czerwca 30, 2019

ZUŻYCIA MAJA I CZERWCA 2019


Dwumiesięczne denko to kiepski pomysł 😅 Takiego tasiemca nie piszę się szybko więc trzeba mu poświęcić nawet dwa dni aby wszystko ogarnąć, a dodatkowo podejrzewam, że bardziej ogląda się zdjęcia niż czyta.. za co pretensji mieć nie mogę. Niestety ograniczenia czasowe robią swoje.. ale mam dobra wiadomość! Za jakieś 26 milionów lat doba bedzie liczyć 25 godzin więc głowa do góry! 🤪


BEMA - GENTLE MATTIFYING CLEANSER
Bardzo fajna emulsja.. która jest żelem. Delikatna dla mojej skóry pomimo tego, że zawiera w składzie Cocamidopropyl Betaine. Jakoś wyjątkowo mojej skórze nie przeszkadzał ten fakt, a to prawdopodobnie dzięki temu że CAPB nie grał głównych skarpie. Zapach jak zawsze niezwykle przyjemny ale o wiele delikatniejszy niż w przypadku żelu do kąpieli, który niezwykle zapadł mi w pamięci. Produkt tak naprawdę miał jedną wadę.. opakowanie, a dokładniej brak pompki, która byłaby wygodniejsza w użytkowaniu. Do samego żelu nie miałam zastrzeżeń.. pienił się delikatnie co uważam za plus, nie przesuszała, mogłam używać codziennie, świetnie radził sobie z oczyszczaniem skóry.

Dostępny w sklepie Ekozuzu




WIELORAZÓWKA - WIELORAZOWE PŁATKI KOSMETYCZNY Z FROTY BAMBUSOWEJ
Hmm.. płatki doczekają się osobnej recenzji, bo zwyczajnie na to zasługują. Mają wiele zalet.. ale to też zależy od oczekiwań. Moje w zasadzie zostały spełnione i jestem z nich zadowolona. W użyciu mam już kolejny świeży piątek. Ten wygląda jak wygląda, bo przeszedł prawdziwe piekło. Normalnie te waciki są białe.. a ten po przejściu swojej drogi został na koniec oddelegowany jako pomoc przy ściąganiu maseczek.. szczególnie maseczki na bazie węgla.. jak widać ciężko to zniósł.
 
Płatki kosmetyczne kupisz na stronie producenta Wielorazówka


AVALON ORGANICS - TONIK Z WITAMINĄ C
Żel z tej serii był..  jest genialny i liczyłam że tonik chociaż w minimalnym stopniu mu dorówna.. i w zasadzie nie mogę narzekać. Zdecydowanie produkt o aktywnym działaniu, które trudno przegapić ale to zależy od stanu skóry. Moja reagowała wyraźnie dzieli czemu tonik stał się jednym z najlepszych jakie miałam okazję używać. Ładny delikatny zapach cytrusów, dobre właściwości odświeżające, kojące, uspokajające, a z czasem  również wyrównujące koloryt skóry.


Produkty Avalon Organics znajdziesz w sklepie IWOS


OKANI BEAUTY - HYDROLAT Z OCZARU WIRGINIJSKIEGO
Działanie kojące i wspomagające walkę z niedoskonałościami bardzo mi w tym produkcie odpowiadało. Hydrolaty z oczaru zazwyczaj mają ciężkie zapachy ale okazało się, że mój nos bardzo dobrze go znosi. Mogłam bez przeszkód skupić się na właściwościach produktu. Początkowo korzystałam z niego jako dodatek do maseczek o działaniu oczyszczającym i regulującym, bo fajnie podbijał działanie produktów. Jednak z uwagi na genialny atomizer zaczął górować w pielęgnacji jako mgiełka odświeżająca lub jako zastępstwo tonika. Nie mam co do niego zastrzeżeń.. lubię się z produktami Okani Beauty.. a to nie pierwszy i nie ostatni hydrolat tej marki w mojej pielęgnacji.


Produkty Okani Beauty znajdziesz w sklepie IWOS


A JEDEN - MINIATURY MASECZEK
Miałam ogromny zaszczyt przetestować maseczki jeszcze zanim weszły do sprzedaży.. i efekt jest taki, że z całą pewnością w najbliższym czasie do mnie trafią, bo okazały się bardzo fajne. Pokochałam je za to, że nie zastygają ale nie pozostawiają na skórze tłustej powłoki i dobrze się zmywają. każda z maseczek jest inna i godna uwagi. Mi najbardziej do gustu przypadła wersja do cery wrażliwej oraz do cery problematycznej.. wersja antyoksydacyjna w zasadzie też była całkiem fajna.. ale to z tamtą dwójką złapałam lepszą nić porozumienia. Maseczki nie są super mocne.. bez przeszkód mogłam ich używać nawet 3 razy w tygodniu. W tym czasie moja skóra miała się całkiem dobrze.. dlatego chcę to spotkanie powtórzyć.. w większej pojemności.

Maseczki kupisz w wielu sklepach np Trzy Zorze oraz na stronie producenta: A jeden


ECOCERA - MASKA KOSMETYCZNA Z WĘGLEM AKTYWNYM
Przy systematycznym użytkowaniu maseczki (raz w tygodniu) nie odczułam aby przesuszała skórę, a to już połowa sukcesu. Na drugą połowę zasługuje fakt, że rzeczywiście działa oczyszczająco i dodatkowo zwęża pory skóry. Dalsza pielęgnacja jaką fundowałam skórze była ładnie przyjmowana więc trudno mi tu realnie się do czegoś przyczepić. Jednak jest w niej coś co mnie trochę drażni.. i nie jestem w stanie wymienić co. Może to przez wiecznie upaćkaną łazienkę przy jej zmywaniu? 



SESAMIS - MASECZKA REGENERUJĄCA I INTENSYWNIE NAWILŻAJĄCA
Maseczki zrobiły na mnie całkiem dobre wrażenie. Opakowania same w sobie są bardzo ładne, estetyczne i wyróżniają się na tle innych, a płaty materiału skrojone perfekcyjnie do mojego kształtu twarzy. W przypadku wersji nawilżającej (czerwonej) nieco bardziej dawało się we znaki rozdrażnienie skóry ale nie wykluczam tego, że to moja skóra miała wówczas gorszy dzień. Za to wersja odżywcza pozostawiał skórę na tyle gładką, odżywioną i miłą w dotyku, że trudno było oderwać dłonie.

Azjatyckie produkty znajdziesz w sklepie Sachi - Azjatyckie Sekrety Piękna



SEPHORA COLLECTION - MASECZKA ODŻYWCZO-KOJĄCA Z KOKOSEM
Raczej nigdy szczególną fanką pielęgnacji marki Sephora nie byłam.. jeśli już to ciekawsze wydawały mi się akcesoria do makijażu. Maseczka trafiła do mnie poprzez spotkanie blogerskie, a skoro tak to warto sprawdzić czy przypuszczenia są słuszne. Maska zaraz po zdjęciu pozostawiła wyraźnie lepką warstewkę, która zawsze niemiłosiernie mnie irytuje. Trudno mi coś takiego zlekceważyć. Na szczęście skóra wydawała się nawilżona.. trochę zeszło nim esencja się wchłonęła i mogłam spokojnie zasnąć. Rano skóra wyglądała poprawnie. Nie dostała obfitej pielęgnacji ale na nic nie marudziła.



IVY - HOT EYES STEAM
Na ogół jestem fanką chłodzenia okolic oczu, a totalna przeciwność.. rozgrzewamy! Trochę się obawiałam.. nic mi tu logicznie nie grało ale skoro coś takiego jest i ludzie używają i wciąż żyją to nie może być wcale tak źle. Ostatecznie niezwykle trudno jest mi ocenić maskę jako produkt typowo pielęgnacyjny. W moim przypadku miał więcej właściwości leczniczych i relaksujących. Z wielką przyjemnością korzystałabym z Hot Eyes Steam w okresie przeziębienia czy zmęczenia, a już szczególnie w okresie jesienno-zimowym. Jeżeli ktoś w Hot Eyes Steam szukasz właściwości typowo pielęgnacyjnych: redukcja cieni czy wygładzenia skóry to możesz się rozczarować. To zdecydowanie produkt o działaniu relaksującym.. to ciepełko było niezwykle odprężające.



SEPHORA COLLECTION- PLASTRY REDUKUJĄCE NIEDOSKONAŁOŚCI
Chociaż maseczka kokosowa nie wywarła na mnie specjalnego wrażenia, to płatki owszem. Spisały się naprawdę nieźle. Nie wysuszyły skóry, fajnie unicestwiły problem, chociaż trwało to dłużej niż 8 godzin, o których wspomina producent. Na szczęście z każdym porankiem problem stawał się mniejszy, a ja zupełnie nie czułam żadnego dyskomfortu.. w tym psychicznego. Uwagę zwraca bardzo fajna i radosna grafika.. w końcu niedoskonałości zyskały pocieszny wygląd.



BE.LOVED - SERUM VITAMIN PUMP
Z tym serum miałam na tyle problemów, że nie byłam w stanie napisać recenzji. Skład jest rewelacyjny i teoretycznie moja skóra powinna być zachwycona.. a w sumie nie wiem czy była. Okres w którym sięgnęłam po serum był dość ciężki dla mojej cery.. czegokolwiek nie nałożyłam to albo pojawiało się podrażnienie, przesuszenie.. albo totalne zapchanie. Sądziłam, że serum w dużym stopniu przyczyni się do poprawy stanu.. ale nic takiego nie obserwowałam.. w końcu termin ważności minął.. serum zmieniło kolor na bardziej żółty i straciłam chęci na dalsze eksperymenty. Nie wykluczam jednak, że do produktu powrócę, bo skład jest bardzo fajny.. o takie nijakie efekty obwiniam cerę.. wyjątkowo grymaśna była przez jakiś czas.
 

LAQ - MYDŁO GLICERYNOWE MIŚ
Mydełko na bazie gliceryna.. za którą specjalnie nie przepadam..  ale weź marudź na takiego słodkiego misia! Forma wyjątkowo urocza i pocieszna.. aż szkoda było używać ale wcześniej napatrzyłam się na umywalce, aż w końcu poszedł pod prysznic. Dzięki niewielkim rozmiarom stosunkowo szybko się rozstaliśmy.. na szczęście, bo jednak gliceryna w mydłach to nie moja bajka. 



REPUBLIKA MYDŁA - MYDŁO SUNSET BOULEVARD
Nieustannie moim wielkim ulubieńcem jest mydełko Lavender Lake o cudownym zapachu lawendy z rumiankiem. Póki co ani Miss Pink z Republiki Mydła ani Sunset Boulevard nie było w stanie przebić mojego ulubieńca. Sunset Boulevard to pięknie słoneczne mydełko, które swój kolor zawdzięcza marchewce i mango.. ale nie pachnie mango. Delikatny zapach cytrusów jest tu jak najbardziej na miejscu.. ale jest bardzo delikatny.. i takie jest mydełko.. delikatne.

Link do recenzji: Republika Mydła - Miss Pink


EC LAB - ULTRA ODŻYWCZY KREM-ŻEL POD PRYSZNIC
Genialny żel pod prysznic o cudownym zapachu mango. Świetnie nie oczyszczał bez wysuszania skóry. Żel nie należy do mocno pieniących się.. a raczej do kremowych z niską pianą.. ale dzięki temu jest wyjątkowy. Z wielką przyjemnością do niego wrócę.. chociaż w planach mam wersję z linii spa marki EC LAB. Chwilowo skupiam się na minimalizacji mydełek w swoich zapasach.. ale im dłużej to trwa tym bardziej zaczyna brakować mi standardowych żeli. Żel polecaj całym sercem.. ani i cudownie aromatyczny.



BODY BOOM - PEELINGI KAWOWE
To dwa z siedmiu.. a dokładniej z "7 cudów Body Boom". Szykuję się małymi krokami do recenzji całej siódemki. Brakowało mi w blogosferze konkretnego postu o każdym z zapachów podstawowego zbioru peelingów Body Boom. Już teraz muszę przyznać, że zostałam zaskoczona. Jeden z moich faworytów mocno mnie rozczarował, a wersja po którą "nigdy" bym nie sięgnęła totalnie mnie oczarowała. 

Peelingi Body Boom dostępne u producenta: Body Boom


WILLOW ORGANIC - FRUITY SUGAR SCRUB 
Kolejny peeling Willow w moim użyciu.. i zużyciu. W czerwcu w moje ręce trafił kolejny słoiczek i bardzo mnie to cieszy, bo Willowki zwyczajnie uwielbiam! Genialny relaksujący aromat na bazie werbeny. Sam peeling zbity, bardzo dobrze radzi sobie ze złuszczeniem ale również pięknie pielęgnuje skórę. Dopóki peelingi nie zostaną wycofane to będę po nie sięgać nałogowo.. a w zasadzie uważam, że przydałoby się większe opakowanie!



VITA LIBERATA - ZESTAW DO OPALANIA
Nie jestem fanką opalania.. w zasadzie jakiegokolwiek opalania ale z dwojga złego zdecydowanie opaleniznę z tubki. Vita Liberata już dawno zwróciła moją uwagę, z uwagi na bardzo pozytywne recenzje oraz całkiem niezłe składy jak na tego typu produkty. Opalenizna jaką tu można osiągnąć jest od lekkiej do mocnej.. z tym, że ja skupiłam się na tej delikatnej.. i byłam zadowolona! Dla takiego wiecznego bladziocha jak ja.. taki mini zestaw wystarczy na pełny sezon!



LILLA MAI - EKOLOGICZNY SZAMPON ROZMARYNOWY
Hmm.. recenzję tego szamponu pominęłam. Była w planach ale zbyt długo się ociągałam, chociaż gorsze jest to, że nie do końca wiedziałam co pisać. Szampon nie był zły.. chociaż pewnie wady miał. Zdecydowanie uwielbiam za rozmarynowy aromat, który cudownie łagodził zmysły. Do tego bardzo fajne odświeżenie skóry głowy i włosów przez co miałam wrażenie,  że włosy są dłużej świeże. Skóra głowy był zachwycona szampanem..  więc co było nie tak? Ostatnio przyzwyczaiłam się do szamponów, które dość dobrze się pienią.. a w przypadku Lilla Mai piana byla dość płaska. Na moich długich i gęstych włosach pojawił się problem  z wydajnością.. a jeżeli chodzi o męża to niemal od początku narzekał na lejącą się konsystencję. Myślę jednak, że do szamponu jeszcze wrócę.. tym bardziej, że ma nowe opakowanie z pompką.


BENECOS - SZAMPON Z ALOESEM
Przez marudzenie męża na szampon Lilla Mai musiałam na szybko znaleźć zastępstwo, bo w zapasach pustki! Szampony Benecos znalazłam w drogerii Natura.. dwa opakowania świadczą o tym, że mąż bardzo polubił szampon, a ja w sumie również. brakuje mi tu większego działania odświeżającego.. a raczej chłodzącego.. ale ogólnie szampon przypadł mi do gustu i już dostałam prośbę o ponowny zakup.


ALFAPARF - STYL FOR YOU POSH'N
To fluid wygładzający włosy. Produkt kupiłam jakiś czas temu u mojej fryzjerki ale ostatecznie doszłam do wniosku, że w moich rekach nie działa takich cudów jak w jej. Fluid służył mi głównie przy ujarzmianiu kucyka i wszelkich fruwających strąków. Jego zaletą było to, że nie sklejał mi włosów ani ich nie obciążał. Ostatecznie z moimi fruwającym stadkiem doszłam do porozumienia i dałam im totalną wolność, dlatego Posh'N bardziej stał i się kurzył. W końcu został zużyty i mimo tego, że narzekać nie mogę to opcji powrotu raczej nie widzę.



KLAIRS - ILLUMINATING SUPPLE BLLEMISH CREAM
Kupiłam go w okresie, kiedy trudno było szukać na naszym rynku marki Klairs. Jednak z zagranicy dochodziły mnie słuchy, że to idealny krem BB dla słowianek. W zasadzie rozumiem zachwyty nad tym produktem ale nie jest to w moim odczuciu produkt dla wszystkich. Azjatki są znane z dbania o urodę i zdrowie na wysokim poziomie. Nie chodzi tu tylko o pielęgnację ale również zdrowe odżywianie. Efektem są niemal nieskazitelne cery i do takich krem Illuminating Supple Blemish Cream jest kierowany. Oczywiście można wyciągnąć z niego ciut więcej. Bez większych oporów wyrówna koloryt cery, lekkie przebarwienia, pory i niedoskonałości. Jednak to produkt dla tych, którzy lubią swoją cerę w takim stanie jakim ona jest. Krem nie zakryje wszystkiego ale z całą pewnością sprawi, że niezależnie od stanu wyjściowego nasza skóra będzie wyglądać lepiej. W zasadzie nie mam o nim złego zdania. Gdy moja skóra jest w lepszej kondycji lubię z niego korzystać bez dodatkowych wspomagaczy (korektora). Trudno z nim przesadzić, można aplikować jedynie w problematycznej strefie, pięknie stapia się ze skórą.. ale nie do końca jesteśmy sobie pisani.



GOLDEN ROSE - LONG BROW STYLING GEL
Trafił kilka razy do ulubieńców.. więc łatwo zgadnąć, że świetnie się u mnie sprawdził. Żel miał w sobie bardzo delikatny pigment, dzięki czemu łagodnie przyciemniał brwi.. a w zasadzie je podkreślał. Trudno było z nim przesadzić. Brwi trzymał w ryzach przez cały dzień, a przy okazji nie wyglądały na przerysowane ani na sklejone. Na stronie producenta produkt jest niedostępny.. nie wiem czy nie został wycofany ze sprzedaży.. ale już nie płaczę, bo trafił do mnie inny produkt, który zapowiada się nawet lepiej niż Long Brow Styling Gel!


KREDKI DO OCZU: KOBO I AVON
Z kredką Avon miałam dosłownie kilka starć.. i efekty były na tyle marne, że zrezygnowałam z dalszych podejść. Kredka zapowiadała się bardzo ciekawie, grafitowy odcień z delikatnymi drobinkami.. a w efekcie nijaka szarość, która sprawiała, że oko wygląda na zmęczone. Do tego kredka jest na tyle twarda, że szkoda mi oczu.
Za to klasyczna czerń z Kobo przez jakiś czas cieszyła się ogromnym powodzeniem. Z czasem trafiły do mnie produkty lepsze.. o większej intensywności czerni i trwalsze, a Kobo odeszła w zapomnienie. 
Po żadną z tych kredek nie sięgam od dłuższego czasu i zapewne to się już nie zmieni.



NCLA - LAKIER DO PAZNOKCI
Lakiery NCLA cieszą się bardzo dobrymi składami i dość wysokimi cenami. Problem w tym, że ten konkretny był na moich paznokciach tylko raz. Jestem pewna, że dobrze go zakręciłam, a mimo to całkowicie zasechł. Nie płaczę szczególnie z tego powodu, bo lakier był wyjątkowo trudny. Pojawiające się smugi przy malowaniu doprowadzały mnie do szewskiej pasji! 

Uff.. dotrwałam, a Ty?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Kosmetyczny Fronesis , Blogger