Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wielorazówka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wielorazówka. Pokaż wszystkie posty

grudnia 31, 2019

ZUŻYCIA GRUDNIA 2019

ZUŻYCIA GRUDNIA 2019

Już dziś pojawił się post.. ale post z denkiem przecież musi być. Zakończyć rok bez zużyć.. aż dziwie jakoś wynieść te ostatnie śmieciochy. Na blogu pomału znów zaczyna wchodzić porządek. Strony w zapasie i w użyciu zostały odświeżone i jak najbardziej aktualne.. więc grudniowe denko to tylko taka wisienka na torcie na pożegnanie w blogowym stylu roku. 

Chociaż to nie koniec wspomnień. W styczniu zazwyczaj pojawiały się posty z ulubieńcami.. i biję się z myślami czy wyjątkowo sobie tego tematu nie odpuścić.. może Ty mi lepiej doradzisz?


OVIUM - WIELORAZOWE PŁATKI KOSMETYCZNE
Uwielbiam! Odkąd je mam wcale nie kupuję zwykłych płatków kosmetycznych.. chociaż czasem pewnie gdzieś by się przydały. jednak skoro mogę żyć bez nich to nie widzę sensu kupować. Płatki od Ani z Ovium spisują mi się rewelacyjnie, chociaż jak każdy produkt czy gadżet wymaga dojścia do własnego sposobu użytkowania.. właśnie.. aż dziwię się, że jeszcze post o nich nie powstał! Będzie trzeba to nadrobić.

Link do producenta: Ovium


WIELORAZÓWKA - WIELORAZOWE PŁATKI KOSMETYCZNY Z FROTE
Kolejne płatki, chociaż zupełnie inne od Ovium i raczej nie sprawdziłyby się w tej samej roli. Wielorazówka zastąpiła mi ściereczkę muślinową, której przez dość długi okres byłam fanką. Pięknie się nią zmywa maseczki, ale kiedy jest jeszcze świeża i mięciutka sprawdza się przy oczyszczaniu skóry. W zapasie mam jeszcze jedną.. ostatnią i na chwilę obecną jeszcze nie wiem czy do nich wrócę

Link do producenta: Wielorazówka
Link do recenzji: Wielorazówka


THE BODY SHOP - MUSLIN CLEANSING CLOTH
Uwielbiałam je, mogły bez problemy zastąpić peeling. najbardziej ukochałam je sobie do oczyszczania metodą OCM.. w zasadzie wciąż te metodę stosuję ale w pełni zostały wyparte przez Wielorazowkę. Mam w zapasach jeszcze jedną ściereczkę i dla świętego spokoju już idę ją wyciągnąć.. muszę sobie przypomnieć dlaczego tak je kochałam, bo ta jednak była użytkowana jedynie z doskoku.

Link do producenta: The Body Shop


COULEUR CARAMEL - NATURALNY ŻEL DO DEMAKIJAŻU
Została mi to jedynie odrobinka na jedno.. może dwa użycia, a wszystko z myślą o recenzji, która powinna powstać już. Niezwykle trudny do określenia produkt.. używając go zmienia swoją konsystencje tyle razy, że zawsze jestem zaskoczona. W zasadzie nie mam mu nic złego do zarzucenia, trudno się do czegoś przyczepić. Dobrze oczyszcza, jest pioruńsko wydajny, ładnie pachnie.. nie sądzę abym mogła gdzieś szpilkę wsadzić..

Link do sklepu: Ekozuzu


CHIC CHIQ - PEELING DO TWARZY AAM FACE
Produkty Chic Chiq niezmiennie lubię.. ale ten peeling jest pierwszym produktem w którym doszukałam się czegoś co nie do końca mi pasuje, a raczej mojej skórze. Co więcej wersję do ciała bardzo sobie chwaliłam, a to przecież ten sama skład jedynie mocniej zmielony aby być delikatniejszy. Na szczęście to nie skreśla peelingu całkowicie. Bez trudu odkryłam w nim inne plusy ale o tym niebawem.. recenzja już jest gotowa.

Link do producenta: Chic Chiq

 
A JEDEN - MASECZKA DO CERY WRAŻLIWEJ
Mini wersja maseczki, którą znalazłam w październikowym pudełku Terra Botanica. Maseczkę znałam już wcześniej, a nawet jej siostry i to właśnie ta wersja stała się moją ulubioną. Mimo, że jest to maseczka na bazie glinki to jest gotowa do użytku. Obawiałam się, że będą z nią te same problemy co z maseczką od MydłoStacji ale ona jest zupełnie inna. Pięknie łagodzi moją skórę, nie zastyga więc mogę z nią siedzieć ile chcę. Dla mnie super!

Link do producenta: A jeden


DIY BY ANULA - MASECZKA Z GLINKĄ
Jedna z trzech maseczek.. ale do tej dobrałam się w pierwszej kolejności i najszybciej zużyłam. To również maseczka na bazie glinki.. i również gotowa do użytku. Przede wszystkim genialny zapach ananasa! Maseczka bardzo ładnie oczyszczała skórę, zawarty w niej korund był niewyczuwalny pod palcami ale na skórze robił to co niego należało. Anulowe przepisy po prostu zawsze robią wrażenie!

Link do Anuli: Co kręci Anulę


YASUMI - NAWILŻAJĄCA MASKA BIOCELULOZOWA Z ZIELONYM KAWIOREM I KWASEM HISLURONOWYM 
Nie są w pełni naturalne.. ale pioruńsko dobre. Zwykłe maseczki z płacie pozostawiają daleko w tyle z uwagi na materiał.. biocelulozę. Jest to coś z czym wcześniej się nie spotkałam, przedziwny materiał. Dzięki biocelulozie maska na długo zachowuje swoją wilgoć, a składniki dłużej mogą działać na skórę. Pierwszą maseczkę otrzymałam na spotkaniu blogerskim ale po jej użyciu tego samego dnia zamówiłam sobie zapas! Cóż.. trzeba czekać na kolejne promocje i uzupełnić zapasy.

Link do producenta: Yasumie
Link do recenzji:Yasumie


ORIENTANA - MASECZKI GLOW
O maseczkach już biega świeży post! Bardzo świeży bo dzisiejszy. To chyba chęć wyniesienia jak najszybciej śmieci i zamknięcia tematów, które zamknięte być powinny lub mogą.. chociaż nie ze wszystkim tak wychodzi. Użytkowane intensywnie, a nawet bardzo intensywnie. Otrzymałam je na spotkaniu blogerskim w grudniu i jeśli mnie pamięć nie myli to towarzyszyły mi niemal codziennie. Najbardziej zadowolona jestem z wersji niebieskiej.. bo przez okres opychania się czym popadnie ogarnęła moją cerę. Nie są to jednak maseczki z efektem wow.. możemy spokojnie po nie sięgać często i chyba przy tak intensywnym użytkowaniu można zauważyć efekty. Mają w sobie jednak coś niesamowitego.. te kolory naprawdę robią wrażenie.. ale po więcej zapraszam do postu.

Link do producenta: Orientana
Link do recenzji: Orientana


ILCSI - KREM POD OCZY EKSTRA FLAWONOIDOWY
Początkowo byłam z kremu zadowolona. Fajnie się wchłaniał aplikowany w niewielkiej ilości, zgrywał się z makijażem, pielęgnował skórę wokół oczu.. ale pod koniec zaczęłam mieć wrażenie, że jednak robi za mało. Zaczęłam go stosować na noc razem z serum (poniżej) w obfitej ilości. Plamy z uwagi na kolor kremu i serum zupełnie mi nie przeszkadzały.. w końcu śpię. Jednak to również jakoś nie do końca ogarniało moją skórę. Nie wiem skąd ta zmiana.. być może moja skóra zaczęła potrzebować mocniejszej pielęgnacji? Miałam w planach recenzję tego kremu ale ostatecznie nie wiem co napisać.

Link do producenta: Ilcsi


ILCSI - SERUM POD OCZY Z DZIKIEGO BZU
Leciutkie serum.. niemal wodniste. Myślałam, że remedium na wszystkie problemy pod oczami ale jednak czegoś zabrakło. Z uwagi na kolor musiałam unikać go w codziennej aplikacji. Nawet najmniejsza aplikowana ilość zbierała mnie się w zagłębieniach pod oczami, które mam od zawsze (wynika to sadzenia moich oczu). Natomiast na noc nie musiałam sobie go żałować.. ale bywało różnie, bo chciałam sprawdzić jak sobie radzi lepiej. Ostatecznie nie widzę szczególnego działania. Do tego 30ml pojemności to stanowczo za dużo.. nie byłam w stanie takiej ilości zużyć przez co część jestem zmuszona już wyrzucić. Podobnie jak w przypadku kremu pod oczy.. miała być recenzja.. ale nie będzie.

Za to zdecydowanie z marki Ilcsi polecam maseczkę i peeling enzymatyczny.. to zdecydowanie moje hity!

Link do producenta: Ilcsi


REPUBLIKA MYDŁA - MYDŁO LAVENDER LAKE
Zdecydowanie moje ulubione mydełko Republiki Mydła. Uwielbiam za piękny zapach lawendy z rumiankiem, za działanie peelingujące, za piękną kremową pianę która nie wysusza skóry. To moje kolejne mydełko Lavender Lake i szczególnie je polecam.. niestety muszę się chwilowo od niego odciąć gdyż w zapasach zaczynają piętrzyć mi się kolejne. Zwyczajnie muszę im poświęcić nieco uwagi.

Link do producenta: Republika Mydła
Link do recenzji: Republika Mydła

 
BODY GLITTER - PEELING DO CIAŁA
Ten peeling jednak mnie przerasta. Jak najbardziej doceniam piękny skład oraz to, że brokat jest biodegradowalny.. naprawdę super. Zdaję sobie sprawę również z tego, że jest to jeden z produktów typu hadr z całej linii produktów Body Gliter.. ale wszędobylskie drobiny to dla mnie za wiele. Po jego użyciu muszę zmieniać pościel, prać ubrania, piżamę.. a nawet pranie nie gwarantuje, że się ich pozbędę. Jest wszędzie czego się dotknę z mężem na czele. Efekt jest naprawdę pionując.. totalnie oślepiający blask. Tu chyba jednak bardziej przemawiają do mnie delikatniejsze produkty marki.. chociaż po obejrzeniu jak wyglądają wciąż wydaje mi się, że będzie to zdecydowanie too much

Link do producenta: Body Glitter


LAVERA - SZAMPON ODŻYWCZO - REGENERUJĄCY 2 W 1
Bardzo nietypowy szampon w połączeniu z odżywką. Zaskoczył mnie bo nie miałam przekonania, że zaskoczy na mojej skórze głowy. Lekka kremowa piana wymaga nieco wprawy, bo jednak bardziej mam wrażenie, że nakładam bardzo lekką odżywkę niż szampon. Jednak produkt bardzo ładnie oczyszcza skórę głowy i włosy, a co jakiś czas jestem w stanie odpuścić sobie stosowanie odzywki, bo sam ogarnia moje włosy. Nie jest to jednak szampon który całkowicie zastąpi odżywkę.. nie w przypadku moich przesuszonych ostatnio końcówek.

Link do sklepu: Iwos


TAHE - KURACJA ORGANIC CARE INTENSIVE PRZECIW WYPADANIU WŁOSÓW
Dosłownie niedawno o kuracji pisałam dlatego najchętniej odsyłam do recenzji, a w telegraficznym skrócie.. w zasadzie mi się sprawdziła. Wypadanie ustało, widać nawet jakieś baby hair.. tylko nie mam pewności czy to była 1/3 pełnej kuracji? Na szczęście tyle wystarczyło aby efekty  mogła ocenić na plus. 

Link do sklepu: Fryzomania
Link do recenzji: Tahe


CLAVIER - KĘPKI RZĘS
Nie jestem jakąś szczególną maniaczką sztucznych rzęs.. w zasadzie mogłyby dla mnie nie istnieć. Typowych pasków nie noszę, a kępki to jedyne na co mogę się zgodzić. Natomiast te z Clavier są wyjątkowe. Niezwykle delikatne i lekkie.. nawet z bliska nie każdy jest w stanie rozpoznać, że na moich skromnych i dziurawych wachlarzach jest coś ekstra. Tutaj długość 11, którą stosowałam jedynie w zewnętrznych kącikach do maksymalnie 3 sztuk na oku. Ostatnio od Mikołaja dostałam w rozmiarze 10.. i jednak tej 11 na zewnętrzy kącik mi brakuje.. będzie trzeba dokupić.. zapewne jedną 9 również. Mega są te rzęsy.. serio.

link do producenta: Clavier


DIY BY JA - ŚIECA SOJOWA Z DREWNIANYM KNOTEM
W świece bawiłam się w zeszłym roku i mega mi się podobało. Większość rozdałam i ostatecznie została mi jedna.. o ile w ogóle coś jeszcze zostało. Póki co mam kilka fajnych ściec więc na cały sezon mi wystarczy.. chociaż żadna nie ma drewnianego knota, a on jednak ma swój niepowtarzalny urok


NEONAIL - TOP SHINE BRIGHT
Top po który sięgałam chyba najczęściej.. i się zepsuł.. a może to ja nie zauważyłam jego wad? Na jasnym, niemal białym lakierze robi mi żółtawą poświatę. Rzeczywiście jego kolor jest żółtawy ale czy był taki zawsze? Tego nie wiem. Nie mam jednak zamiaru sprawdzać.. jeśli się zepsuł to pora wymienić, chociaż mam inne więc szybko niczego nowego nie kupię.

Link do producenta: NeoNail

To wszystko w tym roku! Do zobaczenia za ROK!


października 15, 2019

WIELORAZÓWKA I WIELOKROTNEGO UŻYTKI PŁATKI KOSMETYCZNE Z FROTY BAMBUDOWEJ

WIELORAZÓWKA I WIELOKROTNEGO UŻYTKI PŁATKI KOSMETYCZNE Z FROTY BAMBUDOWEJ

Z całą pewnością słyszałaś już nie jednokrotnie o płatkach kosmetycznych wielokrotnego użytku. Dla jednych to kolejna bzdura ekologów i ekoświrów, a dla drugich świetna opcja na ograniczenie śmieci i finansowe oszczędności. W tym wszystkim jest jednak coś co mnie irytuje. Oczywiście każdy powinien żyć wedle własnych zasad i upodobań co nie podlega dyskusji. Jeśli chcesz segregować śmiecie to to robisz, jeśli chcesz ograniczyć ilość plastiku i zmieniasz plastik na torby wielokrotnego użytku, woreczki czy woskowijki to to robisz.. Nie spotkałam się jeszcze z tym aby ktoś kto dążył do życia w formacie "eko" (nawet w niewielkim stopniu) szydził z osób które tego nie robią, a odwrotnie.. owszem. Nie jednokrotnie słyszałam, że bycie Eco jest teraz w modzie i co to za Eco skoro zamiast uszyć sobie torbę na chleb to ją kupujesz.. a co gorsza będąc Eko sama sobie powinnaś świeży chlebek piec.. najlepiej codziennie.


To w jakim świecie żyjemy, czym i jakimi ludźmi się otaczamy jest wyłącznie naszą sprawą. Warto jednak spojrzeć w przyszłość i zastanowić się jaki świat zostawimy naszym dzieciom i wnukom. Nie chodzi o to, aby z dnia na dzień przeprowadzić się do Świątyni Hongluo i żyć jak budda. To kwestia małych kroczków, które zaprocentują z każdym kolejnym miesiącem. Jeśli tylko w tym roku udało Ci się zrezygnować z reklamówek na rzecz świetnej torby z juty, którą kupiłaś to świetnie! Jeśli udało Ci się zrezygnować z wody w butelkach, bo kupiłaś sobie "ekskluzywną" butelkę ekologiczną za 100zł bo akurat taka chwyciła Cię za serce to genialnie! O ile małymi kroczkami wspierasz środowisko to nigdy nie daj sobie wmówić, że jest to głupie 💚

Przydługi ten wstęp ale już wracam do tematu. Płatki wielorazowe z Wielorazówki były moim pierwszym tego typu produktem. Uświadomiłam sobie, że rzeczywiście płatków kosmetycznych w ciągu roku zużywam ogromne ilości. Co prawda przeszłam na płatki, które nie były bielone chlorem ale mimo wszystko chciałam dać sobie szansę poznać opcję życia bez jednorazówek.


Od producenta:

Wacik uszyty jest z froty bambusowej i na wymiary klasycznego jednorazowego wacika. Obszyty jest różową nitką. Frota bambusowa ma naturalne właściwości antyseptyczne, antyalergiczne i anyodorowe, więc można jednego wacika używać kilka razy, zanim trafi on do pralki. Po każdym użyciu należy wacik wypłukać pod bieżącą wodą i rozłożyć do wysuszenia. Waciki można prać z innym praniem w temperaturze 30-40 stopni.

Materiał: 100% forta bambusowa

"Żywotność" wacików oceniamy na około 6 miesięcy, ale oczywiście wszystko zależy od tego jak często będą waciki prane. W miarę użytkowania wacik może się trochę strzępić (jest to związane ze specyfiką samego materiału, który "kruszy się"). Gdy po pewnym czasie używania zaczną z wacika wychodzić nitki materiału froty, których nie złapał szew, można je spokojnie obciąć przy krawędzi wacika ostrymi nożyczkami. Wacik po paru praniach wykruszy się trochę i przyjnie swój ostateczny kształt.


Waciki są rzeczywiście niesamowicie mięciutkie w dotyku. To pierwsze spotkanie naprawdę zaskakuje. Jednak zabranie się do ich stosowania sprawiło mi trochę problemów natury mentalnej.. przyzwyczajenie robi swoje. Płatki w froty bambusowej nie do końca sprawdzały mi się w tradycyjnej formie, czyli płyn micelarny + płatek. Zaczęłam silnie odnosić wrażenie, że niepotrzebnie marnuję płyn micelarny, a przez to nie idę w oszczędności, a wręcz narażam się na koszty. Jak rozwiązałam ten problem?

Bardzo prosto. Przed użyciem płynu micelarnego nasączyłam płatek wodą, wycisnęłam i dopiero wówczas aplikowałam płyn micelarny. Tę metodę stosuję do tej pory i sprawdza się świetnie!

Jednak płatki z froty bambusowej po jakimś czasie stały się nieco bardziej szorstkie przez co drażniły delikatną skórę oczu. Wówczas zaczęły mi służyć jako dodatek do żelu do mycia twarzy. To rozwiązanie przypadło mi o wiele bardziej do gustu niż stosowanie z płynem micelarnym i w takiej kombinacji płatki z Wielorazówki używam do tej pory. Nie da się jednak ukryć, że im dłużej płatek jest używany tym bardziej traci swoją miękkość. W pewnym momencie zwyczajnie przestaje być przytulnym puszkiem i zaczyna działać na skórę jak peeling. To jednak normalny proces zużywania. Wraz z biegiem czasu warto dostosować użytkowanie płatka do swoich wymagań i potrzeb.

A teraz uwaga.. drastyczne zdjęcia.


Z miejsca informuję, że ten "najpiękniejszy" w ostatniej fazie był stosowany do zmywania maseczek na bazie węgla stąd też jego koszmarny wygląd i szarawy kolor pomimo prania w pralce.

Każdy z płatków pod koniec swojego żywota trafia do koszyczka ze sprzętem do czyszczenia domu. Świetnie sprawdzają się jako czyściki do trudniej dostępnych miejsc czy do powierzchni, które wymagają delikatniejszego traktowania lub po prostu do czyszczenia butów.

Jak widać z czasem płatki tracą swój mięciutki i przytulny wygląd ale jest to normalny proces. Żadna bluzka czy spodnie nie są w stanie przetrwać takiej ilości mycia, szargania, prania itd więc od płatków również tego oczekiwać nie należy.


Płatki trafiły do użytku około stycznia. Obecnie po dziewięciu miesiącach mogę śmiało uznać, że pierwszy już dawno czyści buty, drugi trafi jeszcze w tym miesiącu do denka, a trzeci jest w połowie swojego żywota. W związku z czym żywotność jednego płatka to u mnie od trzech do czterech miesięcy. Patrząc na cenę płatków kosmetycznych i wielorazowego płatka to wciąż Wielorazówka wypada korzystniej finansowo.. chociaż świadomość, że tak ładnie udało mi się ograniczyć tworzenie śmieci w formie kosmetycznych płatków jest o wiele cenniejsze.


Czy czuję się czymś rozczarowana? Nie. Płatki są absolutnie genialne i sprawdzają się rewelacyjnie w zadaniach jakie im powierzyłam. Wraz ze zmianą miękkości zmieniam dla nich funkcje. Obecnie posiadam już płatki które o wiele bardziej odpowiadają mi do demakijażu oczu w związku z czym Wielorazówka z miejsca przechodzi do pielęgnacji twarzy i pomaga mi w z minimalizowaniu zużycia żelu oraz lepszym oczyszczeniu skóry. Pokochałam płatki całym sercem i nie widzę możliwości powrotu do tradycyjnych.


września 30, 2019

ZUŻYCIA WRZEŚNIA 2019

ZUŻYCIA WRZEŚNIA 2019

Kiepsko mi ostatnio idzie.. yyy.. wszystko poza pracą. Widać to chociażby w miesięcznych zużyciach, które jeszcze jakiś czas temu były tak obfite, że sama herbata przy takim poście to za mało. Mam jednak nadzieję, że to się zmieni, bo plany pielęgnacyjne na jesień mam zacne, a to wymaga pewnej systematyczności. Międzyczasie trochę porządków.. i okazuje się, że zapasy kosmetyczne ulegają zmniejszeniu. Ależ to cieszy moje oczy!


WIELORAZÓWKA - WIELORAZOWE PŁATKI KOSMETYCZNY Z FROTE
Kolejny płatek leci do kosza. Przeszedł całą drogę od demakijażu oczu przez mycie twarzy po zmywanie maseczek. Z czasem traci swoją miękkość i delikatność dlatego warto zmieniać mu funkcje ale nie jestem w stanie na to narzekać. Każdy materiał z biegiem czasu traci swoje milusie właściwości, a przy tak systematycznym użytkowaniu jestem pod wrażeniem, że tak długi mi służył. Pełna recenzja już jest przygotowana i pojawi się w październiku.


ILCSI - PEELING PIANKOWY AHA
Zostawiłam sobie niewielką ilość na ostatnie użycie wyłącznie pod  recenzję, która pojawi się w październiku. Marka Ilcsi póki co mnie nie zawiodła, chociaż niektóre produkty zrobiły na mnie ogromne wrażenie, a inne trochę mniejsze.. mimo wszystko wciąż pozytywne. Peeling z kwasami AHA zaskoczył na wielu płaszczyznach.. takiego produktu jeszcze nie miałam!


CHIC CHIQ - CHOCOLAT 
Ostatnio zaniedbałam maseczkowanie i to na całej linii. Szczególnie jeśli chodzi o maseczki, które wymagały ode mnie robienia czegoś więcej niż sama aplikacja. Jeśli chodzi o Chic Chiq to wciąż niezmiennie są moimi ulubieńcami wśród wszystkich maseczek w proszku i to raczej szybko się nie zmieni. Za wersją chocolat nie będę jednak płakać, bo już czeka na mnie wersja w saszetce do uzupełnienia bambusowego opakowania. Recenzja wersji czekoladowej już czeka na publikację.


YASUMI - MASECZKA HYDRO GREEN CAVIAR BIOCELLULOSE MASK
Opadła mi szczęka! Maseczki na biocelulozie mogą okazać się w mojej pielęgnacji absolutnym hitem, a zaczęło się właśnie od marki Yasumi. Jeszcze w trakcie aplikacji złożyłam zamówienie na niewielki zapas maseczki Hydro Green Caviar, a przy okazji dwie inne aby porównać efekty i działanie. Wstępnie jestem zauroczona i na tyle zachwycona, że chcę ich więcej! Już po pierwszym spotkaniu wiem, że bioceluloza to coś czym warto się zainteresować.



BANDI - AKTYWATOR MIĘDZYKOMÓRKOWY
Z tym produktem miałam jakiś niepisany konflikt interesów. Teoretycznie powinien wynieść każdy użytkowany przeze mnie produkt na wyższy poziom.. ale takiego działania nie zauważyłam. Stosowany jako tonik nie dawał zauważalnych efektów.. ale jako baza do maseczek i to w bardziej obfitej opcji również nie. W końcu zaczął być używany tylko od święta, kiedy sobie o nim przypominałam w ramach porządków na półce i chociaż za każdym razem z nadzieję, że może "tym razem" się uda.. kończyło się tak samo.



YASUMI - PEELING DO CIAŁA
Peeling pojechał ze mną na wakacje z uwagi na swoje niewielkie gabaryty i spisał się świetnie. Pięknie wygładzał skórę i cudownie ją nawilżał oraz odżywiał. Do tego wspaniały aromat słodkich pomarańczy z nutą skórki pomarańczowe, który momentalnie poprawiał nastrój i dodawał energii. Jednak z uwagi na nie do końca naturalny skład była to raczej jednorazowa przygoda. W dziale naturalnych peelingów mamy tak szerokie pole do popisu, że trudno się wraca nawet do swoich ulubieńców 😅



DESERT ESSENCE - RED RASPBERRY CONDITIONER
Malinowa odżywka.. pachnie dokładnie tak samo smacznie jak brzmi, a co więcej jest świetna!.. i niestety już niedostępna na naszym rynku. Ku potomnym i z nadzieją, że marka pojawi się ponownie w październiku pojawi się jej recenzja. Malinowa odżywka to wersja "nabłyszczająca" włosy. Kojarzy się z konkretnym obciążeniem i jakąś powłoką nabłyszczającą i po części słusznie. Nie wiem czy to opcja dla każdego typu włosów.. jednak moje lubią konkretne dociążenie i treściwe odżywki.

Hmm.. ostatnio jestem tak zarobiona, że dopiero wczoraj na spacerze z mężem zauważyłam.. jesień. To znak, że zaraz pojawią się w sprzedaży ozdoby bożonarodzeniowe 😂

czerwca 30, 2019

ZUŻYCIA MAJA I CZERWCA 2019

ZUŻYCIA MAJA I CZERWCA 2019

Dwumiesięczne denko to kiepski pomysł 😅 Takiego tasiemca nie piszę się szybko więc trzeba mu poświęcić nawet dwa dni aby wszystko ogarnąć, a dodatkowo podejrzewam, że bardziej ogląda się zdjęcia niż czyta.. za co pretensji mieć nie mogę. Niestety ograniczenia czasowe robią swoje.. ale mam dobra wiadomość! Za jakieś 26 milionów lat doba bedzie liczyć 25 godzin więc głowa do góry! 🤪


BEMA - GENTLE MATTIFYING CLEANSER
Bardzo fajna emulsja.. która jest żelem. Delikatna dla mojej skóry pomimo tego, że zawiera w składzie Cocamidopropyl Betaine. Jakoś wyjątkowo mojej skórze nie przeszkadzał ten fakt, a to prawdopodobnie dzięki temu że CAPB nie grał głównych skarpie. Zapach jak zawsze niezwykle przyjemny ale o wiele delikatniejszy niż w przypadku żelu do kąpieli, który niezwykle zapadł mi w pamięci. Produkt tak naprawdę miał jedną wadę.. opakowanie, a dokładniej brak pompki, która byłaby wygodniejsza w użytkowaniu. Do samego żelu nie miałam zastrzeżeń.. pienił się delikatnie co uważam za plus, nie przesuszała, mogłam używać codziennie, świetnie radził sobie z oczyszczaniem skóry.

Dostępny w sklepie Ekozuzu




WIELORAZÓWKA - WIELORAZOWE PŁATKI KOSMETYCZNY Z FROTY BAMBUSOWEJ
Hmm.. płatki doczekają się osobnej recenzji, bo zwyczajnie na to zasługują. Mają wiele zalet.. ale to też zależy od oczekiwań. Moje w zasadzie zostały spełnione i jestem z nich zadowolona. W użyciu mam już kolejny świeży piątek. Ten wygląda jak wygląda, bo przeszedł prawdziwe piekło. Normalnie te waciki są białe.. a ten po przejściu swojej drogi został na koniec oddelegowany jako pomoc przy ściąganiu maseczek.. szczególnie maseczki na bazie węgla.. jak widać ciężko to zniósł.
 
Płatki kosmetyczne kupisz na stronie producenta Wielorazówka


AVALON ORGANICS - TONIK Z WITAMINĄ C
Żel z tej serii był..  jest genialny i liczyłam że tonik chociaż w minimalnym stopniu mu dorówna.. i w zasadzie nie mogę narzekać. Zdecydowanie produkt o aktywnym działaniu, które trudno przegapić ale to zależy od stanu skóry. Moja reagowała wyraźnie dzieli czemu tonik stał się jednym z najlepszych jakie miałam okazję używać. Ładny delikatny zapach cytrusów, dobre właściwości odświeżające, kojące, uspokajające, a z czasem  również wyrównujące koloryt skóry.


Produkty Avalon Organics znajdziesz w sklepie IWOS


OKANI BEAUTY - HYDROLAT Z OCZARU WIRGINIJSKIEGO
Działanie kojące i wspomagające walkę z niedoskonałościami bardzo mi w tym produkcie odpowiadało. Hydrolaty z oczaru zazwyczaj mają ciężkie zapachy ale okazało się, że mój nos bardzo dobrze go znosi. Mogłam bez przeszkód skupić się na właściwościach produktu. Początkowo korzystałam z niego jako dodatek do maseczek o działaniu oczyszczającym i regulującym, bo fajnie podbijał działanie produktów. Jednak z uwagi na genialny atomizer zaczął górować w pielęgnacji jako mgiełka odświeżająca lub jako zastępstwo tonika. Nie mam co do niego zastrzeżeń.. lubię się z produktami Okani Beauty.. a to nie pierwszy i nie ostatni hydrolat tej marki w mojej pielęgnacji.


Produkty Okani Beauty znajdziesz w sklepie IWOS


A JEDEN - MINIATURY MASECZEK
Miałam ogromny zaszczyt przetestować maseczki jeszcze zanim weszły do sprzedaży.. i efekt jest taki, że z całą pewnością w najbliższym czasie do mnie trafią, bo okazały się bardzo fajne. Pokochałam je za to, że nie zastygają ale nie pozostawiają na skórze tłustej powłoki i dobrze się zmywają. każda z maseczek jest inna i godna uwagi. Mi najbardziej do gustu przypadła wersja do cery wrażliwej oraz do cery problematycznej.. wersja antyoksydacyjna w zasadzie też była całkiem fajna.. ale to z tamtą dwójką złapałam lepszą nić porozumienia. Maseczki nie są super mocne.. bez przeszkód mogłam ich używać nawet 3 razy w tygodniu. W tym czasie moja skóra miała się całkiem dobrze.. dlatego chcę to spotkanie powtórzyć.. w większej pojemności.

Maseczki kupisz w wielu sklepach np Trzy Zorze oraz na stronie producenta: A jeden


ECOCERA - MASKA KOSMETYCZNA Z WĘGLEM AKTYWNYM
Przy systematycznym użytkowaniu maseczki (raz w tygodniu) nie odczułam aby przesuszała skórę, a to już połowa sukcesu. Na drugą połowę zasługuje fakt, że rzeczywiście działa oczyszczająco i dodatkowo zwęża pory skóry. Dalsza pielęgnacja jaką fundowałam skórze była ładnie przyjmowana więc trudno mi tu realnie się do czegoś przyczepić. Jednak jest w niej coś co mnie trochę drażni.. i nie jestem w stanie wymienić co. Może to przez wiecznie upaćkaną łazienkę przy jej zmywaniu? 



SESAMIS - MASECZKA REGENERUJĄCA I INTENSYWNIE NAWILŻAJĄCA
Maseczki zrobiły na mnie całkiem dobre wrażenie. Opakowania same w sobie są bardzo ładne, estetyczne i wyróżniają się na tle innych, a płaty materiału skrojone perfekcyjnie do mojego kształtu twarzy. W przypadku wersji nawilżającej (czerwonej) nieco bardziej dawało się we znaki rozdrażnienie skóry ale nie wykluczam tego, że to moja skóra miała wówczas gorszy dzień. Za to wersja odżywcza pozostawiał skórę na tyle gładką, odżywioną i miłą w dotyku, że trudno było oderwać dłonie.

Azjatyckie produkty znajdziesz w sklepie Sachi - Azjatyckie Sekrety Piękna



SEPHORA COLLECTION - MASECZKA ODŻYWCZO-KOJĄCA Z KOKOSEM
Raczej nigdy szczególną fanką pielęgnacji marki Sephora nie byłam.. jeśli już to ciekawsze wydawały mi się akcesoria do makijażu. Maseczka trafiła do mnie poprzez spotkanie blogerskie, a skoro tak to warto sprawdzić czy przypuszczenia są słuszne. Maska zaraz po zdjęciu pozostawiła wyraźnie lepką warstewkę, która zawsze niemiłosiernie mnie irytuje. Trudno mi coś takiego zlekceważyć. Na szczęście skóra wydawała się nawilżona.. trochę zeszło nim esencja się wchłonęła i mogłam spokojnie zasnąć. Rano skóra wyglądała poprawnie. Nie dostała obfitej pielęgnacji ale na nic nie marudziła.



IVY - HOT EYES STEAM
Na ogół jestem fanką chłodzenia okolic oczu, a totalna przeciwność.. rozgrzewamy! Trochę się obawiałam.. nic mi tu logicznie nie grało ale skoro coś takiego jest i ludzie używają i wciąż żyją to nie może być wcale tak źle. Ostatecznie niezwykle trudno jest mi ocenić maskę jako produkt typowo pielęgnacyjny. W moim przypadku miał więcej właściwości leczniczych i relaksujących. Z wielką przyjemnością korzystałabym z Hot Eyes Steam w okresie przeziębienia czy zmęczenia, a już szczególnie w okresie jesienno-zimowym. Jeżeli ktoś w Hot Eyes Steam szukasz właściwości typowo pielęgnacyjnych: redukcja cieni czy wygładzenia skóry to możesz się rozczarować. To zdecydowanie produkt o działaniu relaksującym.. to ciepełko było niezwykle odprężające.



SEPHORA COLLECTION- PLASTRY REDUKUJĄCE NIEDOSKONAŁOŚCI
Chociaż maseczka kokosowa nie wywarła na mnie specjalnego wrażenia, to płatki owszem. Spisały się naprawdę nieźle. Nie wysuszyły skóry, fajnie unicestwiły problem, chociaż trwało to dłużej niż 8 godzin, o których wspomina producent. Na szczęście z każdym porankiem problem stawał się mniejszy, a ja zupełnie nie czułam żadnego dyskomfortu.. w tym psychicznego. Uwagę zwraca bardzo fajna i radosna grafika.. w końcu niedoskonałości zyskały pocieszny wygląd.



BE.LOVED - SERUM VITAMIN PUMP
Z tym serum miałam na tyle problemów, że nie byłam w stanie napisać recenzji. Skład jest rewelacyjny i teoretycznie moja skóra powinna być zachwycona.. a w sumie nie wiem czy była. Okres w którym sięgnęłam po serum był dość ciężki dla mojej cery.. czegokolwiek nie nałożyłam to albo pojawiało się podrażnienie, przesuszenie.. albo totalne zapchanie. Sądziłam, że serum w dużym stopniu przyczyni się do poprawy stanu.. ale nic takiego nie obserwowałam.. w końcu termin ważności minął.. serum zmieniło kolor na bardziej żółty i straciłam chęci na dalsze eksperymenty. Nie wykluczam jednak, że do produktu powrócę, bo skład jest bardzo fajny.. o takie nijakie efekty obwiniam cerę.. wyjątkowo grymaśna była przez jakiś czas.
 

LAQ - MYDŁO GLICERYNOWE MIŚ
Mydełko na bazie gliceryna.. za którą specjalnie nie przepadam..  ale weź marudź na takiego słodkiego misia! Forma wyjątkowo urocza i pocieszna.. aż szkoda było używać ale wcześniej napatrzyłam się na umywalce, aż w końcu poszedł pod prysznic. Dzięki niewielkim rozmiarom stosunkowo szybko się rozstaliśmy.. na szczęście, bo jednak gliceryna w mydłach to nie moja bajka. 



REPUBLIKA MYDŁA - MYDŁO SUNSET BOULEVARD
Nieustannie moim wielkim ulubieńcem jest mydełko Lavender Lake o cudownym zapachu lawendy z rumiankiem. Póki co ani Miss Pink z Republiki Mydła ani Sunset Boulevard nie było w stanie przebić mojego ulubieńca. Sunset Boulevard to pięknie słoneczne mydełko, które swój kolor zawdzięcza marchewce i mango.. ale nie pachnie mango. Delikatny zapach cytrusów jest tu jak najbardziej na miejscu.. ale jest bardzo delikatny.. i takie jest mydełko.. delikatne.

Link do recenzji: Republika Mydła - Miss Pink


EC LAB - ULTRA ODŻYWCZY KREM-ŻEL POD PRYSZNIC
Genialny żel pod prysznic o cudownym zapachu mango. Świetnie nie oczyszczał bez wysuszania skóry. Żel nie należy do mocno pieniących się.. a raczej do kremowych z niską pianą.. ale dzięki temu jest wyjątkowy. Z wielką przyjemnością do niego wrócę.. chociaż w planach mam wersję z linii spa marki EC LAB. Chwilowo skupiam się na minimalizacji mydełek w swoich zapasach.. ale im dłużej to trwa tym bardziej zaczyna brakować mi standardowych żeli. Żel polecaj całym sercem.. ani i cudownie aromatyczny.



BODY BOOM - PEELINGI KAWOWE
To dwa z siedmiu.. a dokładniej z "7 cudów Body Boom". Szykuję się małymi krokami do recenzji całej siódemki. Brakowało mi w blogosferze konkretnego postu o każdym z zapachów podstawowego zbioru peelingów Body Boom. Już teraz muszę przyznać, że zostałam zaskoczona. Jeden z moich faworytów mocno mnie rozczarował, a wersja po którą "nigdy" bym nie sięgnęła totalnie mnie oczarowała. 

Peelingi Body Boom dostępne u producenta: Body Boom


WILLOW ORGANIC - FRUITY SUGAR SCRUB 
Kolejny peeling Willow w moim użyciu.. i zużyciu. W czerwcu w moje ręce trafił kolejny słoiczek i bardzo mnie to cieszy, bo Willowki zwyczajnie uwielbiam! Genialny relaksujący aromat na bazie werbeny. Sam peeling zbity, bardzo dobrze radzi sobie ze złuszczeniem ale również pięknie pielęgnuje skórę. Dopóki peelingi nie zostaną wycofane to będę po nie sięgać nałogowo.. a w zasadzie uważam, że przydałoby się większe opakowanie!



VITA LIBERATA - ZESTAW DO OPALANIA
Nie jestem fanką opalania.. w zasadzie jakiegokolwiek opalania ale z dwojga złego zdecydowanie opaleniznę z tubki. Vita Liberata już dawno zwróciła moją uwagę, z uwagi na bardzo pozytywne recenzje oraz całkiem niezłe składy jak na tego typu produkty. Opalenizna jaką tu można osiągnąć jest od lekkiej do mocnej.. z tym, że ja skupiłam się na tej delikatnej.. i byłam zadowolona! Dla takiego wiecznego bladziocha jak ja.. taki mini zestaw wystarczy na pełny sezon!



LILLA MAI - EKOLOGICZNY SZAMPON ROZMARYNOWY
Hmm.. recenzję tego szamponu pominęłam. Była w planach ale zbyt długo się ociągałam, chociaż gorsze jest to, że nie do końca wiedziałam co pisać. Szampon nie był zły.. chociaż pewnie wady miał. Zdecydowanie uwielbiam za rozmarynowy aromat, który cudownie łagodził zmysły. Do tego bardzo fajne odświeżenie skóry głowy i włosów przez co miałam wrażenie,  że włosy są dłużej świeże. Skóra głowy był zachwycona szampanem..  więc co było nie tak? Ostatnio przyzwyczaiłam się do szamponów, które dość dobrze się pienią.. a w przypadku Lilla Mai piana byla dość płaska. Na moich długich i gęstych włosach pojawił się problem  z wydajnością.. a jeżeli chodzi o męża to niemal od początku narzekał na lejącą się konsystencję. Myślę jednak, że do szamponu jeszcze wrócę.. tym bardziej, że ma nowe opakowanie z pompką.


BENECOS - SZAMPON Z ALOESEM
Przez marudzenie męża na szampon Lilla Mai musiałam na szybko znaleźć zastępstwo, bo w zapasach pustki! Szampony Benecos znalazłam w drogerii Natura.. dwa opakowania świadczą o tym, że mąż bardzo polubił szampon, a ja w sumie również. brakuje mi tu większego działania odświeżającego.. a raczej chłodzącego.. ale ogólnie szampon przypadł mi do gustu i już dostałam prośbę o ponowny zakup.


ALFAPARF - STYL FOR YOU POSH'N
To fluid wygładzający włosy. Produkt kupiłam jakiś czas temu u mojej fryzjerki ale ostatecznie doszłam do wniosku, że w moich rekach nie działa takich cudów jak w jej. Fluid służył mi głównie przy ujarzmianiu kucyka i wszelkich fruwających strąków. Jego zaletą było to, że nie sklejał mi włosów ani ich nie obciążał. Ostatecznie z moimi fruwającym stadkiem doszłam do porozumienia i dałam im totalną wolność, dlatego Posh'N bardziej stał i się kurzył. W końcu został zużyty i mimo tego, że narzekać nie mogę to opcji powrotu raczej nie widzę.



KLAIRS - ILLUMINATING SUPPLE BLLEMISH CREAM
Kupiłam go w okresie, kiedy trudno było szukać na naszym rynku marki Klairs. Jednak z zagranicy dochodziły mnie słuchy, że to idealny krem BB dla słowianek. W zasadzie rozumiem zachwyty nad tym produktem ale nie jest to w moim odczuciu produkt dla wszystkich. Azjatki są znane z dbania o urodę i zdrowie na wysokim poziomie. Nie chodzi tu tylko o pielęgnację ale również zdrowe odżywianie. Efektem są niemal nieskazitelne cery i do takich krem Illuminating Supple Blemish Cream jest kierowany. Oczywiście można wyciągnąć z niego ciut więcej. Bez większych oporów wyrówna koloryt cery, lekkie przebarwienia, pory i niedoskonałości. Jednak to produkt dla tych, którzy lubią swoją cerę w takim stanie jakim ona jest. Krem nie zakryje wszystkiego ale z całą pewnością sprawi, że niezależnie od stanu wyjściowego nasza skóra będzie wyglądać lepiej. W zasadzie nie mam o nim złego zdania. Gdy moja skóra jest w lepszej kondycji lubię z niego korzystać bez dodatkowych wspomagaczy (korektora). Trudno z nim przesadzić, można aplikować jedynie w problematycznej strefie, pięknie stapia się ze skórą.. ale nie do końca jesteśmy sobie pisani.



GOLDEN ROSE - LONG BROW STYLING GEL
Trafił kilka razy do ulubieńców.. więc łatwo zgadnąć, że świetnie się u mnie sprawdził. Żel miał w sobie bardzo delikatny pigment, dzięki czemu łagodnie przyciemniał brwi.. a w zasadzie je podkreślał. Trudno było z nim przesadzić. Brwi trzymał w ryzach przez cały dzień, a przy okazji nie wyglądały na przerysowane ani na sklejone. Na stronie producenta produkt jest niedostępny.. nie wiem czy nie został wycofany ze sprzedaży.. ale już nie płaczę, bo trafił do mnie inny produkt, który zapowiada się nawet lepiej niż Long Brow Styling Gel!


KREDKI DO OCZU: KOBO I AVON
Z kredką Avon miałam dosłownie kilka starć.. i efekty były na tyle marne, że zrezygnowałam z dalszych podejść. Kredka zapowiadała się bardzo ciekawie, grafitowy odcień z delikatnymi drobinkami.. a w efekcie nijaka szarość, która sprawiała, że oko wygląda na zmęczone. Do tego kredka jest na tyle twarda, że szkoda mi oczu.
Za to klasyczna czerń z Kobo przez jakiś czas cieszyła się ogromnym powodzeniem. Z czasem trafiły do mnie produkty lepsze.. o większej intensywności czerni i trwalsze, a Kobo odeszła w zapomnienie. 
Po żadną z tych kredek nie sięgam od dłuższego czasu i zapewne to się już nie zmieni.



NCLA - LAKIER DO PAZNOKCI
Lakiery NCLA cieszą się bardzo dobrymi składami i dość wysokimi cenami. Problem w tym, że ten konkretny był na moich paznokciach tylko raz. Jestem pewna, że dobrze go zakręciłam, a mimo to całkowicie zasechł. Nie płaczę szczególnie z tego powodu, bo lakier był wyjątkowo trudny. Pojawiające się smugi przy malowaniu doprowadzały mnie do szewskiej pasji! 

Uff.. dotrwałam, a Ty?

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger