gąbkami Konjack. Moją dotychczasową mogłaś obejrzeć w denku.. zdecydowanie była na nią pora. W DM bardzo ucieszył mnie widok tych gąbek.. na tyle, że chciałam brać wszystkie! Na szczęście rozum czasem też ma coś do powiedzenia.. lepiej sprawdzić jedną i żałować, że się więcej nie kupiło, niż kupić 10 i bluzgać na każdą z osobna. 


BALEA - WODA W SPRAYU
O tej wodzie pisała Monika z bloga Mama z różową torebką. Utkwiło mi to na tyle w pamięci, że idąc do DM wiedziałam, że to będzie jeden z najważniejszych punktów moich zakupów. Skład to faktycznie woda i ciekły azot potrzebny do rozpylania produktu. Ciekawe czy spisze się lepiej od innych wód termalnych.


CURAPROX - ZESTAW 3 SZCZOTECZEK DO ZĘBÓW
Wiem, że się w tym temacie powtarzam.. ale zmian nie obiecuję. Bardzo lubię te szczoteczki i sięgam po nie regularnie od kilku lat. Zmieniam średnio co 3 miesiące i właśnie skończyły mi się moje zapasy. Miałam w planach zamówić, ale obecność tych szczoteczek w DM bardzo mnie zaskoczyła. W dodatku były w dobrej cenie więc nie mogłam wyjść bez nich.


BALEA - OLEJEK POD PRYSZNIC
Stojąc pod ścianą różnorodnych żeli pod prysznic wiedziałam, że to nie będzie do końca dobry wybór dla mnie. Żele na bazie silnych detergentów zwyczajnie wysuszają mi skórę. To nie tak, że zaraz mnie swędzi skóra czy odpadają suche płaty. Po prostu czuję i widzę, że wymaga większego nawilżenia. Dlatego ogromną półkę z żelami Balea ominęłam bez żalu ale olejek pod prysznic to coś innego. Takie konsystencje bardzo lubię.


BALEA - PIANKA POD PRYSZNIC FRESH &FRUITY
Zdecydowanie jestem fanką oryginalnych rozwiązań. To akurat z góry wydaje się bardzo mało wydajne ale chęć sprawdzenia chociaż jednej pianki do kąpieli wygrała. Pech chciał, że opakowanie mi spadło z półki i został uszkodzony cały mechanizm.. a ponieważ mnie to irytuje za każdym razem gdy spojrzę na piankę, to efekt będzie taki, że po zużyciu obecnych umilaczy kąpieli ta pianka wpośród całych zapasów awansowała na pierwsze miejsce w kolejce.


DERMACOL - 16 H LIP COLOUR
Marka Dermacol jest mi znana ale nie miałam pojęcia, że w ofercie mają pomadki. Ta to raczej pigment, który na ustach ma wytrzymać nawet 16 godzin. W DM skorzystałam z dostępnych próbek i sprawdziłam na dłoni kolory. Niestety najchętniej wzięłabym coś neutralnego, a większość była w intensywnych kolorach w których chodzę tylko od czasu do czasu. Poszłam zwiedzać sklep dalej. Idąc do kasy chciałam skorzystać z chusteczek i płynu aby zmyć pomadki z dłoni.. ani drgnęły! Wróciłam.. wybrałam jedną.. czegoś takiego dawno nie widziałam.


AUBREY ORGANICS - PURE ALOE VERA
Pisałam już o tym produkcie w poście: Aubrey Organics - Pure Aloe Vera. To mój ulubieniec, a już szczególnie w połączeniu ze skompresowanymi maseczkami bawełnianymi. Wspaniale koi i nawilża skórę. Jednak przy zakupach zrobiłam małe faux pas. Mój produkt zaczynał dobijać dna, a tak bardzo się z nim lubię, że nie wyobrażam sobie bez niego pielęgnacji. Nie znalazłam żadnej ceny promocyjnej więc kupiłam w regularnej, czyli 33,93 zł. Dwa dni później w sklepie biobeauty na markę Aubrey Organics pojawiła się promocja -50% więc zamówiłam kolejne opakowanie.. Grunt, że jest i mogę spać spokojnie.. ale na samym płynie aloesowym się nie skończyło.


AUBREY ORGANICS - MASECZKI NAWILŻAJĄCE CALMING & FIRMING
Miałam szczerą nadzieję na zakup pełnowymiarowego opakowania tej maski i to w promocyjnej cenie..niestety. Na szczęście próbki maseczek zawsze dodawane są do płynu aleosowego Pure Aloe Vera. Dzięki temu mam szansę ponownego testowania i sprawdzenia czy faktycznie maska jest warta zakupu. 


AUBREY ORGANICS - MASKA OWOCOWA Z KWASAMI AHA
Polowanie na maseczkę Calming & Firming się nie powiodło więc stwierdziłam, że warto sprawdzić czegoś innego. Najbardziej zaciekawiła mnie maseczka z kwasami AHA. Jest to oczyszczająca maska, która ma poprawiać strukturę skóry i delikatnie złuszczać. To może być ciekawa alternatywa dla oczyszczających glinek, które ostatnimi czasami podrażniały mi skórę.


AUBREY ORGANICS - MGIEŁKA NAWILŻAJĄCA Z WODY MINERALNEJ Z LODOWCA Z OLEJKIEM FRAGONIA
Mam jakieś zaćmienie, bo ani trochę nie pamiętam abym ten produkt rozpatrywała w swoich zakupach. Kliknęłam przypadkiem i nie zauważyłam przy potwierdzaniu? Grunt, że mimo tego niedopatrzenia sam produkt będę używać z czystą przyjemnością.. a już szczególnie latem. Planuję wsadzić go do lodówki aby naprawdę poczuć ten lodowiec na twarzy.  Mgiełka ma łagodzić i zmiękczać skórę, zapewniając jej nawilżenie do 8 godzin. Lato to dopiero będzie dla niego prawdziwe wyzwanie.


AUBREY ORGNICS - NORMALIZUJĄCY SZAMPON DO WŁOSÓW DLA AKTYWNYCH
Latem wychodzi ze mnie mała dziewczynka, która godzinami może siedzieć w wodzie. Pływanie, nurkowanie, stanie na rękach pod wodą i wszelkie wodne zabawy i wygłupy to cała ja. W dodatku jakieś pół roku temu w moim mieście został otwarty Aquapark, więc jak szalona mogę przez godzinę biegać na największą zjeżdżalnię. Niestety los pokarał mnie mężem który nie pływa.. od razu idzie na dno. Rodziną która nie pływa, rodziną męża która do wody wchodzi po kostki, znajomymi którzy wolą plackiem leżeć na plaży.. co ja takiego złego w życiu zrobiłam?! No co?!
Jednak od czasu do czasu siłą kogoś uda mi się wyciągną ale z uwagi na pogodę jest to ostatnio tylko Aquapark. Chlorowana woda już po pierwszym wyjściu z basenu dała moim włosom ostro popalić. Dlatego ratunku postanowiłam poszukać w szamponach. Ten wydaje się idealny! Wyrównuje pH, chroni przed wysuszeniem i łamliwością oraz w naturalny sposób usuwa chlor, związki mineralne i inne zanieczyszczenia. W dodatku zamówiłam pojemność 325 ml, ale za opóźnienia w przesyłce sklep biobeauty wysłał mi większe 473 ml opakowanie.



COSNATURE ORAZ GREEN PEOPLE - PRÓBKI
Sklep biobeauty do zamówienia obsypał  mnie dodatkowo próbkami, które w dodatku bardzo chętnie sprawdzę. Obie firmy mają bardzo ciekawy asortyment i od jakiegoś czasu mam je na oku. 


MOA - THE GREEN BALM
Balsam, który pojawił się na mojej noworocznej wish liście. Przy okazji pisania posta z 10 ciekawymi produktami do oczyszczania trafiłam na jego promocyjną cenę.Wszelkie produkty do demakijażu i oczyszczania uwielbiam i lubię mieć w nich wybór. Ten wciąż czeka.. nie wiem na co? Brak mi sensownego uzasadnienia.. ale czeka. Bo opakowanie śliczne? Bo właściwości tak wiele, że już sama nie wiem czy używać go do demakijażu czy jednak do pielęgnacji? Ot, rozterki kosmetycznej wariatki.


RODIAL I ALPHA-H - PRÓBKI
Przy składaniu zamówienia w sklepie Pell.pl na balsam MOA miałam możliwość wyboru próbek. O marce Rodial czytałam bardzo pozytywne recenzje ale na blogach o samej marce jest raczej cicho. W zasadzie nie dziwię się, bo to jednak marka luksusowa. Zakup kremu to średnio wydatek 350 zł, a w ofercie znajdą się i takie za 700 zł czy 3500 zł! Trzy pełnowymiarowe produkty z otrzymanych próbek kosztują nieco ponad po 300 zł każda. Za to ostatnia próbka pełnowymiarowego kremu warta jest 750 zł. Przy takich cenach spodziewam się, że same próbki powinny powalić na kolana.
Za to próbka Liquid Gold zapewne pójdzie jako dodatek do rozdania. Ten produkt znam dość dobrze i mam jedno pełnowymiarowe opakowanie w zapasach.



REALAC - LAKIER HYBRYDOWY W ODCIENIU 08
Taką sympatyczną niespodziankę zrobiła mi Monika z bloga Mama z różową torebką. Pierwszy raz o lakierach tej marki przeczytałam właśnie u Moniki. Bardzo jestem ciekawa, niestety mam chwilową przerwę od lakierów. Obawiam się uczulenia na hybrydy ale w grę wchodzą jeszcze inne produkty. W związku z czym przerwa to konieczność.. choć tak strasznie korci testowanie.


ZIAJA - MULTI MODELING ŻEL ROZGRZEWAJĄCY I CHŁODZĄCY
Monika nie miała czym wypchać przesyłki z lakierem.. więc wypchała je kosmetykami. Z marką Ziaja nie do końca się lubię. Ich produkty do twarzy wpływają na moją skórę dramatycznie ale z produktami do ciała nie miałam nic wspólnego. Swoją drogą chłodzące żele do ciała uwielbiam latem, a zimą te rozgrzewające. To idealny zestaw dla mnie tym bardziej, że mój chłodzący żel zaczyna dobijać dna.


BELL - MATOWE CIENIE W KREMIE 
Kolejne wypełnienie paczuchy z lakierem. W swoich zbiorach dorobiłam się trzech cieni ze słynnej serii Color Tatoo. Bell to dla mnie zupełna nowość i przyznaję, że nie wiedziałam o tym, że wypuścili własne kremowe cienie. Monika przesłała mi dwa bardzo klasyczne kolory czyli brąz oraz czerń, która idealnie powinna sprawdzić się także jako eyeliner.


BELLAPIERRE COSMETICS - CHEEK & LIP STAIN
Osobiście pierwszy raz spotykam się z takim produktem i to dzięki Monice.. ponownie! Jestem bardzo ciekawa jak sprawdzi się na policzkach w roli różu. Czy będzie się dogadywać z podkładem? Zapychać? Rozcierać? Czy sprawdzi się lepiej na ustach czy jednak policzkach? Z tego co udało mi się dowiedzieć, to produkt nie jest testowany na zwierzętach, odpowiedni dla wegan i wegetarian.. czyli skład powinien być całkiem przyjemny.


DUCPAY, APIS, LIERAC, MICHAEL KORS - PRÓBKI 
Kolejne wypełnienie paczki do lakieru. Naprawdę lubię próbki, bo zawsze coś powiedzą o produkcie, a w razie bubla nie muszę się z nimi męczyć. Zużyję każdą sztukę z przyjemnością.


MIODOWA MYDLARNIA - MASECZKI SŁODKI KOKOS I MIÓD Z KURKUMĄ
Niedobre pszczółki kusicielki. Jedno zamówienie zamieniło się w chciejstwo na cały asortyment. Z okazji Dnia Mamy mydlarnia zaoferowała całkiem przyjemny gratis do zakupów więc chociaż walczyłam to mąż nakazał.. kup, bo przez Ciebie zwariuję :-D Więc kupiłam pozostałe dwie maseczki z oferty.. teraz mam już komplet. 


MIODOWA MYDLARNIA - ZESTAW DO ROBIENIA MASECZEK
To nie było nic koniecznego, bo całkiem poprawnie radziłam sobie w niskiej szklance z pędzlem języczkowym do podkładu. Mimo to kupiony zestaw okazał się nieporównywalnie wygodniejszy. Teraz maseczki cieszą mnie jeszcze bardziej.


MIODOWA MYDLARNIA - MASŁO DO TWARZY I CIAŁA AMBROZJA
Obłędny i przepiękny zapach, który poznałam dzięki niewielkiej próbce. Myślałam, że mi przejdzie.. ale nie. Za każdym razem gdy otwierałam próbkę rozpływałam się. Próbkę wciąż mam i używam jedynie w małych ilościach w miejscach, gdzie nakłada się perfumy. Z masełka planuje korzystać okazjonalnie, bo jednak mam spore zapasy. Sprawdź koniecznie te masełka!


MIODOWA MYDLARNIA - BALSAM DO RĄK TRAWA CYTRYNOWA
Gratis do zamówienia przy kwocie minimum 70 zł. Po otwarciu i sprawdzeniu zapachu wszelkie wątpliwości się rozwiały. Przepiękny zapach trawy cytrynowej. Chwilowo balsam trafia do zapasów, a ja biorę się za zużywanie rozpoczętych kremów do rak.


CLEANIC - PŁATKI KOSMETYCZNE
Przejechałam się ostatnio na płatkach Cien. Niemal wcale nie chciały chłonąć mojego płyny dwufazowego do demakijażu oczu. Sądziłam, że to płyn jest beznadziejny ale była to wina płatków. Płyn zwyczajnie z nich spływał. Nigdy więcej do płatków Cien nie wrócę, za to pokusiłam się o dwupak moim starych sprawdzonych płatków Cleanic. Są droższe w porównaniu do innych ale za to bardzo chłonne i delikatne dla skóry.


ANNABELLS MINERALS - ZESTAW TESTERÓW
Jeśli jest możliwość sprawdzenia mini pojemności podkładów to nie widzę opcji aby z tego nie skorzystać. Skontaktowałam się ze sklepem z prośbą o pomoc w wyborze odpowiedniego odcienia. Do zalecanego koloru dobrałam jeszcze wersję jaśniejszą. Zdecydowałam się na testowanie wersji matowej, kryjącej i rozświetlające. Do tego próbki okazały się ogromnie wydajne wiec brak jakiegokolwiek podkładu szczególnie mi nie doskwiera.


100 % PURE - PRÓBKI PODKŁADÓW MINERALNYCH 2ND SKIN ORAZ SUPER FRUIT
Jestem pod ogromnym wrażeniem obsługi sklepu Planets for beauty. Z panią Ewą przez kilka dni wymieniałam maile, a nawet nie liczyłam, że dostanę jakąkolwiek odpowiedź. Chciałam przetestować płynne podkłady mineralne, bo tych drogeryjnych i Sephorowych mam już dość. Zapytałam kiedy będą dostępne próbki podkładów 100% Pure. W efekcie pani Ewie udało się wycisnąć/wyskrobać dla mnie jakieś resztki ale w takiej ilości, że pozwala mi to stwierdzić czy jakiś podkład chcę poznać bliżej czy też nie. Naprawdę bardzo miła i pomocna obsługa sklepu.. aż serce się cieszy!


100 % PURE - FRIUT PIGMENTED LIP GLAZE W ODCIENIU SULTY
Pomadka na bazie naturalnych pigmentów w dodatku podobno bardzo trwała i w ślicznym opakowaniu. Od dawna miałam chęć na te pomadki. Wybrałam odcień Sulty, który jest bardzo neutralny i świetnie sprawdzi się na co dzień. Jeszcze nie otwierałam opakowania.. ubzdurałam sobie, że najwyższa pora zacząć obecne pomadki zużywać. Inaczej skończę z setką produktów do ust, z czego połowa będzie przeterminowana i do wywalenia.


100% PURE - SZAMPON DBAJĄCY O ZDROWĄ SKÓRĘ GŁOWY ŁOPIAN & NEEM 
Bardzo mnie ten szampon zaciekawił. Większość szamponów po prostu myje, a ten ma dodatkowo właściwości dbające o skórę głowy. Jeśli próbki mnie zachwycą to możliwe, że kupię całe opakowanie!


LIQPHARM - SERUM LIQ CC Z 15% WITAMINĄ C W WERSJI RICH ORAZ LIQ Ce Z 15% WITAMINĄ E + 3 PRÓBKI POZOSTAŁYCH 
Firma LiqPharm odezwała się do mnie z chęcią podziękowania za recenzję produktów. Jak mogłam odmówić skoro tak świetnie się mi sprawdzają? Poprosiłam o serum z witaminą E, bo denko zbliża się nieubłaganie oraz serum z witaminą C w wersji bogatej, bo i tak chciałam je sprawdzić. Do tego mini próbki pozostałych produktów. Maj to zdecydowanie udany miesiąc.


GILLETTE - VENUS RIVIERA
Jedna z maszynek od razu poszła w ruch. Poprzednich tańszych wersji (różowe) pozbyłam się w wielką ulgą. Mocno podrażniały mi skórę, a te dzięki swojej wyjątkowej budowie są o wiele delikatniejsze dla mojej skóry. Mam ochotę na zakup mini wersji z wymiennymi nożykami ale najpierw przetestuję dobrze te.


NO NAME - PILOT DO ZDJĘĆ
Kolejny gadżet kupiony z myślą o blogu ale także podczas podróży. Proszenie kogoś o zrobienie zdjęcia jest męczące tym bardziej, że nie każdy się do tego nadaje. Dzięki pilotowi mam kontrolę nad tym kiedy robię zdjęcie więc jest szansa, że nie będę miała zamkniętych oczu.

Coś wpadło w oko?
Co ciekawego nabyłaś w maju?

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger